Na co do kina? Cotygodniowy przegląd premier #23

Takiego rozrzutu chyba jeszcze w polskich kinach nie było. Spośród siedmiu premier o jednej słyszycie od wakacji. Trzecia część świątecznego serialu z plejadą gwiazd zapewne znów podbije serca większości Polaków. Tymczasem w jej cieniu do kin wchodzi kilka naprawdę interesujących propozycji, z laureatem weneckiego Złotego Lwa na czele.

PREMIERA TYGODNIA: "Kobieta, która odeszła"

WYBIERAMY SIĘ: "Ciambra", "Beksińscy. Album wideofoniczny", "Suburbicon"

INNE PREMIERY: "Kryptonim HHhH", "Slumber", "Listy do M. 3"

Naszą premierą tygodnia została „Kobieta, która odeszła” Lava Diaza. Dlaczego warto dać szansę prawie czterogodzinnemu, filipińskiemu slow cinema? Tak o filmie pisał Grzegorz, po seansie na tegorocznych Nowych Horyzontach:

Obawiałem się konfrontacji z 4 godzinnym filipińskim slow cinema, jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Diaz opowiada na tyle uniwersalną historię, że momentami miałem wrażenie, że ogladam film Franka Capry wzbogacony o kino zemsty. Nie bez powodu główna bohaterka zestawiana jest z Matką Teresą czy nawet Batmanem. Z tą roznicą, że w swiecie Diaza George Bailey byłby pozbawiony własnego anioła stróża i musiałby liczyć tylko na siebie. Drugi plan to także charakterystyczne, ekspresyjne postacie, które dodają całości mnóstwo energii. Oczywiście wciąż mamy do czynienia z filmem, którego tempo wyznaczają kilkuminutowe statyczne ujęcia, ale dzięki wspomnianym czynnikom, nie ma tu mowy o znużeniu. Jest za to czas na refleksję i kontemplację.

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
Ciambra - przegląd premier #23
"Ciambra"

Nie zawsze Paolo Sorrentino wydaje nowy film, zdają się myśleć Włosi, z lekkim niepokojem patrząc na swojego tegorocznego kandydata do Oscara. Jakkolwiek małe nie byłyby szanse na nagrodzenie „Ciambry” w Los Angeles, to wciąż pozostaje to bardzo ciekawa pozycja w premierowym repertuarze. Bardzo szczery obraz romskiej społeczności na ubogim południu Włoch to kolejna opowieść o wykluczeniu i walce o przetrwanie wbrew wszystkiemu. W nagrodzonym w canneńskim konkursie „Quinzaine des Réalisateurs”, jako najlepszy film europejski obrazie obserwujemy losy 14-letniego chłopca, który najpierw za wszelką cenę szuka akceptacji i uznania wśród starszych – na czele z jego bratem Cosimo, a później już sam musi walczyć o przetrwanie swoje i swojej rodziny. Bazujący na prawdziwych historiach i zagrany przez naturszczyków film nie zdobył, co prawda, dużego uznania podczas tegorocznego festiwalu Transatlantyk, gdzie miał swoją polską premierę, ale to nie jest wystarczający powód, by skreślić produkcję, w której potencjał dojrzał sam Martin Scorsese.

W przeciwieństwie do „Ostatniej rodziny”, „Beksińscy. Album wideofoniczny” mają być dokumentem. Film powstał na podstawie biografii „Beksińscy. Portret podwójny” napisanej przez Magdalenę Grzebałkowską oraz archiwalnych nagrań i dźwięku zarejestrowanego przez samego Zdzisława Beksińskiego. Czy obrońcy Tomka Beksińskiego, rzekomo przedstawionego w dziele Matuszyńskiego fatalnie i niezgodnie z prawdą, w tym wypadku będą usatysfakcjonowani? Mamy nadzieję, że „Album wideofoniczny.” przynajmniej w pewnym stopniu pomoże nam zrozumieć co siedziało w głowach obydwu artystów, jaka była rola Zofii w tym, trudnym do zrozumienia, świecie twórców i dlaczego historia całej trójki skończyła się tak tragicznie.

Beksińscy. Album wideofoniczny - przegląd premier #23
"Beksińscy. Album wideofoniczny"

Do kin wchodzi także „Suburbicon” Georga Clooneya, ze zbyt długo przeleżanym w szufladzie scenariuszem braci Coen. Oto opinia Marcina Prymasa:

Jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tegorocznego festiwalu w Wenecji, za kamerą George Clooney, za scenariuszem kochani przez wszystkich bracia Coen, przed kamerą Matt Damon, Julianne Moore i Oscar Isaac. I szkoda tylko, że z takiej mieszanki wyszła tak nijaka papka. Pełna zwrotów akcji komedia kryminalna z politycznym zacięciem okazała się bardzo przewidywalną intrygą parodiującą dzieła Hitchcocka z boleśnie przewidywalną fabułą i metaforą wrzucaną i tłumaczoną bardziej nachalnie niż w „mother!” Aronofsky’ego. Kilka bardzo dobrych scen, zwłaszcza bardzo trzymająca w napięciu i świetnie zrealizowana finałowa kolacja niestety nie wynagradzają ogólnego rozczarowania, jakim jest ten film dla każdego mającego przed seansem jakiegokolwiek oczekiwania. Za koszt biletu lepiej wykupić na miesiąc Showmax i obejrzeć serialowe lub oryginalne „Fargo”.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Na pewno wszyscy kinomani tuptają ze zniecierpliwienia, ponieważ na horyzoncie widnieją „Listy do M. 3”, kolejna odsłona dojnej krowy…znaczy familijnego hitu spod znaku TVN-u. Wprawdzie do Bożego Narodzenia daleka droga, ale wzorem reklam Coca-Coli, już na wiele tygodni przed nimi można przeżywać świąteczne przygody razem z plejadą polskich aktorek oraz aktorów – Agnieszką Dygant, Magdaleną Różczką, Tomaszem Karolakiem, Piotrem Adamczykiem, Borysem Szycem i wieloma, wieloma innymi. Ponownie wieczór wigilijny przerodzi się dla bohaterów w seans pełen niespodzianek, pozwalających zrozumieć, jak ważna jest rodzina. Wylewającej się z ekranu miłości będzie co niemiara, jak zapewne widzów odwiedzających sale kinowe.

Suburbicon - przegląd premier #23
"Suburbicon"

Fani kina wojennego mają szansę poznać historię Kryptonimu HHhH„. Ta międzynarodowa produkcja to thriller o Reinhardzie Heydrichu, czołowej postaci III Rzeszy. Szefa Gestapo i prawą rękę Himmlera uważa się za głównego architekta tzw. „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” (choć jak dowodzi jego liczna korespondencja przez długi czas próbował uniknąć eksterminacji i zmusić semicką ludność do emigracji). Prócz biograficznych rysów postaci, twórcy starają się ukazać również organizację zamachu, jakiego dokonali Jozef Gabčik i Jan Kubiš. Celem ich działania był oczywiście Heydrich, który w tym czasie pełnił funkcję protektora Czech i Moraw. Oceny tegoż filmu są różne. Niektórzy chwalą rozmach oraz odwagę w niejednoznacznym przedstawianiu osobowości hitlerowca. Inni narzekają na zbyt swobodne podejście do faktów. Wszyscy zgadzają się natomiast, że jest to dzieło nakręcone z rozmachem. Choćby dlatego, warto dać mu szansę.

Ostatnim obrazem, który zagości na polskich ekranach będzie „Slumber”, horror debiutującego Jonathana Hopkinsa. Co ciekawe na naszym rynku pojawi się on wcześniej niż gdziekolwiek indziej (w Stanach wyjdzie dopiero w grudniu!). Nie jest to raczej dobry prognostyk. Na pokazie przedpremierowym film widział już Maciek i może powiedzieć o nim coś więcej:

Hopkins od początku nie daje żadnej nadziei na to, że jego dzieło będzie, choć odrobinę oryginalne. Tajemnica jaka kreatura czai się na naszą rodzinkę wyjaśniają już początkowe napisy, które chyba przypadkowo połączono z wyjątkami z europejskiego malarstwa (np. Goya). Dalej nie będzie lepiej, bo debiutant odhacza wszystkie obowiązkowe punkty, choćby opętane dziecko czy wszystkowiedzącego staruszka. Dawno przestałem się bać w momentach kiedy dźwięk stara się nadrobić nieudolnie budowaną aurę grozy. Jałowy seans. Pulpa na podstawie "Egzorcystę" i "Ducha", która nawet nie markuje, że jest ich ubogim krewnym.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk