Na co do kina? #90 Cotygodniowy przegląd premier

To nie będzie bardzo ruchliwy weekend w kinach. Na ekrany zawitają filmy mniejsze i niezależne oraz produkcje, które są niespecjalnie oczekiwane przez widzów. Warto na pewno oderwać się od multipleksowej rutyny i poszukać tych maleńkich tytułów granych w kilkunastu kinach w całym kraju. Nie przegapcie nominowanego do Oscara dokumentu o indoktrynacji dzieci w Syrii, koreańskiego thrillera czy greckiej czarnej komedii z programu Nowych Horyzontów pisaną przez dawnego współscenarzystę Lanthimosa oraz sympatycznego sundance’owego z ducha filmu drogi z chwaloną kreacją Jacka Braciaka. W wielosalówkach za to propozycja dla ultrasów Roberta Zemeckisa (inni zasypiają), sequel horrorowego "Dnia świstaka", młodzieżowe romansidło w stylu "Gwiazd naszych wina" z gwiazdkami "Gry o tron" i "Sex Education" oraz belgijska animacja o pupilu królowej Elżbiety II. Do wyboru, do koloru.

PREMIERA TYGODNIA

Córka trenera

Tytuł oryginalny : Córka trenera
Rok: 2018
Gatunek: dramat
Kraj produkcji: Polska
Reżyser: Łukasz Grzegorzek
Występują: Jacek Braciak, Karolina Bruchnicka, Bartłomiej Kowalski i inni
Dystrybucja: Akson Dystrybucja

JUŻ WIDZIELIŚMY

Mimo, że w ostatnich latach polska kinematografia ma się całkiem dobrze, rodzimi twórcy nadal mają spore trudności z opowiadaniem o małych i dużych ludzkich dramatach w tonacji innej niż minorowa. Naprzeciw tej tendencji wychodzi Łukasz Grzegorzek, o którego dziełach mówi się, że idealnie zadomowiłyby się na festiwalu w Sundance. Po “Kamperze”, który nieszablonowo opowiadał o niedojrzałości dzisiejszych trzydziestolatków, reżyser pochyla się nad relacjami rozkwitającej nastolatki z wymagającym ojcem. “Córka trenera” to kino drogi, w którym ścierają się dwie silne osobowości – Maciej (rewelacyjny Jacek Braciak) i będąca jego oczkiem w głowie córka Wiktoria (Karolina Bruchnicka). On jako trener tenisa ziemnego przelewa na nią swoje niespełnione ambicje. Ona jako siedemnastolatka bardzej niż sportem zainteresowana jest smakowaniem życia. Cały konflikt nosi znamiona wakacyjnej przygody i został podany z odpowiednią lekkością  i swadą. Choć czasem dialogi lekko rażą brakiem naturalności, a scenariusz momentami kręci się w kółko, zdecydowanie polecam ten pogodny mariaż dramatu sportowego z kinem inicjacyjnym, jako doskonałą odtrutkę na zimową aurę. Więcej przeczytacie w recenzji Oli Szwarc.

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny

O OJCACH I SYNACH

Tytuł oryginalny: Of Fathers and Sons
Rok: 2017
Gatunek: dokumentalny
Kraj produkcji: Niemcy, Liban, Syria, Katar
Reżyser: Talal Derki
Dystrybucja: Krakowska Fundacja Filmowa

 

Niewiele dokumentów może poszczycić się takim dorobkiem jak „O ojcach i synach„. Film Talala Derki nie tylko wygrał konkurs nonfiction w Sundance, ale i został wyróżniony Złotym Rogiem na prestiżowym Krakowskim Festiwalu Filmowym, by przypieczętować tę drogę nominacjami do Europejskich Nagród Filmowych oraz Oscara. Sukcesy zostały jednak osiągnięte wieloletnią pracą reżysera, igrającego każdego dnia z ryzykiem wykrycia.  Żyjący na co dzień w Niemczech Syryjczyk powrócił na ponad dwa lata do rodzinnego kraju i zbierał materiały mieszkając w domu fundamentalisty związanego z odłamem Al-Kaidy, frontem Dżabhat an-Nusra. Pozostająca w opozycji do reżimu al-Assada organizacja za priorytet stawia indoktrynację młodego pokolenia bojowników. I właśnie temu z przestrachem przygląda się Derki: powoli i systematycznie małoletni potomkowie jego gospodarza Abu-Assada przemieniają się w maszyny do eliminowania niewiernych.

OCZEKIWANIA:

  • rzadka okazja by zobaczyć syryjską prowincję nie z perspektywy wiadomości
  • kwestia indoktrynacji dzieci jest zbyt rzadko podejmowana w dyskursie społecznym, więc każdy dokument o niej jest na wagę złota
  • to nie tylko ważny temat, ale uczciwe podejście do niego (materiały zbierane ponad 2 lata)

OBAWY:

  • czy temat nie zdominuje zbytnio formy? 
  • mimo, że to dokument na stole montażowym lub przez dodanie komentarza można przecież wypaczyć relację i nadać jej wydźwięku pod obraną tezę
  • instrumentalne potraktowanie bohaterów przez filmowca, który na co dzień mieszka w innym kraju, nie ma szerszego kontekstu na sprawę

WIEDŹMA

Tytuł oryginalny : Manyeo
Rok: 2018
Gatunek: akcja, thriller
Kraj produkcji: Korea Południowa
Reżyser:  Park Hoon-jung
Występują: Kim Da-mi, Jo Min-soo, Park Hee-son i inni
Dystrybucja: Mayfly

 

Przy odrobinie szczęścia będziecie mogli w najbliższym czasie spotkać w kinach koreańską „Wiedźmę” Park Hoon-junga. To kolejny potencjalnie ciekawy tytuł, jaki Mayfly sprowadził z Dalekiego Wschodu. Bohaterką jest dziewczynka, która traci pamięć wskutek nieznanych bliżej, traumatycznych zdarzeń. Zostaje zaadoptowana przez starszą parę, a gdy mija kilka lat, postanawia w jakiś sposób pomóc przybranym rodzicom. Występ Ja-yoon w telewizji rozpocznie jednak ciąg dziwnych zdarzeń, które zapewne przybliżą tajemniczą przeszłość nastolatki.

OCZEKIWANIA:

  • co najmniej solidna rozrywka, jakiej można się spodziewać po współtwórcy takich tytułów, jak „New World” czy „Ujrzałem diabła”;
  • przekonująca kreacja Kim Da-mi, docenionej już na festiwalu „Fantasia” w Montrealu oraz w rodzimej Korei Południowej;
  • ukazanie ogranych schematów z nowej, zaskakującej perspektywy oraz pozytywnie pokręcona fabuła – specjalność komercyjnego kina koreańskiego ostatnich lat.

OBAWY:

  • oczywiste zwroty akcji i przewidywalna intryga;
  • łzawe zakończenie w iście koreańskim stylu (dla wielu widzów to na pewno zaleta);
  • niezbyt oryginalna kompilacja pomysłów z B-klasowych filmów fantasy oraz kina zemsty.

LITOŚĆ

Tytuł oryginalny: „Oiktos”
Rok: 2018
Gatunek: Czarna komedia
Kraj produkcji: Grecja / Polska
Reżyser: Babis Makridis
Występują: Giannis Drakopoulos, Evi Saoulidou, Makis Papadimitriou i inni
Dystrybucja: Madness

JUŻ WIDZIELIŚMY

Pewnie stosunkowo niewielu kinomanów rozpoznaje nazwisko Efthymisa Filippou. To scenarzysta, który jest jednym z głównych twórców tzw. „greckiej nowej fali”, (współ)autor skryptów do większości filmów Jorgosa Lantimosa oraz znanego również u nas „Chevalier” Athiny R. Tsangari. On jest też odpowiedzialny za scenariusz do filmu „Litość” Babisa Makridisa, który w tym tygodniu wchodzi na nasze ekrany. To historia człowieka, który w nieszczęściu znalazł sposób na życie. Film wart jest zauważenia, a ujmuje m.in. pomysłowością oraz tym jak nie zmieniając tempa i środków wyrazu niepostrzeżenie zmienia nastrój, a nawet gatunki. Dla fanów nowego greckiego kina pozycja obowiązkowa. 

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar

WITAJCIE W MARWEN

Tytuł oryginalny: Welcome to Marwen

Rok: 2018

Gatunek: dramat biograficzny

Kraj produkcji: USA

Reżyser: Robert Zemeckis

Występują: Steve Carell, Diane Kruger, Janelle Monáe i inni

Dystrybutor: UIP

 

Nie ulega chyba wątpliwości, że nowsze filmy Roberta Zemeckisa nie należą do jego najwspanialszych osiągnięć, choć trzeba przyznać, że jego artystyczne wybory nadal są konsekwentne. Filmografia Amerykanina w XXI wieku to z jednej strony poszukiwanie sposobu na połączenie filmu aktorskiego i animacji, a z drugiej – próby powrotu do zgrabnego i przystępnego kina środka, jakie przyniosło mu ogromny sukces w latach 90. Reżyserowane i produkowane przez Zemeckisa animacje wykorzystujące technikę motion capture („Ekspres polarny”, „Straszny dom”, „Beowulf”, „Opowieść wigilijna”, „Matki w mackach Marsa”) spotkały się z mieszanym odbiorem, lecz przyniosły studiu ImageMovers miano prężnego ośrodka rozwoju tej technologii. Filmy aktorskie z kolei („Lot”, „The Walk. Sięgając chmur”, „Sprzymierzeni”), choć krytykowane za bezpieczną zachowawczość, docenione zostały przez widzów jako sprawne hollywoodzkie widowiska. Niestety wiele wskazuje na to, że „Witajcie w Marwen” może okazać się poważną porażką artystyczną i komercyjną. Czy ta opowieść o uzdrawiającej mocy sztuki to o jedna pozycja za dużo w bogatym dorobku zbudowanym przez Zemeckisa na przestrzeni 40 lat kariery?

OCZEKIWANIA:

  • filmy Zemeckisa to zwykle dobre aktorstwo, zatem ciekawe, co pokaże Steve Carell w kolejnej roli zrywającej z dawnym emploi;
  • pomysłowe połączenie gry aktorskiej z motion capture;
  • historia nie uciekająca zbyt daleko od realiów życia codziennego (wszak opowieść oparta jest na faktach), ale też pozwalająca scenarzystom rozwinąć skrzydła wyobraźni;
  • godna zapamiętania ścieżka dźwiękowa Alana Silvestriego.

OBAWY:

  • obraźliwie dosłowne przekazanie morału powodujące tylko zażenowanie (zwiastun wygląda pod tym względem strasznie);
  • wrażenie uncanny valley wywołane przez ruchome modele mieszkańców miasteczka (Zemeckis ma już w tym pewne doświadczenie);
  • chaotyczny scenariusz i przewidywalny rozwój fabuły podporządkowanej pokrzepiającemu przesłaniu, które stanie się – wbrew intencjom autorów – obojętne dla widza.

ŚMIERĆ NADEJDZIE DZIŚ 2

Tytuł oryginalny: Happy Death Day 2U  

Rok: 2019  

Gatunek: horror komediowy

Kraj produkcji: USA

Reżyser: Christopher Landon

Występują: Jessica Rothe, Israel Broussard, Phi Vu i inni

Dystrybutor: UIP

 
 

Przed półtora roku świat zachwycił niepozorny horror komediowy „Śmierć nadejdzie dziś”. Gdy slashery zarówno te poważne jak i komediowe wydawały się być całkowicie martwe znany scenarzysta komiksowy Scott Lobdell (współtworzył m.in. X-menów w runie „Uncanny X-Men”) postanowił spróbować zrobić tu coś świeżego. Połączyć pętlę czasową kojarzoną z „Dniem świstaka” z balansem śmiechu i strachu znanym z pierwszego „Krzyku”. Na reżysera wybrano Christophera Landona, który wcześniej dla Blumhousu głównie zajeżdżał serię Paranormal Activity pisząc części od 2 do 5 (a ostatnią nawet reżyserując). Świat się zachwycił „Śmierć nadejdzie dziś”, recenzenci wychwalali, widzowie rzucali portfelami. Sequel musiał powstać i oto go mamy. Zagraniczne recenzje są średnio zachęcające, Metascore to ledwie 57. Niepokoi również fakt, że tym razem w projekt nie zaangażował się Lobdell. Scenariusz to wyłączne dzieło Landona i nic nie wskazuje na to by miał na niego jakiś większy pomysł, niż jedynie „więcej tego samego”. Mimo wszystko chyba warto tej produkcji dać szansę, bo i konkurencji na polu kina grozy za bogatej nie ma. 

OCZEKIWANIA:

  • oryginalny koncept był na tyle udany, że materiału starczy na sequel
  • doświadczenie Landona w budowaniu inspirowanego klasyką kina z dreszczykiem (“Distubia” z Shią LeBoufem) zaprocentuje
  • w najgorszym razie to wciąż będzie coś innego od większości tanich horrorów

OBAWY:

  • brak konkretnego pomysłu na sequel  poza chęcią zarobienia pieniędzy
  • dotychczasowe scenariusze Landona nie należały do specjalnie udanych
  • bardzo umiarkowanie entuzjastyczne zagraniczne recenzje
  • brak udziału Lobdella w projekcie

KIEDY SIĘ POJAWIŁEŚ

Tytuł oryginalny: Then Came You
Rok: 2018
Gatunek: dramat, komedia
Kraj produkcji: USA
Reżyser: Peter Hutchings
Występują: Asa Butterfield, Maisie Williams, Nina Dobrev i inni
Dystrybutor: Forum Film Poland Sp. z o.o.
 

Mimo fatalnego polskiego tytułu nasuwającego skojarzenie z romasidłem „Zanim się pojawiłeś” i czerwonego plakatu z wielkim sercem liczę nie na melodramat czy komedię romantyczną, ale na porządne feel good movie z lubianymi aktorami. Głównym bohaterem jest Calvin (Asa Butterfield) mający skłonności do hipochondrii. Wmówiwszy sobie, że ma raka jąder zapisuje się do grupy wsparcia, gdzie poznaje nieuleczalnie chorą Skye (Maisie Williams). Dziewczyna chce zrealizować przed śmiercią plany na zrobienie kilku szalonych rzeczy i prosi Calvina, by jej w tym dopomógł. To będzie dla samotnego i zakompleksionego chłopaka szansa na zmianę nastawienia i na prawdziwą przyjaźń. Jeśli tylko wybrnie jakoś z kłamstwa.

OCZEKIWANIA:

  • podnoszące na duchu feel good movie
  • lubiani aktorzy w rolach głównych: Asa Butterfield (m.in. Hugo z „Hugo i jego wynalazek” i Maisie Williams (Arya z „Gry o tron”)
  • zwiastun zapowiadający pełen humoru seans
  • umiarkowanie dobre recenzje krytyków (65% na Rotten Tomatoes)

OBAWY:

  • plakat i tytuł nie kłamią i film okaże się generyczną komedią romantyczną
  • mnóstwo schematów i ogranych klisz
  • seans, który szybko się zapomina po wyjściu z kina

INNE PREMIERY

Ponadto do kin zawitały dwie propozycje skierowane do najmłodszych widzów. Pierwszym z nich jest norweski film familijny “Kacper i Emma szukają skarbu” będący trzecią częścią historii dwójki przyjaciół o wymienionych w tytule imionach, co ciekawe w oryginale nazywają się Karsten i Petra. W poprzednich częściach dzieci wystawiły sztukę teatralną i pojechały w góry, tym razem czeka je przygoda niczym z legendarnego  “Goonies”. Drugą propozycją jest belgijska animacja “Corgi, psiak królowej” o psie imieniem Rex (w polskim dubbingu Rafał Zawierucha) będącym ulubieńcem brytyjskiej królowej. Prawdopodobnie należy się po niej spodziewać typowego humoru opartego na gadających zwierzętach znanego już z czasów kreskówek, a ostatnio przeżywającego renesans chociażby przy okazji takich produkcji jak “Sekretne życie zwierzaków domowych”.

KACPER I EMMA SZUKAJĄ SKARBU

Tytuł oryginalny: Karsten og Petra på skattejakt
Rok: 2018
Gatunek: familijny
Kraj produkcji: Norwegia
Reżyser: Aurora Gossé, Arne Lindtner Næss
Występują: Oliver Dahl, Alba Ørbech-Nilssen i inni
Dystrybucja: Vivarto

CORGI, PSIAK KRÓLOWEJ

Tytuł oryginalny: The Queen’s Corgi
Rok: 2018
Gatunek: animacja
Kraj produkcji: Belgia
Reżyser: Ben Stassen, Vincent Kesteloot
Dystrybucja: Monolith Films

CO NA VOD?

Brzeg rzeki

Tytuł oryginalny: „Ribâzu ejji”
Rok: 2018
Gatunek: dramat, komedia, kryminał
Kraj produkcji: Japonia
Reżyser: Isao Yukisada
Występują: Fumi Nikaidô, Ryô Yoshizawa, Sumire i inni
Dystrybucja: Netflix

Na weekendowy seans VOD polecamy “Brzeg rzeki” Isao Yukisady. To okazja do nadrobienia na Netflixie tego wyróżnionego przez nas filmu z zeszłorocznego festiwalu Pięć Smaków.

Yukisada zekranizował mangę, która stanowiła tak dla niego, jak i dla całego pokolenia pozycję kultową i idealnie wpasowującą się w atmosferę tamtych lat. Klaustrofobiczne kadry filmu w formacie 4:3 pogłębiają wrażenie osaczenia bohaterów, ale też przywołują skojarzenia z erą VHS. W tę ponurą atmosferę udało się jednak japońskiemu twórcy wpleść oczyszczającą dawkę czarnego humoru. Autorskim zabiegiem reżysera okazały się wstawki pokazujące wywiady udzielane przez bohaterów, często zawierające rzeczywiste przemyślenia odtwórców ról. Warto też podkreślić, że pomimo wywołujących lekki uśmiech politowania ubrań z epoki, za sprawą żywego i autentycznego zaangażowania młodych aktorów całość nabiera niemałej uniwersalności. Nagroda FIPRESCI na ostatnim Berlinale pokazuje, że dzieło Yukisady może być rozumiane i przeżywane również w świecie Zachodu.

 
Krystian Prusak
Krystian Prusak