Na co do kina? #125 Cotygodniowy przegląd premier

Do kin wchodzą także „Nieplanowane” czyli kolejna protestancka pasza wprost z najgłębszego dna Dixielandu. Najnowszy projekt duetu scenarzystów Chuck Konzelman i Cary Solomon („Bóg nie umarł”, „Czy naprawdę wierzysz?”, „What if?…”) przenosi dotychczasową granicę dobrego smaku i szkodliwości w tego typu kinie. To adaptacja kontrowersyjnej książki „Nieplanowane” autorstwa Cindy Lambert będącej zapisem opowieści Abby Johnsson, byłej szefowej jednego z oddziałów Planned Parenthood, która po otrzymaniu wypowiedzenia przeżyła nawrócenie i zaczęła oskarżać byłego pracodawcę o wszystkie zło świata. Seans „Nieplanowanych” powoduje niezwykle mieszane uczucia. Z jednej strony to prawdopobnie najbardziej nieudolnie zrealizowany film tego roku w polskich kinach. Połączenie fatalnie dobranej muzyki, drewnianego aktorstwa, nieudolnej reżyserii, amatorskich zdjęć i wręcz komicznych w realizacji i w nieprawdziwości scen aborcji powoduje niezapomniany efekt beki. I na tej zasadzie można by polecać „Nieplanowane” jako świetny film do cyklu „najgorsze filmy świata” (może double feature z „Zemstą embriona” z 1990?). Niestety nie sposób zapomnieć o tym, że to wyjątkowo obrzydliwa propagandówka, dehumanizująca kobiety poddające się aborcji, szkodząca toczącej się w Polsce debacie publicznej na jej temat. To film, który w Stanach został zakwalifikowany tylko dla widzów dorosłych i była to decyzja słuszna, bo w umysłach nieświadomych dzieci, może spowodować prawdziwe spustoszenie. Fakt, że w tym kraju mają na niego chodzić wycieczki szkolne jest wyjątkowo przerażający.