Ciało na sprzedaż – recenzja filmu „Części intymne” – Millennium Docs Against Gravity

Ruch metoo uruchomił nie tylko odwagę od mówienia o ciemnej stronie przemysłu filmowego (i artystycznego w ogóle), przynosząc takie fabularne tytuły, jak Asystentka (2019) Kitty Green, Gorący temat (2019) Jaya Roacha, Obiecująca. Młoda. Kobieta. (2020) Emerald Fennell, Jednym głosem (2022) Marii Schrader, Tár (2022) Todda Fielda czy Woman Talking (2022) Sary Polley. Skłonił także do merytorycznych analiz, rozbierających na czynniki pierwsze patriarchalne wzorce w sztuce audiowizualnej. Wśród nich znalazły się dwa dokumenty z 2022 roku: pogłębiony wykład Niny Menkes, Brainwashed: seks, kamera, władza, który polską premierę miał na festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu oraz Części intymne Kristy Guevary-Flanagan.

Porównywanie Części intymnych do Brainwashed: seks, kamera, władza [NASZA RECENZJA] jest niestety nieuniknione. Obydwa obrazy powstały w tym samym czasie i mierzą się z toksyczną męskością w przemyśle filmowym, wynikającymi z niej nadużyciami i zmową milczenia umacniającą pozycję tych, którzy mają władzę. Posługują się miejscami tymi samymi przykładami, raz powielając treści, innym razem wzajemnie się uzupełniając. Menkes przede wszystkim zadbała o strukturę swojego dzieła, dzieląc obszar wpływu patriarchalnych wzorców na kilka składowych, między innymi światło, kadrowanie, muzykę, a następnie szczegółowo je omawiając. To usystematyzowanie przekazywanego materiału, mimo że będące formą akademickiego wykładu, jest przez to nie tylko wyczerpujące, ale i ciekawe, choć miejscami jednostronne, bo pomijające chociażby wzorce męskości, szczególnie w kinie mainstreamowym, również bazujące przede wszystkim na atrakcyjności fizycznej. Film Guevary-Flanagan takiej struktury nie posiada: za dużo w nim przysłowiowego łapania dziesięciu srok za ogon, skakania po tematach, bezpodstawnego urywania wątków i wracania do nich w średnio pasujących momentach.

Sama treść dokumentu jest jednak istotna i może stanowić zarówno uzupełnienie wiedzy, jak i jej usystematyzowanie. Przede wszystkim twórczyni wychodzi od niemal filozoficznego pytania dotyczącego tego, do kogo należy ciało osoby odtwarzającej rolę. Przemysł filmowy przez lata uważał, że do niego, „prosząc” często o rzeczy, których nie było w kontrakcie. Asertywność, której brak wypomina się dzisiaj aktorkom, przerzucając tym samym na nie odpowiedzialność za ewentualne nadużycia, w praktyce oznaczało problemy z dalszymi angażami. Jak twierdzi występująca w filmie Jane Fonda: „To były czasy, w których robiło się to, o co prosili mężczyźni.” Guevara-Flanagan, podobnie jak Menkes, zwraca uwagę na kwestię uprzedmiotowienia kobiet:  to mężczyzna obserwuje, a kobieta jest obserwowana, ergo wymagana jest od niej nieskazitelność, budująca w głowach odbiorczyń i odbiorców określony kanon urody. 

Części intymne wracają zatem do lat 20. i 30., kiedy w Hollywood pracowało dużo scenarzystek. Ich bohaterki były nowoczesne, pewne siebie i „niebezpieczne”. Umiały stawiać granice, miały marzenia inne niż wychodzenie za mąż i rodzenie dzieci, jednym słowem – posiadały kontrolę nad swoim życiem. Tak było do momentu, w którym Fabryka Snów postanowiła ocenzurować sama siebie, żeby uniknąć odgórnych, rządowych regulacji. Stworzony na te potrzeby Kodeks Produkcyjny (nazywany potem Kodeksem Haysa, od nazwiska urzędnika, który spisał reguły) miał stać na straży dobrych obyczajów, zakazując m.in. pokazywania wprost seksu czy małżeństw międzyrasowych, a zdradę karząc śmiercią. Czarnoskóre czy azjatyckie aktorki obsadzano tak, aby ich role nie stanowiły konkurencji dla ich „białych” koleżanek. Nie wiedzieć czemu reżyserka ucina ten wątek i zamiast od razu przejść do rewolucji seksualnej, zaczyna segment o współczesnej, nadmiernej seksualizacji kobiecego ciała i konstruowaniu umów dotyczących scen intymnych, żeby potem niespodziewanie wrócić do przełomu lat 60 i początku 70., przynoszącego wpływ bezpruderyjnego kina europejskiego, falę Warholowskiej awangardy i elementy pornografii. Cenzurę zniesiono, Kodeks wyrzucono do kosza, a romanse bez seksu zastąpiono seksem bez romansów.

Coraz częściej i bardziej rozbierano kobiety, co miało służyć budowaniu nie postaci, a fantazji męskiego odbiorcy, przy jednoczesnym niepisanym prawie do niepokazywania przed kamerą penisa. Tam, gdzie Menkes posiłkowała się w kontrze przykładem Romy (2018) Alfonso Cuaróna [NASZA RECENZJA], Guevara-Flanagan mówi o serialu Netflixa Sex/Life (2021), w którym ujęcie całego członka początkowo spotkało się z dużym protestem kierownictwa stacji. Podwójne standardy dotyczące damskich i męskich części ciała ciągle mają się dobrze i przykłady łamiące paradygmaty, mogące być policzone na palcach jednej ręki, nie napawają optymizmem w kwestii większych zmian. Reżyserka przygląda się także samemu postrzeganiu kobiecego ciała w kategoriach towaru. Elementem wielu przesłuchań jest w końcu tzw. casting bikini, ze scenami skonstruowanymi tak, aby aktorka pokazała jak najwięcej ciała. Za główne kryterium oceny przyjmowana jest tu atrakcyjność fizyczna, co rzecz jasna umacnia kreowane przez kino wzorce piękna. Problem pojawia się w momencie, kiedy pod presją producenta lub/i reżysera, trzeba zdjąć także część bielizny, o czym opowiada Rosanna Arquette, występująca także w Brainwashed: seks, kamera, władza, prywatnie aktywnie działająca na rzecz praw człowieka.

To przemysł filmowy decyduje, kto ma być przedmiotem seksualnego pożądania. Age shaming i body shaming są w końcu efektami ubocznymi pompowanego przez kino i media wizerunku atrakcyjności. Dlatego tak powoli widzimy chociażby reprezentację osób niepełnosprawnych czy transpłciowych w filmie w ogóle, o rozbieranych scenach nie wspominając. Dopiero takie produkcje jak The L Word: Generation Q (2019-2023) Marji Lewis Ryan i Michele Abbott normalizują seks inny niż z katalogu kina głównego nurtu. Trudno się jednak dziwić co do tempa i niszowości tych zmian, jeśli ciało jako takie, nawet białe, heteroseksualne i pełnosprawne musi być perfekcyjne, żeby zostało pokazane. Dobitnym przykładem są tutaj dublerki ciała, których nogi, brzuch, piersi, a nawet dłonie czy stopy, zastępują w kadrze te, należące do gwiazd, tylko po to, że stworzyć iluzję człowieka bez skazy. Producenci zawsze też mogą liczyć na swojego najlepszego przyjaciela: retusz. Chlebem powszednim ludzi od efektów specjalnych jest usuwanie znamion, przebarwień, nadmiernych kilogramów i oczywiście zmarszczek – kult ciała, to w końcu kult młodości.   

Reżyserka podobnie jak Menkes przygląda się przemocy i romantyzacji przez kino gwałtu. Jednocześnie zwraca uwagę na męską perspektywę w trakcie odgrywanie scen intymnych i tego, że nie dla wszystkich panów są one pretekstem do erekcji. Dyskomfort jest tutaj często dzielony na dwoje, dlatego tak ważne zadanie stoi przed koordynatorami intymności. Zawód aktora to w końcu nie tylko finalny produkt performerski, ale też umiejętność oddzielania życia osobistego od zawodowego, radzenia sobie ze stresem i presją ciągłej oceny. Praca z psychologiem, budowanie bezpiecznej przestrzeni zrywającej z toksycznym mitem nauczyciela kata z Whiplash (2013) Damiena Chazelle’a jako jedynego warunku dojścia do celu i osiągnięcia sukcesu, są kluczowe dla rozwoju. Reżyserka mówi o tym jednak zdecydowanie za mało. Zabrakło zmierzanie się z tym, na ile zaczyna być to takim samym standardem, jak zatrudnianie kaskaderów przy scenach szczególnie niebezpiecznych. Jak reaguje na to szeroko pojęta branża filmowa, a szczególnie reżyserzy znani z przekraczania granic? Jak opinie publiczna, widownia? To temat dość intrygujący, zważywszy, że na różnych forach dyskusyjnych już wzbudza wątpliwości, a nawet sprzeciw wobec potencjalnego ograniczenia wolności artystycznej i obniżenia wartości finalnego dzieła o pewną formę cenzury.

Praca tych osób jest jednak nie do przecenienia. W końcu mówienie otwarcie o seksie nie jest problemem tylko purytańskiej Ameryki. Wielu twórców nie wie, jak poruszać się po tym obszarze z aktorami. Potrzebny jest bufor bezpieczeństwa, odbarczający ze stresu, ale także chroniący przed nadużyciami, niespodziewanymi zmianami w scenariuszu, dodawaniem nieuzgodnionych scen, co dzieje się dość często w tak dynamicznym biznesie. Dają oni także pewność co do dobrowolności podejmowanych na planie działań. Zmiany są w zasięgu ręki, ale do ich realnego wdrożenia potrzebne jest wsparcie i system połączonych naczyń, chroniących osoby aktorskie na różnych poziomach. Joey Soloway, amerykańska reżyserka i producentka twierdzi, że nie jest to jednak zadaniem filmowców, którzy i tak „mają co robić”. Że to świat musi uznać kobiecą przyjemność za ważną i zrozumieć pojęcie „zgody”. Trudno się jednak z tym zgodzić, skoro ten świat został ulepiony w jakimś stopniu przez płynące z kina i mediów komunikaty. I to powinnością twórców jest przenicowanie tych wzorców. 

Agnieszka Pilacińska
Agnieszka Pilacińska

Części intymne
Tytuł oryginalny:
Body Parts

Rok: 2022

Kraj produkcji: USA

Reżyseria: Kristy Guevara-Flanagan

Występują: Jane Fonda, Rosanna Arquette, Rose McGowan

Ocena: 3/5

3/5