Meksyk o jakim nawet nie śnisz – recenzja filmu „Copa 71” – 21. Millennium Docs Against Gravity

„Słuchaj, to zdarzyło się naprawdę, ale cała wiedza na ten temat i wszystkie materiały archiwalne są przed nami ukrywane!” To zdanie brzmi jak początek większości teorii spiskowych, a im bardziej błaha była jest tematyka samego spisku, tym trudniej brać teorię na poważnie. Jednak istnieją przypadki, kiedy mimo całej podejrzliwości nieprawdopodobna spekulacja okazuje się prawdą. Tak właśnie jest w przypadku Kobiecych Mistrzostw Świata w piłce nożnej z roku 1971, przez dekady zamiatanych pod dywan przez FIFA.

Lista kompromitacji Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej jest tak długa, że z pewnością twórcy dokumentu Copa 71 nie mieli czasu na to, by się nad nią pochylać. Nie bez przyczyny serial Netflixa Tajemnice Fifa trwał cztery godziny, a i tak brał na tapet przede wszystkim kadencję Seppa Blattera i sprawę mundialu w Katarze. Na długim wykazie grzechów organizacji z siedzibą w Szwajcarii znajdują się też długie lata aktywnej walki z piłką nożną kobiet. Nie mówimy tutaj wszak o zwyczajnych zaniedbaniach, ale o zakazach gry na obiektach klubów zrzeszonych w organizacji (czyli wszystkich występujących w jakichkolwiek rozgrywkach ligowych) czy działaniach mających na celu uniemożliwienie innym związkom stworzenia alternatywnych rozgrywek kobiecego futbolu.

Prezentowany podczas tegorocznej edycji Millenium Docs Against Gravity film Copa 71 został stworzony przez dwoje reżyserów: Jamesa Erskine’a, mającego niebagatelne doświadczenie w dokumentach sportowych, w którego CV znajdziemy produkcje na temat piłki nożnej, rugby, krykieta, F1 i kolarstwa oraz debiutującej Rachel Ramsay, wcześniej pracującej jako producentka serialu To jest futbol i filmu Liverpool: Powrót mistrzów. W obydwu tych dziełach na planie spotkała się z Erskinem, będącym reżyserem filmu o zespole Jürgena Kloppa oraz dwóch odcinków serialu. Możemy zatem zakładać, że obydwoje znakomicie czują nie tylko ducha piłki nożnej, ale też mają pojęcie o tym, jak opowiadać o sporcie, by nie zanudzić swojego widza.

Film zbudowany jest tak, by stopniowo odkrywać karty przed widzem. Początkowo autorzy przekonują, jak bardzo nieznana jest historia Mundialu w Meksyku z 1971 roku, wykorzystując do tego słynne piłkarki, niemające pojęcia o tym, że turniej w ogóle miał miejsce. Następnie cofamy się w czasie aż do początków XX wieku, kiedy kobiecy futbol rozkwitał, ale pod przykrywką dbania o zdrowie kobiet, rzekomo nieprzystosowanych fizycznie do tej dyscypliny, został zduszony przez mężczyzn odpowiadających za kształtujące się krajowe federacje. Mając ten kontekst, jesteśmy gotowi poznać bohaterki dokumentu: piłkarki grające pierwsze skrzypce w swoich krajowych reprezentacjach pół wieku temu. Każda z nich opowiada swoją historię, wspólnym mianownikiem tych opowieści jest poczucie wyobcowania w swojej pasji i walka z głosami sprzeciwu wobec ich niecodziennemu zajęciu. Wypowiedzi zawodniczek dają nam również jasno do zrozumienia, że pomimo występów w barwach narodowych wszystkie były amatorkami, a dostęp do obiektów sportowych czy trenerów był w ich przypadku wielokrotnie gorszy, niż u ich męskich rówieśników. Co pozwala nam się mentalnie przygotować na to, że będziemy widzieć materiały filmowe z rozgrywek stricte amatorskich, mimo (jak się okaże) zaskakująco profesjonalnej organizacji samego turnieju.

Dopiero po tym, nieco długim, wstępie, twórcy przeszli do relacji z samego turnieju, uwzględniającej nie tylko wydarzenia boiskowe, ale i całą otoczkę wokół imprezy, będącą dla zawodniczek – amatorek czymś do tej pory niespotykanym. Historie o pełnych stadionach, czy kibicach czekających na reprezentantki pod hotelem nie padają jedynie z ust bohaterek, potwierdzają je relacje z ówczesnych gazet, czy materiały filmowe. W wypowiedziach możemy jednak czuć, jak wiele, mimo upływu czasu wciąż znaczy dla piłkarek te kilka tygodni w Meksyku. Sama relacja z turnieju jest prowadzona w sposób rzeczowy, nie brakuje też krytycznych uwag w kierunku organizatorów, zwłaszcza pod kątem sędziowania w półfinale między Meksykiem a Włochami. Można mieć do twórców pretensję o przesadne skupienie się na drużynie angielskiej, która nie osiągnęła wielkiego sukcesu, ale jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że mowa o filmie produkcji brytyjskiej. Cała relacja pozostawia obraz doskonale zorganizowanego turnieju, elektryzującego cały Meksyk, będący wówczas najwyraźniej krajem dużo bardziej otwartym wobec piłkarek niż jakikolwiek z narodów Europy (co z pewnością może stanowić niewygodną szpilę wobec europejskich decydentów), zwłaszcza jeśli momenty euforii zderzymy z prologiem, dotyczącym reakcji FIFA i zamieceniu turnieju pod dywan, połączonego z zakopaniem inicjatywy oficjalnego kobiecego mundialu aż na 20 lat.

Erskine i Ramsay osiągnęli swój cel: chociaż na chwilę umieścili bohaterki turnieju z 1971 roku w świetle reflektorów, podkreślając jak bardzo turniej z ich udziałem wpłynął na obecny kształt kobiecej piłki, będącej jedną z najszybciej rozwijających się dyscyplin na świecie. Kto wie, może bez Carol Wilson do dziś nie usłyszelibyśmy o Alex Morgan czy Megan Rapinoe?

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

Copa 71

Rok:
2023

Kraj produkcji: Wielka Brytania

Reżyseria: James Erskine, Rachel Ramsay

Ocena: 3,5/5

3,5/5