Nie wszystko złoto, co jest cool – recenzja filmu „Compartment no. 6″ – Cannes 2021

Nostalgia za latami dziewięćdziesiątymi rośnie w siłę. W jej rozwoju niewątpliwie pomogło silne skojarzenie w Europie Wschodniej tej dekady z wolnością osobistą, tak upragnioną w erze pandemii. Gdy na Netflixie sukcesy święci Rojst ’97, a do kin wchodzą sequele Kosmicznego meczu i Mustanga z Dzikiej Dolny, na festiwalu w Cannes swoją premierę ma film o rekordowym „współczynniku fajności” – Compartment no. 6.

Mamy końcówkę lat 90., w wypełnionym papierosowym dymem i oparami koniaku apartamencie w centrum Moskwy trwa impreza. Kwiat archeologii i literaturoznawstwa Uniwersytetu Moskiewskiego żegna fińską studentkę Laurę (rewelacyjna Seidl Haarla), która następnego dnia ma wyjechać do Murmańska, by tam na żywo zobaczyć słynne neolityczne petroglify. Wyjazd był pomysłem jej dziewczyny, doktorantki i uniwersyteckiej królowej dobrej zabawy Iriny (Dinara Drukarowa), której jednak w ostatniej chwili przeszkodziły obowiązki zawodowe. Nasza bohaterka ląduje więc na kacu w zatłoczonym pociągu relacji Moskwa-Ułan Bator, gdzie będzie jej dane spędzić trzy kolejne dni w przymusowym towarzystwie starszego od siebie górnika Liochy (Jurij Borysow). Czy z tego spotkania dwóch różnych charakterów i osobowości wyniknie romans? A może prawdziwe uczucie?

Za Compartment no. 6 odpowiada Juho Kuosmanen, zwycięzca canneńskiej sekcji Un Certain Regard z 2016 roku za swój debiut p.t. Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia (NASZA RECENZJA). Twórczość Fina wpisuje się w coraz popularniejszą tendencję do silnego stylizowania swoich produkcji na filmy sprzed lat, dość wymienić współczesne wcielenia kina lat trzydziestych (Oficer i szpiegNASZA RECENZJA), pięćdziesiątych (Ida), czy wczesnych produkcji brytyjskich „młodych gniewnych” (PrzynętaNASZA RECENZJA). Na potrzeby swojego osadzonego w 1962 roku filmu o walce o mistrzostwo świata Olliego Mäkiego wykupywał w całej Europie resztki używanej wtedy taśmy filmowej. Trudno się zatem dziwić, że siadając do opowiadania o ostatniej dekadzie wieku XX także poświęcił większość wysiłków na wierne i ciekawe odwzorowanie epoki. Compartment no. 6 to powrót do czasów niewinności lat 90., naiwnej wiary w kapitalizm i to, że każdy może być biznesmenem; palenia fajek w pociągu, walkmanów i ludzi z dobrem w sercu, nawet jeśli trudniących się kradzieżą.

Zgodnie z zasadami miłości do pożyczonej nostalgii serce się po prostu podczas tego seansu roztapia, otulone ciepłym kocykiem strefy filmowego komfortu. Prosta pociągowa fabuła może nawet przywołać na myśl Pociąg Kawalerowicza. Niestety gdy zajrzymy poza pierwszą warstwę gigantycznej emocjonalnej przyjemności zajrzymy w oczy absolutnej pustce. To prosta komedia romantyczna, odhaczająca wszystkie obowiązkowe schematy, nawet te dawno skompromitowane, w formie czystej. Bez jakiejkolwiek próby dyskusji z tropami gatunku współczesny widz może po prostu odczuć rozczarowanie, gdy nie zostanie mu w głowie nic poza przyjemną atmosferą. Jednocześnie brakuje filmowi Kuosamanena lekkości którą pamiętamy chociażby z także dziejących się w dużej mierze w pociągu Les Coquillettes Sophie Letourneur. Napisany ze szczegółowością i pietyzmem scenariusz nie pozwala aktorom na żadną wolność i ci chociaż robią świetną robotę to nie są w stanie przeskoczyć narzuconych na nich przez scenariusz ograniczeń.

Świetne aktorstwo, atmosfera, wykonanie techniczne i kreacja świata to składowe bardzo przyjemnego seansu i nawet jeśli Compartment no. 6 daleko do perfekcyjnego, czy zmieniającego cokolwiek filmu to trudno nie polecać tego seansu jako dobrego wakacyjnego zapychacza. Na dziewięćdziesiąt minut można uwolnić się spod jarzma wielkich upałów i gorzkich pigułek rzeczywistości.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
Compartment no. 6 plakat

Compartment No. 6

Tytuł oryginalny: „Hytti nro 6″

Rok: 2021

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Finlandia, Estonia, Niemcy, Rosja

Reżyseria: Juho Kuosmanen

Występują: Seidi Haarla, Jurij Borysow, Dinara Drukarowa i inni

Dystrybucja: UIP

Ocena: 3/5