Pieskie życie – recenzja filmu „Come & Go” – Tallinn Black Nights

Japonia od kilku dekad jest jednym z najbardziej oddziaływujących na umysły ludzi krajów na całym świecie. Języka japońskiego uczą się fascynaci pod każdą szerokością geograficzną, tamtejsze seriale anime i mangi mają fanów nawet w najdalszych zakątkach globu, a kinematografia jest uważana za jedną z najlepszych na świecie. Jednocześnie wciąż jest to społeczeństwo pełne uprzedzeń, którego wielonarodowy aspekt i wielomilionowa populacja imigrancka stanowią niezwykle rzadko poruszane tematy. Tym ciekawiej wypada Come & Go, które portretuje Osakę właśnie z perspektywy tych, którym tak rzadko daje się głos.

Chociaż mieszkający w Osace malezyjski reżyser Lim Kah-Wai zrealizował już sześć filmów pełnometrażowych, w Polsce pozostaje praktycznie nieznany. Jego filmy nie tylko nie pojawiły się nigdy na festiwalu Pięć Smaków. Sam będąc emigrantem od początku kariery interesował się właśnie losem tych, których wichry rzuciły do obcych krajów. W New World (2011) przyglądał się chińskiej diasporze w Osace, a we Fly Me To Minami (2013) obserwował osoby przylatujące do tytułowej dzielnicy, finansowego i turystycznego serca miasta. Z kolei w zrealizowanym w koprodukcji ze Słowenią i Macedonią No Where, Now Here (2018) badał sytuację Turków na Bałkanach.

W pokazywanym na festiwalu Black Nights Come & Go Malezyjczyk podjął się najodważniejszego zadania w swojej dotychczasowej karierze, odmalowania fresku współczesnej Osaki, a raczej jej ciemnych i skrywanych stron. Niemal trzygodzinny tytuł, którego akcja dzieje się na przestrzeni trzech dni i dwóch nocy przybliża nam losy 13 (!) niezależnych od siebie bohaterów którzy w jakiś sposób związani są ze śledztwem detektywa Tomioki (czternastego bohatera) w sprawie znalezionego w jednym z mieszkań szkieletu emerytki.

To szalenie ciekawy antykryminał,: w którym w ekskluzywnych klubach, sterylnych pomieszczeniach i urokliwych mieszkaniach z ludzi wychodzą najgorsze cechy charakteru. Na pierwszym planie zobaczymy m.in. Wietnamczyka uwięzionego na niewolniczym niemal kontrakcie, studentkę z prowincji, która bez prostytuowania się nie byłaby w stanie wynająć nawet najciaśniejszej klitki, pracującą na dwie zmiany studentkę z Birmy, granego przez Lee Kang-shenga maniaka pornografii, sutenera z Korei, rodzinę chińskich turystów i wielu więcej.

Każda z pojedynczych historii stanowi jakiś wycinek prawdy o codzienności w wielkim portowym mieście. Nie brak w nich humoru, romansu, ale też dramatu i tragedii. To bardzo ciekawe, chociaż nieco chaotyczne połącznie kina społecznego z gatunkami, z którego powstał przepełniony różnymi smakami gulasz, który można z przyjemnością zjeść. Nawet jeśli od nadmiaru ingrediencji może chwilami zemdlić.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Come & Go

Tytuł oryginalny: „Come & Go”

Rok: 2020

Gatunek: antykryminał, społeczny, mozaikowy

Kraj produkcji: Japonia

Reżyseria: Lim Kah Wai

Występują: Lee Kang-sheng, Manami Usamaru, Seiji Chihara i inni

Ocena: 3,5/5