Już po raz 78 na francuskie Lazurowe Wybrzeże przyjadą twórcy i twórczynie z całego świata, prezentując najnowsze owoce ich pracy. Od detektywistycznego sci-fi, osobistych dzieł, satyr na współczesną politykę przez film drogi do chłodnej niczym norweskie fjordy komedii. Tak właśnie w skrócie wygląda tegoroczna selekcja canneńskiego konkursu. Zapraszamy do przeczytania notek o 22 filmach walczących w tym roku o Złotą Palmę, jak i ekscytowania się razem z nami majowym świętem światowego kina. Zachęcamy do obserwowania naszych mediów, wszak znajdzicie tam recenzje naszego wysłannika Marcina Prymasa oraz międzynarodowy grid krytyków filmowych, który zapewne odpowie na pytanie o najciekawsze produkcje canneńskiego konkursu.
AFFEKSJONSVERDI / SENTIMENTAL VALUE 
reżyseria: Joachim Trier
obsada: Renate Reinsve, Stellan Skarsgård, Inga Ibsdotter Lilleaas
dystrybucja: M2 Films

Idol zagubionych dwudziesto- i trzydziestolatków powraca z przytupem i wielkimi ambicjami. Sukces Najgorszego człowieka na świecie [NASZA RECENZJA], który zdobył statuetkę w Cannes czy też nominacje do najważniejszych nagród filmowych na całym świecie oraz wzmocnił karierę Renate Reinsve, wszak wypłynęła na szerokie wody dla międzynarodowej publiczności, trzeba nazwać niezwykłym. Siła i rezonowanie w kulturze filmowej ostatniego projektu Joachima Triera jest dosyć silne, za przykład wpływu warto przedstawić tegoroczną biografię Fryderyka Chopina tworzoną przez Michała Kwiecińskiego, bezpośrednio inspirowaną produkcją twórcy Thelmy.
Po pokochaniu ostatniego długiego metrażu przez kinofili z całego świata, Norweg zrobił sobie klasyczną dla siebie twórczą przerwę od wszelkich projektów okołofilmowych. Po czterech lata wraca na znane dla siebie boisko w postaci canneńskiego Grand Theatre Lumiére, obracając się wokół podobnego tematu jak w poprzedniej swojej produkcji – chłodnej niczym norweskie fjordy komedii o losach zmęczonych chandrą trzydziestolatków, problemach rodzinnych i poszukiwaniu swojego miejsca w niespokojnym świecie niczym zimowe, arktyczne wiatry.
Sentimental Value opisywane jest jako intymna i poruszająca eksploracja problemów rodzinnych, żałoby, wspomnień i pojednawczej mocy sztuki. Obok – nie bójmy się użyć tego słowa – muzy Triera, wyżej przytoczonej Renate Reinsve, w obsadzie znajdziemy Stellana Skarsgårda, Ingę Ibsdotter Lilleaas i Elle Fanning. To też kolejna scenopisarska współpraca Norwega z Eskil Vogtem, w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Warto wziąć na radar produkcję Joachima Triera, bo to jeden z nielicznych polskich akcentów w trakcie nadchodzącego festiwalu w Cannes. Muzykę do filmu skomponowała Hania Rani, pianistka i kompozytorka. Dla naszej rodaczki to kolejny projekt filmowy, gdzie usłyszymy jej kompozycje po Wszystkich kwiatach Alice Hart, Śubuku czy Rosalie.
.

ALPHA 🇧🇪🇫🇷
reżyseria: Julia Ducournau
obsada: Emma Mackey, Golshifteh Farahani, Tahar Rahim

W 2021 roku podczas ceremonii rozdania nagród Julia Ducournau, do której przywarła łatka „spadkobierczyni Francuskiej Nowej Ekstremy” – podkreśliła, że Titane, który przyniósł jej wtedy Złotą Palmę, jest daleki od ideału, przyzwalając na nazywanie go „potwornym”. Oburzone media rozpisywały się, że to pierwszy film, gdzie protagonistka dosłownie uprawia seks z samochodem. W swojej wariacji na temat cronenbergowskiego body horroru twórczyni przedstawiła dystopijną wizję hipergenderowego monstrum – w której esencjalistyczne atrybuty męskości i kobiecości, oporne ciało i pętające je maszyny toczą nieustanną, spektakularną walkę. Jej głośno komentowany debiut z 2016 roku Mięso wzbudzał podobne kontrowersje, sam lakonicznie określiłbym go dekonstruującym kino inicjacyjne feministycznym horrorem kanibalistycznym o głodzie pożądania i abiektalności ciała.
4 lata od sukcesu reżyserka wraca z prawdopodobnie kolejnym polaryzującym opinie tytułem! Prawa do dystrybucji Alpha znów trafiły do firmy NEON (a ta może się poszczycić dystrybuowaniem wszystkich filmów nagrodzonych Złotą Palmą od wygranej Parasite). FilmNation i Charades określiły najnowszy projekt jako „najbardziej osobiste dzieło Julii Ducournau”. Wiemy, że ma rozgrywać się w latach 80., a jego bohaterką będzie odrzucona przez rówieśników trzynastolatka. Zgodnie z blogiem World Of Reel, „dziewczyna mieszka w fikcyjnym mieście inspirowanym Nowym Jorkiem. Gdy epidemia AIDS rozprzestrzenia się na całym świecie, jedno z jej rodziców zapada na chorobę, zmuszając ją do zmierzenia się ze stratą i własną śmiertelnością po raz pierwszy”. W obsadzie mają znaleźć się między innymi Golshifteh Farahani (znana z roli w Patersonie Jima Jarmuscha) oraz Tahar Rahim (nagrodzony Cezarem i Europejską Nagrodą Filmową za Proroka Jacques’a Audiarda).

DIE, MY LOVE 🇬🇧🇺🇸
reżyseria: Lynne Ramsay
obsada: Jennifer Lawrence, Robert Pattinson, Nick Nolte

Lynne Ramsay na Lazurowym Wybrzeżu jest stałą bywalczynią od początków niezwykłej kariery. To tam zadebiutowała w 1996 roku, tuż po skończeniu National Film and Television School, projektem Small Deaths. Stylowy portret dziewczęcego dojrzewania z miejsca zgarnął Nagrodę Jury dla filmu krótkometrażowego. Dwa lata później wróciła do Cannes z Gasmanem, osadzoną w latach 70. historią dziewczyny odkrywającej w świątecznym szale niewierność swojego ojca, podbijając serca jurorskiego gremium, które przyznało jej ponownie ten sam laur. Co ciekawe, do wszystkich tych projektów angażowała członków swojej rodziny – bratanicę i brata. Rozpoczęcie kariery intrygującymi shortami zwróciło uwagę szkockiego BBC, co pozwoliło Ramsay na szybką realizację pełnometrażowego debiutu.
W 1999 reżyserka gościła już w Un Certain Regard z Ratcatcherem, wyprodukowanym przez telewizję we współpracy z Pathé, gdzie przyglądała się społecznej sytuacji Glasgow lat 70. Hipnotyzująca Morvern Callar (2002), adaptacja powieści Alana Warnera, pojawiła się za to w Cannes w ramach Quinzaine des réalisateurs. W klimatycznym filmie drogi główna bohaterka musi sobie poradzić z samobójczą śmiercią swojego chłopaka. Ramsay zajęła się wówczas pracą nad ekranizacją Nostalgii anioła Alice Sebold. Studio zastąpiło ją jednak niedługo później Peterem Jacksonem, co w połączeniu z trudnymi przeżyciami w życiu prywatnym mocno wpłynęło na psychikę reżyserki. Praca nad kolejnym pełnym metrażem zajęła jej dobre kilka lat. Głośne Musimy porozmawiać o Kevinie (2011) zakwalifikowało się do canneńskiego konkursu głównego, wzbudzając powszechny zachwyt i stając się przyczynkiem do wielu etycznych dyskusji. Szczególnie chwalono występ Tildy Swinton, wcielającej się tu w matkę psychopatycznego masowego mordercy, która próbuje poradzić sobie ze swoją rolą wobec zbrodni syna. Pozycję jednej z najciekawszych brytyjskich reżyserek XXI wieku Ramsay przypieczętowała ostatnim jak dotąd filmem pełnometrażowym. Nigdy cię tu nie było (2017, NASZA RECENZJA) przyniosło jej canneńską nagrodę za najlepszy scenariusz. Brutalna adaptacja noweli Jonathana Amessa zachwyciła autorskim okiem Ramsay.
Choć przez ostatnie lata słyszeliśmy o wielu planowanych projektach podpisanych nazwiskiem Szkotki, to w maju zobaczymy dopiero jej pierwszy pełny metraż od czasu filmu z przygnębiającą rolą Joaquina Phoenixa. W osadzonym w zapomnianej przez Boga wiosce Die, My Love ponownie nie zabraknie tematów drapiących społeczne podniebienia. Projekt jest adaptacją powieści Ariany Harwicz. Jennifer Lawrence wciela się tu w rolę Grace, którą narodziny dziecka i kryzys w małżeństwie wpędzają w psychozę. Jako mąż kobiety na ekranie towarzyszył jej będzie Robert Pattinson. Obok nich wystąpią LaKeith Stanfield, Sissy Spacek oraz Nick Nolte. Wśród inspiracji Ramsay wymienia Wstręt i Dziecko Rosemary Romana Polańskiego, a film ma łączyć elementy thrillera z czarną komedią. Scenariusz jest dziełem współpracy reżyserki z Endą Walshem (Drobiazgi jak te, Głód) i Alice Birch (Lady M., Normalni ludzie). Na stanowisko operatora powraca Seamus McGarvey (Zwierzęta nocy, Źle się dzieje w El Royale), który odpowiadał za zdjęcia do Musimy porozmawiać o Kevinie.

DOSSIER 137 
reżyseria: Dominik Moll
obsada: Léa Drucker, Yoann Blanc, Guslagie Malanda

Dominik Moll urodził się i wychował w ojczyźnie swego ojca, czyli w Niemczech. Wyjechał z rodzinnego Bühl w landzie Badenii-Wirtembergii dopiero na studia: po uczelnianym przystanku w City College of New York, osiadł w kraju swej matki, gdzie w Paryżu ukończył prestiżowe IDHEC. Początkowo pracował nad Sekwaną jako montażysta i asystent reżysera m.in. przy takich filmowcach jak Marcel Ophüls i Laurent Cantet. Jego pełnometrażowy debiut Intimité (1994) przeszedł zupełnie bez echa, ale już kolejny projekt, Harry, twój prawdziwy przyjaciel (2000), zrobił sporo hałasu na festiwalach. Dostał się do konkursu głównego w Cannes, potem zdobył m.in. Europejską Nagrodę Filmową (najlepszy aktor Sergi López) i trzy Cezary (w tym za reżyserię). O Złotą Palmę rywalizował także przy okazji swego trzeciego filmu, Leminga (2005), thrillera z Charlotte Gainsbourg i Charlotte Rampling. W kolejnych latach Moll zrealizował kilka dzieł, które nawet otrzymywały polską dystrybucję, choć rzadko okazywały się czymś więcej niż średnimi wypełniaczami repertuarów z lubianymi francuskimi aktorami (m.in. komedia U pana Marsa bez zmian z François Damiensem i Vincentem Macaignem, kryminał Tylko zwierzęta nie błądzą z Denisem Ménochet, Laure Calamy i Damienem Bonnardem). Sporym sukcesem okazał się za to jego ostatni film w dorobku, czyli Noc 12 października [NASZA RECENZJA](2023), który można śmiało nazwać obrazem Davida Finchera wychowanego u podnóży Alp. Ta wyciszona opowieść o śledztwie podbiła serca Francuzów, zdobywając aż 6 Cezarów, w tym dla najlepszej produkcji roku.
Reżyser nie porzuca ulubionego gatunku, znowu deliberować będzie o policjantach i bandytach. Na tegoroczne Cannes przywiezie Dossier 137. Moll i jego stały współscenarzysta Gilles Marchand osądzają akcję w niedawnej rzeczywistości, około roku 2018-2019, gdy przez Francję przelała się fala protestów żółtych kamizelek (Le mouvement des Gilets jaunes). Podczas jednej z ich manifestacji młody mężczyzna zostaje ranny pociskiem hukowym, a sprawę wyjaśniana odpowiedzialności za ten czyn otrzymuje stara policyjna wyjadaczka Stéphanie (w tej roli Léa Drucker). Początkowo wydaje się, że to jedno z szeregu rutynowych śledztw, jakich funkcjonariuszka ma ponad setkę na koncie, ale pewien element odmieni jej optykę. Przed kobietą służącą w wydziale wewnętrznym policji (tzw. IGPN, czyli Inspection générale de la Police nationale) stoi wbrew pozorom dużo trudniejsze zadanie niż początkowo sądziła. W obsadzie oprócz Drucker pojawili się m.in. Yoann Blanc (seriale The Crown czy belgijski Intruz) czy chwalona za występ w Saint Omer Guslagie Malanda.

EAGLES OF THE REPUBLIC 🇩🇰🇸🇪
reżyseria: Tarik Saleh
obsada: Lyna Khoudri, Fares Fares, Cherien Dabis

Tarik Saleh jest twórcą niezwykle wszechstronnym. Sławę w Szwecji zdobył jako artysta graffiti, następnie ukończył ASP w Aleksandrii, poznając przy okazji kraj pochodzenia jego rodziny, a po powrocie do Skandynawii rozpoczął pięcie się po szczeblach kariery w tamtejszej telewizji publicznej, najpierw jako grafik, następnie prezenter, a w końcu producent i scenarzysta. To tam po raz pierwszy stanął za kamerą, tworząc dokumenty o egzekucji Che Guevary (Sacrificio: Who Betrayed Che Guevara?) i więzieniu w Guantanamo (Gitmo: The New Rules of War). Kolejne lata przyniosły także debiut fabularny w postaci animowanej Metropii, postapokaliptycznej dystopii inspirowanej twórczością Terry’ego Gilliama, Roya Anderssona i Jurija Norsztejna, twórcy kultowego Jeżyka we mgle. Całość swoją premierę miała na festiwalu w Wenecji, a za produkcję odpowiadała prestiżowa Zentropa, co umożliwiło zaangażowanie w obsadzie głosowej gwiazd: Vincenta Gallo, Udo Kiera czy Stellana i Alexandra Skarsgardów. Dla przyszłej kariery Saleha najważniejszą decyzją obsadową okazało się jednak wybranie do drugoplanowej roli animowego wtedy Faresa Faresa. Pochodzący z Libanu aktor pod koniec pierwszej dekady XXI wieku miał za sobą jedynie kilka lat doświadczenia na deskach göteborskich teatrów i w filmach kręconych przez jego brata Josefa. Między artystami szybko jednak narodziła się nić porozumienia, w 2011 roku Saleh obsadził Faresa w kręconym przez siebie teledysku do superprzeboju Lykke Li I Follow Rivers, a sześć lat później opuszczali oni wspólnie Park City z wielką nagrodą jury międzynarodowego konkursu dramatycznego Sundance.
Morderstwo w hotelu Hilton rozpoczęło Trylogię Kairską i wprowadziło Saleha do świadomości krytyków filmowych na całym świecie. Po tym neo-noirze przyszła pora na thriller polityczny Chłopiec z niebios (2022), który opuścił canneński konkurs główny z wyróżnieniem za scenariusz, a już za parę dni saga domknie się Orłami republiki. Chociaż poszczególne produkcje trylogii nie są jakkolwiek połączone fabularnie, to związki między nimi są nieprzeliczone. Poza tytułowym miastem, w którym dzieje się akcja, za każdym razem w roli głównej oglądamy wspomnianego już Faresa, a opowieść luźno inspirowana jest postaciami i wydarzeniami z arabskiej historii współczesnej. Artystyczne sukcesy Morderstwa w hotelu Hilton i Chłopca z niebios pomogły przy produkcji zamknięcia trylogii. Eagles of the Republic z budżetem ponad dziewięciu milionów euro jest jedną z najdroższych arabskojęzycznych produkcji ostatnich lat, a muzykę skomponował sam Alexandre Desplat, zastępując związanego wcześniej z serią Kristera Lindera. W obsadzie Faresowi towarzyszyć będzie m.in. Algierka Lyna Khoudri, która wystąpiła m.in. w Lalce i Hourii Mouni Meddour, Kurierze francuskim Wesa Andersona czy Imperium Bruno Dumonta. Film ma opowiadać o upadku egipskiego kina, protagonistą jest sławny aktor, który zostaje zmuszony do występów w filmach propagandowych. Podobnie jak w przypadku Chłopca z niebios, Kair zostaje tu zagrany przez Istambuł, a za zdjęcia odpowiada Pierre Aïm (Nienawiść).

EDDINGTON 
reżyseria: Ari Aster
obsada: Joaquin Phoenix, Pedro Pascal, Emma Stone

Ari Aster zdążył już na dobre rozgościć się w światowej czołówce reżyserów osobnych, obsesyjnych i bezkompromisowych. W Hereditary, w rytuale traumy, roztrzaskał na kawałki podstawową komórkę społeczną, a w Midsommar spalił związek na stosie szwedzkiego obrzędu. Oba filmy uderzały precyzją konstrukcji i emocjonalnym ładunkiem. Bo się boi, choć bardziej osobisty i ambitny w skali, nie wywołał równie mocnego rezonansu. Trzygodzinny napad paniki, surrealistyczna liturgia neuroz, dla jednych była objawieniem, dla innych banalną, ciężkostrawną terapią na ekranie. Aster jednak pozostał sobą, nie interesuje go narracyjna klarowność, a tylko ciemne rewiry psychiki, gdzie trauma i absurd żyją w symbiozie.
Eddington zabiera widzów na pustkowia Nowego Meksyku, gdzie w realiach pandemii COVID-19 rozwija się opowieść o konflikcie między szeryfem (Joaquin Phoenix) a burmistrzem (Pedro Pascal). Miasteczko tytułowe staje się tyglem frustracji, nieufności i rozpadu społecznego. Scenariusz, który długo czekał na realizację, został przepisany pod wpływem lockdownów i napięć społecznych z 2020 roku. Całość łączy westernowy sztafaż z czarnym humorem, elementami satyry i ponurym portretem lokalnej społeczności ogarniętej paniką. W obsadzie znalazła się też Emma Stone jako żona szeryfa, Austin Butler w roli kaznodziei oraz Luke Grimes. Za zdjęcia odpowiada Darius Khondji, czyli autor mrocznych i stylowych wizualnie prac m.in. do filmów Finchera (Siedem) i Hanekego (Funny Games) Muzykę skomponowali Bobby Krlic (znany z dusznej, elektronicznej ścieżki do Midsommar) i Daniel Pemberton (Spider-Man: Poprzez multiwersum), czyli duet, który może zderzyć ambientowe napięcie z melodyjną ironią.

FENICKI UKŁAD / THE PHOENICIAN SCHEME 
reżyseria: Wes Anderson
obsada: Benicio Del Toro, Mia Threapleton, Michael Cera
dystrybucja: UIP

Filmy Wesa Andersona poznaje się po jednej nutce. Jeszcze niedawno zawdzięczał temu miano współczesnego autora, ale obecnie staje się to pewną kulą u nogi. Reakcje na opublikowany miesiąc temu zwiastun Fenickiego układu były mieszane. Z jednej strony, oczywiście, mikroświaty Andersona wciąż cieszą się sporą popularnością i klikalnością. Z drugiej natomiast nie brakowało sceptycznych głosów, znanych już z reakcji na Kuriera Francuskiego z Liberty, Kansas Evening Sun (2021) i netfliksowe shorty. Padły komentarze o zjadaniu własnego ogona, o tworzeniu w kółko identycznego kina, o nużącej powtarzalności. Podobne opinie wyrażali już recenzenci w tekstach o Asteroid City (2023) i Kurierze – filmach ocenianych mniej przychylnie niż szlagiery pokroju Fantastycznego Pana Lisa (2009) czy Kochanków z Księżyca. Moonrise Kingdom (2012). Wes Anderson jednak cieszy się w Hollywood na tyle mocną pozycją, że może ignorować krytykę i rozwijać swój styl według własnych upodobań.
Zwiastun faktycznie sugeruje wiele elementów rozpoznawalnych: pełną detali, miniatur i misternie skonstruowanych dioram scenografię Adama Stockhausena, ograniczone ruchy kamery poszukującej symetrycznej kompozycji (choć po raz pierwszy w aktorskim filmie Andersona operatorem nie jest Robert D. Yeoman, lecz Bruno Delbonnel), stonowaną i selektywną paletę barw (tym razem z dominującymi odcieniami błękitu i beżu) i obsadę wypełnioną gwiazdami amerykańskiego kina. Poza sporą już grupą powracających odtwórców, takich jak Benicio del Toro (w roli głównej), Willem Dafoe czy Scarlett Johansson, na ekranie pojawią się nowe twarze: Mia Threapleton, Riz Ahmed, Hope Davis, Charlotte Gainsbourg i zdający się pasować jak ulał do andersonowskiej niezręczności Michael Cera.
Fabuła też kroczy znanym szlakiem – w centrum zamieszania znów znajduje się rodzina. Jej głową jest Zsa-zsa Korda – ekscentryczny bogacz, który wzbogacił się na przemyśle zbrojeniowym i lotniczym. Spośród dziesięciorga dzieci na spadkobierczynię fortuny wyznacza jedyną córkę – zakonnicę Liesl. Jednocześnie rozgrywa się kryminalna intryga: podczas realizacji inwestycji w regionie dawnej Fenicji Korda staje się celem spiskujących magnatów, zagranicznych terrorystów i płatnych zabójców.
Żaden z filmów Wesa Andersona nie został wcześniej nagrodzony na festiwalu w Cannes, a Fenicki układ to już czwarty tytuł, który zaprezentuje w konkursie głównym tej imprezy. Większy sukces osiągnął na Berlinale, gdzie otrzymał dwa Srebrne Niedźwiedzie: Grand Prix Jury za Grand Budapest Hotel (2014) oraz nagrodę za reżyserię Wyspy psów (2018).

FUORI 
reżyseria: Mario Martone
obsada: Valeria Golino, Matilda De Angelis, Elodie
dystrybucja: Gutek Film

Urodzony w Neapolu Mario Martone to reżyser doświadczony i doceniany, zwłaszcza w swoim kraju, gdzie może się poszczycić pięcioma nagrodami Akademii oraz aż sześcioma filmami, które miał okazję prezentować w konkursie głównym festiwalu w Wenecji. Mimo to nie należy do najbardziej rozpoznawalnych nazwisk włoskiej kinematografii, przynajmniej wśród polskich kinomanów. Ci mogą kojarzyć go przede wszystkim z Nostalgii – opowieści o Neapolitańczyku Felice, powracającym do rodzinnego domu po kilkudziesięciu latach emigracji, by zaopiekować się umierającą matką. Powrót ten otwiera w głowie protagonisty wspomnienia najboleśniejszych grzechów jego dawnego życia. Ten doskonale zagrany i przeszywająco smutny obraz został dobrze przyjęty przez widzów i krytykę, ale podczas festiwalu w Cannes w 2022 roku nie otrzymał żadnej nagrody. Z tamtejszym Jury prawdopodobnie nie zgadzają się przedstawiciele Gutek Film, którzy, prawdopodobnie zachęceni wynikiem Nostalgii, jeszcze przed premierą na tegorocznej imprezie ogłosili, że należą do nich prawa do dystrybucji Fuori, najnowszego dzieła Martone.
Na tegoroczny festiwal reżyser Króla śmiechu przygotował biografię Goliardy Sapienzy – legendarnej włoskiej pisarki, anarchistki, aktorki oraz partyzantki, najbardziej znanej z powieści Sztuka radości, w zeszłym roku zekranizowanej jako serial. Zapowiedzi sugerują, że Martone stworzył portret niezwykle odważnej kobiety wyprzedzającej swoje czasy, potrafiącej zainspirować poznane na swojej drodze osoby do wspólnej walki. W główną bohaterkę wcieliła się ceniona włoska aktorka Valeria Golino (będąca również reżyserką wspomnianego serialu na podstawie powieści Sapienzy) i z pewnością to właśnie od jej charyzmy i warsztatu zależeć będzie finalna porażka lub sukces tego projektu. A jeśli wszystko tutaj będzie na swoim miejscu, być może uda jej się wrócić z Francji z nagrodą indywidualną za najlepszą rolę, gdyż sama opowieść zdaje się zostawiać swojej bohaterce olbrzymie pole do popisu i zachwycenia gremium jury.

IN DIE SONNE SCHAUEN / SOUND OF FALLING 
reżyseria: Mascha Schilinski
obsada: Luise Heyer, Lena Urzendowsky, Filip Schnack
dystrybucja: M2 Films

Drugi pełnometrażowy film niemieckiej reżyserki to jej pierwsza wizyta na festiwalu w Cannes. Poprzedni, Die Tochter, pokazywany był w Berlinale w 2017 roku w sekcji Perspektive Deutsches Kino. Opowiadał o dziewczynce z zazdrości sabotującej ponowny romans rozwiedzionych rodziców.
Sound of Falling (w oryginale In die Sonne schauen, czyli „Patrząc w słońce”) miał się początkowo nazywać The Doctor Says I’ll Be Alright, But I’m Feelin’ Blue – jest to obecnie podtytuł filmu. Inspiracją dla współscenarzystek Maschy Schilinski i Louise Peter było wspólne lato spędzone na farmie w regionie Altmark, gdzie każda z nich pracowała nad własnym scenariuszem. Miejsce, które je połączyło, jest również łącznikiem między bohaterkami filmu. Dwuipółgodzinny seans opowiada bowiem o losach czterech dziewcząt żyjących w różnych czasach na farmie we wspomnianym regionie między Hamburgiem i Magdeburgiem. Almę gra Hanna Heckt, Erikę Lea Drinda, Angelikę Lena Urzendowsky, a Lenkę Laeni Geiseler, młode aktorki, mające na koncie przede wszystkim role w serialach telewizyjnych (Urzendowsky i Drinda spotkały się zresztą na planie serii My, dzieci z dworca Zoo z 2021).
Chociaż każda z młodych bohaterek żyje w innym czasie i nigdy się ze sobą nie spotkały, odkrywają one ślady przeszłości i tajemnice skrywane przez ściany starych zabudowań. Jak podaje dystrybutor mk2 Films, Sound of Falling to „zachwycające wizualnie dzieło, które bada pamięć, tożsamość i poetycką naturę czasu, tworząc kino z fantomowych bólów, przekraczających epoki”, „zanurzające nas w kobiecym doświadczeniu tych, którzy stoją na uboczu historii”.
Fotosy z filmu zdają się potwierdzać, że przynajmniej od strony wizualnej produkcja nie powinna zawieść. Za zdjęcia odpowiada młody szwajcarski operator Fabian Gamper, stały współpracownik Schilinski, autor niezapomnianych kadrów w filmie O niedogodności narodzin (2020) Sandry Wollner.

JEUNES MÈRES / THE YOUNG MOTHER’S HOME 🇧🇪🇫🇷
reżyseria: Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne
obsada: Elsa Houben, Lucie Laruelle, Janaina Halloy

Od czasu, kiedy belgijscy bracia po raz pierwszy zaprezentowali się na Lazurowym Wybrzeżu w 1999 roku, od razu zgarniając główną nagrodę, stało się już tradycją, że każda kolejna ich praca startuje w canneńskim konkursie głównym. Już od swoich pierwszych telewizyjnych dokumentów i cenionej Obietnicy (1996) Dardenne’owie ujawnili się jako kontynuatorzy włoskich i brytyjskich tradycji realizmu społecznego, bezkompromisowo unaoczniając zmagania imigrantów, pracujących biednych czy dłużników skazanych na przestępczy proceder. W Rosetcie (1999), będącej swoistą wariacją na temat Bressonowskiej Mouchette (1967), w pełni ukształtował się ich styl, bliski oszczędnej poetyce francuskiego mistrza. Ekonomia opowiadania, stronienie od psychologizacji i przemawianie przede wszystkim poprzez obrazy (bracia nigdy np. nie używają muzyki niediegetycznej) wraz z innymi dystynktywnymi cechami kina Belgów, np. podążająca za bohaterami, jakby spoczywająca na ich ramionach kamera z ręki – wszystko to kształtuje w mgnieniu oka rozpoznawalny charakter pisma, mimo że wiele z jego często zapożyczanych elementów stało się dziś niemal kliszami europejskiego kina arthouse’owego.
Dobra passa braci ze statusem canneńskich supergwiazd nie ustaje: mogą pochwalić się aż dwiema Złotymi Palmami – za Rosettę i Dziecko (2005) – Grand Prix przyznanym Chłopcu na rowerze (2011), nagrodami za scenariusz Milczenia Lorny (2008) i reżyserię Młodego Ahmeda (2019) oraz specjalnym laurem wręczonym z okazji 75-lecia festiwalu za Toriego i Lokitę (2022). Choć esencja uprawianego przez Dardenne’ów kina pozostała niezmienna, ich nowsze filmy stały się nieco bogatsze w dialogi i wydarzenia fabularne. W centrum zainteresowania twórców nadal pozostają przytłaczające sytuacje życiowe, jednak protagonistami już niekoniecznie są osoby ze ścisłego marginesu – bracia pochylają się też nad młodą lekarką czy wykwalifikowaną pracownicą małej firmy. Poza często przewijającymi się w ich dziełach twarzami, jak Jérémie Renier, czy nowymi talentami, zdarza im się też obsadzać międzynarodowe gwiazdy – np. nominowaną do Oscara za Dwa dni, jedną noc (2014) Marion Cotillard. Większa przystępność nie oznacza jednak, że Belgowie zarzucili to, co zawsze było dla nich najważniejsze – bezkompromisowy humanizm i powstrzymywanie się od osądzania decyzji obserwowanych bohaterów, choćby najbardziej rozpaczliwych i nieprzemyślanych.
Jeunes mères, dziesiąty obraz braci Dardenne walczący o Złotą Palmę, opowiada o perypetiach nastolatek oraz ich dzieci przebywających w ośrodku dla tytułowych młodych matek. Piątkę głównych bohaterek, pochodzących z różnych środowisk, ale połączonych ciężkimi doświadczeniami, grają utalentowane aktorki u progu swoich karier. Dotychczasowe materiały promocyjne zapowiadają obraz niewolny od bólu i dokumentacji trudów zapewnienia godnego bytu sobie i latoroślom, jednak, co nie zawsze było oczywiste w przypadku Belgów, w równym stopniu wypełniony nadzieją i wsparciem – wzajemnym, pomiędzy młodymi kobietami, ale także ze strony położnych i pozostałej kadry domu dla matek i dzieci. Być może zapowiada się zatem kolejny rozdział otwierania się tuzów naturalistycznego realizmu społecznego na coraz szerszą publiczność.

KUANG YE SHI DAI (狂野时代) / RESURRECTION 🇨🇳
reżyseria: Bi Gan
obsada: Jackson Yee, Shu Qi

Długo kazał czekać Bi Gan kinofilom z całego świata na ogłoszenie jego trzeciego długiego metrażu w konkursie głównym. Najpierw przez przeciągające się zdjęcia, zakończone na kilka dni przed konferencją prasową Thierry’ego Fremaux, potem na skutek pracy chińskich cenzorów, którzy ostatecznie dali zielone światło na wyjazd reżysera z najnowszym projektem. O tytułowej „rezurekcji” słyszeliśmy od 2023 r., gdy świat obiegły pierwsze informacje o powrocie twórcy na plan filmowy.
Najnowszy projekt autora świetnych Kaili Blues [7. MIEJSCE W PROJEKCIE: KLASYKA] oraz Długiej podróży dnia ku nocy [NASZA RECENZJA] to przeniesienie się do nieokreślonej w czasie dystopijnej przyszłości, gdzie ludzkość utraciła zdolność do marzeń. Centralną postacią opowieści jest kobieta, której świadomość podczas zabiegu chirurgicznego wpada w dziurę „wiecznej strefy czasowej”. Podczas odysei budzi androida-potwora, wpuszczając go swojego umysłu. Tam odkrywa jego oczami, co jest prawdą, a co złudną iluzją w jej małym, osobistym kosmosie.
Zamierzeniem Bi Gana było opakowanie całej przygody w ramy detektywistycznego sci-fi, gdzie wraz z główną bohaterką szukamy odpowiedzi na pytania podróżując przez zakamarki jej umysłu. Do stworzenia soundtracku została zaproszona grupa M83, znana ze swoich ambientowych czy synthpopowych projektów. Wydaje się to doskonałym wyborem, ponieważ twórczość francuskiego zespołu często porównywana jest do eskapistycznych, dystopijnych podróży poza czasem i przestrzenią. To też kolejna współpraca z operatorem Dong Jingsongiem – po Długiej podróży dnia ku nocy zacieramy ręce na kolejne piękne zdjęcia z wykorzystaniem deszczu oraz neonów czy też na już klasyczny dla twórczości chińskiego reżysera segment jednego, długiego, niezmontowanego ujęcia. W Kaili Blues trwało ono ponad 40 minut, w drugim filmie 58 wraz z użyciem technologii 3D, może więc teraz czas na ponad godzinną estetyczną ekstazę wylewającą się z ekranu.

NOUVELLE VAGUE 
reżyseria: Richard Linklater
obsada: Zoey Deutch, Alix Bénézech, Paolo Luka-Noé

Richarda Linklatera kinomanom specjalnie przedstawiać nie trzeba. Ten amerykański reżyser rozgłos zdobył jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy premierę miała wypełniona klasycznym rockiem i imprezowa komedia Uczniowska balanga. Niedługo później udało mu się zrealizować niezwykle ceniony do dziś romans Przed wschodem słońca, zmysłową historię dwójki nieznajomych, spędzających razem czas podczas podróży pociągiem do Wiednia, która z czasem okazała się pierwszą częścią trylogii – jej następne odsłony ukazywały się w dziewięcioletnich odstępach, opowiadając historię dwójki bohaterów, w których wcielili się Julie Delpy i Ethan Hawke, na przestrzeni lat. Nie był to jedyny projekt reżysera realizowany z tak długofalowym podejściem. Boyhood (2014), będący jedynym filmem Linklatera nominowanym do Oscara w najważniejszej kategorii, powstawał aż przez 13 lat i jak sama nazwa wskazuje opowiadał o dorastaniu młodego chłopca – Masona, tworząc tym samym niezwykle uniwersalny obraz wchodzenia młodego mężczyzny w dorosłość. Reżyser Hit Mana ma na swoim koncie wyróżnienia z Wenecji (Taśma, Życie świadome) czy Berlina (Boyhood, Przed wschodem słońca), ale nigdy nie nagrodzono go w Cannes. Nie miał do tego zbyt wielu sposobności, gdyż na francuskiej imprezie do tej pory był jedynie w 2006 roku, kiedy w ramach głównej selekcji prezentowano Fast Food Nation.
O ile dotychczasowe wybory Linklatera pozwalają zastanawiać się, czemu zdecydował się na premierę najnowszego dzieła w Cannes, o tyle wczytanie się w opis fabuły Nouvelle Vague rozwiewa wszelkie wątpliwości. Film ten bowiem jest nie tylko francuską produkcją i francuskojęzycznym debiutem reżysera, ale opowiada historię powstawania ikonicznego dzieła Nowej Fali: Do utraty tchu. Wśród bohaterów filmu widzimy całą plejadę nazwisk najważniejszych dla tamtejszego kina i ściśle związanych właśnie ze słynną imprezą na Lazurowym Wybrzeżu. Poza postaciami zupełnie oczywistymi dla tej produkcji jak Jean-Luc Godard, Jean Seberg czy Jean-Paul Belmondo w filmie pojawiają się Eric Rohmer, François Truffaut, Jean Cocteau, Agnès Varda czy Jacques Rivette. Licznie zgromadzeni na salach Pałacu Festiwalowego kinofile z pewnością znajdą tutaj wiele smaczków i nawiązań, ale jak pokazał Michel Hazanavicius swoim Ja, Godard może to być za mało zarówno, by cokolwiek na festiwalu wygrać, jak i do tego, by stworzyć dzieło zachwycające szeroką widownię.

O AGENTE SECRETO / THE SECRET AGENT 
reżyseria: Kleber Mendonça Filho
obsada: Wagner Moura, Udo Kier, Gabriel Leone

Stały bywalec festiwali i czołowy brazylijski reżyser Kleber Mendonça Filho od lat dostarcza zaangażowanych historii z gatunkowymi przyprawami. Od Sąsiednich dźwięków (2012), jednego z ulubionych filmów nowohoryzontowej publiczności, przez walczący o Złotą Palmę Aquarius (2016) z popisową rolą Sônii Bragi, po westernowe oskarżenie rządu Jaira Bolsonaro w Bacurau (2019), za które w Cannes otrzymał Nagrodę Jury. Społeczną wrażliwość i otwartość na otaczający świat Mendonça zyskiwał już od nastoletnich lat, gdy mieszkał w Anglii z kończącą tam doktorat matką. W Pernambuco ukończył dziennikarstwo i przez lata wiązał z nim przyszłość. Pracował dla szeregu gazet w rodzinnym Recife, z czasem spróbował też sił jako krytyk filmowy i działacz kulturalny w Fundacji Joaquina Nabuco. Kinową pasję dzieli z żoną, byłą dyplomatką francuską Emilie Lesclaux, która pracując początkowo w konsulacie generalnym, nie tylko zakochała się w rezolutnym Brazylijczyku, wyszła za niego i urodziła mu bliźniaki, ale i została producentką większości jego projektów.
Kleber Mendonça Filho powraca do festiwal w Cannes z O agente secreto. Czyżby w takim razie adaptował Josepha Conrada? Powieść pt. Tajny agent już dwukrotnie przenoszono na ekran (z sukcesem uczynił to Alfred Hitchcock w 1936 roku, bez polotu za to Christopher Hampton w 1996 roku). Jeżeli nawet Brazylijczyk luźno oprze się na utworze polskiego pisarza, to z pewnością osadzi akcję bardzo mocno w rodzimej rzeczywistości. Z pierwszych zapowiedzi wynika, że film będzie rozgrywał się w 1977 roku, czyli gdzieś w środku rządów junty wojskowej. Do Recife przybywa Marcelo (Wagner Moura), czterdziestoletni ekspert od technologii. W mieście trwa właśnie karnawał, a mężczyzna szuka swego syna. Zamiast odnaleźć tam bezpieczne schronienie i potomka odnajduje wielkie pokłady agresji. Mendonça, podobnie jak ostatnio Walter Salles w oscarowym I’m Still Here, przygląda się minionej epoce pełnej wypaczeń, zniknięć i przestępstw. Wydaje się, że w Kraju Kawy przyszedł czas na kino rozliczeniowe wobec reżimu smutnych generałów.

LA PETITE DERNIÈRE 

reżyseria: Hafsia Herzi
obsada: Park Ji-min, Mouna Soualem, Némo Schiffman

Żadna dobra edycja konkursu głównego w Cannes nie może obyć się bez zaangażowanego społecznie filmu osadzonego w Paryżu lub na jego przedmieściach. Tym razem padło na trzeci pełny metraż aktorki Hafsii Herzi, która przed niemal dekadami zachwyciła świat swoją rolą w Tajemnicy ziarna Abdellatifa Kechiche’a, a następnie mogliśmy ją oglądać m.in. w świetnym Apollonide. Zza okien domu publicznego Bertranda Bonello czy niedawno w dość udanych Moich nowych sąsiadach André Téchiné, w lutym stała się także pierwszą arabską laureatką Cezara za główną rolę kobiecą, za swoją kreację w filmie Borgo Stéphane Demoustier. Jako reżyserka Herzi wciąż jest na początku swojej drogi, lecz jest niezwykle wspierana przez Cannes, gdzie debiutowały wszystkie jej filmy. W Zasługujesz na miłość (2019) wcieliła się w zdradzoną kobietę, która w rohmerowskim duchu próbuje odnaleźć sens miłości i nowe spojrzenie na życie, na ekranie towarzyszył jej m.in. pochodzący z Polski i nagrodzony rok wcześniej Srebrnym Niedźwiedziem Anthony Bajon. Dwa lata później Dobra matka stanowiła konkursowy debiut Herzi, gdyż film rywalizował w Un Certain Regard, opuszczając festiwal z nagrodą za obsadę. Dramaty egzystencjalno-romantyczne ustąpiły tam miejsca gorzkiej codzienności pracującej na dwa etaty samotnej matki po pięćdziesiątce, próbującej za wszelką cenę zapewnić jak najlepszy byt swojej arabskiej rodzinie na ubogich przedmieściach Marsylii.
Teraz także nie będzie nikomu łatwo. La Petite Dernière to adaptacja nagradzanej debiutanckiej autobiograficznej powieści Fatimy Daas. Książkę recenzenci porównują do dzieł Marguerite Duras i Annie Ernaux, a wsparciem Daas przy pisaniu była kontrowersyjna francuska autorka i reżyserka Virginie Despentes, w Polsce najbardziej znana z Gwałtu (Baise-moi, 2000). Film, za powieścią, opowiada o wchodzeniu w dorosłość Fatimy, najmłodszej córki licznej algierskiej rodziny. W obsadzie znajdziemy m.in. Park Ji-Min, która zachwycała w Powrocie do Seulu Davy’ego Chou, a muzykę skomponował Amin Bouhafa, stały współtwórca najważniejszych współczesnych filmów z Afryki, m.in. Timbuktu Abderrahmane Sissako, Umrzesz, mając 20 lat Amjada Abu Alali, Próby sił Amila Shivjiego czy Czterech córek Kaouther Ben Hanii. Poza kontynentem pracował on także nad świetną animacją Patricka Imberta Szczyt bogów oraz Motelem Destino Karima Ainouza.

RUNOWÂRU / RENOIR
🇫🇷
reżyseria: Chie Hayakawa
obsada: Yui Suzuki, Hikari Ishida, Lily Franky

Chie Hayakawa urodziła się w Tokio, ale wykształciła w USA (studiowała fotografię w School of Visual Arts w Nowym Jorku). Na festiwalu w Cannes pojawiła się już w 2014 roku ze swoim pierwszym krótkim metrażem Niagara, który zakwalifikował się do sekcji Cinéfondation, a później zdobył nagrody na licznych międzynarodowych festiwalach filmowych. Kolejny krótki metraż Plan 75 był segmentem otwierającym filmową antologię Ten Years Japan (2018), którejgo producentem wykonawczym był Hirokazu Kore-eda. Ten tytuł został rozwinięty, stając się pełnometrażowym debiutem Hayakawy. Plan 75 (2022) opowiadający o starości i eutanazji, otrzymał specjalne wyróżnienie Caméra d’Or w sekcji Un Certain Regard festiwalu Cannes w 2022 roku. Przyniósł też reżyserce laur dla Najlepszego Reżysera na festiwalu w Salonikach oraz wiele innych nominacji, nagród i wyróżnień. Otrzymał światową dystrybucję i mogliśmy go oglądać również w polskich kinach.
Jej drugi pełnometrażowy film Renoir zakwalifikował się już do konkursu głównego. Tym razem główną bohaterką jest jedenastoletnia dziewczynka Fuki (Yui Suzuki) z przedmieść Tokio, ale tematyka filmu znów oscyluje wokół śmierci, choroby i żałoby. Chociaż film jest fikcją, reżyserka zaznacza, że mocno czerpie z osobistych doświadczeń, gdy jako młoda dziewczyna zmagała się z chorobą nowotworową i śmiercią ojca. Keiji (Lily Franky, znany z filmów Hirokazu Kore-edy), tato bohaterki filmu, jest w terminalnym stadium choroby i większość czasu spędza w szpitalu, a jej matka, Utako (Hikari Ishida), z trudem radzi sobie z opieką nad mężem i pracą na pełen etat. Jak podaje opis festiwalowy: „pozostawiona sama ze swoją bogatą wyobraźnią, Fuki zaczyna fascynować się telepatią i coraz bardziej pogrąża się we własnym świecie fantazji”. Hayakawa mówi, że Renoirem chciała eksplorować więzi międzyludzkie w obliczu cierpienia oraz zadać pytanie, czy możemy naprawdę zrozumieć ból innych.
Fabuła została umieszczona w 1987 roku, gdyż Chie Hayakawa była wówczas w tym samym wieku co bohaterka filmu. Twórczyni chciała również podkreślić społeczno-ekonomiczne aspekty tego okresu w dziejach Japonii, znajdującej się wówczas u szczytu bańki gospodarczej, która pękła kilka lat później. Do lat osiemdziesiątych nawiązuje również tytuł filmu. Auguste Renoir, jeden z czołowych francuskich impresjonistów przełomu XIX i XX wieku, był wówczas niezmiernie popularny w Japonii. Reprodukcje jego dzieł stały się symbolem admiracji kultury Zachodu i można je było zobaczyć na każdym kroku. Jedna z nich, ukazująca portret zwany Mała Irène (ok. 1880), była ważnay dla młodej reżyserki i pojawia się również w filmie.

ROMERÍA 
reżyseria: Carla Simón
obsada: Tristán Ulloa, Sara Casasnovas, José Ángel Egido
dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Carla Simón już od debiutu buduje kino przenikliwe, zakorzenione w codzienności i osobistej pamięci. Jej pierwsze filmy wyrastały z autobiografii i opowiadały o stracie, dorastaniu oraz emocjonalnym krajobrazie, który formuje się po cichu, bez wielkich gestów. W Lecie 1993 uchwyciła stan dziecięcego zawieszenia między niewinnością a świadomością śmierci. W Alcarràs, nagrodzonym Złotym Niedźwiedziem, sportretowała społeczność drobnych rolników z Katalonii w obliczu końca epoki, kiedy ziemia przestaje być dziedziczona, a zaczyna być wykupywana.
Mówiła tam o końcu świata przez zamianę drzew brzoskwiniowych na panele słoneczne. Simón tworzy kino z pogranicza realizmu i intymnego poetyzmu, oparte na nieprofesjonalnych aktorach, naturalnym świetle i milczącej empatii wobec bohaterów. Jej styl to cierpliwe słuchanie, uważność na mikrogest i głęboka potrzeba przepracowania tego, co odziedziczone. W genach, w krajobrazie, w języku.
Romería, trzeci pełnometrażowy film Simón, zdaje się domykać nieformalną trylogię poświęconą dziedzictwu i tożsamości. Główna bohaterka, 18-letnia Marina, wyrusza do Vigo, by poznać krewnych ojca, który odszedł, zanim zdążyła go naprawdę poznać, pozostawiając po sobie jedynie domysły zamiast wspomnień. Tym razem akcja przenosi się z Katalonii do Galicji, a opowieść zdaje się flirtować z subtelnymi elementami realizmu magicznego. Można się spodziewać emocjonalnego portretu dojrzewania splecionego z niepokojem i próbą połączenia ze światem, który zniknął, zanim zdążył zostawić po sobie ślad. Za zdjęcia odpowiada Hélène Louvart, operatorka znana ze współpracy z Alice Rohrwacher i Claire Denis. Wszystko wskazuje na to, że reżyserka po raz kolejny opowie, jak przeszłość uderza w najmniej spodziewanych momentach i jak trudno zbudować siebie bez poznania historii, z której się wyrosło.

SIRAT
reżyseria: Oliver Laxe
obsada: Sergi López, Bruno Núñez, Stefania Gadda

Znany nowohoryzontowej publiczności Oliver Laxe, Hiszpan galicyjskiego pochodzenia, zadebiutował krótkometrażowym Y las chimeneas decidieron escapar (2006). Zrealizowawszy dwa kolejne shorty, przystąpił do pracy nad pierwszą pełnometrażową fabułą. Wszyscy jesteście szefami (2010) miało swoją premierę na festiwalu w Cannes – było nominowane do Złotej Kamery oraz wygrało nagrodę FIPRESCI w konkursie Quinzaine des cinéastes. Po sześcioletniej przerwie Laxe powrócił na Lazurowe Wybrzeże z filmem Mimosas (określanym przez samego reżysera jako „religijny western”), ponownie wyróżnionym – tym razem w canneńskim Tygodniu Krytyki. Największy oddźwięk zyskała trzecia fabuła Hiszpana – Siła ognia (2019), wyróżniona Nagrodą Jury w ramach przeglądu Un Certain Regard. W tym roku Laxe zawita do Cannes po raz czwarty, prezentując Sirât.
Fabuła koncentruje się na poszukiwaniach prowadzonych przez ojca (w tej roli znany m.in. z Labiryntu fauna Sergi López) i syna – kilka miesięcy temu ich córka i siostra zaginęła podczas rave’u w marokańskich górach. Poszukiwania zdają się prowadzić donikąd, gdy mężczyźni napotykają grupę imprezowiczów zmierzających na imprezę w głąb pustyni. Postanawiają zabrać się razem z nimi, z nadzieją na odnalezienie tam zaginionej. Podróż przez niesprzyjający krajobraz uświadomi im własne ograniczenia. Laxe określił Sirât jako swój najbardziej polityczny i radykalny film. Obraz został nakręcony kamerą 16 mm, co nadało mu charakterystyczną, ziarnistą fakturę, czego dowód stanowi już udostępniony w sieci zwiastun. Na jego podstawie można także wywnioskować, że Hiszpan ponownie będzie grał z konwencją slow, jak również, że po raz kolejny istotną rolę w jego dziele odgrywać będzie natura, wybijająca się z roli tła na jedną z głównych bohaterek.

HISTORY OF SOUND 
reżyseria: Oliver Hermanus
obsada: Paul Mescal, Molly Price, Josh O’Connor

Oliver Hermanus urodził się w 1983 w Kapsztadzie w rodzinie Koloredów. Wychowywał się na wsi w Prowincji Przylądkowej w ostatnich latach apartheidu, jego rodzice działali w Afrykańskim Kongresie Narodowym. Hermanus studiował film na Uniwersytecie Kapsztadzkim i pracował jako fotograf dla gazety „Cape Argus”. Dzięki nawiązanym tam znajomościom poznał niemiecko-amerykańskiego reżysera Rolanda Emmericha, który pomógł mu dostać się do Londyńskiej Szkoły Filmowej, a następnie zrealizować pełnometrażowy debiut. Shirley Adams (2009), historia matki samotnie wychowującej sparaliżowanego syna, była pokazywana m.in. w Locarno (konkurs główny), Toronto czy Krakowie (konkurs główny OFF CAMERA). Drugi tytuł w dorobku Południowoafrykańczyka, opowiadające o uczuciu mężczyzny w średnim wieku do chłopaka jego córki Piękno (2011), był jego canneńskim debiutem (a przy okazji pierwszym filmem w języku afrikaans w selekcji festiwalu): startował w konkursie Un Certain Regard i został nagrodzony Palmą Queer. Swoje następne dwie produkcje Hermanus pokazywał z kolei w Wenecji: chłodno przyjęta Rzeka bez końca (2015) startowała w konkursie głównym, natomiast poświęcony tematowi homofobii w południowoafrykańskim wojsku podczas wojny w Angoli Moffie (2019) znalazł się w konkursie Orizzonti. Ostatni jak dotąd i najgłośniejszy film reżysera, Życie (2022) [NASZA RECENZJA], remake Piętna śmierci (1952) Akiry Kurosawy, otrzymał dwie nominacje do Oscara (najlepszy scenariusz adaptowany – Kazuo Ishiguro, najlepszy aktor pierwszoplanowy – Bill Nighy) oraz trzy do BAFTA (dwie powyższe + najlepszy film brytyjski). Była to pierwsza produkcja, którą Hermanus realizował poza RPA. W 2024 wyreżyserował też trzy odcinki serialu Mary & George z Julianne Moore i Nicholasem Galitzinem.
The History of Sound było zapowiadane już w 2021, jeszcze przed premierą Życia, jednak produkcja została opóźniona ze względu na harmonogramy aktorów. W rolach głównych występują bowiem rozchwytywani ostatnio Paul Mescal (Aftersun, Gladiator II) i Josh O’Connor (La chimera, Challengers). Adaptacja opowiadania Bena Shattucka pod tym samym tytułem (dostępnego online: https://www.thecommononline.org/the-history-of-sound/) śledzi losy Lionela (Mescal) i Davida (O’Connor), którzy poznają się w bostońskim konserwatorium i wyruszają w etnomuzykologiczną podróż po Nowej Anglii, podczas której rodzi się między nimi uczucie. Opis festiwalowy sugeruje, że akcja, zawiązująca się w czasie I wojny światowej, obejmie także późniejsze lata życia Lionela – w jego starszą wersję wciela się Chris Cooper. Hermanus powraca do tematyki gejowskiej – podobnie zresztą jak główni aktorzy (patrz: przełomowa rola O’Connora w Pięknym kraju i występ Mescala u boku Andrew Scotta w Dobrych nieznajomych) – co oznacza, że oprócz laurów konkursowych Południowoafrykańczyk będzie walczył o tytuł pierwszego twórcy dwukrotnie wyróżnionego Palmą Queer w 15-letniej historii tej nagrody.

THE MASTERMIND 
reżyseria: Kelly Reichardt
obsada: Gaby Hoffmann, Josh O’Connor, John Magaro

Kelly Reichardt, żywa legenda amerykańskiego kina niezależnego, już od ponad trzydziestu lat jest festiwalowym obieżyświatem. Jej debiut, River of Grass (1994), prezentowany na Sundance i w berlińskiej Panoramie, zaowocował nominacją do nagrody Someone to Watch w ramach Independent Spirit Awards, której laureatem został wówczas Christopher Münch. Z każdym następnym projektem Reichardt udowadnia jednak, że to ona dysponuje większym talentem. W minionych dwóch dekadach jej filmy startowały w konkursach głównych festiwalowej wielkiej trójki i choć nie otrzymała na żadnym z nich znaczących laurów, to recepcja krytyczna zawsze okazywała się niezwykle pozytywna. Co więcej, w 2022 roku przyznano jej w Locarno Honorowego Lamparta za całokształt kariery. Na nadchodzącym festiwalu Cannes kolejnym tytułem, z którym zawalczy o Złotą Palmę, będzie The Mastermind.
W nowym filmie Reichardt kontynuuje swoją tradycję portretowania amerykańskich peryferiów. Tym razem, zamiast zwyczajowych, wiejskich scenerii Oregonu, akcja przeniesiona zostaje do Framingham, niewielkiego miasta w stanie Massachusetts. Tam J.B. Mooney wraz z rodziną odwiedza lokalne muzeum sztuki. Jego intencje okazują się jednak nikczemne – J.B. analizuje placówkę pod kątem potencjalnego napadu. Wraz z rozwojem intrygi, w tle narastają protesty związane z wojną wietnamską i feminizmem drugiej fali.
Kelly Reichardt już wcześniej mierzyła się z gatunkiem thrillera przy okazji Night Moves (2013), gdzie fabuła skupiała się na spisku trzech aktywistów środowiskowych planujących wysadzenie tamy. Polityczne treści w jej filmach są zazwyczaj bardziej subtelne, realizowane także za pomocą alegorii (westernowy Meek’s Cutoff można odczytywać w kontekście George’a Busha i wojny w Zatoce Perskiej). The Mastermind zapowiada się jako obiecujący dodatek do już imponującej filmografii amerykańskiej reżyserki. W obsadzie znajduje się błyszczący dwa lata temu w La Chimerze (2023) Josh O’Connor, Alana Haim w drugiej roli aktorskiej po Licorice Pizza (2021), stały współpracownik Reichardt John Magaro i znana z C’mon C’mon (2021) Gaby Hoffman.

UN SIMPLE ACCIDENT / IT WAS JUST AN ACCIDENT 
reżyseria: Jafar Panahi
obsada: Madjid Panahi, Ebrahim Azizi, Vahid Mobasseri

Tak zwana „potrójna korona festiwali” nie została jeszcze zdobyta. Irański reżyser Jafar Panahi jest jednym z twórców, którzy mogą po nią sięgnąć w tym roku, mając już na swoim koncie Złotego Lwa za skupiony na ciężkiej doli irańskich kobiet Krąg (2000) oraz Złotego Niedźwiedzia za kręcony w tajemnicy przed władzami Taxi-Teheran (2015), gdzie samemu wcielając się w rolę teherańskiego taksówkarza, rozmawiał z „przypadkowo” napotkanymi pasażerami o życiu w opresyjnych warunkach.
Twórca zyskał międzynarodowe uznanie dzięki debiutanckiemu Białemu balonikowi, w 1995 roku uhonorowanemu prestiżową Złotą Kamerą na festiwalu w Cannes. W 2018 roku pokazywał w canneńskim konkursie Trzy twarze [NASZA RECENZJA], docenione wtedy za scenariusz napisany wraz Nader Saeivar.
Uważany za jednego z najsłynniejszych dysydentów i krytyków irańskiego reżimu, reżyser został objęty zakazem uprawiania zawodu i opuszczania Republiki Islamskiej po tym, jak publicznie poparł masowe protesty w 2009 roku. Ostatnie aresztowanie Panahiego miało miejsce w 2022 roku po wizycie w prokuraturze w Teheranie, gdzie w towarzystwie prawników interweniował w sprawie uwięzionych wcześniej reżyserów Mohammada Rasoulofa i Mostafy Al-Ahmada. Miało to miejsce na kilka tygodni przed premierą filmu Niedźwiedzie nie istnieją, który zdobył wówczas specjalną nagrodę jury na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Reżyser miał odbyć karę sześciu lat więzienia, orzeczoną w 2010 roku za „propagandę przeciwko systemowi”. Po niemal siedmiu miesiącach spędzonych w więzieniu został zwolniony za kaucją 3 lutego 2023 roku (dwa dni po rozpoczęciu strajku głodowego w ramach protestu przeciwko warunkom przetrzymywania), a w kwietniu po raz pierwszy od 14 lat opuścił Iran, udając się do Francji, gdzie mieszka jego córka.
Fabuła rywalizującego o Złotą Palmę Un Simple Accident owiana jest tajemnicą. „Jafar poprosił nas, by na razie nic nie mówić o jego filmie” – ogłosił Thierry Frémaux podczas konferencji prasowej prezentującej oficjalną selekcję, która odbyła się w czwartek 10 kwietnia. I rzeczywiście, poza domysłami o tym, że będziemy mieli do czynienia z filmem drogi, jedyną szczegółową informacją przekazywaną dalej jest lakoniczny opis: „To, co zaczęło się jako drobny wypadek, zapoczątkowuje szereg eskalujących następstw”.

ZAN VA BACHE / WOMAN AND CHILD 
reżyseria: Saeed Roustaee
obsada: Parinaz Izadyar, Payman Maadi, Soha Niasti

Urodzony w Teheranie Saeed Roustaee to najmłodszy z reżyserów, którzy w tym roku zawalczą o Złotą Palmę, o dwa miesiące wyprzedzając w tej statystyce innego 35-latka – Bi Gana. Do tej pory kariera Irańczka rozwija się w niezwykle szybkim tempie. Jego debiut Abad va yek rooz (2016) pokazywany był jedynie na krajowych imprezach, gdzie przyjmowany był znakomicie, czego dowodem może być nagroda publiczności na Fajr International Film Festival w Teheranie. Kolejny obraz Roustaee’a 30 gramów (2019) miał swoje pokazy w sekcji Horyzonty na festiwalu w Wenecji, a także w sekcji Odkrycia Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Trzeci film Leila i jej bracia (2022) trafił już do walki o Złotą Palmę i chociaż tego celu nie udało mu się osiągnąć, Irańczyk mógł cieszyć się z nagrody FIPRESCI. Po trzech latach przerwy wraz ze swoim najnowszym projektem reżyser ponownie pojawi się we francuskim konkursie, prawdopodobnie licząc na kolejne wyróżnienie.
Zan va Bache to historia Mahnaz – owdowiałej pielęgniarki próbującej dogadać się ze swoim zbuntowanym synem, na którą w krótkim okresie czasu spada nawałnica niezwykle mocnych przeżyć. Syn zostaje wydalony ze szkoły, jej partner postanawia się oświadczyć, ale podczas związanej z tym ceremonii dochodzi do wypadku (niestety opisy nie oferują wiedzy o tym, kto był jego sprawcą, a kto ofiarą). Wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z klasyczną historią bohaterki zmuszonej do odnalezienia się w nowej, ciężkiej rzeczywistości i jak najsprawniejszego poukładania swoich relacji rodzinnych. Ze względu na osadzenie akcji z pewnością reżyser nie ucieknie od roli samotnej matki w konserwatywnej islamskiej społeczności, a sam obraz zdaje się przejawiać dużą dozę społecznej wrażliwości, dzięki której niejednokrotnie już sympatię jurorów zaskarbił sobie rodak reżysera Asghar Farhadi. Kto wie, może Roustaee pójdzie w jego ślady?

ZWEI STAATSANWÄLTE / TWO PROSECUTORS
🇱🇹🇱🇻🇺🇦
reżyseria: Siergiej Łoźnica
obsada: Aleksandr Kuzniecow, Anatolij Belij, Vytautas Kaniusonis

To pierwsza od siedmiu lat fabuła Siergieja Łoźnicy, ale nie oznacza to, że autor Donbasu ostatnio próżnował. Wręcz przeciwnie – w tym czasie zrealizował ponad dziesięć krótko- i pełnometrażowych dokumentów. Za pomocą archiwalnych materiałów rekonstruował m.in. pogrzeb Józefa Stalina, zagładę Żydów w Babim Jarze, jesień ludów w krajach bałtyckich czy proces kijowski po II wojnie światowej. Two Prosecutors jest ósmym filmem w karierze Łoźnicy, który swoją premierę ma na Lazurowym Wybrzeżu; w dodatku reżyser po raz czwarty znalazł się w stawce walczących o Złotą Palmę – dotychczas konkurs opuszczał jednak bez nagród głównego jury. To także kolejna w jego dorobku międzynarodowa koprodukcja, bowiem pieniądze na projekt położyły firmy z Francji, Niemiec, Rumunii, Łotwy, Niderlandów i Litwy. Za zdjęcia odpowiada mołdawski operator Oleg Mutu, stały współpracownik Łoźnicy, a w rolach głównych wystąpili m.in. Aleksandr Filippienko (Mistrz i Małgorzata), Aleksandr Kuzniecow (Lato) czy Anatolij Biełyj (Metro).
Łoźnica powraca do sprawdzonych konwencji – akcję osadza w czasach Związku Radzieckiego, a historię pożycza z literatury, tym razem ze wspomnień Gieorgija Diemidowa. Opis z canneńskiego katalogu zarysowuje sytuację następująco: „Tysiące listów od więźniów, fałszywie oskarżonych przez reżim, zostaje spalonych. Wbrew wszelkim przeciwnościom, jeden z nich dociera do celu – na biurko nowo mianowanego lokalnego prokuratora, Aleksandra Kornewa. Kornew robi wszystko, aby spotkać się z nadawcą – ofiarą skorumpowanych agentów tajnej policji, NKWD. Jako oddany i uczciwy bolszewik, młody prokurator wykrywa nieczystą grę. Jego dążenie do sprawiedliwości zaprowadzi go aż do biura Prokuratora Generalnego w Moskwie”. Łoźnica ma już doświadczenie w filmach osadzonych w międzywojniu, czasach stalinowskiej paranoi, wszechobecnego lęku przed zdradą, ale i powszechnego kombinatorstwa. Pytanie tylko, czy będzie w stanie powiedzieć na ten temat coś więcej niż dotychczas. Po materiałach prasowych można spodziewać się ciężkiego, gęstego i przegadanego dramatu o walce człowieka z totalitarnym układem.
