Cannes 2017 – Prognozy i oczekiwania

Tegoroczna, siedemdziesiąta już edycja festiwalu w Cannes obfitować będzie w premiery filmów największych żyjących reżyserów. W przeciwieństwie do nagród takich jak Oscary zwykły śmiertelnik o francuskim konkursie w dniu rozdania "Złotych Palm" nie wie niemal nic. Jeśli nie należycie do elitarnego grona gości festiwalu prawdopodobnie nie będziecie mogli skonfrontować opinii Jury pod przewodnictwem Pedro Almodovara, ale nasza grupa samozwańczych kinowych eskpertów postara się przybliżyć wam filmy biorące udział w konkursie na tyle na ile potrafimy.

Zapraszamy do naszego subiektywnego spisu prognoz i oczekiwań związanych z głównym konkursem.

The Beguiled




"The Beguiled"

reż. Sofia Coppola

występują: Kirsten Dunst, Elle Fanning, Nicole Kidman, Colin Farrell
gatunek: dramat, western
kraj: USA

Sofia Coppola, czyli córka słynnego reżysera Francisa Forda Coppoli z racji swojego pochodzenia od najmłodszych lat miała styczność z branżą filmową. Na początku próbowała swoich sił w aktorstwie, ale bez powodzenia. Za występ w trzeciej odsłonie „Ojca Chrzestnego” dostała nawet Złotą Malinę. Po tym epizodzie Sofia przeszła na drugą stronę kamery i po dwóch krótkich metrażach zadebiutowała w 1999 roku filmem „Przekleństwa niewinności” – tragiczną historią pięciu nastoletnich sióstr dorastających w mocno konserwatywnej rodzinie. Po przychylnych recenzjach, cztery lata później Coppola prezentuje światu rewelacyjne „Między słowami” z Billem Murrayem i Scarlett Johansson (w mojej opinii najwybitniejszy film w historii kina). Opowieść o relacji między wypalonym aktorem filmowym, którego sława dawno już przeminęła, a młodą dziewczyną bez pomysłu na życie urzekła widownię. Zgarnęła wiele nagród, między innymi Oscara i Złotego Globa za najlepszy scenariusz oryginalny. Kolejne jej filmy to „Maria Antonina” – biografia austriackiej księżniczki, „Somewhere. Między miejscami”, którym osiągnęła największy zawodowy sukces, wygrywając Festiwal w Wenecji oraz mające premierę w 2013 roku „Bling Ring„. Twórczość amerykańskiej reżyserki porusza głównie kwestie samotności i wyobcowania. Głównymi postaciami jej filmów są zazwyczaj kobiety, które usiłują odnaleźć się w nowych miejscach, lub poradzić sobie z nową, dotąd niespotykaną sytuacją. Taki też może być jej najnowszy film, „The Beguiled„, czyli historia trójki kobiet mieszkających w czasach wojny secesyjnej w żeńskim domu z internatem, w których życie niespodziewanie wkracza ranny żołnierz. Premiera już niedługo w Cannes.

Robert Olbrychowski

Okija





"Okja"

reż. Bong Joon-ho
występują: Ahn Seo-hyun, Tilda Swinton, Jake Gyllenhaal, Paul Dano
gatunek: Dramat /Przygodowy/ Sci-Fi
kraj: USA, Korea Południowa

Bong Joon-ho to coraz bardziej rozpoznawalny koreański twórca, którego „Okja” jest niewątpliwie jedną z najgorętszych premier tegorocznego Cannes. W swoich filmach porusza się w obrębie kina gatunkowego, które dowolnie przerabia na swoją modłę. Gatunek jest w jego rękach narzędziem, za pomocą którego potrafi wykrzesać oryginalne, zaskakujące fabuły i przemycić sporo napięcia oraz charakterystycznego czarnego humoru. Pokazał to już przy okazji debiutu z 2000 roku „Szczekające psy nie gryzą” – komediodramatu koncentrującego się wokół zamiłowania (lub nienawiści) do tytułowych czworonogów. Talent potwierdził głośną „Zagadką Zbrodni” (2003), w pewnym sensie redefiniującą thrillery o seryjnych mordercach. Swoich sił próbował też z powodzeniem w monster movie „The Host: Potwór„. Wreszcie w 2013 r. wyreżyserował osadzony w dystopijnej rzeczywistości „Snowpiercer: Arka Przyszłości”, swój pierwszy anglojęzyczny film z popularnymi hollywoodzkimi aktorami (Tilda Swinton, Ed Harris, Chris Evans), będący adaptacją francuskiego komiksu „Le Transperceneige„. Dzięki temu kontrowersyjnemu dziełu zyskał międzynarodową popularność, a jego nazwisko coraz częściej pojawiało się na ustach wielkich graczy branży filmowej. Nic więc dziwnego, że jego najnowszą fabułą zainteresował się taki gigant jak Netflix, który ostatecznie (wraz z należącym do Brada Pitta Plan B Entertainment) stał się jej producentem. „Okja” to poniekąd powrót Bonga do filmów o potworach. Opowiada o Miji — dziewczynce która stara się uchronić tytułowego stwora przed mackami bezwzględnej korporacji. Wśród aktorów m.in. ponownie Tilda Swinton, Jake Gyllenhaal i Paul Dano. Spodziewam się krytyki konsumpcjonizmu i kapitalizmu oraz ukazania więzi człowieka ze zwierzęciem. Wszystko to w otoczce kina drogi i klasycznego monster movie. Sądzę, że jeśli chodzi o popularność, film będzie w ścisłej czołówce festiwalu. Po pierwsze ze względu na obsadę, a po drugie poprzez fakt, że prawdopodobnie (mimo ostrego sprzeciwu organizatorów) produkcja ta pominie kina i będzie ją można zobaczyć na Netfliksie już 28 czerwca tego roku.

Grzegorz  Narożny





"Rodin"

reż. Jacques Doillon
występują: Vincent Lindon, Izïa Higelin i inni
gatunek: biograficzny
kraj: Francja

Jacques Doillon, nazwisko tak bardzo poza Francją nieznane, że sam wpędziłem się w pułapkę, zgłaszając się do opisania tego reżysera. Niby nie powinno być problemu, to człowiek mający za sobą niemal 50 lat kariery reżyserskiej, mąż popularnej aktorki, Jane Birkin, osobowość wielokrotnie nominowana na festiwalach w Cannes, Berlinie i Wenecji. A jednak rodzimi dystrybutorzy jakoś go omijają, a wyszukiwarka nie znajduje zbyt wielu prac na temat jego twórczości. Jacques Doillon nie jest bowiem autorem poruszającym szalenie magnetyzujące tematy. Stawia zazwyczaj na kameralne opowieści, często analizuje relacje rodzinne, uwielbia pracować z debiutantami, choć ma do nich tak dobrego nosa, iż czasami po występie w jego filmie ich kariera nabiera tempa (Juliette Binoche, Charlotte Gainsbourg). Poprzedni obraz Doillona, „Mes séances de lutte”, był historią miłosną opowiedzianą przy pomocy elementów body artu. Bohaterowie mówili o swoich uczuciach własnym ciałem, dosłownie ze sobą walcząc. W Cannes, po 4 latach od ostatniego dzieła, Doillon zaprezentuje tymczasem film biograficzny pt. „Rodin„. Dotyczył on będzie Auguste’a Rodina, prekursora współczesnego rzeźbiarstwa. Wątpię, by było to jednak standardowe streszczenie życia znanej osobowości. Wierzę, że reżyserowi nie umknie burzliwy związek bohatera z Camille Claudel, a forma będzie żywo korespondowała ze sztuką, do jakiej nawiązuje.

Adrian Burz

W ułamku Sekundy





"In The Fade"/"Aus dem Nichts"

reż.: Fatih Akin
występują: Diane Kruger, Numan Açar i inni
gatunek: Dramat
kraj: Niemcy / Francja

Fatih Akin to niezwykle uzdolniony niemiecki reżyser tureckiego pochodzenia. Szeroką rozpoznawalność zdobył dzięki kontrowersyjnemu „Głową w mur„, nagrodzonemu 13 lat temu Złotym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie. Film ten szokował nie tylko odważną treścią i śmiałym podejściem do seksu i przemocy, ale również swoją obsadą. Grająca w nim główną rolę Sibel Kekilli wcześniejsze doświadczenia przed kamerą zdobywała jedynie na planach filmów porno, co nie przeszkodziło jej w zebraniu niezwykle optymistycznych recenzji za swój fabularny debiut. Od czasu tego dzieła doskonale wiemy, że Akin specjalizuje się w pokazywaniu zachodniej europy od jej brudnej, nieprzyjemnej strony, pełnej gniewu, biedy i przemocy. Nie sposób nie zauważyć, że w swojej twórczości mocno reprezentuje imigrantów i Niemców pierwszego i drugiego pokolenia, co w dobie uchodźczego kryzysu może mieć duży wpływ na szanse nagrodzenia go. W jego najnowszym filmie, który już uzyskał polski tytuł „W ułamku sekundy”, a jego dystrybucją zajmie się Gutek Film, grana przez znaną doskonale z „Bękartów Wojny” Diane Kruger główna bohaterka będzie układała swoje życie na nowo, po zamachu terrorystycznym, w którym zginął jej mąż i syn. Co więcej, z opisów filmu wiemy, że z czasem dowiaduje się ona, iż za zamachem stoją niemieccy neonaziści. Obecne okoliczności polityczne i fabuła tego filmu zapewniają jedno. Niezależnie od jego artystycznej wartości możemy się spodziewać jednego z najgłośniej komentowanych filmów w Europie. Czy kij włożony w mrowisko przez Akina przyniesie mu uznanie u Jury? Też chciałbym to wiedzieć.

Marcin Grudziąż





"Good Time"

reż. Josh and Ben Safdie
występują: Jennifer Jason Leigh, Robert Pattinson i inni
gatunek: dramat kryminalny
kraj: USA

Bracia Joshua i Benjamin Safdie pochodzą z Nowego Jorku i tworzą filmy niezależne, które wyglądają z grubsza jak większość takiego kina. W „Go Get Some Rosemary” (2009) ich bohaterem był samotny ojciec, który dla swoich dzieci był bardziej kumplem niż rodzicem. Z kolei w „Bóg wie co” (2014) złożyli hołd ćpunowi, który terroryzował narkomankę, aby ta się zabiła, aż ta faktycznie podcięła sobie żyły (potem wyszła ze szpitala i nadal próbowała go przekonać, aby ją pokochał). Obie te produkcje charakteryzują się dokładnie tym samym: brakuje im osobowości i dynamiki. Wystarczy obejrzeć pierwsze minuty i już wiesz wszystko, co te tytuły mają do zaoferowania. Chociaż trwają mniej niż dwie godziny, to nie mogą się skończyć, będąc przy tym po prostu urwane. Podczas losowej sceny zaczynają lecieć napisy końcowe i w ten sposób wiesz, że historia się skończyła. Po obejrzeniu tych dwóch tytułów nie jestem pozytywnie nastawiony do filmu, z którym bracia będą się prezentować w Cannes: „Good Times„, który opowie o człowieku napadającym na bank. W obsadzie są większe nazwiska, co zapowiada wyjście reżyserów z obrębu niezależności oraz prawdopodobnie zerwanie z dotychczasową stylizacją. Wszystko jest możliwe.

Garret Reza





"The Double Lover / L'amant double"

reż. François Ozon
występują: Marine Vacth, Jérémie Renier, Jacqueline Bisset i inni
gatunek: Dramata psychologiczny, Thriller
kraj: Francja

Postmodernistyczna i, co za tym idzie, eklektyczna twórczość Françoisa Ozona zdradza nie tylko niepośledni warsztat reżyserski, ale i filmoznawczą erudycję. W istocie Francuz posiada dyplomy obu dziedzin, a własny styl skonstruował zespalając atuty swoich ulubionych twórców. Od Fassbindera zaczerpnął tematyką mieszczańską i jej krytykę, od Sirka melodramatyczne zakusy, od Hitchcocka predylekcję do zabaw z widzem. Po raz pierwszy dostrzeżono jego talent przy okazji „Letniej sukienki” (1997 – nominacja do Cezara). Krótko potem zaskoczył serią udanych produkcji (m.in. „Sceny nad morzem„, „Sitcom„, „Zbrodniczy kochankowie„). W roku 2000 w San Sebastian pokazywał „Pod piaskiem” z wybitną rolą Charlotte Rampling, natomiast w Berlinie odkryciem okrzyknięto „Krople wody na rozpalonych kamieniach” (na podstawie sztuki wspomnianego Fassbindera). Dla większości krytyków pozostawał intrygującym filmowcem, który zdołał wyjść poza schemat kina LGBT. Popularność zyskał dzięki wejściu do kina głównego nurtu, za sprawą kolejnych dzieł. Na planie „8 kobiet” zebrał największe damy francuskiego ekranu (m.in. Fanny Ardant, Emmanuelle Béart, Isabelle Huppert, Catherine Deneuve), po czym umiejętnie wykorzystał ich talent w musicalowej farsie à la Agatha Christie. Tymczasem w „Basenie” dotykał jednego ze swoich ulubionych tematów, aktu kreacji. W centrum remake’u filmu Jacquesa Deraya postawił pisarkę (ponowna współpraca z Rampling), a na widzów zastawił niejedną fabularną woltę. Za przyprawy w tej zwodniczej opowieści posłużyły słoneczna Prowansja i roznegliżowane ciałko Ludivine Sagnier. Po kolejnych latach Ozon nie przestawał szukać nowych środków filmowego wyrazu, eksperymentował z chronologią, testował kolejne gatunki. Coraz częściej mijał się jednak z oczekiwaniami publiki, jego metafory i filmowe zabawy nie trafiały do masowego odbiorcy, a dla kinomanów bywały zbyt proste. W twórczym pędzie zapominał, że jego siłą był zawsze dramat psychologiczny i przez ostatnie lata tylko w kilku filmach zbliżył się do dawnej formy („Schronienie„, „U niej w domu„). Co prawda jego poprzedni film, bardzo chwalony w Wenecji „Frantz” nie trafił jeszcze do Polski, a już czeka nas premiera kolejnego. W Cannes Ozon pokaże „L’amant double„, w którym opowie o Chloé, która zakochuje się w swoim psychoanalityku Paulu. Para postanawia razem zamieszkać, a dziewczyna powoli dostrzega, że jej idealny partner ukrywa przed nią mroczne sekrety. W rolach głównych śliczna Marine Vacth, z którą współpracował już w „Młodej i pięknej” oraz Jérémie Renier, aktor braci Dardenne, na drugim planie dawno niewidziana Jacqueline Bisset.

Maciej Kowalczyk





"You were never really here"

reż: Lynne Ramsay
występują: Joaquin Phoenix, Alessandro Nivola, Ekaterina Samsonov i inni
gatunek: dramat, thriller
kraj: Francja, USA

Lynne Ramsay pochodzi ze Szkocji i jest jedną z niewielu kobiet wyróżnianych na festiwalach filmowych. Stosunkowo młoda (47) pani reżyser została doceniona przez jury w Cannes już tuż po zakończeniu szkoły dzięki swojemu krótkometrażowemu filmowi dyplomowemu „Small Deaths„, następnie było trochę słychać o „Nazwij to snem„. Głośno w świecie filmowym zrobiło się o niej jednak dopiero za sprawą „Musimy porozmawiać o Kevinie” z 2011 roku, na podstawie powieści o tym samym tytule. Opowiada on o trudach wychowania dziecka z problemami. Matka (Tilda Swinton) walczy sama ze sobą, aby pokochać swojego syna (Ezra Miller). Film nominowany do Złotej Palmy w tym roku to angielsko-francuski thriller, również na podstawie powieści. „You were never really here” ma opowiadać o wojennym weteranie, który próbuje uratować młodą dziewczynę od handlu ludźmi, jednak jego starania zmierzają w złym kierunku. Patrząc na poprzednie filmy Ramsay, można zaryzykować stwierdzenie, że ten najnowszy będzie pozbawiony emocji — mimo dramatów rozgrywających się na ekranie. Ze szczątkowymi dialogami, „szorstki”, z muzyką wypełniającą niezręczną ciszą. Po „Kevinie” przyjętym optymistycznie zarówno przez krytyków, jak i publiczność „You were never really here” zapewne wzbudzi zainteresowanie w środowiskach filmowych, a kto wie — może można nawet liczyć na dystrybucję w kinach studyjnych?

Ania Wieczorek





"120 Beats Per Minute / 120 battements par minute"

reż. Robin Campillo
występują: Nahuel Pérez Biscayart, Adèle Haenel i inni
gatunek: Dramat
kraj: Francja

Robin Campillo jest mi znany jedynie jako scenarzysta „Klasy” (2007), czyli udanego, ale niezapadającego w pamięć tytułu, który wygrał dekadę temu Złotą Palmę. Potem Campillo samodzielnie stanął za kamerą, zyskując umiarkowaną sławę jako autor kina LBGT pt. „Eastern Boys„. Jego najnowsza produkcja, z którą bierze udział w tegorocznym konkursie głównym „120 Beats Per Minute” dzieje się na początku lat 90. Echa ery AIDS wciąż są żywe, a główny bohater bierze czynny udział w zwalczaniu braków wiedzy w społeczeństwie.

Garret Reza

The Killing Of Sacred Deer





"The Killing of a Sacred Deer"

Reż.: Yorgos Lanthimos
Wystepują: Nicole Kidman, Colin Farrell, Alicia Silverstone, Barry, Keoghan
Gatunek: Dramat, Horror
Kraj: UK, USA, Irlandia

Twój brat mieszka teraz za żywopłotem. Sam tak zdecydował. Możesz mu rzucać jedzenie, ale nie jest powiedziane, że dzięki temu przetrwa. Może już dawno pożarł go morderczy kot-buras-dachowiec, gdzieś w okolicy biura rachunkowego i express baru. Widzisz, świat za żywopłotem jest światem obrzydliwie normalnym i może właśnie dlatego, tak fatalnie przerażającym. Warto więc zostać w domu i szukać tego co nienormalne i chwiejne w umowności. Tego, co w naładowanym skrajnościami realizmu i magii kinie zdarza się raz na jakiś czas i niemalże krępuje nas wycieniowaniem tych dwóch wartości. Warto szukać i zerwać kwiatuszek zwany: „ten grecki reżyser Yorgos Lanthimos„. Każdy nowy film Yorgosa można traktować jako święto filmowej groteski i niezręczności. Cedzący słowa, niemal wyrwani ze świata lustrzanego odbicia bohaterowie i nieszablonowe, wydające się stać u szczytu drabiny absurdu fabuły. Nieważne, który z filmów dostępnych na polskim rynku zobaczysz. „Kieł„, „Alpy” czy „Lobster„, każdy zapewnia wędrówkę do małego, wręcz kieszonkowego wszechświata, w który panuje nowa fizyka kwantowa ludzkich relacji. Aktorzy zastępujący zmarłe osoby, samotnicy zamieniani w zwierzęta i w końcu życie w domu za/przed żywopłotem, gdzie na cukier mówi się telefon, a kot to morderca ostateczny. To wszystko standard i fasada zarazem. Tuż za nią, wnikliwy widz zobaczy, że może wcale nie jest tak daleko od domu, jak mogło się wydawać zaraz po starcie tej rakiety. W Cannes Yorgos Lanthimos wystawia do konkursu swoją najnowszą wizję: „The Killing of a Sacred Deer„. Nic o niej nie powiem, bo sam nie chcę nic o nim wiedzieć. Niewiedzą się tu wręcz delektuję, bo co to za frajda, gdy poznasz swój świąteczny prezent?

Michu Szczepański

The Meyerowitz Stories





"The Meyerowitz Stories / Yeh Din Ka Kissa"

reż. Noah Baumbach
występują: Dustin Hoffman, Emma Thompson, Ben Stiller, Adam Sandler i inni.
gatunek: Komedia
kraj: USA

Noah Baumbach to już symbol niezależnego kina amerykańskiego. Zaczął w połowie lat 90. obiecującym „Kicking and Screaming” o nastolatkach wchodzących w dorosłość, a od tamtego czasu dał się poznać szerszej publiczności jako scenarzysta Wesa Andersona („Fantastyczny Pan Lis„). W swoich własnych produkcjach skupia się głównie na dorosłych ludziach zbliżających się do średniego wieku. Są to małe, kameralne tytuły o specyficznym poczuciu humoru, którym czasem trzeba dać na początek kredyt zaufania, ale na koniec nigdy mnie jeszcze nie zawiodły. To kino spokojne i mądrzejsze niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Jeśli jeszcze go nie znacie, to najlepiej będzie zacząć od „Walki żywiołów” (2005), w przygotowaniu do premiery jego najnowszego obrazu, który opowie o spotkaniu rodzinnym ekscentrycznej familii. Będą świętować artystyczne dokonania głowy rodu. Osobiście oczekuję, że czwórka głównych aktorów pokaże klasę jak za swoich najlepszych lat i mam nadzieję, że to będzie jeden z moich filmów roku. Szerokiej widowni zapewne nie zyska, ale tutaj liczą się tylko fani reżysera i to czy oni wyjdą z seansu zadowoleni.

Garret Reza

The Squere





"The Square"

reż. Ruben Östlund
występują: Elisabeth Moss, Dominic West, Terry Notary
gatunek: Dramat
kraj: Dania, Francja, Niemcy, Szwecja
 

Ruben Östlund to reżyser, który zaczynał od amatorskich filmów-teledysków przedstawiających wyczynową jazdę na nartach. Za jego pełnometrażowy debiut uznaje się „Guitar Mongoloid” (2004) – minimalistyczny paradokument portretujący codzienne życie młodych, szwedzkich outsiderów. Społeczne obserwacje kontynuował w późniejszych „Mimowolnie” (2008) i „Grze” (2011) którymi potwierdził swoje zamiłowanie do długich statycznych ujęć i niespiesznej, surowej narracji. W jego dziełach widać wpływy Dogmy 95 i fascynację socjologią. Chłodnym okiem analizuje wpływ liberalnej polityki Szwecji na młodych ludzi, szuka przyczyn konkretnych patologicznych zachowań, co w pewnym sensie upodabnia go do Micheala Hanekego.   Zamiłowanie do gór i narciarstwa oraz socjologii zaowocowało głośnym „Turystą” (2014), w którym w scenerii alpejskich szczytów prowadzi wiwisekcję odgórnie narzuconych ról w podstawowej komórce społecznej, jaką jest rodzina. Bawi się przy tym napięciem, jak w porządnym thrillerze. Swoim pierwszym anglojęzycznym filmem, konkursowym „The Square” prawdopodobnie po raz kolejny zaserwuje nam dzieło inicjujące dyskusje. Film ma opowiadać o kustoszu muzeum sztuki nowoczesnej, który ma zamiar zaprezentować rewolucyjną instalację – tytułowy Plac. Jednak banalna sytuacja w postaci kradzieży telefonu,  staje się punktem zapalnym, wystawia go na próbę i każe na nowo zdefiniować dotychczasowy, oparty na altruizmie, światopogląd. Mam nadzieję na gęste kino zmuszające do przemyśleń na temat wpływu zewnętrznych czynników na nasz moralny kompas.

Grzegorz  Narożny

Jupiters Moon





"Jupiter's Moon" / "Jupiter holdja"

reż. Kornel Mandruczó
występują: Zsombor Jeger, Merab Ninidze i inni
gatunek: Dramat / Sci - Fi
kraj: Węgry

Kornél Mundruczó to w tej chwili prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny, spośród współcześnie tworzących węgierskich reżyserów. Dla polskiego widza szczególnie rozpoznawalne mogą być jego ostatnie filmy takie jak „Biały Bóg” czy „Łagodny potwór – projekt Frankenstein”. Były one hitami festiwalu Nowe Horyzonty, co skutkowało ich wejściem do szerokiej dystrybucji w naszym kraju. Jego najnowszy film „Księżyc Jowisza” będzie historią o chłopcu, który trafiwszy do obozu dla uchodźców o zaostrzonym rygorze odkrywa w sobie nadprzyrodzone moce. Sam opis sugeruje, że po raz kolejny zobaczymy Mandruczó bawiącego się kinowymi konwencjami i tworzącego hybrydę klasycznego dramatu z kinem gatunkowym. Tuż przed Cannes pojawiła się informacja, iż prawa do filmu nabył Gutek Film, więc prawdopodobnie będzie można obejrzeć go w kinach studyjnych.

Marcin Grudziąż

Krotkaya





"A Gentle Creature / Łagodna"

reż. Siergiej Łoźnica
występują: Vasilina Makovtseva, Valeriu Andriuta, Sergei Kolesov, Dimitry Bykovsky i inni
gatunek: Dramat
kraj: Francja, Holandia, Niemcy, Litwa

Znakomity ukraiński dokumentalista przez lata przyzwyczaił widownię, że lubi iść pod prąd. Już w trzecim swoim filmie „Przystanek” zwalniał akcję do maksimum i kazał obserwować bohaterów, poczuć minuty oczekiwania. To niby afabularna błahostka, choć alegorycznie celna, wyznaczyła jednak pewną tendencję w jego twórczości. Otóż Łoźnicę frapuje pojęcie czasu, uchwycenie jego trwania, moment, w którym można się zatrzymać. Dlatego zyskał miano antropologicznego impresjonisty. Obrana metoda pozwala mu zajrzeć głębiej, uważniej przyjrzeć się obiektowi, tam gdzie większość reżyserów kończy introdukcję on włącza dopiero kamerę. Chętniej wybiera jako na swoich bohaterów grupy, masy, społeczności niż jednostkę. Jak sam twierdzi to pójście na skróty, jednostkowy bohater budzi współczucie, pogłębia emocje, wciąga w grę, w której patrzymy ich oczami. Z tego też powodu chętnie rezygnuje z większości atrakcjonów, dokumenty pozbawia kompletnie komentarza, bo w jego mniemaniu montaż i dobór kadrów mówią więcej niż dydaktyczna czytanka. W „Przysiółku” odkrywa przed nami wiejską rzeczywistość, która jawi się jako zaczarowana, odległa kraina tak inna od naszego zabieganego świata. W „Fabryce” jednostajne tempo pracy przeraża niezmiennością, jednocześnie stając się doskonałą metaforą Rosji, gdzie od lat społeczeństwo biernie znosi wszelkie upokorzenia. W „Rewii” dzięki technice found footage zlepił fragmenty radzieckich kronik i filmów propagandowych, tworząc obraz kraju, który tak naprawdę nigdy nie istniał, był bytem wyobrażonym. Od 2010 reżyser kręci również fabuły. W pokazywanym w Cannes „Szczęście ty moje” wciągał widza w przerażającą spiralę korupcji i przemocy postsowieckiej beznadziei. „We mgle” po raz pierwszy adaptując cudzy tekst (powieść Wasilija Bykowa) eksplorował tematykę drugowojenną. W pierwszych scenach filmu kamera Olega Mutu kilkuminutowym mastershotem ukazuje grozę wojny w wymiarze masowym, ale w dalszych partiach skupia się na trzech bohaterach zagubionych w białoruskim borze. O ostatecznym triumfie decyduje podejście Łoźnicy, który unika pułapki patosu, stawia na pogłębione portrety psychologiczne, analizuje jak wychowanie w sowieckim modelu wpływa na decyzje podejmowane przez osaczonych wieśniaków. Najnowsze dzieło Ukraińca zapowiada się obiecująco, bo za punkt wyjścia bierze „Łagodną” Fiodora Dostojewskiego. „A Gentle Creature” będzie kolejną adaptacją opowiadania, wcześniej za bary brali się z nim z różnym skutkiem m.in. Robert Bresson, Piotr Dumała, Mariusz Treliński. Autor „Majdanu” zapowiadał, że wbrew tytułowi nie zamierza oszczędzać swoich bohaterów, a zatem możemy spodziewać się poruszającego dramatu.

Maciej Kowalczyk





"Radiance / Hikari"

reż. Naomi Kawase
występują: Masatoshi Nagase, Ayame Misaki, Noémie Nakai, Tatsuya Fuji i inni
gatunek: Dramat
kraj: Japonia

Bardzo silny wpływ na twórczość Naomi Kawase miały wydarzenia z jej dzieciństwa. Wychowywała się w regionie Nara u ciotecznej babci po tym, jak jej rodzice rozwiedli się, a tata zmarł. Sama określa, że jej dzieła powstają z koszmaru, są możliwością zatrzymania czasu, który często boli. W dokumencie „Ni tsutsumarete” wspomina ojca, a w początkowej scenie „Katatsumori” próbuje zrozumieć przepaść emocjonalną dzielącą ją od matki. Dorastając bez rodziców, pod opieką osoby w podeszłym wieku, uczyniła starość i przemijanie tematem wielu filmów. Motywowana strachem i potrzebą oswojenia zbliżającej się śmierci babci stworzyła „Las w żałobie”. Swoisty rytuał oczyszczenia, jaki przechodzą bohaterowie, pozwala im zakończyć koszmar i zaznać wreszcie spokoju. Ukazanie ułomności i słabości osób starszych w „Tarachime” uznane zostało w Japonii za niewłaściwe. Reżyserka porusza też inne niewygodne tematy społeczne, jak bieda ludzi żyjących w Narze („Moe no suzaku”) czy poczucie krzywdy dotykające po wykroczeniu poza normy społeczne (zakazany romans bohaterów w ”Hotaru”). To ostatnie odbierane jest często w kontekście feministycznym, czego ukoronowaniem jest piękny hołd dla kobiecości w „Zawsze woda”. Życie w Narze odbiło się również w obrazowaniu, często niemal sakralizowanej przez reżyserkę, przyrody i człowieka jako jej części („Hanezu”). Kawase rozpoczęła twórczość od krótkometrażowych dokumentów, ale stopniowo wkraczając w świat fabuły zaczęła podważać granicę między prawdą a fikcją. W dokumencie „Tarachime” pokazała oczekiwanie na śmierć babci, pomimo iż ta w rzeczywistości jedynie złamała sobie nogę. Podczas gdy wczesne fabuły reżyserki mają paradokumentalną poetykę, ostatnie dzieła to już estetyczna uczta z wysmakowanych zdjęć zrealizowana z niezwykłą kobiecą wrażliwością. Po mającym premierę w Cannes „Hikari” oczekuję kolejnej pięknej i osobistej wypowiedzi reżyserki. Nawet pomimo spodziewanych przeze mnie, jak w przypadku poprzednich filmów, słabych recenzji niektórych krytyków, z przyjemnością będę wypatrywał polskiej premiery filmu, niestety zapewne jedynie festiwalowej.

Krystian Prusak





"The Wonderstruck"

reż.: Todd Haynes
występują: Michelle Williams, Amy Hargreaves, Julianne Moore i inni
gatunek: Dramat
kraj: USA

Todd Haynes to artysta pełną gębą. Od biografii muzycznych po eksperymenty z kinem gatunków (łącząc melodramat, horror i science fiction) na odmalowywaniu subtelnych tonów kobiecej psychiki kończąc. Zaprezentował to już w „Daleko od nieba” (2002), „Mirdred Pierce” (2011) i „Carol” (2015). Reżyser znany jest też jako prekursor nowego „queer cinema”. Film „Poison” (1991) dotyczy nie tyle homoseksualistów, co zauroczenia młodością i cechami z nią związanymi, które zostały utracone lub stłamszone. Podczas gdy instynkt nieubłaganie domaga się życia w zgodzie ze sobą. „Poison” pokazuje też jak życie w społeczeństwie wpływa na przemianę jednostki, która często nie może podołać obowiązującym zasadom fizjologicznie, ze względu na orientację czy przekonania. Na celowniku Haynesa znajdują się osoby niezrozumiane i przy okazji konformistyczne otoczenie, węszące zagrożenie w odmienności. Bohaterowie filmów Haynesa są niejednoznaczni, wymykający się schematom i ograniczeniom. Wyrażając sprzeciw narażają się na utratę godności i wyobcowanie. Za niedopasowanie spotyka ich kara i poniżenie.  Często obecny jest motyw pełzającej kary, gdzie podglądacz sceny obrazującej wymierzanie kary staje się też współwinnym. „Velvet Goldmine” (1998) i „I’m Not There” (2007) obejmują ponadto obszar poszukiwań muzycznej tożsamości i ulokowania seksualnej energii. Seks jako nieodłączna siłą napędzającą życie czyni z bohaterów Haynesa mocarzy, ale też przysparza im problemów. W „The Wonderstruck” kobiety będą zapewne ponownie przyciągać spojrzenie widza. Stymulująco opowiedziana historia młodego chłopca, zestawiona z opowieścią o dziewczynie cieszy się dużym zainteresowaniem. Dzielą ich czasy i inne regiony, ale widz odnajdzie  tajemnicze połączenie między postaciami. Brzmi obiecująco!

Anna Strupiechowska

Nelyubov





"Loveless / Nelyubov"

reż. Andriej Zwiagincew
występują: Mariana Spivak, Alexei Rozin, Matvei Novikov, Marina Vasilieva i inni
gatunek: Dramat
kraj: Francja, Rosja

Po wybitnym debiucie („Powrót„), którym wygrał festiwal w Wenecji, został namaszczony na następcę Tarkowskiego. Bez większego problemu snuł rozważania na temat bolesnych kwestii: zaniku wiary, kryzysu męskości, roli ojca. Rosjanin sparzył się jednak na drugim filmie. „Wygnanie” z gorącym duetem ówczesnego arthouse’u Marią Bonnevie i Konstantinem Ławronienko cierpiało na natłok metafizycznych symboli i pisanie wszystkich spraw wielką literą. Olśniewająca strona wizualna zdominowała treść do tego stopnia, że wielu film nazywało wprost wydmuszką. Zrobiwszy krok w tył, nakręcił skromną, ale spełnioną na każdym polu „Elenę„, o perypetiach starzejącej się kobiety, która musi postawić na szali miłość do syna i męża. Zwiagincew odnalazł tym samym wreszcie swój charakter pisma, zarzucił pretensję i zabawę obrazem, zaczął opowiadać zajmujące historie o ludziach z krwi i kości. W swym najbardziej znanym filmie — także za sprawą nominacji do Oskara – „Lewiatanie” poszedł dalej tą drogą. Podjął próbę zrozumienia, jak jego współbratymcy radzą sobie z apatią i zakłamaniem władzy, z faktem, że elity urzędnicze są bezkarne, a jednostka nie znaczy zupełnie nic i musi podporządkować się woli państwowego molocha. To, co łączy wszystkie dzieła Rosjanina to postawiony w moralnym rozkroku człowiek, jego rozterki, wewnętrzny konflikt. Wydaje się, że jego najnowszy film, także będzie spełniał to kryterium. „Loveless” ma opowiadać bowiem o rozwodzącym się małżeństwie Borysie i Żeni, które staje w obliczu porwania swego 12-letniego syna. Zważając na to, że ponownie do współpracy zaprosił scenarzystę Olega Negina (za poprzedni film obaj nagrodzeni w Cannes) i operatora Michaiła Krichmana (laureat Złotej Żaby!) warsztatowo można spodziewać się samego dobra. Z pewnością będzie to jeden z najbardziej oczekiwanych obrazów festiwalu.

Maciej Kowalczyk

Redoubtable





"Le Redoutable"

reż. Michael Hazanavicius
występują: Stacy Martin, Louis Garrel, Berenice Bejo i inni
gatunek: biograficzny/komedia
kraj: Francja

Michael Hazanavicius to reżyser z dość niespotykaną karierą, która na dobrą sprawę dopiero się rozkręca. Pochodzi z kraju wielkich wizjonerów kina, pokroju Godarda, Melville’a czy Bessona, ale właśnie on został pierwszym Francuskim reżyserem nagrodzonym Oscarem za najlepszą reżyserię (jak i Najlepszy Film), więc bez cienia wątpliwości miejsce na kartach historii kina ma już zapewnione. Mimo to nie da się ukryć, że twórca „Artysty” ma jeszcze wiele do udowodnienia. Przed sukcesem, wywołanego już przeze mnie Oscarowego hitu nie należał do twórców traktowanych przez międzynarodową krytykę poważnie. Nie dziwi nas to zupełnie, kiedy spojrzymy na jego filmografię, której najbardziej rozpoznawalnym reprezentantem są dwie części komedii „OSS 177„, którą najkrócej można scharakteryzować jako coś pomiędzy przygodami Jamesa Bonda, a Johnny’ego English’a. Wypełniona akcją kryminalna komedia nie należała z pewnością do kina najwyższych lotów, ale niewątpliwie miała swoje zalety. Pierwszą najbardziej obiektywną jest to, że film całkiem nieźle na siebie zarobił, a każda z jego części przyciągnęła do kina ponad 2 mln Francuzów, a drugą, niemierzalną, to iż seria rozpoczęła jego współpracę z Jeanem Dujardinem, której owoce znają już chyba wszyscy kinomani świata. O samym „Artyście” rozpisywać się nie chcę, ale tym którzy jakimś cudem go nie widzieli powiem, że to niesamowicie wystylizowany hołd dla kina niemego, któremu wielu niebezpodstawnie zarzuca braki fabularne. Najważniejsze jest to, że od czasu tego dzieła i jego sukcesów artystycznych, jak i kasowych reżyser może sobie pozwolić na niemal pełną wolność twórczą. Jej pierwszym skutkiem był wojenny dramat „Rozdzieleni„, opowiadający o dzieciach z uchodźczej rodziny, które przez wojnę stały się sierotami. Mimo dość nośnego tematu i premiery w głównym konkursie Cannes film przeszedł jednak przez światowe kina bez echa. W tym roku francuz postanowił zostawić poważne tematy na boku i zaprezentować publiczności komedię opartą na prawdziwej historii romansu słynnego reżysera Jean Luca Godarda z siedemnastoletnią wówczas Anne Wiazemsky. Wydaje mi się to dobrym wyborem, bo po dwóch ostatnich filmach chyba oczywistym jest już to, iż Hazanavicius lepiej czuje się w opowieściach o życiu gwiazd filmowych niż w poważnych dramatach. Oby tylko nie powinęła mu się noga, bo może to oznaczać, że jego obecność wśród elity reżyserów skończy się tak szybko, jak się zaczęła.

Marcin Grudziąż

Geu Hu





"The Day After"/ "Geu-Hu"

reż. Hong Sang-Soo
występują: Kim Min-Hee, Kwon Hae-Hyo, Kim Sae-Byeok
gatunek: Dramat
kraj: Korea Południowa

Martin Scorsese nazwał Honga koreańskim Woodym Allenem. Inni widzą w nim następcę Yasujiro Ozu i Erica Rohmera. Co by o nim nie mówić, to twórca wyjątkowo charakterystyczny i już od debiutu z 1996 r. „Dzień, w którym świnia wpadła do studni” konsekwentny w swojej wizji artystycznej. Tworzy kino bardzo autorskie, często odwołujące się do jego własnych życiowych doświadczeń. Są to przeważnie komedię z dużą dawką cynizmu i goryczy, których bohaterowie to najczęściej neurotycy ze środowisk artystycznych, rozmawiający ze sobą o rozterkach miłosnych i egzystencjalnych oraz topiący je w morzu alkoholu. Można stwierdzić, że alkohol jest znakiem rozpoznawczym jego dzieł. Raczej unika akcji w tradycyjnym tego słowa rozumieniu. Jest obserwatorem, rejestruje te zakrapiane rozmowy w długich, statycznych ujęciach, okazjonalnie używając cyfrowych zoomów, co może sprawiać wrażenie amatorszczyzny, ale to jego sposób na nadanie obrazowi dynamiki i podkreślenie pewnych elementów.  Znany jest też ze specyficznych metod pracy.  Działa bez całościowego scenariusza, bazując jedynie na ogólnym zarysie, pozwala aktorom na improwizację i wymaga od nich rzeczywistego picia alkoholu przed kamerą. Mimo, że jest szanowany w rodzimej Korei, jego twórczość nie cieszy się tam zbyt dużą popularnością. Tej przysparzają mu głównie europejskie festiwale filmowe, na których jest stałym bywalcem.  Muszę dodać, że to artysta wyjątkowo płodny. Tylko w tym roku premierę mają aż trzy jego filmy. Na Berlinale zaprezentował już „On the Beach at Night Alone” (za który Min-Hie Kim – jego muza i od niedawna życiowa partnerka zgarnęła Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszej aktorki). W Cannes oprócz walczącego w konkursie głównym „The Day After” zaprezentuje również „Claire’s Camera” z Isabelle Huppert, z którą pracował już przy okazji „In Another Country„, a który kręcił podczas zeszłorocznej edycji festiwalu. Po „The Day After„, raczej nie należy się spodziewać żadnej rewolucji. To typowy film Honga, tym razem kręcony na czarno-białej taśmie, opowiadający o romansie żonatego mężczyzny ze swoją pracownicą. Stanowi to oczywistą analogię to życia osobistego twórcy, którego niedawny romans ze wspomnianą Min-Hie Kim odbił się szerokim echem. Obraz ten raczej przepadnie na festiwalu w gąszczu głośniejszych produkcji, ale dla mnie jako fana twórczości reżysera stanowi nie lada gratkę.

Grzegorz  Narożny

 





"Happy End"

reż. Michael Haneke
występują: Isabelle Huppert, Jean-Louis Trintignant, Matthieu Kassovitz, Toby Jones
gatunek: Dramat
kraj: Francja

Michael Haneke przez wiele lat twórczości dał się poznać jako genialny w swej przenikliwości, często kontrowersyjny demaskator ludzkich instynktów, hipokryzji i kłamstw oraz zawsze potrafiący trafić w samo sedno i dotrzeć do najgłębszych zakamarków ludzkiego umysłu. Dwukrotny zdobywca Złotej Palmy i dodatkowo jednej za reżyserię, niemal żywa legenda festiwalu w Cannes i autor jednego z najbardziej oczekiwanych filmów w tegorocznym konkursie głównym. Zanim jednak stał się czołowym europejskim reżyserem, tworzył filmy dla niemieckiej i austriackiej telewizji, aż w końcu zadebiutował w kinie „Siódmym kontynentem„. Historia rodziny S. która nagle decyduje się porzucić swoje dotychczasowe życie i wyjechać do nieodkrytej jeszcze tytułowej krainy jest arcydziełem kina psychologicznego. Kolejne projekty Austriaka to m.in. „Wideo Benny’ego„, „71 fragmentów” i przede wszystkim szokujące „Funny games„, czyli okrutny żart reżysera, który wytyka odbiorcom ich lubowanie się w oglądaniu przemocy. Chłodna, beznamiętna narracja będąca wspólnym mianownikiem wszystkich obrazów Hanekego sprawia, że film jest jeszcze bardziej wstrząsający a przewrotne zakończenie to wręcz słyszalny zza drugiej strony ekranu szyderczy śmiech autora. Następne lata i projekty coraz bardziej zwiększały sławę Hanekego, przyciągając do jego filmów coraz sławniejsze aktorskie nazwiska. Najpierw był „Kod nieznany” z Juliette Binoche, potem nagrodzona w Cannes „Pianistka” z Isabelle Huppert i Benoît Magimelem oraz „Czas wilka„, również z Isabelle Huppert. Prawdziwe pasmo nieprzerwanych i trwających do dziś sukcesów Austriaka rozpoczęło „Ukryte„. Film o małżeństwie prześladowanym przez nieznanych sprawców za pomocą kaset wideo zdobyło w Cannes Nagrodę FIPRESCI, Nagrodę Jury Ekumenicznego, a sam Haneke został uhonorowany Złotą Palma za reżyserię. Klasyczne dla twórcy zimno narracji filmu wywołuje nieznośny i ciągły niepokój, wnioski pozostają niejednoznaczne, obracając się w sferze domysłów i spekulacji, a nagłe wybuchy przemocy podczas wielominutowych statycznych ujęć szokują i nie dają się wyrzucić z pamięci przez długi czas. W 2009 roku film „Biała wstążka” powtórzył sukces Ukrytego, wygrywając Złotą Palmę, tym razem dla najlepszego filmu i ponownie nagrodę FIPRESCI. Haneke analizuje tu skutki surowego modelu wychowania dzieci przez rodziców, który uzyskuje efekt przeciwny do zamierzonego i daje podwaliny narodzin systemu, który wpłynie za kilkadziesiąt lat na losy świata, czyli nazizmu. Następny film, „Miłość” ponownie wygrał festiwal w Cannes i jest chyba jedynym w filmografii Austriaka, który poza tożsamą dla reżysera chłodną narracją, ma w sobie mnóstwo uczucia. Obraz o starszym małżeństwie, walczącym z chorobą i niedołężnością ujmuje ładunkiem emocjonalnym, który tkwi w chłodnych kadrach tego wspaniałego filmu. Do Cannes reżyser przyjeżdża z „Happy End„, poruszając w nim temat napływu do Europy imigrantów z Bliskiego wschodu.

Robert Olbrychowski

 

Wszystkie zdjęcia do tekstu pochodzą z oficjalnej strony Festiwalu: http://www.festival-cannes.com