W szponach Boga – recenzja filmu „Złe wychowanie Cameron Post” – Transatlantyk 2018

„Złe wychowanie Cameron Post” to ekranizacja powieści autorstwa Emily Danforth, z gwiazdorską obsadą i niezwykłym klimatem. Zwycięzca tegorocznej Głównej Nagrody Jury na festiwalu w Sundance, którego nasza redakcja mogła zobaczyć na 8. edycji łódzkiego festiwalu filmowego Transatlantyk.

Dorastanie nie jest prostą rzeczą, a dorastanie będąc zakochaną we własnej koleżance z kółka biblijnego w latach 90. musi być niesamowicie trudne. Cameron (Chloë Grace Moretz) miała na własną zgubę ogromne szczęście, bo kiedy wspólnie z przyjaciółką ‘zupełnie przypadkiem’ oglądała przełomowy jak na tamte czasy „Desert Hearts” okazało się, że Coley (Quinn Shephard) odwzajemnia jej uczucie. Ta przychylność losu niestety szybko przemieniła się w koszmar, kiedy podczas licealnego balu dziewczyna została przyłapana na zdradzie przez swojego chłopaka. Takim oto sposobem bohaterka trafiła do chrześcijańskiej placówki leczenia wszelkiego rodzaju ‘chorób duszy’, od homoseksualizmu, przez inną identyfikację płciową, aż po narkomanię. Ośrodek „Obietnica Boga” okazuje się nie być jednak rajem na ziemi, a osobom zarządzającym obiektem daleko do przykładnych katolików.

Na czele placówki stoi dr Lydia Marsh (Jennifer Ehle), która bardziej przypomina siostrę Ratched z „Lotu nad kukułczym gniazdem”, niż dobrotliwego anioła stróża. Pod przykrywką profesjonalnej pomocy psychologicznej zajmuje się ona represją, zwalcza przejawy indywidualizmu i nie pozwoli by cokolwiek działo poza jej kontrolą. Wielebny Rick (John Gallagher Jr.) zajmuje się stroną duchową, jest pogodny i wiecznie entuzjastyczny. Organizuje wspólne modlitwy oraz karaoke piosenek religijnych. Ma być też żywym przykładem zbawiennego działania wiary, jako były homosekualista, któremu Bóg wskazał drogę kiedy któregoś dnia siedział sobie w barze dla gejów.

Podobnie jak w arcydziele Formana, główna bohaterka niczym McMurphy, nie daje sobie łatwo namieszać w głowie. Decyduje się raczej trzymać na dystans, nie być zbyt szczerą i ufać bardziej swojemu sercu, niż fanatycznym wychowawcom. Pomimo modlitw, sesji psychologicznych wciąż wymyka się palić blanty z przyjaciółmi, słucha niepoprawnej muzyki i podchodzi zachowawczo do wszystkiego co ma na celu ją wyleczyć. Nawet kiedy nachodzą ją chwile zwątpienia i samotności zawsze może uciec do świata swoich fantazji, jako jedynego bezpiecznego miejsca w którym może czuć się naprawdę sobą.

Cameron nie jest jednak pozostawiona tylko samej sobie, na miejscu poznaje ludzi mierzących się z tymi samymi problemami co ona. Większość z nich czuje się bardzo zagubiona, przepełniona wstydem i wierząca w działanie oraz dobre intencje „Obietnicy Boga”. Nie wszyscy jednak dają sobie tak łatwo wmówić, że coś jest z nimi nie tak. Dziewczyna szybko zaprzyjaźnia się z Jane Fondą (Sasha Lane) i Adamem (Forrest Goodluck), dwójką nastoletnich buntowników hodujących marihuanę w lesie i głęboko nienawidzących miejsca, w którym się znaleźli.

Film jest bardzo realistycznym obrazem obozu konwersyjnego, a Desiree Akhavan do tego stopnia wierzy w jego samowystarczalność, że nie sili się na upiększanie go poprzez niespodziewane zwroty akcji czy akty heroizmu. Reżyserka nie próbuje nas czymkolwiek zaskoczyć, pozwala prowadzić akcję smutnej rzeczywistość i interesującym postaciom o trudnej młodości, lecz niezwykle ciekawej osobowości. To właśnie historie ludzi mają w tym dziele największe znaczenie, poznajemy wywodzącą się z hipisowskiej komuny Jane, mającego ojca polityka o indiańskich korzeniach Adama oraz za bardzo lubiącą oglądać z tatą mecze footballu Erin. Ich przeszłość jest tak ważna, ponieważ wszystko co czyni tych nastolatków wyjątkowymi staje się podparciem dla leczenia tworzącego silne poczucie nienawiści dla siebie samych.

Mimo tego Akhavan nie pozwala by było to dzieło całkowicie depresyjne. Znakomicie wykorzystuje młodość bohaterów by wpleść sarkastyczne żarty i paradoksy, jakie rządzą placówką do wprowadzenia nuty gorzkiego humoru. Robi to jednak w zupełnie inny sposób niż „But I’m a Cheerleader”, klasyk z 1999 opowiadający zgoła podobną historię, lecz tworzący raczej parodię niż rzetelny obraz ośrodka. Najwyraźniej potrzeba dziewiętnastu lat na nabranie tyle odwagi by na poważnie rozliczyć się z tą mroczną historią, która niestety jest zdecydowanie bardziej aktualna niż chciałoby się wierzyć. Bo chociaż akcja filmu rozgrywa się w 1993 roku, nie aż tak wiele zmieniło się od tego czasu. Wciąż istnieją miejsca zajmujące się leczeniem homoseksualizmu, a „Złe wychowanie Cameron Post” mogłaby się dziać nawet dzisiaj.

Ania Grudziąż
Ania Grudziąż

Złe wychowanie Cameron Post

 

Tytuł oryginalny: „The Miseducation of Cameron Post”

Rok: 2018

Gatunek: komediodramat

Reżyser: Desiree Akhavan

Występują: Chloë Grace Moretz , Sasha Lane, Jennifer Ehle i inni

Dystrybucja: Aurora Films

Ocena: 3,5/5