Blisko, ale daleko – recenzja filmu „Blisko” – Cannes

Podczas tegorocznego festiwalu w Cannes za najcieplej przyjęty przez widzów film należałoby uznać Blisko. Emocjonalny ładunek dzieła Lukasa Dhonta nie pozwala przejść obok niego obojętnie. Nawet podczas ogłaszania laureatów konkursu głównego, publiczność wydawała się zawiedziona brakiem Złotej Palmy dla Belga. Czy słusznie?

Dhont może pochwalić się krótką, acz intensywną historią z nadmorskim festiwalem.  To na nim w 2018 roku zadebiutował filmem Girl [NASZA RECENZJA]. Wygrał wtedy główną nagrodę dla najlepszego debiutu. Blisko doczekało się za to Grand Prix od jury Vincenta Lindona. To dość niesamowite osiągnięcia jak na młody wiek reżysera (32 lata). W jego twórczości jednak już przebłyskują powtarzające się motywy łączące jego dzieła. Wydaje się być on zainteresowany doświadczeniami młodych osób queer i tym, jak otaczające je społeczeństwo wpływa na ich poczucie własnej wartości. Girl zmagał się z tematem transpłciowości nastolatki, a w swoim drugim filmie Dhont na warsztat bierze uczucie rodzące się pomiędzy dwoma chłopcami. 

Blisko opowiada o losach dwójki bliskich przyjaciół – Rémiego oraz Léo. Trzynastolatkowie spędzają cały swój czas razem, czy to biegając przez kolorowe pola tulipanów, czy śpiąc wtuleni w jednym łóżku. Wydają się bez końca zapatrzeni w siebie, reszta świata dla nich nie istnieje, jest na obrzeżach. Jednak gdy w szkole zostaną spytani o zdefiniowanie swojej relacji, wszystko się zmieni. Wystraszony zaszufladkowaniem, przerażony konsekwencjami Léo natychmiast zaprzecza wszelkim homoseksualnym insynuacjom. Jego mechanizm obronny każe mu odsunąć się od Rémiego, znajduje on nowe hobby i znajomych, odpuszcza wspólne, do tej pory pieczołowicie pielęgnowane zwyczaje. Léo nie kończy przyjaźni, w dalszym ciągu rozmawia z Rémim, ale ten czuje, że nie jest jak wcześniej, dystans między chłopcami się zwiększa.

Jak presja społeczna wpłynie na kryzys w przyjaźni (miłości?) Rémiego i Léo? Bez wchodzenia w dalsze szczegóły można powiedzieć, że Dhont, by odpowiedzieć na to pytanie, ucieka się do rozwiązania bardzo dramatycznego i emocjonalnego. Jest ono dość problematyczne, mimo tego, że na pewno będzie rezonować z szeroką publicznością. 

Nie da się ukryć, że nawet w XXI wieku życie osób LGBT+ nie jest usłane różami. Jest jednak coś niepokojącego w portretowaniu cierpienia osób queer przez Dhonta. Belg wzbudził kontrowersje już przy Girl, kiedy to zatrudnił cispłciowego mężczyznę do roli transpłciowej dziewczyny oraz dosadnie pokazywał sceny samookaleczenia, nienawiści do własnej osoby oraz nieszczęścia związanego z dysforią płciową. W Blisko reżyser także polega na wydarzeniu traumatycznym jako sile napędowej fabuły.

Trauma plot, termin skonstruowany przez Parul Sehgal w jej artykule w New Yorkerze, to wykorzystywany przez artystów zabieg dodawania głębi psychologicznej postaci poprzez dramatyczną przeszłość. Jesteśmy w punkcie B, i żeby wytłumaczyć, jak się w nim znaleźliśmy, co doprowadziło do niego bohatera, musimy wrócić do punktu A. Najłatwiejszym sposobem wyjaśnienia zachowań postaci jest wprowadzenie do backstory tragicznego wydarzenia, które ukształtowało bohatera. Według Sehgal trauma plot spłyca, spłaszcza, zniekształca i umniejsza bohaterów do symptomów, co w efekcie każe widzowi patrzeć na postaci z pozycji moralnej wyższości

Ciężko oprzeć się wrażeniu, że w swoim filmach Belg opiera się na przesadnym dramatyzowaniu życia swoich postaci. Efektem takiego zabiegu jest ich brak autentyczności – istnieją one, żeby udowodnić jakąś tezę, pokazać dane zjawisko społeczne. Jedni powiedzą, że nie ma w tym nic złego, jednak trauma jako siła napędowa filmu pozbawia go pożądanej głębi. Jest to jednocześnie łatwy zabieg, zabijający kreatywne sposoby rozwiązania problemu stawianego przez fabułę. Także poprzez wyłożenie wszystkich kart na stół, reżyser zabiera element tajemnicy i pozbawia widza możliwości rozwikłania zagadki samodzielnie. Autor stawia przed nami swoich bohaterów, każe nam nad nimi płakać, jednocześnie traktując ich protekcjonalnie. Dodatkowe skupienie na społeczności LGBT+ plasuje jego dzieła w niechlubnej kategorii filmów przedstawiających doświadczenie bycia queer w negatywnym, brutalnym świetle.

Trzeba przyznać, że pierwsza część Blisko daje nadzieję na ciekawy projekt. Sposób bliskiego kadrowania postaci zbliża nas do nich, a reżyser stawia na ich temat interesujące pytania. Kwestie walki z klasycznymi wzorcami męskości, brakiem społecznej akceptacji czy związku pomiędzy dwoma chłopcami stanowią fascynujący zalążek do dzieła filmowego, jednak sprowadzenie ich rozwiązania do traumy pozbawia film Dhonta możliwości własnego interpretowania wydarzeń przez widza, zostawia go tylko z toporną dydaktyką. 

Nietrafione jest także przedstawienie relacji między chłopcami, pozbawionej erotycznego napięcia, jakby skrojonej pod szeroką publikę, tak, żeby tylko ktoś nie poczuł się zgorszony. Dwójka młodych aktorów gra fantastycznie, Belg świetnie ich prowadzi, ale wspomniane już rysy psychologiczne pozostawiają dużo do życzenia. I tak, Close dotknie emocjonalnie wielu widzów, w końcu opowiada o trudnym wydarzeniu dotykającym nastolatków. Jednak ja sam nie dostrzegłem w filmie Dhonta autentyczności. Było w nim więcej kalkulacji i opierania się na łatwym, eksploatującym traumę temacie. Przekonajcie się sami, czy i jak bardzo zbliżycie się do Rémiego i Léo.

Kuba Wanat
Kuba Wanat

Blisko

Tytuł oryginalny:
Close

Rok: 2022

Kraj produkcji: Belgia, Francja, Holandia

Reżyseria: Lukas Dhont

Występują: Eden Dambrine, Gustav De Waele, Léa Drucker

Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Ocena: 2/5