Podczas premierowego pokazu filmu Fogo-Fátuo na festiwalu w Cannes, João Pedro Rodrigues przytulił Paolo Morettiego, szefa sekcji Quinzaine des réalisateurs. Portugalski reżyser podziękował za odwagę programowania tak wymagających i nieszablonowych utworów. Nie były to puste słowa — Fogo-Fátuo to jedno z najbardziej szalonych, ale też spełnionych dzieł tegorocznej edycji tej prestiżowej imprezy.
Jest to tym bardziej imponujące ze względu na stosunkowo krótki czas trwania filmu. Rodrigues w 67 minut zmieścił więcej treści i niebanalnej formy niż udaje się to większości reżyserów w produkcjach o standardowym metrażu. Akcja Fogo-Fátuo rozpoczyna się w roku 2069, kiedy poznajemy Alfredo, portugalskiego króla, na łożu śmierci. Staruszek przypomina sobie piosenkę, którą kiedyś śpiewał ze swoim ojcem. Przenosimy się do młodzieńczych wspomnień monarchy, kiedy to Portugalia mierzyła się z efektami ocieplenia klimatu i walczyła z wszechobecnymi pożarami lasów. Rodzina królewska nie wydaje się jednak przejmować trudną sytuacją w kraju. Jedynym wrażliwym na losy otoczenia jest Alfredo. Postanawia dołączyć do oddziału lokalnej straży pożarnej. Wierzy, że z drzewami jest jak z przyjaźnią – trzeba o nią zabiegać i dbać. Wygładzony, niepewny, z nienagannymi dworskimi manierami chłopak delikatnie kontestuje odziedziczony status społeczny. Ale jak wskazuje sam tytuł (Fogo-Fátuo to po polsku „Mrzonka”) marzenie księcia jest utopijne. Wypuszczony z dworskiej klatki, podczas szkoleń w remizie pozna Afonso. Z początku mężczyzna oraz reszta strażaków podchodzą do księcia z dystansem, strojąc z niego żarty. Afonso i Alfredo połączy jednak uczucie, które będzie miało konsekwencje dla przyszłych pokoleń…
Rodrigues określił swój film jako „muzyczną fantazję”. Ten opis zdecydowanie oddaje to, co widzimy na ekranie — numery muzyczne przeplatają się z tanecznymi, a w szatni strażacy noszą fantazyjne jockstrapy. Fabuła jest silnie zakorzeniona w naszej rzeczywistości, jednocześnie będąc od niej totalnie odklejoną. Rodrigues ostro, ale zabawnie komentuje najbardziej aktualne tematy społeczne (COVID-19, ochrona środowiska, rola monarchii we współczesnym społeczeństwie). Obiektem krytyki są tu wszyscy, nieważne, czy walczą z pożarami, czy władają krajem. Portugalczyk stawia na transgresję. Związek dwóch mężczyzn różnych ras i z różnych klas społecznych jest ukazany w niezwykle świeży sposób. Zamiast używania tradycyjnych środków do przedstawienia romantycznej relacji, Rodrigues pokazuje rodzące się uczucie poprzez płomienne sekwencje taneczne czy niebanalnie zainscenizowane sceny erotyczne. Statyczna kamera utrwalająca skojarzenia z kunsztownie wyreżyserowaną sztuką teatralną, w innych ujęciach będzie spontanicznie kręcić się dookoła postaci. Mieszanie humoru niskich lotów z inteligentnymi gagami, łamanie czwartej ściany czy fabularne elipsy to tylko kilka asów w rękawie Rodriguesa, który w swoim utworze prezentuje całą gamę filmowych środków wyrazu.
Dzieło Portugalczyka świetnie nada się na Midnight Screenings, także ze względu na swój momentami absurdalny ładunek komediowy. Praca w straży pożarnej jeszcze nigdy nie była sportretowana z taką frywolnością i luzem. Niczego nie można tu brać na poważnie, ale ciężko nie podziwiać filmowca, który z taką łatwością łączy krytykę współczesnych problemów społecznych z nietuzinkową formą. Jedyną wadą krótkiego czasu trwania filmu jest to, że Afonso i Alfredo nie mogą tańczyć dłużej.


Błędny ognik
Tytuł oryginalny: Fogo-Fátuo
Rok: 2022
Kraj produkcji: Francja, Portugalia
Reżyseria: João Pedro Rodrigues
Występują: André Cabral, Joel Branco, Margarida Vila-Nova i inni
Ocena: 4,5/5