Mozaika narodu – recenzja filmu „Biegacz, dziwka, Arab, mąż” – Berlinale 2022

Alain Guiraudie jest jednym z najciekawszych twórców francuskiego kina. Nie cofający się przed obrazą żadnych świętości komik, a przy tym niezwykle utalentowany warsztatowo reżyser w ostatnich latach zachwycał publikę i krytykę m.in. Nieznajomym nad jeziorem i W pionie. Z przyjemnością donoszę, że mimo nienawiści do tego tytułu ze strony niektórych oraz pokazów w mało prestiżowej sekcji Panorama, Guiraudie wciąż jest w formie, a Nobody’s Heroes bez kompleksów może stawać w szranki z jego największymi obrazami.

We W pionie otrzymaliśmy między innymi kazirodztwo i zoofilię. Nasuwa się więc pytanie, jakie tematy pozostają, by przesunąć dalej cienką linię satyry? Guiraudie znalazł sposób i w najnowszym filmie na tapet bierze francuską świętość: laickość, a także wielkie tabu – strach przed zamachami terrorystycznymi i inherentną, często niewypowiedzianą islamofobię klasy średniej. A także pomniejsze sprawy jak seksworking, patologie policji, przemoc domową i wykluczenie ekonomiczne. Jak w takim nawale tematów utrzymać produkcję w ryzach i nie zmienić jej w zbiór gagów? Udaje się to dzięki zbudowaniu dość sztywnego rusztowania w postaci konwencji… telenoweli. Jakkolwiek paradoksalnie by to nie brzmiało, to właśnie ten najbardziej rozlazły gatunek okazuje się kluczem do stworzenia czegoś koherentnego.

Sympatyczny, acz bardzo niezdecydowany i zahukany informatyk po trzydziestce, Médéric (Jean-Charles Clichet), w Wigilię Bożego Narodzenia w końcu znajduje odwagę, by zaproponować spotkanie miłości swojego życia. Ma jednak kilka problemów: dzieli ich wiele lat różnicy, ma ona bardzo zazdrosnego męża i zajmuje się prostytucją, a liberalny Francuz uważa sexworking za niemoralną formę systemowego wyzysku kobiet. Gdy mimo to udaje im się spotkać wieczorem, romantyczny seks oralny, z którego Isadora (wybitna aktorka i nagradzana scenarzystka Noémie Lvovsky) czerpie niezwykle dużą przyjemność, zostaje przerwany telewizyjną informacją o zamachu terrorystycznym; i to nie byle jakim, bo przeprowadzonym kilka ulic dalej. Miasto żyje w strachu, bo podobno co najmniej jeden z napastników przeżył i ukrywa się między ludźmi; zostaje również wprowadzona godzina policyjna, a wracającego do domu Médérica zaczepia młody Arab proszący o parę euro na kebaba i wpuszczenie na klatkę schodową, by się ogrzać.

Poza wspomnianym triem, które dla fabuły Nobody’s Heroes jest kluczowe, widzowi przyjdzie poznać także nieletnią czarną recepcjonistkę z wynajmującego pokoje na godziny Hotelu Francja, oficera policji zainteresowanego bardziej załatwianiem swoich prywatnych spraw niż pilnowaniem prawa, próbującą uwieść Médérica Florence – jego przyjaciółkę i szefową – (Doria Tiller znana polskim widzom z Poznajmy się jeszcze raz), a także całą gromadę sąsiadów mężczyzny, w tym sfrustrowanego światem i mającego niepokojąco wiele wspólnego z Travisem Bicklem emeryta, pana Coqa czy małżeństwo swoich muzułmanów, niechcących w swoim otoczeniu tych arabskich terrorystów. Oni wszyscy ich charaktery, ambicje i wizje świata stanowić będą element skomponowanej z dużym pietyzmem mozaiki Guiraudie.

BIEGACZ, DZIWKA, ARAB, MĄŻ

Chociaż Nobody’s Heroes niewątpliwie nie będzie wymieniane wśród największych dokonań operatorskich wielkiej Hélène Louvart, to w jej obiektywie położone u podnóża Alp Clermont-Ferrand wygląda niezwykle różnorodnie i na swój sposób magicznie. Przemieszczając się po mieście wspólnie z biegającym wszędzie Médérikiem (którego upodobanie do joggingu z jednej strony stanowi odniesienie do debiutanckiego filmu Guiraudie Du soleil por les gueux, a z drugiej kolejny przytyk wobec lubującej się w modnych zajęciach klasy średniej), możemy zauważyć w konstrukcji miasta odbicie całej różnorodności współczesnej Francji. Od bogatych osiedli na podmiejskich wzgórzach, po piwnice – miejsca, gdzie zbierają się pogubieni nastolatkowie. Od kamienicy, w której wszyscy wszystkich znają, po hotel na godziny, przed którym zawsze pada deszcz. A gdzieś pośrodku tego wszystkiego pusta gotycka katedra i pełen kwiatów oraz narodowych flag plac przed nią.

W pewnym sensie gorzkie i satyryczne Nobody’s Heroes jak mało który francuski film w ostatnich latach pokazuje miłość twórcy do swojej ojczyzny. Chociaż odniesienia do społecznej i narodowej krytyki filmów Scorsese, Peele’a, Lapida czy nawet Radu Jude są tu więcej niż jasne, to przez nie wszystkie ostatecznie przebija się po pierwsze solidaryzm. W pewnym sensie głównym bohaterem staje się tu wspólnotowość i wzajemne zrozumienie Francuzów, a także coś na kształt instynktu stadnego – obrona swoich za wszelką cenę niezależnie od ich win i działań, przy jednoczesnej absolutnej pogardzie do obcych. Koniec końców wszak nie jesteśmy niczyimi bohaterami.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
BIEGACZ, DZIWKA, ARAB, MĄŻ plakat

Biegacz, dziwka, Arab, mąż

Tytuł oryginalny:
Viens je t’emmène

Rok: 2022

Kraj produkcji: Francja

Reżyseria: Alain Guiraudie

Występują: Jean-Charles Clichet, Noémie Lvovsky, Doria Tillier i inni

Dystrybucja: Aurora Films

Ocena: 3,5/5