Od zarania kina jednym z najprostszych pomysłów na zebranie dużej uwagi publiki jest nakręcenie biografii jakiejś znanej osoby. Początkowo byli to najczęściej rewolwerowcy, władcy lub postaci biblijne, a z czasem coraz częściej celebryci, tacy jak biznesmeni, sportowcy czy w końcu muzycy. W dzisiejszych czasach niemal każdy, kto chociaż przez chwilę znalazł się na szczytach list przebojów, w końcu doczeka się przeniesienia swoich losów na wielki lub mniejszy ekran, nawet jeśli wciąż żyje i nikogo już za bardzo nie obchodzi. Najlepszym dowodem na tę tezę może być australijski portret Robbiego Williamsa, czyli Better Man. Niesamowity Robbie Williams, a co najdziwniejsze w tym projekcie … okazał się on jedną z najlepszych muzycznych biografii ostatnich dekad.
Michael Gracey do kinowej pierwszej ligi wszedł nieco tylnymi drzwiami, bo przez świat reklamy. Taniec wykorzystywał we flashmobie dla T-Mobile (2009) czy w kreatywnym futurystycznym spocie Schweppsa z podkładem The Chemical Brothers. Kierowana przez niego wytwórnia Partizan realizuje spoty lub teledyski dla największych marek oraz twórców. W 2010 roku dla Liptona zaangażował Tokyo Hotel i Hugh Jackmana w udanym projekcie inspirowanym tańcem Christophera Walkena w teledysku do Weapon of Choice Fatboy Slima. To właśnie X-menowski Rosomak miał zaproponować Graceyowi wyreżyserowanie wymyślonej przez siebie biografii P.T. Barnuma Król rozrywki (NASZA RECENZJA). Wybór ten był równie odważny, Australijczyk nigdy wcześniej nie stał za kamerą pełnometrażowego obrazu, co zrozumiały, zjadł wszak zęby na łączeniu muzyki z uwodzeniem niezbyt skoncentrowanych tłumów. Gargantuiczny sukces musicalu o nowojorskim cyrkowcu rozochocił Graceya w Hollywood. Jako producent wykonawczy współtworzył m.in. Rocketmana (NASZA RECENZJA), którego początkowo miał zresztą reżyserować już w 2013 roku, lecz przedsięwzięcie upadło przez konflikt Eltona Johna z Focus Features, czy przebój polskich kin Miraculous: Biedronka i Czarny Kot (napisał tu również teksty piosenek). Jednocześnie Gracey zdobywał doświadczenie w filmowaniu muzycznych widowisk, towarzysząc P!nk na trasie Beautiful Trauma, z której następnie nakręcił dla Amazona dokument Pink: All I Know So Far. To wszystko w ramach przygotowań do zrealizowania w końcu w pełni autorskiego dzieła, wymyślonego w swojej głowie satyrycznego musicalu w nierealistycznej konwencji portretującego najbardziej gejowskiego heteryka Londynu lat 90.
Jak możemy się dowiedzieć z krótkiej, na pewno nie ustawionej, rozmowy towarzyszącej filmowi, Robbie Williams, brytyjski Książę Popu, największa gwiazda Europy początku XXI wieku, która nie wydała obchodzącej kogokolwiek piosenki od kilkunastu lat, szybko zapalił się do projektu. Nie było to jednak podobno z powodu nadziei na wymarzone zyski, a zdecydować miała wymyślona przez Graceya wizualna metafora zaprezentowania muzyka jako małpy, podobno niezwykle przemawiająca do zmagającego się przez całe życie z depresją i zaburzeniami własnej wartości celebryty. Komediant, pieśniarz, kukła na sznurkach miłości publiki, przedstawiony jako CGI szympans, poza wzmocnieniem wymowy opowieści o wyalienowaniu protagonisty, wspaniale przysłużył się tu także w warstwie praktycznej. Filmowcy dzięki temu zabiegowi nie musieli przejmować się charakteryzowaniem jakiegoś miernego telewizyjnego aktorzyny, a pierwowzór bohatera osobiście mógł zaśpiewać własne utwory.
Chociaż Better Man ze swoim przeszło dwugodzinnym montażem bez żadnych wątpliwości jest filmem znacznie za długim, jak na cierpliwość widza niezakochanego bezgranicznie w Rock DJ, to nie da się nie docenić wniesienia przez twórców dawki świeżej energii do gatunku wypełnionego bezpieczniaczkimi laurkami i oscarowymi charakteryzacjami. Pozycjonujący się przez całą karierę na buntownika mającego gdzieś oczekiwania mieszczańskich krytyków dobrego smaku Williams przez większość czasu nie próbuje robić z siebie świętoszka, a nawet w momentach upadku na dno przećpanego fana Port Vale, na ekranie pierwsze skrzypce gra muzyczna zabawa. Na uwagę zasługuje m.in. rewelacyjnie nakręcona sekwencja samochodowej ucieczki wyrzucanego z Take That Williamsa z rezydencji Gary’ego Barlowa, która przemienia się w teledyskową podwodną oniryczną drogę przez własne słabości. Brak typowo filmowej przeszłości Graceya, połączony z reklamowym doświadczeniem, zaowocował tu odwagą do przełamywania linii narracyjnych i warstw fabularnej rzeczywistości. Upadki zmieniają się w koncerty, te zaś nonszalancko i płynnie przechodzą do hack’n’slashowych walk niby ze zwiastuna nowej gry cRPG. To wszystko zaś zostaje podlane wylewną i zabawną narracją z offu samego Williamsa. I szkoda tylko, że w trzecim akcie film ostatecznie grzęźnie w powtarzalnej pętli każdego muzycznego biopicu, schematycznym zakopywaniu się we własnych błędach, lękach i wyrzutach sumienia oraz obowiązkowych scenach kłótni z najbliższymi, mającymi podbudować emocjonalność finałowego come backu. Świetne pierwsze dziewięćdziesiąt minut zostaje wtedy zbrukane dziegciem hollywoodzkiego moralizującego banału.
Dla mnie Robbie Williams to po pierwsze gość od wspaniałego Supreme, eklektycznego, jednocześnie tanecznego i przepełnionego nostalgią utworu cytującego nieśmiertelny hit Glorii Gaynor i temat Dernier domicile connu José Giovanniego skomponowany przez François de Roubaix, wielkiego kompozytora, który, zanim zmarł w wieku 36 lat, dał nam ścieżki dźwiękowe m.in. do Dzieci nocy Harry’ego Kümela, Diabolicznie twojego Juliena Duviviera czy Samuraja Jean-Pierre’a Melvillle’a. Dlatego na swój sposób ironicznym znajduję fakt, że piosenka ta nie pojawia się w Better Man. Zamiast niej wielki finał stanowi… My Way, cover spopularyzowanego przez Franka Sinatrę coveru francuskiej piosenki Comme d’habitude Jacques’a Revaux. Lecz być może nic tak dobrze nie podsumowuje tej opowieści o konieczności utemperowania własnego ego i ambicji w celu odniesienia sukcesu w kapitalistycznych realiach. No, chyba że jesteś Oasis (bracia Gallagher pojawią się zresztą w fabule Better Mana, w całkiem zabawnej interpretacji).
Better Man. Niesamowity Robbie Williams
Rok: 2024
Kraj produkcji: Australia / Wielka Brytania
Reżyseria: Michael Gracey
Występują: Robbie Williams, Steve Pemberton, Kate Mulvany i inni
Dystrybucja: Monolith Film
Ocena: 3,5/5