Tegoroczny festiwal w Berlinie będzie miał inne oblicze niż poprzednie edycje. Z uwagi na covidowe utrudnienia święto kina w stolicy Niemiec podzielono na dwie części. Od 1 do 5 marca potrwają wydarzenia online przeznaczone dla branży filmowej i dziennikarzy (a wśród nich, jak w zeszłym roku nasz przedstawiciel Marcin Prymas). Seansów w kinie doświadczą teraz tylko członkowie jury. Jeśli pandemia pozwoli widownia będzie miała szansę zobaczyć festiwalowe produkcje od 9 do 20 czerwca. My nie bacząc na okoliczności przygotowaliśmy dla Was mały przegląd filmów, które powalczą o Złotego Niedźwiedzia.
Albatros / Drift Away
reżyseria: Xavier Beauvois
występują: Jérémie Renier, Marie-Julie Maille, Victor Belmondo i inni
kraj: Francja
Xavier Beauvais to ceniony francuski reżyser, scenarzysta i aktor, który zadebiutował w 1991 roku filmem Nord, od razu zwracając na siebie uwagę i zdobywając kilka nominacji do Cezarów i Europejskich Nagród Filmowych. Najlepiej czuje się w kinie eksplorującym dogłębnie psychikę swoich bohaterów, nie stroni również od podejmowania tematów społecznych. W jego stosunkowo skromnej filmografii możemy znaleźć takie tytuły, jak Pamiętaj, że umrzesz (1995; Nagroda Jury w Cannes), Selon Matthieu (2000) i Młodego porucznika (2005), jednak największą sławę przynieśli mu Ludzie Boga (2010), nagrodzona Grand Prix w Cannes oraz Cezarem dla najlepszego filmu, oparta na faktach historia męczeństwa francuskich trapistów w jednym z algierskich klasztorów.
W Berlinie Beauvais przedstawi swoją ósmą fabułę. Albatros opowiada historię Laurenta, szefa lokalnego posterunku policji w nadmorskiej miejscowości Étretat w Normandii. W tej roli wystąpił Jérémie Renier, belgijski aktor znany zwłaszcza z filmów braci Dardenne. Bohater przygotowuje się do ślubu ze swoją wieloletnią partnerką Marie (Marie-Julie Maille), ku uciesze ich córeczki Poulette (Madeleine Beauvois). Jednocześnie śledzimy jego liczne interwencje policyjne, pozwalające na szersze przyjrzenie się wielorakim problemom dręczącym współczesne społeczeństwo: od drobnych chuligańskich ekscesów do poważnych przestępstw i dramatów ludzkich takich jak oszustwo ubezpieczeniowe, znęcanie się nad dzieckiem czy samobójstwo. Gdy interweniuje w sprawie rolnika, który notorycznie łamie przepisy unijne, wydarza się tragedia, która zaciąży na całym życiu policjanta.
W filmie mamy ponoć do czynienia z dobrym aktorstwem. W rolach drugoplanowych oraz epizodach możemy zobaczyć kilka interesujących nazwisk, w tym Victora Belmondo (28-letniego wnuka słynnego aktora), Iris Bry, która zwróciła na siebie uwagę w poprzednim filmie tego reżysera, Les Gardiennes (2017), oraz samego Beauvais w jakoby bardzo smakowitym epizodzie burdy w barze. W filmie błyszczy jednak odtwórca pierwszoplanowej roli, Jérémie Renier, który buduje portret mężczyzny w kryzysie i jest on podobno jednym z głównych faworytów do nagrody aktorskiej. Trzeba przyznać, że francuski twórca ma niezłą ręką do aktorów i aktorek – kilkoro dostało nagrody i nominacje za role w jego filmach, m.in. Nathalie Baye (Cezar za Młodego porucznika) i Michael Lonsdale (Cezar za Ludzi Boga). Czy i Renierowi uda się wrócić ze statuetką z Berlina?
Babardeală cu bucluc sau porno balamuc / Bad Luck Banging or Loony Porn
reżyseria: Radu Jude
występują: Katia Pascariu, Claudia Ieremia, Olimpia Mălai i inni
kraj: Rumunia, Luksemburg, Chorwacja, Czechy
Radu Jude, jeden z najważniejszych twórców współczesnego kina rumuńskiego, urodził się w 1977 roku w Bukareszcie, tam też skończył w 2003 studia reżyserskie. Był asystentem reżysera przy takich filmach, jak Amen. Costa-Gavrasa czy Śmierć pana Lazarescu Cristiego Puiu, pierwsze arcydzieło rumuńskiej nowej fali. W 2006 Jude wyreżyserował 20-minutową Lampę z kapturkiem, która przyniosła mu wyróżnienia na wielu światowych festiwalach, m.in. na Sundance oraz Krakowskim Festiwalu Filmowym. Jego debiut pełnometrażowy, Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie (2009), pokazywany był w berlińskim Forum i zdobył Nagrodę Międzynarodowego Stowarzyszenia Kin Artystycznych. Trzy lata później w tej samej sekcji Jude pokazywał swój drugi film, Wszyscy w naszej rodzinie, a w 2015 zdobył Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera za Aferim!, jeden z najlepszych dramatów historycznych ostatnich lat. Kolejny film, Zabliźnione serca (2016), rumuński twórca pokazał w Locarno, gdzie wyróżniono go Specjalną Nagrodą Jury. Rok później, na tym samym festiwalu premierę miał pierwszy dokument w dorobku reżysera, Țara moartă (The Dead Nation). Po nim Jude stworzył drugie wybitne dzieło w swoim dorobku, Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy (2018), które nie tylko zdobyło Kryształowy Globus na festiwalu w Karlowych Warach, ale również zajęło pierwsze miejsce w zestawieniu najlepszych filmów z polską dystrybucją kinową w 2019 roku wg Pełnej Sali. W 2020 Jude wrócił do Berlina z dwoma filmami: fabularnym Uppercase Print i dokumentalnym Ieşirea trenurilor din gară (The Exit of the Trains) – oba były pokazywane w sekcji Forum.
Nowe dzieło rumuńskiego reżysera, Bad Luck Banging or Loony Porn, to jego powrót do berlińskiego konkursu głównego. Według festiwalowego opisu, fabuła filmu krąży wokół viralowego wideo, przedstawiającego stosunek seksualny z udziałem głównej bohaterki, Emi, która pracuje jako nauczycielka i oczekuje się od niej tego, by była wzorem dla młodzieży. Incydent wywołuje debatę z udziałem kolegów z pracy i rodziców, przed których oskarżeniami bohaterka musi się bronić. Na podstawie tego ogólnego opisu najnowszy film Jude budzi skojarzenia z Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy. Po pierwsze, skoro w centrum fabuły ma być debata, zapowiada się dużo słowa mówionego – w …barbarzyńcach zaś reżyser udowodnił, że potrafi ogrywać długie dialogi tak, żeby film nie wydawał się przegadany. Po drugie, Bad Luck Banging or Loony Porn zapowiada się na kolejną wiwisekcję zbiorowej mentalności, tym razem skonfrontowanej nie z trudną prawdą historyczną, a wciąż społecznie wstydliwym tematem kobiecej seksualności. Zdaje się za to, że odmienna będzie poetyka filmu; zapowiada się on raczej na groteskową satyrę, na co wskazuje silnie parodystyczny, trochę kiczowaty i bardzo zaskakujący zwiastun. Zaskoczeniem może okazać się też sam film: w końcu dotychczasowy dorobek Jude wskazuje raczej na skłonność do szukania nowych form wyrazu niż przywiązanie do sprawdzonych rozwiązań. Pozostaje zapytać: czy Bad Luck Banging or Loony Porn powtórzy sukces Aferim!, a może nawet sięgnie po główną nagrodę?
Fabian oder Der Gang vor die Hunde / Fabian – Going to the Dogs
reżyseria: Dominik Graf
występują: Tom Schilling, Saskia Rosendahl, Albrecht Schuch i inni
kraj: Niemcy
Dominik Graf na początku kariery reżyserskiej był zafascynowany amerykańskim kinem gatunkowym, a dokładniej rzecz ujmując thrillerem, co można było dostrzec w takich produkcjach jak Die Katze (1988) czy Die Sieger (1994). Mimo wszystko Graf dalej pozostaje niezauważony poza granicami swojego kraju. Wynika to nie tylko z bardzo ograniczonej dystrybucji, ale również z braku zainteresowania jego twórczością ze strony widzów. Niemiecki reżyser jest przeważnie biernym bywalcem festiwalu filmowego w Berlinie, chociaż jego filmy były także pokazywane m.in. w Wenecji – Spieler (1990) oraz w Rotterdamie – Der Dote Schatten (2017). Polski widz może być zaznajomiony z twórczością Dominika Grafa za sprawą filmu – Siostry i Schiller (2014). Ten obraz został wprowadzony do naszych kin przez Aurora Films.
Podczas Berlinale zostanie pokazany najnowszy film Grafa Fabian oder Der Gang vor die Hunde. Film jest adaptacją powieści Ericha Kastnera o tytule – Fabian: Historia pewnego moralisty (1931), która to miała ostrzec społeczeństwo przed wydarzeniami z końca lat 30. XX wieku. Akcja dramatu została osadzona w Berlinie 1931 roku. Grający główną rolę Tom Schilling (Obrazy bez autora) wciela się w postać Jakoba Fabiana, ironicznego idealisty, pracującego jako człowiek od reklamy. W zwiastunie widzimy protagonistę delektującego się nocnym życiem Berlina z lat 30., wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Labude (Albrecht Schuch, znany z ról w Błędzie systemu i Berlinie Alexanderplatz z 2020 roku). Spotkanie z aktorką Kornelią (Saskia Rosendahl) sprawia jednak, że bohater postanawia porzucić swój dotychczasowy tryb życia.
W Niemczech przełom lat 20. i 30. XX wieku nazywano „tańcem na wulkanie” – społeczności dużych miast, takich jak np. Berlin, wydawały się wówczas otwarte, wyzwolone, progresywne i ekscytujące. Wtedy jeszcze nikt nie zauważał, że były na skraju katastrofy.
Dominik Graf pomimo imponującej filmografii, na którą składają się dokumenty, antologie, filmy telewizyjne i fabularne, nie zdobył jeszcze żadnej cieszącej się międzynarodowym prestiżem nagrody. Może jury tegorocznego Berlinale zwieńczy wieloletnie kinowe starania Grafa jakąś statuetką?
Ghasideyeh gave sefid / Ballad of a White Cow
reżyseria: Behtash Sanaeeha, Maryam Moghaddam
występują: Maryam Moghaddam, Alireza Sanifar, Pourya Rahimisam i inni
kraj: Iran, Francja
Behtash Sanaeeha to irański reżyser i scenarzysta, który porzucił edukację na studiach inżynierskich, aby rozpocząć karierę w świecie filmu. Rozpoznawalność przyniósł mu już jego fabularny debiut Risk of Acid Rain (2014), który został obdarzony licznymi nominacjami i nagrodami na festiwalach filmów irańskich w różnych krajach. Nieco mniejszy sukces odniósł kolejny film Sanaeehy, The Invincible Diplomacy of Mr Naderi. Dla obydwu filmów współautorką scenariusza była Maryam Moghaddam, utalentowana irańska aktorka, najbardziej znana z roli w filmie Jafara Panahiego Pardé, który w 2013 zdobył nagrodę Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie. Tym razem duet wspólnie podjął się reżyserii Ballad of a White Cow.
Ballad of a White Cow, to podobnie jak Risk of Acid Rain, opowieść o kobiecie, która musi stawić czoła trudnościom w teherańskiej, nieprzyjaznej dla kobiet rzeczywistości, w której prawo stoi ponad zwykłym człowiekiem. Główną rolę gra tu sama reżyserka, Maryam Moghaddam. Bohaterka zmaga się z wychowywaniem niepełnosprawnej córki i jednocześnie stara się zawalczyć o sprawiedliwość dla pamięci męża, który został stracony za zbrodnię, której nie popełnił. W film wpisany jest jednak także wątek romantyczny, jako symbol nadziei i przeciwwaga dla ponurych realiów politycznych i społecznych.
Zważywszy na dotychczasowe owocne współprace pary twórców możemy liczyć na kolejne dzieło poruszające ważne tematy. W ostatniej dekadzie filmy irańskie już kilkakrotnie zostały docenione na festiwalu w Berlinie. Zdobywcami Złotego Niedźwiedzia były już: Rozstanie Asghara Fahadiego w 2011, Taxi – Teheran Jafara Panahiego w 2015 i Zło nie istnieje Mohammada Rasoulfa w 2020. Być może w tym roku na uznanie będzie mogło liczyć Ballad of a White Cow.
Guzen to sozo / Wheel of Fortune and Fantasy
reżyseria: Ryûsuke Hamaguchi
występują: Kotone Furukawa, Kiyohiko Shibukawa, Katsuki Mori i inni
kraj: Japonia
Japońska prasa nazywa go nowym Koreedą, chwalą go bracia Dardenne, a jego awangardowy pięciogodzinny kolos trafia do kinowej dystrybucji we Francji. Ryūsuke Hamaguchi (rocznik 1978) jest dziś jednym z najbardziej rozpoznawalnych na Zachodzie „młodych” japońskich reżyserów, lecz jego kariera nie była usłana różami. Zarówno dyplom Passion (2008), jak i efekt niecodziennej współpracy japońsko-koreańskiej, The Depths (2010), choć dobrze przyjęte przez krytyków, nie zapewniły mu finansowania na komercyjny debiut. Pracował więc jako asystent reżysera, tworzył reklamy i materiały making of, a gdy trzęsienie ziemi i tsunami nawiedziły region Tōhoku, wyruszył tam z kamerą, by udokumentować dewastację nie tylko w sensie materialnym, ale też duchowym. Godziny wywiadów z dotkniętymi kataklizmem mieszkańcami zaowocowały trzema filmami dokumentalnymi. Hamaguchi wspomina, że właśnie w 2011 roku dostrzegł, jak wielką siłę może nieść utrwalony w kadrze odpowiedni gest, mowa ciała, spojrzenie, jedno słowo lub jego brak.
Obserwacje te wykorzystał w projekcie Shinmitsusa (Intimacies, 2012) finansowanym przez niezależną szkołę ENBU Seminar. Eksperymentalne czterogodzinne dzieło pozwoliło mu dopracować język twórczy i oprzeć się na aktorach jako medium przekazywania treści i emocji. Koncept ten został rozwinięty w monumentalnym pięciogodzinnym Happī awā (Happy Hour, 2015) – na wpół improwizowanym projekcie realizowanym w ścisłej współpracy z aktorami amatorami, ze scenariuszem powstającym na bieżąco wraz z rozwojem postaci i mieszającym rzeczywistość filmową z pozaekranową. Happī awā, historia czterech trzydziestokilkuletnich mieszkanek Kobe, przyniosła Hamaguchiemu rozgłos w ojczyźnie (nagroda Japońskiego Stowarzyszenia Krytyków Filmowych, trzeci najlepszy film roku według „Kinema Junpo”) oraz podziw w Europie (nagrody w Locarno i Nantes) jako dokonanie artystycznie spełnione, a przede wszystkim wyjątkowo autentyczne.
Kolejna jego produkcja – tym razem bardziej tradycyjna w zakresie finansowania i procesu twórczego – rywalizowała o Złotą Palmę w Cannes w 2018 roku. Asako. Dzień i noc to na pozór lekka, prosta historia miłosna oparta na koncepcie z pogranicza melodramatu i fantastyki (adaptacja powieści Tomoki Shibasaki, laureatki Nagrody im. Akutagawy w 2014 roku), skrywająca jednak złożone obserwacje na temat związków oraz ich psychologicznych uwarunkowań. Hamaguchi wpisuje akcję w tragiczne wydarzenia z marca 2011 roku, poszerzając tym samym problematykę książki. Sam bowiem uważa się w pierwszej kolejności za scenarzystę, a dopiero potem reżysera – jego filmowa pasja, zrodzona podczas seansów dzieł Cassavetesa i Wong Kar-waia, zawiodła go na Tokijski Uniwersytet Sztuki, gdzie pod okiem Kiyoshiego Kurosawy napisał i wyreżyserował adaptację Solaris Lema (2007). Jeśli porównywać Hamaguchiego do innego uznanego japońskiego twórcy, to właśnie do autora Tokijskiej sonaty. Kolejnym krokiem po ciepło przyjętym Asako. Dzień i noc była zresztą współpraca z dawnym mentorem nad scenariuszem do nagrodzonego Srebrnym Lwem w Wenecji Supai no tsuma (Wife of a Spy, 2020).
Nowy projekt japońskiego artysty, Gūzen to sōzō (Wheel of Fortune and Fantasy), ma zaskakujący punkt wspólny z dorobkiem Kiyoshiego Kurosawy. Podczas gdy wysłany do Wenecji Supai no tsuma był podrasowaną wersją serialu NHK, to nowelowe Gūzen to sōzō jest wstępem do telewizyjnej antologii mającej składać się z siedmiu odcinków. Na dobry początek widzowie w Berlinie obejrzą trzy historie z pogranicza romansu i lekkiej fantastyki, skupione na bohaterkach w splocie przypadku i wyobraźni. Każda z opowieści posiada główny motyw (trójkąt miłosny, zemsta, spotkanie w wyniku nieporozumienia), podzielona jest na trzy części i osnuta wokół postaci kobiecej. Przed kamerę powracają aktorki, z którymi Hamaguchi już współpracował – Fusako Urabe, Aoba Kawai, Hyunri. Jak można dowiedzieć się z enigmatycznej zapowiedzi, literacko-muzyczna konstrukcja w połączeniu z fragmentaryzacją treści oraz oszczędną, lecz dopracowaną inscenizacją (jedno miejsce akcji, po dwóch aktorów w scenie) otwiera pole do manipulacji czasem i rytmiką, owocując uniwersalnym portretem relacji międzyludzkich namalowanym z kunsztem i precyzją. Już wkrótce okaże się, czy dzięki Gūzen to sōzō nazwisko Hamaguchiego zapisze się obok Hirokazu Koreedy, Naomi Kawase i Kiyoshiego Kurosawy. Nie ma wątpliwości, że o autorze Asako. Dzień i noc jeszcze usłyszymy – na ten rok zapowiedziano bowiem premierę ekranizacji opowiadania Drive My Car (ze zbioru Mężczyźni bez kobiet) Harukiego Murakamiego z Hidetoshim Nishijimą i Masakim Okadą w głównych rolach.
Herr Bachmann und seine Klasse / Mr Bachmann and His Class
reżyseria: Maria Speth
występują: Dieter Bachmann, Aynur Bal, Önder Cavdar i inni
kraj: Niemcy
Jak każdy z najważniejszych festiwali filmowych, Berlinale otwarte jest na promowanie rodzimych twórców, co z pewnością ułatwiło drogę do konkursu głównego Marii Speth i jej najnowszemu dziełu Herr Bachmann und seine Klasse. Dla reżyserki będzie to debiut na tej imprezie i pierwszy udział w festiwalu tej klasy. Spośród dotychczasowych filmów Speth największe sukcesy święcił jej fabularny debiut: Dni pomiędzy, który w 2001 roku zwyciężył w konkursach w Rotterdamie, Baden-Baden i na Międzynarodowym Festiwalu Kina Kobiet we francuskim Créteil.
Jej najnowszy film to ponad trzygodzinny dokument o Panu Bachmannie – nauczycielu z położonego nieopodal Marburga dwudziestotysięcznego miasteczka Stadtallendorf, w którym przyszło mu uczyć języka niemieckiego dzieci pochodzące z 12 różnych krajów, zebranych w jedną klasę. Według zapewnień organizatorów festiwalu Herr Bachmann und seine Klasse to dzieło pokazujące piękną i ważną misję edukacji oraz przedstawiające to, że różnice kulturowe nie są przeszkodą do współpracy i zrozumienia. Filmy o podobnej tematyce mogliśmy w kinie europejskim w ostatnich latach oglądać często, na myśl przychodzi chociażby austriacki Lis w norze z tegorocznego WFF oraz dostępne na Netflixie francuskie Szkolne życie. Nie ma się czemu dziwić, wszak temat nierówności z jakimi spotykają się w zachodniej europie kolejne pokolenia imigrantów wciąż jest bardzo żywy i aktywnie wybrzmiewający w publicznym dyskursie. Być może ten imponujący metrażem dokument będzie w stanie dogłębnie przeanalizować temat i bazując na prawdziwych postaciach i ich historiach pokazać widzom coś, co chwyci ich za serce, a tym samym powalczyć o Złotego Niedźwiedzia.
Ich bin dein Mensch / I’m Your Man
reżyseria: Maria Schrader
występują: Maren Eggert, Dan Stevens, Sandra Hüller i inni
kraj: Niemcy
Maria Schrader spełniała się dotąd głównie jako aktorka. Szczególnie ważnym dziełem w jej filmografii było Aimee i Jaguar Maxa Färberböcka, za który wraz z partnerującą jej Juliane Köhler otrzymały w Berlinie Srebrnego Niedźwiedzia. Podczas trwającej od lat 80. kariery aktorskiej występowała w filmach Doris Dörrie (Nikt mnie nie kocha, Czy jestem piękna?), Hala Hartleya (Flirt), Margarethe von Trotty (Rosenstrasse), Petera Greenawaya (The Tulse Luper Suitcases, Part II Vaux To The Sea) czy Agnieszki Holland (W ciemności). W 1998 roku Schrader stanęła po raz pierwszy po drugiej strony kamery, współreżyserując z Danim Levym Żyrafę. Jej samodzielnym debiutem było jednak dopiero Liebesleben z 2007 roku, opowiadające o romansie młodej mężatki z Izraela (znana z serialu Fauda Neta Garty) z wiele od niej starszym mężczyzną (Rade Šerbedžija). Film chwalono za warstwę audiowizualną, udane aktorstwo i erotyczne napięcie. Pożegnanie z Europą, drugie dzieło w reżyserskim dorobku Schrader, mogliśmy oglądać w polskich kinach dzięki Aurora Films. Obraz traktował o brazylijskich wojażach słynnego pisarza Stefana Zweiga (Josef Hader) i jego żony Friderike (Barbara Sukowa), również trudniącej się literaturą. W ubiegłym roku do filmografii Schrader dołączyła znakomity miniserial Unorthodox (nagroda Emmy za reżyserię), który nadal można zobaczyć na Netflixie.
Na festiwal w Berlinie Maria Schrader przyjedzie z nowym filmem Ich bin dein Mensch. Tytuł oznacza w wolnym tłumaczeniu “Jestem Twoim człowiekiem”. Według pierwszych zapowiedzi ma to być komedia romantyczna zaprawiona lekką goryczą, w której Alma, kobieta w średnim wieku pracująca w Muzeum Pergamońskim w Berlinie (Maren Eggert, czyli ulubiona aktorka Angeli Schanelec) zacznie czuć miętę do Toma, humanoidalnego robota (Dan Stevens). Ich “związek” dojrzewa przez trzy tygodnie, gdy para mieszka razem w ramach naukowego eksperymentu. Tom został stworzony, by być idealnym partnerem dla Almy, dostosowanym do jej charakteru i potrzeb. Scenariusz został luźno oparty na opowiadaniu Emmy Braslavsky pod tym samym tytułem. W pozostałych rolach zobaczymy Sandrę Hüller, Helenę Hentschel i Hansa Löwa.
Inteurodeoksyeon / Introduction
reżyseria: Hong Sang-soo
występują: Shin Seok-ho, Park Mi-so, Kim Young-ho i inni
kraj: Korea Południowa
Koreański reżyser Hong Sang-soo z pewnością znany jest dużej części naszych czytelników. Nie ma się czemu dziwić, wszak to obecnie jeden z najbardziej płodnych twórców filmowych, który w samej ubiegłej dekadzie stanął za kamerą aż 18 razy. Za popularność, jaką nad Wisłą może cieszyć się urodzony w Seulu filmowiec, po części odpowiedzialni są organizatorzy festiwali Pięć Smaków i Nowych Horyzontów, gdzie regularnie prezentowane są jego najświeższe poczynania. Podczas 17. edycji Wrocławskiej imprezy zaowocowało to osobną sekcją “Hong Sang-soo x4”, w której widzowie mogli zobaczyć jego cztery najnowsze (wówczas) filmy. Co ciekawe, różnica między światowymi premierami najstarszego i najnowszego z nich wynosiła niecały rok.
Tempo pracy Honga Sang-soo jest imponujące, ale kiedy przyjrzymy się metodom stosowanym przez reżysera, nie dziwi już tak bardzo. Koreańczyk pozwala aktorom na dużą dozę improwizacji, przedstawiając im raczej kluczowe dla danych scen fakty niż konkretny scenariusz z wypisanymi liniami dialogowymi. Ponadto często jego bohaterowie upijają się Soju, koreańskim alkoholem, który na planie bynajmniej nie jest podmieniany na wodę, co prawdopodobnie może wspomagać improwizację. Dostosowanie się do tak nietypowych metod pracy raczej nie należy do rzeczy łatwych, ale i na to twórca Samotnie na plaży pod wieczór znalazł sposób, regularnie korzystając z usług tych samych aktorów. W prezentowanym podczas tegorocznego festiwalu w Berlinie Introduction zobaczymy chociażby Gi Ju-bonga (Teraz dobrze, wtedy źle, Trawa, Noc i dzień), współpracującego z Hongiem po raz dziewiąty, znaną ze Służącej Kim Min-hee (Samotnie na plaży pod wieczór, Aparat Claire, Teraz dobrze, wtedy źle) oraz Seo Young-hwa (Samotnie na plaży pod wieczór, Trawa, Teraz dobrze, wtedy źle).
Głównym bohaterem najnowszego filmu Honga jest Youngho (Shin Suk-ho), młody Koreańczyk, który postanawia zrobić niespodziankę swojej dziewczynie Juwon (Park Mi-so) i odwiedza ją w Berlinie, gdzie ta właśnie rozpoczęła studia. Festiwalowe opisy zapewniają, że historia ta portretuje różnice międzypokoleniowe oraz to, jak plany roztaczane przez rodziców wobec ich latorośli weryfikowane są przez rzeczywistość i samodzielne decyzje dzieci.
Dla Honga Sang-Soo udział w konkursie głównym Berlinale to nie nowość. Rok temu ze stolicy Niemiec wracał ze Srebrnym Niedźwiedziem dla najlepszego reżysera za Do-mang-chan yeo-ja (tytuł anglojęzyczny The Woman Who Ran), a w całej swojej karierze aż pięciokrotnie walczył o Złotego Niedźwiedzia.
Memory Box
reżyseria: Joana Hadjithomas, Khalil Joreige
występują: Rim Turki, Manal Issa, Paloma Vauthier i inni
kraj: Francja, Liban, Kanada, Katar
Selim Mourad, reżyser pokazywanego w konkursie MFF w Rotterdamie Agate Mousse, stwierdził podczas tamtejszej sesji Q&A, że Liban stał się miejscem nie do życia, a młodzi chcą z niego za wszelką cenę uciec. Chociaż aktualnie jest to związane w dużej mierze z kryzysami: uchodźczym i koronawirusowym, to masowy exodus z tego małego śródziemnomorskiego kraju trwa już od lat osiemdziesiątych, kiedy Bejrut rozdarty był wojną domową. To właśnie osobiste wojenne wspomnienia i psychikę emigrantów bierze na tapet duet Joana Hadjithomas i Khail Joreige.
Urodzeni w 1969 roku artyści wizualni, konceptualni i filmowcy od lat 90. są obecni w światku artystycznym. Co istotne sami siebie nie określają jako „artyści” a jako „poszukiwacze” (oryg. fr.: chercheur). Szukają inspiracji przeglądając archiwa, współpracując i rozmawiając z artystami, historykami, archeologami, politykami, filozofami etc. Ich aktywność jest wielotorowa: tworzą dokumenty (np. The Lebanese Rocket Society), fabuły (np. nagrodzony w Locarno Piękny dzień), ale głównym kierunkiem ich działalności są wystawy i dzieła sztuki konceptualnej. Mają na swoim koncie m.in. projekt SCAMS w ramach którego zebrali ponad 4 tysiące maili z oszustwami, a następnie (w ramach projektu The Rumor of the World) poprosili 38 aktorów-amatorów by przeczytali i odegrali przed kamerami ich treść. Dzieła autorstwa Hadjithomas i Joreige wystawiane były m.in. w British Museum, Centrum Pompidou i dziesiątkach innych instytucji.
Memory Box to podobno najbardziej osobisty, a przy tym też najambitniejszy projekt w filmowej karierze libańskiego duetu. Podobnie jak chociażby wybitne Pogorzelisko Denisa Villeneuve’a w centrum akcji zostaje umieszczona libańska mniejszość w Kanadzie. Główna bohaterka – Maia (w tej roli pochodząca z wpływowej tunezyjskiej rodziny Rim Turki, która powraca do kina po 15-letniej przerwie, w trakcie której napisała doktorat z socjologii i realizowała się naukowo) w wigilię otrzymuje pudełko, które powierzyła swojej najlepszej przyjaciółce, udając się na emigrację. W środku kryją się dzienniki, nagrania i zdjęcia, będące zapisem młodości Mai w rozdartym wojną Bejrucie i zawierają w sobie przeszłość, o której wolałaby zapomnieć. Zawartość pudełka, to prawdziwe materiały i pamiątki należące do reżyserki Joany Hadjithomas. Jest to jeden z elementów, który ma sprawić, że Memory Box to coś więcej niż melancholijne kino środka, a wzruszający esej na temat roli pamięci w naszym życiu i kształtowaniu naszej osobowości. Tematem staje się tu również to jak wpływa na jej kształtowanie odejście od analogowej formy zapisu danych, jak zmienia nas i nasze wspomnienia także rewolucja mediów społecznościowych? Za montaż produkcji odpowiada Tina Baz, stała współpracowniczka Naomi Kawase, doświadczona także przy dokumentach (współtworzyła m.in. Nastolatki Sebastiena Lifshitza oraz Krawędź demokracji Petry Costy).
Nebenan / Next Door
reżyseria: Daniel Brühl
występują: Daniel Brühl, Peter Kurth, Rike Eckermann i inni
kraj: Niemcy
Daniel Brühl, choć urodził się w Barcelonie, dorastał i kształcił się w Kolonii. To typ aktora o sympatycznej aparycji. Nic dziwnego, że taka etykietka przylgnęła do niego po roli ułożonego syna w Good Bye, Lenin!. Mało specyficzny wygląd everymana i umiejętności językowe pomogły Brühlowi w międzynarodowym rozwoju kariery. „Dorastałem z kuzynami, w połowie Francuzami, ponieważ dwóch moich niemieckich wujków poślubiło Francuzki, więc zawsze uważam się za Europejczyka. Dlatego moim celem była praca w różnych językach i różnych kulturach filmowych” – wyznał aktor w jednym z wywiadów. U Quentina Tarantino zagrał oficera Wehrmachtu, Fredricka Zollera w Bękartach wojny. Pojawił się także jako Baron Zemo w Kapitan Ameryka: Wojny bohaterów. Ale to rola aroganta o wielkim ego, austriackiego kierowcy wyścigowego Nikkiego Laudy w Wyścigu Rona Howarda przyniosła mu nominacje do nagród BAFTA i Złotego Globu. 42-letni aktor wystąpi w tym roku w serialu Marvela The Falcon and the Winter Soldier i w Kingsman: Pierwszej misji.
W czerwcu 2020 roku Daniel Brühl ukończył swój debiut fabularny, do którego sam podsunął pomysł na scenariusz. Nebenan (Next Door) to czarna komedia poruszająca tematy gentryfikacji i nierówności społecznych we współczesnym Berlinie. Fabuła koncentruje się na gwieździe filmowej (Daniel Brühl), której ułożone życie zakłócają wyznania sąsiada (Peter Kurth znany z udanej roli starzejącego się boksera w filmie Herbert). W obsadzie znalazła się też Vicky Krieps (Nić widmo). Z tegorocznego katalogu filmów na 71. Berlinale możemy dowiedzieć się, że scenariusz Daniela Kehlmanna łączy ostre jak brzytwa dialogi z dziwacznym przekomarzaniem się z baru, gdzie sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Słowne sprzeczki rzekomo nie mają końca, ale czy bohaterowie będą w stanie dojść do konsensusu? Można pokusić się o stwierdzenie, że kameralna tragikomedia Brühla jest strzałem w dziesiątkę na reżyserski debiut.
Una película de policías / A Cop Movie
reżyseria: Alonso Ruizpalacios
występują: Mónica Del Carmen, Raúl Briones
kraj: Meksyk
Alonso Ruizpalacios to meksykański twórca filmowy i teatralny, wykształcony w londyńskiej Royal Academy of Dramatic Arts. Można by go nazwać ulubieńcem Berlinale, gdyż oba jego poprzednie filmy święciły tutaj triumfy. Jego debiut fabularny, Güeros – melancholijna, czarno-biała podróż po Meksyku – miał światową premierę w berlińskiej sekcji Panorama i zdobył ponad 40 nagród na międzynarodowych festiwalach, w tym nagrodę za najlepszy debiut na Berlinale w 2014 r. oraz meksykańskie Premio Ariel w pięciu różnych kategoriach. U nas pokazywany był 6 lat temu na Festiwalu Kino w Trampkach. Museo, jego kolejny film, zgłębiający przyjaźń dwóch młodych, którzy w 1985 roku okradli Narodowe Muzeum Antropologiczne, zdobył Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszy scenariusz na Berlinale 2018 oraz nagrody dla najlepszego reżysera na festiwalach filmowych w Atenach i Morelia.
Najnowsze dzieło Ruizpalaciosa, które zostanie zaprezentowane na tegorocznej edycji festiwalu zapowiada się naprawdę interesująco. Una película de policías (czyli Film policyjny) to swoista hybryda dokumentu z fikcją i intrygujący eksperyment narracyjny podejmujący problematyczny temat roli policji w Meksyku.
Służby policyjne, które są najbardziej kontrowersyjną instytucją w Meksyku, zajmują szczególne miejsce w społeczeństwie, będąc jednocześnie centralnym i pomocniczym elementem systemu państwowego. Posiadanie krewnego w policji wzbudza ciągły strach i niepewność, ale jest też przedmiotem dumy i zazdrości.
Film Ruizpalaciosa próbuje zgłębić problem, co to znaczy być policjantem w Mexico City. Dwóch zawodowych aktorów, Mónica Del Carmen i Raúl Briones, odważnie wchodzi w środowisko stołecznej policji jako Teresa i Montoya, eksplorując je oraz demaskując nie tylko bezkarność mundurowych, ale również performatywny aspekt roli policjanta w społeczeństwie. Ten śmiały eksperyment filmowy, zacierający granicę między fikcją a rzeczywistością, stawia także pytania o rolę medium, jakim jest kino, zwłaszcza gatunek filmu policyjnego, stając się swoistym ćwiczeniem z samoświadomości dla twórców i publiczności. Brzmi intrygująco, nieprawdaż?
Film powstał m.in. przy wsparciu Instytutu Sundance i został zakupiony do dystrybucji przez Netflixa. Warto wspomnieć, że Alonso Ruizpalacios ma już za sobą drobną współpracę z Netflixem, gdyż wyreżyserował dla nich dwa odcinki serialu Narcos: Meksyk.
Petite Maman
reżyseria: Céline Sciamma
występują: Joséphine Sanz, Gabrielle Sanz, Nina Meurisse i inni
kraj: Francja
Céline Sciamma zagości w Berlinie po 10 latach. Uprzednio zdobyła nagrodę Jury Teddy dla najlepszego filmu poświęconego tematyce LGBT za Tomboy. Ostatni film Francuzki, Portret kobiety w ogniu, święcił triumfy w Cannes (nagroda za najlepszy scenariusz, Palma Queer i nominacja w konkursie głównym). Sciamma wielokrotnie była także nagradzana Cezarami. Jej debiut, do którego napisała również scenariusz, Lilie wodne, został nominowany w kategorii “najlepszy film debiutancki”. Następnie była nominowana w kategorii “najlepszy reżyser” za Girlhood, zdobyła statuetkę za najlepszy scenariusz do animacji Nazywam się Cukinia, a także trzy nominacje za Portret kobiety w ogniu. Zanim reżyserka podjęła naukę w szkole filmowej, studiowała literaturę, co mogło mieć wpływ na wysoką jakość pisanych przez nią scenariuszy, wielokrotnie wyróżnianych różnymi nagrodami.
W życiu prywatnym Sciamma jest aktywistką i walczy o prawa kobiet, szczególnie w przemyśle filmowym. Tematyka kobiecej emancypacji oraz praw osób LGBT jest osią jej twórczości. Nie inaczej stało się i tym razem. W Petit Maman w centrum uwagi znalazły się kobiety, a właściwie kobietki, bowiem główne bohaterki mają po 8 lat. Obydwie aktorki są dziecięcymi debiutantkami. Pierwsza z bohaterek – Nelly – przyjeżdża wraz z rodzicami uprzątnąć dom rodzinny po niedawnej śmierci babci. Odwiedza miejsca, które dotąd znała tylko z opowieści mamy. Pewnego dnia, szwendając się po lesie, spotyka swoją równolatkę, a imienniczkę mamy, Marion, gdy ta buduje domek z drewna. Podejrzany wydaje się fakt, że dokładnie w tym czasie mama Nelly nagle znika.
Sciamma po raz kolejny oscyluje wokół bezpiecznych dla siebie tematów, w których czuje się komfortowo. Jak dotąd nie można jednak było zarzucić jej powtarzalności czy braku oryginalności czy, a wręcz doceniany był jej kunszt artystyczny. Czy tak będzie i tej wiosny w Berlinie?
Ras vkhedavt, rodesac cas vukurebt? / What Do We See When We Look at the Sky?
reżyseria: Alexandre Koberidze
występują: Ani Karseladze, Giorgi Bochorishvili, Oliko Barbakadze i inni
kraj: Gruzja, Niemcy
Gruzini stanowili niezwykle istotną grupę pośród radzieckich filmowców. Wystarczy wymienić kilku z nich, by docenić wkład w światowe kino: Michaił Kałatozow (Lecą żurawie, Ja, Kuba), Rezo Chkheidze (Ojciec żołnierza), Tengiz Abuladze (Drzewo pragnień, Pokuta), Otar Iosseliani (Był sobie drozd, Cierpkie wino). W niepodległej Gruzji skoncentrowanej na licznych problemach społecznych, kultura nie była priorytetem. Dopiero w ostatnich latach zaczęły pojawiać się nowe reżyserskie talenty takie jak Zaza Uruszadze (Mandarynki), Nana Ekvtimishvili (Rozkwitające), Levan Akin (A potem tańczyliśmy) czy Aleksandre Koberidze. Ten ostatni, dziś 36-letni twórca, jak wielu rodaków wyemigrował z ojczyzny. Po studiach na kierunkach mikroekonomii i produkcji filmowej w Tbilisi, przeniósł się do stolicy Niemiec, gdzie ukończył reżyserię na Deutsche Film- und Fernsehakademie Berlin (DFFB). Jego fabularnym debiutem było trwające 3 godziny i 22 minuty Let the Summer Never Come Again (dostępne w katalogu DAFilms!). Fabuła koncentruje się na perypetiach młodego Gruzina, który pragnie dołączyć do zespołu tanecznego. W tym celu rusza z rodzinnej wsi do stołecznego Tbilisi. Tam jednak czeka go zupełnie inna rzeczywistość. Aby się utrzymać będzie musiał walczyć na ringu bokserskim czy zostać prostytutką. Sypiając z mężczyznami spotka kogoś kto zawróci mu w głowie, a tymczasem taneczne marzenie będzie coraz bliższe realizacji. Czy ta bajka o Kopciuszku skończy się dobrze? Film zdobył Grand Prix festiwalu w Marsylii oraz otrzymał nagrodę German Film Critics Association jako najlepszy eksperymentalny film roku 2017.
Koberidze w berlińskim konkursie głównym wystawia What Do We See When We Look at the Sky? (tym razem tylko 2 godziny i 30 minut). To pierwszy gruziński film zakwalifikowany do walki o najwyższe laury od 1993 roku, gdy Udzinarta mze Temura Babluaniego zdobyło Srebrnego Niedźwiedzia za wybitny wkład artystyczny. Opis fabuły brzmi jak początek komedii romantycznej, który z czasem meandruje jednak w zupełnie inne rejony. Oto śliczna dziewczyna wpada na rogu ulicy na ładnego chłopca i zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Lisa i Giorgi chodzą do tej samej szkoły w Kutaisi, ale dopiero teraz się odnaleźli. Reżyser szykuje jednak dla nich smutniejszy los niż bieganie po łące i randki przy zachodzącym słońcu. Nad kochankami wisi jakieś fatum, jakaś złowróżbna moc, która będzie utrudniała im ponowne spotkanie. Prezentując ten tytuł podczas konferencji prasowej Carlo Chatrian, dyrektor artystyczny Berlinale, orzekł, że jest to połączenie wrażliwości Iosselianiego i Miguela Gomesa.
Rengeteg – mindenhol látlak / Forest – I See You Everywhere
reżyseria: Bence Fliegauf
występują: Juli Jakab, Lázló Cziffer, Lilla Kizlinger i inni
kraj: Węgry
Bence, właśc. Benedek Fliegauf, choć nigdy nie marzył o karierze filmowej i nie dążył do zdobycia formalnego wykształcenia w tym kierunku (studiował m.in. scenografię teatralną), to jakby mimowolnie został odnaleziony przez kino. W późnych latach 90. błyskawicznie przeszedł od stażu w węgierskiej telewizji do asystentury przy najwybitniejszym z rodzimych reżyserów, Miklósu Jancsó. Jego wczesne samodzielne, bardzo eksperymentalne projekty, takie jak Gąszcz (2003) czy Mleczna droga (2008; Złoty Lampart w Locarno) to kontemplacyjne obserwacje miejskiej codzienności, które porównywano do twórczości innej ikony madziarskiego kina, Béli Tarra. Na Berlinale zadebiutował przytłaczająco zimnym, psychodelicznym dramatem Dealer (2004), uważanym dziś za ten film, który otworzył Bence’owi drogę do międzynarodowej kariery. Jej owocem była głośna koprodukcja Łono (2010) z Evą Green, w której łączył swoją wypracowaną już poetykę przenikliwego dramatu psychologicznego z naukową spekulacją, a konkretnie motywem konsekwencji rozwoju inżynierii genetycznej. Ten quasi-gatunkowy eksperyment zebrał jednak bardzo mieszane opinie, wielu krytyków uznało go za nader powierzchowny i pretensjonalny. Znacznie lepiej przyjął się zrealizowany z powrotem na Węgrzech obraz To tylko wiatr (2012), mierzący się z szokującą, bardzo świeżą sprawą morderstw romskich rodzin, których sprawcami mieli być prawicowi ekstremiści. Film otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale i był węgierskim kandydatem do Oscara.
Najnowsze dzieło Fliegaufa to swoisty powrót do korzeni, co sugeruje już pierwszy człon tytułu (Rengeteg), analogiczny do przywoływanego wcześniej debiutu Bence’ego, eksperymentalnego “slice of life” Gąszcz. Tak jak w przypadku tamtego projektu, tu także zapowiada się na zbiór hipnotycznych nowelek filmowych o zagubionych, zatomizowanych jednostkach. Oglądane przez nas skrawki życia będą przybierać na intensywności, aż wszystko doprowadzi do kulminacji w „psychologicznym kalejdoskopie”, jak zapewnia enigmatyczny festiwalowy opis. Aktorzy profesjonalni wystąpią w parze z naturszczykami, poruszone zostaną tematy straty, represjonowanych traum, słów niewypowiedzianych do bliskich, a wszystko w duchu Johna Cassavetesa i Raymonda Carvera.
Természetes fény / Natural Light
reżyseria: Dénes Nagy
występują: Ferenc Szabó, Tamás Garbacz, László Bajkó i inni
kraj: Węgry, Łotwa, Francja, Niemcy
Dénes Nagy to absolwent budapeszteńskiej Akademii Teatralno-Filmowej (SZFE), gdzie studiował pod okiem Janosa Szásza, a także twórca nagradzanych m.in. na festiwalach w Wilnie, Angers i Sarajewie dokumentów (Okaleczone z 2015, dostępne na platformie HBO GO) oraz filmów krótkometrażowych. Przyjeżdża on do Berlina ze swoim ambitnym debiutem fabularnym. Produkcja historyczna Natural Light śledzi losy węgierskiej jednostki wojskowej, która przeczesuje lasy i wioski w okupowanym Związku Radzieckim roku 1943 w poszukiwaniu ukrywających się partyzantów. Film ujmuje się jako naturalistyczny obraz frontowych realiów, naznaczony błotem, krwią i atmosferą osaczenia, w którym jednak niezmiernie istotne okażą się moralne dylematy żołnierzy wkraczających do wojennego jądra ciemności. Czy debiutantowi uda się zbliżyć do niedających o sobie zapomnieć obrazów frontu wschodniego, które pokazało nam już kino, takich jak Idź i patrz czy Wniebowstąpienie? Przekonamy się już wkrótce.