Jedni (?) w różności – recenzja filmu „Mr. Bachmann and His Class” – Berlinale 2021

Film bezpośredni to gatunek wyniesiony do rangi sztuki przez Fredericka Wisemana. Nestor amerykańskiego kina od późnych lat 60 prezentuje w maksymalnie obojętny i zobiektywizowany sposób różne instytucje publiczne. W XXI wieku jego najbardziej znanym kontynuatorem jest Francuz Nicolas Philibert, czy laureatka nagrody Jury podczas tegorocznego Berlinale – Maria Speth ma szansę osiągnąć podobny poziom uznania? I czy warto poświęcić 3,5 godziny jej najnowszemu obrazowi - Mr. Bachmann ahd His Class?

Inaczej niż wymienieni we wstępie giganci dokumentu, Speth długo szukała swojego miejsca w kinie. Szkoliła się najpierw na aktorkę pod kierownictwem naszej rodaczki Janiny Szarek, następnie przez całe lata 90. pracowała w telewizji jako montażystka i asystentka reżysera. Samodzielną pracę zaczęła od fabuł, w 2001 roku wygrała festiwal w Rotterdamie swoimi debiutanckimi Dniami pomiędzy, historią rozwijanego niemal bez słów romansu japońskiego studenta i nieszczęśliwej w związku kelnerki. W 2007 roku na festiwalu Mar del Plata zaprezentowała swoją drugą fabułę – Madonnen z wchodzącą dopiero do kina Sandrą Hüller w roli głównej. Hüller grała tam kobietę, która w ramach zemsty na matce za zaniedbania rodzicielskie zmusza ją do opieki nad własną szóstką brzdąców. Ostatnią fabułę zrealizowała w 2014 roku, było to Töchter, opowieść o małomiasteczkowej nauczycielce z Hesji, która popada w obsesję poszukując w Berlinie swojej zaginionej córki. Chwilę wcześniej zadebiutowała także w nonfiction za sprawą 9 Leben (2011), czyli zapisuje dziewięciu rozmów z berlińskimi bezdomnymi przeprowadzonych w sterylnym białym studiu.

Już taki krótki przegląd kariery wskazuje na ulubione tematy Speth – rodzicielstwo i pytanie kim są współcześni Niemcy. Być może to ostatnie pytanie pchnęło reżyserkę do zainteresowania się dwudziestotysięczną miejscowością Stadtallendorf w Hesji, położoną niecałe 300 km od jej rodzinnego bawarskiego Titting. Położone w samym sercu RFN miasto powstało podczas II wojny światowej jako jeden z największych kompleksów fabryk zbrojeniowych w Europie, następnie Amerykanie założyli tu więzienie dla nazistowskich oficerów, a miejsca gdzie przymusowi pracownicy z całego kontynentu poświęcali zdrowie składając bomby teraz służą wyrobowi czekoladek (Ferrero), zamków do drzwi (Hoppe) i elementów silników samochodowych (Fritz Winter). Wielogłowy stwór kapitalizmu nie przestaje przeżuwać, a gdzieś na jego uboczu znajduje się najmłodsze pokolenie. Speth analizując w jaki sposób może przedstawić w filmie Stadtallendorf jako miniaturkę Niemiec doszła do wniosku, że soczewką skupiającą w sobie obraz małego miasta jest szkoła podstawowa. Przez dwa lata, między 2016 i 2017 rokiem Speth wspólnie ze swoim operatorem Reinholdem Vorschneiderem kilkakrotnie odwiedzili podstawówkę we wspomnianej miejscowości, czego efektem stało się ponad 200 godzin materiału. Początkowo nagrywano trzy różne klasy, szybko jednak Speth zdała sobie sprawę, że materiał trzeba jeszcze bardziej ograniczyć, dlatego ostatecznie skupiono się tylko na uczniach tytułowego pana Bachmanna.

Panorama dzisiejszego Stadtellendorfu

Dieter Bachmann ukończył socjologię w Berlinie na początku lat 70. i nie jest typowym, ułożonym i nudnym nauczycielem. Zajmujący się w wolnym czasie rzeźbą, kochający śpiewać i grać na gitarze, ubierający się w szerokie bluzy i wielkie czapki, pozwalający sobie na żarty z uczniami i przekleństwa. To charyzmatyczny mężczyzna, którego dobroć i inteligencja odciskają piętno na uczniach i kształtują ich postawy na resztę życia. Nie jest przypadkiem, że jedną z pierwotnie obserwowanych przez Speth klas prowadzi dawny uczeń Bachmanna.

Co istotne między innymi ważnymi dokumentami o szkole, takimi jak High School Wisemana, czy Być i mieć Philiberta niemiecka reżyserka znajduje swoje miejsce. Amerykański twórca skupił się na pokazaniu instytucji, tego jak ona działa, jej blasków i cieni. Niespecjalnie zainteresowany był pojedynczymi uczniami, zwłaszcza, że był to tytuł z początków jego kariery, kiedy jeszcze trzymał się typowego „kinowego” metrażu niecałych dwóch godzin. Philbert z kolei w centrum umieszcza nauczyciela i jego metody wychowawcze. Całość zakrawała o laurkę dla charyzmatycznego Georges’a Lopeza, więc tym większą ironią losu był fakt, że główny bohater po premierze pozwał twórców Być i mieć w sporze o tantiemy. Paradoksalnie prawdopodobnie najbliższym odniesieniem dla Mr. Bachmann and His Class jest krótkometrażowa Szkoła podstawowa Tomasza Zygadły z 1971 roku (TUTAJ legalnie na kanale WFDiF). Speth, podobnie jak wcześniej w dużo mniejszym formacie zrobił zmarły w 2011 roku polski twórca, szuka balansu między pokazaniem procesu wychowawczego, a stworzeniem z uczniów pełnoprawnych bohaterów. Przy tym wszystkim używa szkoły właśnie jako swoistego wytrychu dla opowieści o całym kraju.

Głównym tematem Mr. Bachmann and His Class jest imigracja i jej rola w budowaniu współczesnych Niemiec. Stadtallendorf to wszak miejscowość zbudowana najpierw pracą robotników przymusowych podczas II wojny światowej, a następnie zjeżdżających się z całego kraju robotników tymczasowych. Teraz przemysłowe miasto w centrum kraju, dobrze skomunikowane i z licznymi zakładami pracy jest bardzo kuszącą destynacją dla wszelkich migrantów zarobkowych, efektem czego szacuje się, że około ¼ z niecałych 17 tysięcy mieszkańców centrum miasta stanowią obcokrajowcy. W portretowanej przez Speth klasie znajdziemy przedstawicieli aż dwunastu narodowości, na czele (poza Niemcami) z Turkami, Marokańczykami i Bułgarką. Wielokrotnie pada pytanie o to czym jest ojczyzna, dom, uczniowie rozważają kwestię tego czy chcieliby wrócić kraju swoich przodków, albo co sprawia, że najbardziej utożsamiać możemy się z krajem urodzenia, nawet jeśli spędziliśmy tam bardzo mało czasu w skali całego życia.

W dość sporym, aczkolwiek nie przesadnie monumentalnym, jak na dokument bezpośredni, trzyipółgodzinnym metrażu niemiecka reżyserka znajduje czas na przedstawienie widzom zarówno drogi do szkoły przez budzące się miasto, pełnych muzyki i dyskusji zajęć jak i spotkań Bachmanna z rodzicami, czy wycieczek do muzeów czy na camping. Możemy poznać ambicje, aspiracje i dylematy podopiecznych Dietera Bachmanna, śledzić ich ukradkowe pierwsze romanse, obserwować jak bezwiednie powtarzają to co mówią ich rodzice.  Mr. Bachmann and His Class to seans szalenie wdzięczny, jednocześnie zabawny i uroczy, jak i niezwykle mądry. 

Marcin Prymas
Marcin Prymas
Klasa Pana Bachmanna

Mr Bachmann and His Class

Tytuł oryginalny: Herr Bachmann und seine Klasse

Rok: 2021

Gatunek: dokument bezpośredni

Kraj produkcji: Niemcy

Reżyseria: Maria Speth

Ocena: 4/5