Krzyk rozpaczy – recenzja filmu „Antygona” – Festiwal Ale Kino!

Antygona w reżyserii Sophie Diraspe jest kreatywnym odczytaniem tragedii pióra Sofoklesa, które przenosi jego akcję ze starożytnych Teb do współczesnego Montréalu. W 2019 roku na festiwalu w Toronto została uznana za najlepszy film kanadyjski. Zdominowała też rozdanie rodzimych Oscarów, czyli Canadian Screen Awards, nie tylko zostając filmem roku, ale zgarniając jeszcze cztery inne statuetki. Podczas 38. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! będzie szansa sprawdzić co tak zachwyciło jurorów.

Choć arcydzieło Sofoklesa to lektura szkolna, dla porządku należą się dwa słowa wyjaśnienia. Sercem utworu greckiego dramaturga jest bunt młodej dziewczyny wobec tyranii wuja Kreona, ówczesnego władcy Teb, który zdecydował, że tylko jeden z jej braci zostanie pochowany z honorami, zaś drugiemu jako zdrajcy odmówił w ogóle pogrzebu. Antygona była więc jedną z pierwszych obywatelek, które odważyły się upomnieć o dobre imię własnej rodziny. Przedkładając rację prywatną ponad państwową stworzyła precedens. Choć dla niej samej ta historia zakończyła się wyrokiem śmierci, to jej gest stał się ponadczasowym przykładem dla mniejszości występujących przeciwko nieludzkiemu prawu.

Sophie Diraspe odczytuje grecką tragedię na nowo, choć jądro konfliktu pozostaje identyczne. W jej wersji Antygona to wzorowa uczennica liceum w kanadyjskim Québecu. Przybyła za ocean jako dziecko z Algierii, kraju pogrążonego w wojnie domowej, podczas której zginęli jej rodzice. Wraz z trójką rodzeństwa, siostrą Ismène oraz braćmi Étéoclem i Polynicem, znajduje się pod opieką babki, bogobojnej Ménécée (Rachida Oussaada), zwanej przez wnuki pieszczotliwie Meną. Cała rodzina Hipponome należy do diaspory kabylijskiej (o tym berberyjskim narodzie pisałem już w recenzji Honey Cigar – do przeczytania TUTAJ), która liczy w Kanadzie niemal 200 tysięcy ludzi. Dziewczyna mimo bycia sierotą i życia na obczyźnie całkiem nieźle radzi sobie w nowej sytuacji. Sukcesy notuje nie tylko w nauce, ale też w relacjach z sympatycznym Hémon (Antoine DesRochers), synem lokalnego polityka (u Sofoklesa był to pierworodny Kreona).

Do wzniecenia pożaru potrzebna jest czasem tylko jedna iskra. W tej opowieści jest nią niefortunna interwencja policji gdzieś na szkolnym boisku. Przy aresztowaniu posądzonego o przynależność do gangu Habibi i dilowanie dla nich narkotykami Polynice’a, z ręki funkcjonariusza ginie jego brat Étéocle. Pozostały przy życiu Hipponome trafia za kratki i jako pełnoletni ma być deportowany do ojczyzny. Jak łatwo się domyślić, znając tragedię Sofoklesa, w dalszych partiach filmu o godność rodziny musi zawalczyć właśnie Antygona. Nie może tego zrobić babka, która nie mówi ani po francusku, ani po angielsku. Nie podejmie się tego też starsza siostra Ismène, która zgodnie z literackim oryginałem pozostaje łagodna i pogodzona z losem, zamiast szukać konfliktu z prawem, zamierza ułożyć sobie życie w Kanadzie, wziąć kredyt i założyć mały salon kosmetyczny.

Antygona ani przez chwilę nie waha się by zaryzykować świetlaną przyszłość jaka rysowała się przed nią – na horyzoncie czekało obywatelstwo, wymarzone studia i ukochany mąż z dobrego domu. Wie, że musi działać zdecydowanie, niekonwencjonalnie, odważnie. Nie zdradzę oczywiście co dokładnie dziewczyna robi, by ocalić brata, ale sam podczas oglądania miałem duże trudności z uwierzeniem w szansę powodzenia podobnego przedsięwzięcia. Dosadność użytego przez reżyserkę zabiegu można rzecz jasna tłumaczyć próbą ożywienia nieco historii opisywanej przed naszą erą o walor sensacyjny. Niemniej od tego czynu bohaterki rozpoczynają się kluczowe zdarzenia, które będą rozgrywane w sądzie, a na ławie oskarżonych zasiądzie właśnie ona.

Dzieło w reżyserii Sophie Diraspe niczym nie przypomina klasycznych dramatów sądowych, skrupulatnie rejestrujących rozprawy oraz następujących podczas nich prawniczych bon motów i zwrotów akcji w postaci wybiegów czy kruczków prawnych. Przed sądem spędzamy z bohaterką w sumie bardzo mało czasu, jednak każda z tych scen rozdziera serce: nastoletnia dziewczyna ściera się bowiem z potężnym system, z bezdusznymi zapisanymi literą prawa regułami, które nie uwzględniają specyfiki tego akurat przypadku. Reżyserka dynamizuje przekaz, przeplatając sceny fabularne z procesu ze wstawkami wyjętymi z instagramowego okienka. To głównie z nich dowiadujemy się co dzieje się poza murami. gdy Antygona przebywa w areszcie. Kanadyjka celnie punktuje to jak obraz osoby oskarżonej zostaje wypaczony, tak przez tradycyjne media donoszące o rozprawie, żeby zapełnić ramówkę, jak i przez social media, w których każdy filmik czy wpis na fejsbukowym wallu jest cegiełką w budowaniu fałszywego wizerunku. Te połączone siły, które nazwijmy skrótowo po prostu opinią publiczną, pełnią role jaką Sofokles przewidział w swojej tragedii dla chóru. Pisane na kolanie materiały z newsroomów oraz tworzone przez zwykłych śmiertelników tweety i publikowane na bieżąco stories na Instagramie stają się komentarzem do aktualnej sytuacji Antygony i jej rodziny.

Antygona to popis aktorski, tour de force młodziutkiej Nahémy Ricci. To wymagająca rola, bo niemal przez cały ekranowy spektakl towarzyszymy protagonistce. Na jej twarzy wymalowane są wszystkie duchowe przeżycia i emocjonalne stany, gniew, zrezygnowanie czy rozpacz objawiają się zresztą też w jej drobnych gestach, w mowie ciała, w końcu w konwulsyjnych spazmach w kulminacyjnej scenie filmu. Choć działania bohaterki bywają chwilami nielogiczne i wydają się zgubne dla niej samej, to jej moralna wyższość nad wymiarem sprawiedliwości Kanady nie ulega wątpliwości nawet przez chwilę. To typ postaci, której kibicuje się ze łzami w oczach, zaciska się pięści i krzyczy ze złości, gdy spotyka ją niepowodzenie. W przymusowo obciętej na krótko Antygonie i jej charakterze odnajdziemy zresztą echa genialnej roli Marii Falconetti z dreyerowskiego Męczeństwa Joanny d’Arc. Ta sama siła charakteru, to przeszywające, acz nieobecne spojrzenie, ta pewność, że sędziowie nie mają racji.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Antygona plakat

Antygona

Tytuł oryginalny: „Antigone”

Rok: 2019

Gatunek: dramat sądowy

Kraj produkcji: Kanada

Reżyseria: Sophie Diraspe

Występują: Nahéma Ricci, Nour Belkhiria, Rachida Oussaada i inni

Ocena: 4/5