Zaczyna się Wielka Praca – recenzja spektaklu „Anioły w Ameryce”

Od głośnej premiery Aniołów w Ameryce z 2007 roku w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego minęło 15 lat, w trakcie których przeniesiony z repertuaru TR Warszawa do Nowego Teatru spektakl zyskał miano kultowego. Przedstawienie nadal cieszy się ogromną popularnością wśród publiczności, a widownia warszawskiej sceny do dziś za każdym razem wypełnia się po brzegi.

Na początku warto zaznaczyć, że adaptacja nagrodzonego Nagrodą Pulitzera i wystawianego na całym świecie tekstu Tony’ego Kushnera to ostatni efekt współpracy między Teatrem Rozmaitości a twórcą Kruma i Oczyszczonych. Premierę Aniołów w Ameryce można zatem uznać za pewnego rodzaju przełom w historii polskiego teatru postdramatycznego, zwiastun nowej epoki rozgrywającej się na deskach sceny przy ulicy Madalińskiego.

Burzliwe losy nowojorskich homoseksualistów dotkniętych w połowie lat 80. coraz szybciej szerzącą się w Ameryce epidemią AIDS, ich bezradność, samotność i osaczenie ze strony społeczeństwa to idealny punkt wyjścia do debaty z publicznością na temat tego, kim jesteśmy jako ludzie, co do tej pory osiągnęła nasza cywilizacja i dokąd zmierzamy. Czy utarte przez naszych przodków szlaki i dobrze wypróbowane schematy nadal są w stanie obronić nas przed dziką, mroczną naturą i uchronić przed głęboko zakorzenionym złem?

To jedno z podstawowych pytań, które Warlikowski podejmuje w swojej wizji Aniołów w Ameryce.

Sztuka Kushnera opowiada fragment życia dwóch nowojorskich par – heteroseksualnej: Joego (Maciej Stuhr) i Harper (Maja Ostaszewska) oraz homoseksualnej Louisa: (Jacek Poniedziałek) i Priora (Tomasz Tyndyk), których miłosne relacje łączy ta sama próba – rozstanie w obliczu choroby jednego z partnerów.

Joe to młody, ambitny, dobrze prosperujący prawnik rodem z Salt Lake, mający szansę na wysokie stanowisko w Waszyngtonie, mąż uzależnionej od Valium, cierpiącej na agorafobię i powracające halucynacje Harper, z którą mieszka na Brooklynie oraz syn zatroskanej Mormonki Hannah (Dorota Kolak). To właśnie ona jako pierwsza dowiaduje się o prawdziwej, głęboko skrywanej orientacji seksualnej Joego. W jednej z najbardziej ekspresyjnych scen spektaklu odbiera w środku nocy telefon od pijanego, dzwoniącego z Central Parku syna. Drugi wątek stawia w centrum gejowski związek z kilkuletnim stażem. Louis to pomocnik w biurze Joe’ego, niemogący pogodzić się z pogarszającym się stanem zdrowia swojego partnera, zarażonego wirusem HIV Priora, nawiedzanego przez tytułowego anioła (w tej roli Magdalena Cielecka).

„Witaj Proroku!” to słynne zawołanie zaadresowane do chorego, które, choć wielokrotnie wybrzmiewa ze sceny, nie pozostaje jedyną interakcją z siłami nadprzyrodzonymi. Ważny jest także wątek Roya Cohna (Andrzej Chyra) – republikańskiego weterana sądowego, przesiąkniętego złem i pozbawionego wszelkich skrupułów adwokata, brylującego w środowisku zepsutych, Reaganowskich elit. To również idol i przełożony Joego, który usilnie przekonuje go do nieetycznej pomocy w oczyszczeniu się z zarzutów. Roy od czasu postawienia śmiertelnej diagnozy wypiera się swojej homoseksualności i nie przyznaje do nosicielstwa wirusa HIV. Zaczyna mieć omamy, spotyka ducha swojej dawnej ofiary, straconej za jego sprawą na krześle elektrycznym Ethel Rosenberg (Danuta Stenka/Małgorzata Hajewska-Krzysztofik).

Losy kreślonych grubą kreską bohaterów splatają się i krzyżują niczym bezbłędne, ścieżki świetlne autorstwa długoletniej współpracownicy Krzysztofa Warlikowskiego – Felice Ross. Kolejne wątki przybierają postać podwójnej osi, łącząc lub rozdzielając pary bohaterów odgrywanych symultanicznie przez znakomitą obsadę. Metoda ta, zaplanowana już w samym tekście przez Tony’ego Kushnera połączona ze znakomitym warsztatem zespołu Warlikowskiego idealnie buduje napięcie rodzące się nie tylko między postaciami, ale także samymi aktorami, co w efekcie przynosi bardzo mocny, wyrazisty i dramatyczny charakter całości. Nie wolno zapominać także o jak zwykle spektakularnej, surowej scenografii Małgorzaty Szczęśniak. W ramach niej bohaterowie otoczeni są przez lustra, w których przeglądają się jedynie duchy i zmarli. Nie brakuje też wykorzystywanego przy wielu innych inscenizacjach (jak chociażby w nieco późniejszym Końcu) przejścia przez wahadłową bramę i kilku pobocznych drzwi poszerzających możliwości sceny o kolejne lokalizacje, gdzie rozgrywa się akcja.

Wydźwięk spektaklu staje się uniwersalny nie tylko dzięki nagraniom video Warszawy autorstwa Pawła Łozińskiego, wyświetlanych w czasie spektaklu, czy wykorzystaniu piosenek tragicznie zmarłego Adama Falkiewicza (chorego na AIDS polskiego kompozytora, który popełnił samobójstwo w wieku 27 lat) – to jego pamięci dedykowane jest przedstawienie. Sztuka ta bowiem wystawiana na arenie europejskiej mniej lub bardziej świadomie rzuca nowe światło na postać Ronalda Reagana, 40. prezydenta Stanów Zjednoczonych uznawanego przez znaczną część Europejczyków za bohatera odpowiedzialnego za zburzenie Muru Berlińskiego i ponowne spotkanie państw bloku wschodniego z blokiem zachodnim.

U Kushnera przywódca USA ma raczej status konserwatywnego demona, imperatora milczącego w obliczu tragedii setek tysięcy umierających na AIDS homoseksualistów, czy wręcz monarchy patrzącego na ich śmierć z wygodnego tronu podtrzymywanego jedynie przez bogatych i wpływowych prawicowców. Milczenie, a co gorsza niezaangażowanie władz rodzi w bohaterach Aniołów w Ameryce nie tylko gniew i frustrację, ale szczerą nienawiść do rządzących, co objawia się szczególnie w licznych konfrontacjach pomiędzy Royem a jego homoseksualnym, czarnoskórym pielęgniarzem Belizem (Rafał Maćkowiak), który za wszelką cenę stara się wybłagać od Cohna kilka butelek AZT – najskuteczniejszego leku na AIDS w fazie testowej, udostępniany tylko nielicznym uprzywilejowanym pacjentom, a który stanowi jedyną szansę na przetrwanie dla wielu homoseksualnych przyjaciół opiekuna.

Po latach od premiery do przedstawienia Warlikowskiego dodany zostaje kolejny aspekt polityczny nawiązujący do obecnej sytuacji panującej w Polsce. Na szpitalnych salach wybrzmiewa fragment przemówienia Andrzeja Dudy, a główny bohater – Prior – ubrany jest w biało-czerwone barwy narodowe. Nie jest to wyjątkowo istotny element adaptacji, raczej delikatny akcent, daleki od poważnego, antyrządowego manifestu. Warto jednak zaznaczyć, że zarówno tekst sztuki jak i sam spektakl kończy zdanie „Zaczyna się Wielka Praca” to legendarne już hasło, które do dzisiaj pozostaje niezwykle aktualne, a wypowiedziane w 2022 z warszawskiej sceny nabiera nowego kontekstu i znaczenia.

Anioły w Ameryce to niewątpliwie kolejny dowód reżyserskiej maestrii Krzysztofa Warlikowskiego, efekt ogromnego wkładu najlepszej polskiej obsady z Maciejem Stuhrem, Magdaleną Cielecką i Jackiem Poniedziałkiem na czele, ale także nigdy niestarzejąca się przestroga przed dyskryminacją i ostracyzmem, pochwała inności oraz aria miłości i przebaczenia.

Maciej Hanus
Maciej Hanus

Anioły w Ameryce

Rok: 2007

Reżyseria: Krzysztof Warlikowski

Tekst: Tony Kushner

Przekład: Jacek Poniedziałek

Teatr: Nowy Teatr w Warszawie (wcześniej w TR w Warszawie)

Występują: Mariusz Bonaszewski, Magdalena Cielecka, Andrzej Chyra, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik/Dorota Kolak, Maja Komorowska, Rafał Maćkowiak, Zygmunt Malanowicz (), Maja Ostaszewska, Jacek Poniedziałek, Danuta Stenka/Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maciej Stuhr, Tomasz Tyndyk