Tegoroczona odsłona Cannes zdaje się potwierdzać znaną wszystkim tezę, że to dosyć specyficzyny festiwal. Organizatorzy postanowili zaplanować seanse jednego z faworytów tegorocznego rozdania (pierwsza indyjska produkcja w konkursie od trzydziestu lat)... właśnie pod koniec imprezy. Gdy kiedy większość dziennikarzy już dawno wróciła do swoich krajów, a na Croisette pozostali tylko najwięksi fanatycy.
Mowa o All We Imagine as Light, drugim pelnometrażowym filmie utalentowanej Payal Kapadi, który prezentuje obraz rutyny trzech bliskich sobie kobiet, które na co dzień mieszkaj w Bombaju. Jedna z nich, Prabha (Kani Kusruti), to pielęgniarka zmagająca się ze swoimi własnymi problemami: jej mąż wyjechał do Niemiec i zostawił ją samą. Druga, Anu (Diyva Phabha), ucieczki od stagnacji szuka w swoim partnerze, z którym nigdy nie uda jej się być szczęśliwą: niestety, chłopak jest Muzułmaninem, a sama dziewczyna podchodzi z rodziny, w której główną religią jest hinduizm, więc ich związek z góry skazany będzie na porażkę. Natomiast trzecia zmaga się z widmem deportacji. To trudny moment w jej życiu, ale i tak Parvaty (Chhaya Kadam) nie zamierza wracać do swojej wioski na tarczy.
Kapadia w subtelny sposób stara się nakreślać swój tryptyk złożony ze zróżnicowanych, aczkolwiek bliskich sobie portretów. Niby można pójść na łatwiznę i określić Kapadię mianem współczesnej Chantal Akerman, która (w części swoich filmów) w podobny sposób opowiadała o trudzie zwykłych kobiet, ale Kapadia zdaje się być ponad wszelkie filmoznawcze porównania. Tworzy swoje autorskie kino, choć to jeszcze nie do końca potrafi wybrzmiewać (czasami akcja filmu zupełnie nas nie obchodzi). Tak czy siak znajdziemy też u niej sporo poetyckiej magii, w której sfera spirytualna miesza się z realnym światem przedstawionym, a poszczególne sekwencje pełne są eterycznych afektów i efemerycznych chwil uniesień potrafiących zaprowadzić nasze protagonistki w nieznane dotąd empiria. W tych momentach czujemy nić porozumienia z Prabhą, Anu i Parvaty. Jakbyśmy stali tuż obok i z uśmiechem na twarzy przyglądali się ich empirycznemu doświadczaniu.
Bohaterkom towarzyszymy przy najprostszych czynnościach. Dla jednej nawet skosztowanie dania w pobliskim azjatyckim barze okaże się przeżyciem oczyszczającym duszę, dzięki któremu odnajdzie nieco więcej spokoju przed czekającą ją deportacją. Takie sceny zostają z nami na dłużej, nawet jeśli oglądanie ich początkowo nie przysparza zbyt wielu wrażeń. Nasze bodźce nie współodczuwają, bowiem wrażliwość Kapadi odbiega od europejskiej etykiety. Reżyserka operuje ciszą, dialog sprowadza się do tamtejszych obyczajów, a kultura i odniesienia do wielkomiejsich niuansów Bombaju nie są czymś, z czym europejski widzo znajdzie jakiekolwiek punkty styczne. Tym samym, jak się z czasem okazuje, do All We Imagine as Light znacznie lepiej się wraca (a przy okazji i pisze) niż z początku ogląda.
Analizując scenariusz filmu i zwracając uwagę na jego kompleksowość (każda z bohaterek na swój sposób stara się walczyć o swoją indywidualność), jedno staje się jasne: Marek Aureliusz pewnie byłby dumny. Codzienność każdej z tych kobiet dłuży się w nieskończoność, ale nawet jedno wydarzenieodbiegające od tej męczącej normy, ma szansę przyspieszyć wskazówki zegara, a do tego też bicia ich serc. Chwytanie chwili to temat może nieco rozdmuchany we współczesnym kinie obyczajowym (mamy własne problemy, nieustanne oglądanie czyjejś codzienności nie jest raczej najlepszą formą rozrywki, jednak jako ludzie wciąż to uwielbiamy i nadal oglądamy programy typu Big Brother), ale, od czasu do czasu, schemat ten potrafi konkretnie chwycić za serducho. Tak jest i tutaj: końcowy wydźwięk o zrzeczeniu się społecznych konwenansów (kolejno: małżeństwo, religia i pochodzenie/płeć) na rzecz własnych pokładów szczęścia, to motyw, który w kinie pozostanie nieśmiertelny.
Szkoda tylko, że zamiast szczegółowego reportażu z fabularnym „mięchem”, dostaliśmy co najwyżej niepełną wersję pierwszego draftu. W trakcie seansu czuć, że z tej historii można było wykrzesać znacznie więcej. Niby nie wkrada się żadna nutka fałszu, ale i tak wiele elementów pozostaje tutaj zbyt mgliskich, abyśmy mogli z nimi w pełni empatyzować. Cóż, to trochę jak życie: nigdy nie starcza nam czasu, aby dokładniej zagłębić się w czyjś życiorys. Pozostają nam skrawki wspomnień i niepełne obrazy, ale nie oszukujmy się: lepsze to niż nic.
All We Imagine as Light
Tytuł oryginalny: All We Imagine as Light
Rok: 2024
Kraj produkcji: Indie
Reżyseria: Payal Kapadia
Występują: Kani Kusruti, Divya Prabha, Chhaya Kadam i inni
Dystrybucja: Gutek Film
Ocena: 3/5