Akira Kurosawa. Droga przez czas – zapowiedź retrospektywy

Koniec roku upłynie nam pod znakiem najlepszego japońskiego kina. Między 4 listopada a 21 grudnia za sprawą Stowarzyszenia Kin Studyjnych i Awarness Distribution w trzydziestu czterech kinach w całym kraju pokazane zostaną filmy Akiry Kurosawy. Retrospektywę nazwaną DROGA PRZEZ CZAS Pełna Sala objęła swoim patronatem medialnym.

Kim był Kurosawa, nie musimy chyba nikomu tłumaczyć. Japoński reżyser, zafascynowany europejskim i amerykańskim filmem oraz literaturą przez pół wieku zawodowej aktywności stał się dla szerokich mas synonimiczny z kinem Kraju Kwitnącej Wiśni. W ramach retrospektywy na wielkim ekranie będziemy mogli zobaczyć pięć najbardziej znanych produkcji autora, wszystkie w świeżo odrestaurowanych cyfrowo kopiach. 

Rashōmon

Uroczyste otwarcie przeglądu odbędzie się w warszawskiej Kinotece, gdzie pokazany zostanie Rashomon, a po projekcji odbędzie się spotkanie z autorem tekstu kuratorskiego retrospektywy Sebastianem Smolińskim, a także japonistą Jakubem Karpolukiem, które poprowadzi nasz redaktor Marcin Prymas. Rashomon umieściliśmy przed laty na drugim miejscu naszej listy top50 azjatyckiego kina, Wojciech Koczułap pisał wtedy o filmie tak:

Niewielu reżyserów potrafi tak wnikliwie jak Akira Kurosawa zaglądać w mroczne zakątki ludzkiej duszy w poszukiwaniu dogasającego żaru człowieczeństwa. W Rashomonie odwieczne pytanie: „Czym jest prawda?” pozwala nam pochylić się nad ludzką naturą i jej sprzecznościami. Skłania do poszukiwań tego, co kieruje postępowaniem człowieka i każe zastanowić się, czy ma ono jakiś sens. Wraz z bohaterami filmu pytamy zatem, kim jest człowiek i jak to możliwe, że wyrządza drugiemu tyle zła. Dochodzimy jednakże do wniosku, że zło nie istnieje bez dobra. By równowaga świata została zachowana, rozpaczy musi odpowiadać nadzieja, a ulewnemu deszczowi – ciepło słońca wychodzącego zza chmur. Akira Kurosawa stopił te fundamentalne rozważania w nierozerwalną całość z zachwycającą formą, w której żadne ujęcie i cięcie montażowe nie jest przypadkowe. Alegoryczna opowieść wpisana jest w perfekcyjnie dopracowany scenariusz, którego nieortodoksyjna budowa – obok histerycznej kreacji Toshirō Mifune – najlepiej pozwala docenić przełomowe znaczenie Rashomona.

Chyba żaden inny film Kurosawy nie wpisał się tak głęboko w społeczną świadomość jak Siedmiu samurajów. Piętnasta pełnometrażowa produkcja reżysera stanowi idealny przykład międzykulturowej mocy kina, samemu czerpiąc z W samo południe Freda Zinnemanna i westernów Johna Forda już kilka lat po premierze została zremakowana w Hollywood, gdzie ponownie protagonistami stali się kowboje. Obraz zajął piąte miejsce w odcinku Projektu: Klasyka na rok 1954, a Maciej Kowalczyk pisał wtedy o nim:

Powiedzieć, że Siedmiu samurajów byli bardzo ważną realizacją dla Akiry Kurosawy, to nic nie powiedzieć. Niech w nieco zakurzonym biograficznym kluczu podpowie Wam ważkość tego projektu dla Japończyka fakt, że urodził się jako SIÓDME dziecko byłego wojskowego, pochodzącego ze starego samurajskiego rodu. Dla wytwórni Tōhō był to największy film tamtego roku, jego budżet wyniósł rekordowe wówczas na rynku japońskim 210 milionów jenów (ok. 560 tysięcy dolarów) […] o premierze, pomimo ogromnej frekwencji, dzieło Kurosawy ledwo się zwróciło, a producenci zaczęli uśmiechać się dopiero, jak doszły zyski z zagranicy, gdzie puszczano skróconą o 50 minut wersję Siedmiu samurajów zamiast tej pierwotnej trwającej 3 godziny i 27 minut. A jednak film przeszedł do annałów światowego kina: na festiwalu w Wenecji Japończyk odebrał Srebrnego Lwa (współdzieląc zresztą ten laur ze swym rodakiem Kenjim Mizoguchim za Zarządcę Sanshō), potem przyszły kolejne zaszczyty jak trzy nominacje do BAFTA (w tym dla aktorów Toshirô Mifune i Takashiego Shimury) i dwie do Oscara (scenografia, kostiumy).

Wyjątkową miłością i estymą Kurosawa darzył Williama Szekspira. W ramach retrospektywy zobaczymy dwie legendarne adaptacje dzieł Barda z Avonu: biorący na tapet Makbeta Tron we krwi oraz reinterpretujący Króla Leara Ran. Filmy, których premiery dzieli niemal trzydzieści lat prezentują także rozwój twórczych i formalnych zainteresowań Japończyka. Ran zajął 8. Miejsce w odcinku Projektu: Klasyka za rok 1985, a Jędrzej Sławnikowski opisał go w swoim artykule:

Historia Kurosawy, w przeciwieństwie do Leara i Hidetory (za to w zgodzie z odpowiednimi legendami z obu kręgów kulturowych), ma pomyślne zakończenie. Już Sobowtór, uznawany czasem za wprawkę przed Ranem, został nagrodzony Złotą Palmą, natomiast w filmie z 1985 japoński mistrz wspiął się na jeden z najwyższych szczytów artystycznych w swojej długiej karierze. Dużo można by pisać o rozmachu produkcji (i jej ogromnych kosztach), o wkładzie współpracowników reżysera, m.in. kostiumografki Emi Wady, kompozytora Tōru Takemitsu czy obsady z Tatsuyą Nakadaiem, odtwórcą roli Hidetory, na czele. Zainteresowanych kulisami powstawania Ranu odsyłam do realizowanego na planie dokumentu Chrisa Markera A.K. (w Polsce znanego pod tytułem Kurosawa) – można tam zobaczyć choćby materiały z kręcenia sceny, na potrzeby której całe pole zostało przemalowane na złoto, wyciętej z ostatniej wersji filmu. Nawet jednak bez tego skrajnego przykładu trudno nie widzieć w Ranie – jego bombastycznych kompozycjach, starannym użyciu koloru, subtelnym akcentowaniu towarzyszącej akcji potęgi natury – triumfu (zemsty?) starego perfekcjonisty nad głosami sceptyków i wymogami studyjnych budżetów. A Ran to przecież nie tylko popis kunsztu, lecz także wstrząsająca przypowieść o złu tego świata, mistrzowsko łącząca krwawą grę o tron i spektakularną batalistykę z kontemplacją dramatu złamanej jednostki (inaczej niż Lear zmagajacej się również z krzywdami dokonanymi własnym mieczem i rozkazem), poszukująca, czy wśród wypalenia wartości kiełkuje jeszcze ziarno nadziei, czy zza wulkanicznych oparów będzie jeszcze dane ujrzeć chmury i poczuć w płucach powietrze wolne od smrodu krwi. To jeden z tych filmów, w których kino prawdziwie oddycha pełną piersią.

W kinach zobaczymy także zagraniczny projekt Kurosawy – zrealizowane w ZSRR Dersu Uzała. Niektóre źródła podają, że lata 70. Stanowiły bardzo ciężki okres dla reżysera, który miał się nawet podjąć nieudanej próby samobójczej i właśnie tej nagrodzonej Oscarem produkcji o relacji człowieka z naturą i tego co dzikie, z cywilizowanym przypisuje się ponowne obudzenie w nim woli dalszego działania. Czy mógłby być bardziej odpowiedni wybór na finał odbywającego się smutną polską jesienią przeglądu? Szerzej o kontekstach filmu pisała Anushe Dust w artykule przy okazji Projektu: Klasyka 1975, gdzie obraz zajął 7. miejsce:  

Śledzimy wspólną wędrówkę autora (w tej roli Jurij Sołomin) z jego nowym przyjacielem przez bezdroża, obserwujemy specyficzne manieryzmy Dersu (zagrany przez tuwańskiego aktora Maksima Munzuka), wynikające z jego pobieżnej znajomości języka oraz reakcje rosyjskich podróżników. Carski oficer, zafascynowany nim, w końcu zabiera Dersu do cywilizacji, do wygód własnego domu. Ale choć można wywieźć myśliwego z tajgi, nie wywieziesz tajgi z myśliwego. Dersu, aby przeżyć, nie potrzebuje łóżka, a serdeczność białego zbawiciela okazuje się dla niego fatalna w skutkach. […]

Film zwrócił się na tyle, że przyniósł Kurosawie Oscara, czego nie spodziewał się ani on, będąc w konflikcie z Hollywood, ani ZSRR. Jednak nie zabrakło ostrej reakcji z południa: Chińska Republika Ludowa uznała tę koprodukcję za gest antychiński. Do czołówki filmów „reakcjonistycznych” według Pekinu, obok niego, trafiły także Chung Kuo – Cina Michelangelo Antonioniego oraz Les Chinois a Paris Jeana Yanne’a. Nawet w japońskiej prasie zaczęły się pojawiać gorące artykuły o tym, jak Związek Radziecki wykorzystuje imię japońskiego reżysera, by oczernić Chińczyków. Argumenty sięgały od sposobu przedstawienia tego narodu w filmie po rzekomą manipulację nazwami geograficznymi na Dalekim Wschodzie.

Po latach Dersu Uzała postrzega się inaczej również w Chinach – dziś Pekin i Moskwa się przyjaźnią, a Dersu, ten prawdziwy, ma swoją stronę na Wikipedii. Miejsce pochodzenia: ussuryjska tajga. Zawód: myśliwy.

Więcej o retrospektywie oraz kontekstach twórczości Akiry Kurosawy przeczytacie w tekście kuratorskim Sebastiana Smolińskiego.  Tam też znajdziecie pełny harmonogram seansów. 

Lista kin: 

Kino Forum Bolesławiec
Kino Orzeł, Bydgoszcz
Kino Studyjne OKF Iluzja, Częstochowa
Kino Ełckiego Centrum Kultury
Kino Kameralne Cafe, Gdańsk
Kino Spektrum, Gdańsk
KINO AMOK, Gliwice
Kino Kosmos, Katowice
Kino Agrafka, Kraków
Kino Paradox na ul. Krupniczej, Kraków
Kino Pod Baranami, Kraków
Kino Sfinks / Ośrodek Kultury Norwida, Kraków
Kino Bajka, Lublin
Kino – Galeria Charlie, Łódź
Kino NCKF, Łódź
Kino Jantar, Ostrołęka
Muzeum Kinematografii, Łódź
Kino Rialto, Poznań
Kino Pałacowe, Poznań
Kino Muza w Poznaniu
Centrum Kultury w Przemyślu
Kino Elektrownia, Radom
Kino Zorza, Rzeszów
Kino Pionier 1907, Szczecin
Kino Centrum, Toruń
Kinoteka PKiN, Warszawa
Kino Muranów, Warszawa
LUNA kino studyjne , Warszawa
Nove Kino Wisła, Warszawa
WCK, Wejherowo
KINO PEGAZ, Wodzisław Śląski
Kino Nowe Horyzonty, Wrocław
Kino Miejsce, Zakopane
Kino Janosik, Żywiec