Jakucki slow life – recenzja filmu „Ága”

“Ága” to pełnometrażowy debiut Milko Lazarova. Wycinek z życia starszego małżeństwa przeżywającego kolejne monotonne dni w akompaniamencie skrzypiącego śniegu. Ich codzienność ubarwiają wspomnienia. Jednym z nich okazuje się być tytułowa Ága - córka, która wskutek nieznanych nam wydarzeń wyjechała do zindustrializowanego miasta. Dziewczyna stała się mitem, tak samo jak przebiegające kiedyś w pobliżu domu Nanooka i Sedny renifery.

Tę stagnację przerywa Chena. Młodzieniec, który przyjechał z miasta oraz co ważniejsze, mający kontakt z Ágą. Jednak rozmowa na temat dziewczyny sprowadza się do zapytania czy wszystko u niej w porządku. Ta oszczędność słów świadczy o jakimś konflikcie bądź nierozwiązanych sprawach z przeszłości. Mimo zewnętrznej obojętności staruszkowie wydają się przejmować losem dziewczyny, mimo że nie chcą tego pokazać.

Za cały klimat odpowiedzialne są kadry. Puste, śnieżne, rozległe połacie, które chwilami wręcz budzą grozę. Jednak przez większość czasu po prostu koją. Swoim pięknem wynagradzają trudy życia na Syberii. Spokój, jakim promieniują jest poruszający, onieśmiela, budzi szacunek do tak skrajnych warunków pogodowych. Jedynym urozmaiceniem tego prawie księżycowego krajobrazu stają się przemykające od czasu do czasu w skrajach kadru renifery. Pozostaje nam zastanawiać się, czy faktycznie pozostają niezauważane, czy są halucynacjami i widzeniami z przeszłości wywołanymi przez zimno i samotność. Powrotem do lepszych czasów, mitem, uderzeniem nostalgii.

Samotność to kolejna ważna składowa tego filmu. Małżeństwo: Nanook i Sedna ma tylko siebie nawzajem. Pomagają sobie w codziennych obowiązkach jak zdobywanie pożywienia, wyprawianie skór czy przygotowywanie leków. Sceny przepełnione ciszą emanują miłością płynącą z drobnych gestów. To właśnie wzajemna pomoc i troska pokazują jak silne jest łączące Inuitów uczucie, cisza w tym przypadku mówi więcej niż dziesiątki wersów dialogu byłyby w stanie. Jednocześnie w kontekście utraty córki jest to cisza pełna bólu. Może próba pogodzenia się z błędami z przeszłości, a może zadośćuczynienie i trauma po wypowiedzeniu kilku wrogich słów za dużo? Czy lepiej być oszczędnym w komunikacji, a nawet zamilknąć, zamiast ranić nieprzemyślanymi wypowiedziami?

W filmie bułgarskiego reżysera widać też kontrasty. Ogromna przepaść między wyludnionym pustkowiem, a cywilizowanym przepełnionym ludźmi miastem. Zakłady pracy z maszynami kontra ręczne wyprawianie skór dla własnych potrzeb, sklepy i światowe koncerny farmaceutyczne a domowa maść czy wreszcie całkowicie odmienne spojrzenie na życie młodych i starych. Nietknięta biel syberyjskiego śniegu zestawiona ze ściekiem i brudem maszyn po ludzku smuci. Gdzieś na dalszym planie, w naszych myślach pojawiają się refleksje: o środowisku, o relacjach, o tym jak różnie można przeżyć życie.

“Ága” w swojej prostocie jest obrazem bardzo nostalgicznym. Pozornie usypia czujność i pięknymi zdjęciami przynosi ukojenie, aby uderzyć przejmującą ciszą. Ta zewnętrzna warstwa spokoju jest tylko zasłoną dymną dla przemilczanych gotujących się emocji.

Ania Wieczorek
Ania Wieczorek

Ága

Rok: 2018

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Francja, Niemcy, Bułgaria

Reżyser: Milko Lazarov

Występują: Mikhail Aprosimov, Feodosia Ivanova i inni

Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Ocena: 3,5/5