Aleksiej Bałabanow – przegląd twórczości

Z końcem czerwca ofertę serwisu MUBI opuści retrospektywa jednego z najlepszych reżyserów lat 90. i zerowych, ALEKSIEJA BAŁABANOWA. Ten wybitny rosyjski twórca zmarł w 2013 roku, w wieku 54 lat na zawał serca, podczas prac nad biografią Stalina, realizowaną w konwencji filmu gangsterskiego.

Pochodzący z Jekaterynburga artysta debiutował w 1991 roku adaptacją sztuki Samuela Beckett, RADOSNE DNI, pokazywaną w canneńskim Un Certain Regard. To także jedyny z trzynastu pełnych metraży artysty, który nie jest dostępny w serwisie MUBI.

Głównym tematem twórczości Bałabanowa jest snucie parelel między Rosją, jej kulturą i historią, a krajami zachodnimi. Eksplorował to, jak zapatrzenie we Francję, Niemcy, Wielką Brytanię czy Stany Zjednoczone, stanowi kluczowy element ewolucji jego narodu.

Po przeniesieniu Becketta do Petersburga, wziął na tapet innego europejskiego klasyka – Franza Kafkę, używając jego ZAMKU (ЗАМОК) do alegorycznego opowiedzenia historii świeżoupadłego Związku Radzieckiego. Obraz ten bardzo dosłownie adaptował powieść, jednocześnie akcentując obecny w niej humor (inaczej niż kilka lat późniejsza, szalenie poważna wersja Michaela Haneke), a krytycy widzieli w nim swoistą fuzję stylów Felliniego, Tarra i Stopparda.

Kontynuując podróż w przeszłość, w 1998 roku stworzył O POTWORACH I LUDZIACH (ПРО УРОДОВ И ЛЮДЕЙ). Była to osadzona na przełomie XIX i XX wieku historia tworzenia się rosyjskiego przemysłu pornograficznego, który przybył wraz z pierwszymi kinematografami. Zrealizowany w sepii film łączył niczym wyjętą z Dostojewskiego opowieść o moralnym upadku ludzi wepchniętych w kapitalistyczne tryby z często kloacznym humorem. Film ten dał Bałabanowowi jedyną w karierze nagrodę Nika dla rosyjskiej produkcji roku. „O potworach i ludziach” stanowiło ciąg dalszy historii ze zrealizowanej w 1995 roku noweli TROFIM. Obecny także na MUBI krótki metraż opowiadał o mężczyźnie z prowincji, który po zabiciu w akcie zazdrości swojego brata ucieka pociągiem do Petersburga, gdzie poznaje francuskiego filmowca. „Trofim” był częścią nowelowego „Przyjazdu pociągu”, gdzie poza Bałabanowem swoje opowieści zrealizowali Władimir Chotinienko, Dmitry Mesziew i Aleksandr Chwan.

Najważniejszym projektem Bałabanowa była jednak zrealizowana w latach 1997-2000 dylogia BRAT (БРАТ). To opowieść o młodym weteranie pierwszej wojny czeczeńskiej, Danile (Siergiej Bodrow, później ulubiony aktor Bałabanowa i symbol epoki aż do młodej, tragicznej śmierci), który po powrocie z bezsensownego konfliktu uświadamia sobie, że jego ojczyzna go nie potrzebuje i nie ma mu nic do zaoferowania. Z braku perspektyw postanawia dołączyć do swojego starszego brata, niezbyt utalentowanego płatnego mordercy i pomóc mu wydostać się z kłopotów z mafią byłych oficerów KGB oraz gangiem Czeczenów. BRAT jest dla Rosji tym, czym „Psy” dla Polski, lecz zamiast trąbek Lorenca, tempo opowieści wyznacza rosyjski rock i punk, w szczególności zespół Nautilus Pompilius, bez przerwy słuchany przez protagonistę na jego walkmanie.

Wydany trzy lata później sequel, BRAT 2: MISJA W CHICAGO (БРАТ 2) przenosi akcję do Ameryki, i jeszcze bardziej podkreśla krzyk rozpaczy i irytacji pokolenia, które podczas puczu Janajewa dało się uwieść charyzmie Jelcyna i snowi o lepszej przyszłości. Bałabanow w jedynce pokazał, jak beznadziejna jest prawda o tym śnie, a w drugiej części dodaje: „ale byliśmy ślepi, bo wyśniona Ameryka też nie była utopią i nie może być nadzieją”. Tym razem ścieżkę dźwiękową napędza wspaniały zespół Bi-2, z utworem przewodnim „Nikt nie pisze do pułkownika” [oryg. Полковнику никто не пишет], jedną z najlepszych piosenek filmowych w historii. Tytuł utworu wzięty z powieści Gabriela Garcii Marqueza to kolejne z licznych przypomnień Bałabanowa o internacjonalizmie rosyjskiej tożsamości.

Tematy przedstawione w „Bracie” powracały przez całą XXI-wieczną twórczość reżysera. Bezsens wojny i imperialistycznych zapędów Moskwy komentowała WOJNA (VOYNA) z 2002 roku. Inspirowana m.in. „Zaginionym” Costy-Gavrasa historia osadzona została podczas pierwszej wojny czeczeńskiej i opowiada o relacji rosyjskiego poborowego Ivana i brytyjskiego dziennikarza Johna. Wspólnie byli w czeczeńskiej niewoli, teraz ten pierwszy, podobnie jak bohater „Brata”, zderza się z bezsensem Rosji schyłku lat 90., a drugi próbuje zebrać pieniądze na okup dla swojej narzeczonej, która pozostała na Kaukazie.

W tym samym czasie Bałabanow realizował RZEKĘ (РЕКА), etnograficzne studium postkolonialnego podejścia Moskwy do mieszkańców Jakucji. Osadzona w XIX wieku opowieść o tym, jak zapatrzona w zachód i samą siebie europejska część odciska swoje piętno na mieszkańcach nawet najdalszych rubieży imperium, nigdy niestety nie została zrealizowana w całości. Tragiczna śmierć wcielającej się w główną rolę Tujaary Swinobojewej zatrzymała zdjęcia, a to, co powstało, reżyser zmontował w formie filmu średniometrażowego.

W 2005 roku powstała CIUCIUBABKA (ЖМУРКИ), stanowiąca bezwstydnie komediowy pastisz rosyjskiego kina gangsterskiego, w tym (już pierwotnie mającej wiele elementów komediowych) dylogii „Brata”. Wielki i międzynarodowy Petersburg został zamieniony na Niżny Nowogród, a zamiast nadludzko celnego weterana Czeczenii widzowie śledzą losy dwóch nieudolnych gangsterów. W roli świadomego kuriozalności swojej mafii i pozbawionego złudzeń bossa wystąpił skrajnie nacjonalistyczny, wybitny reżyser Nikita Michałkow. Tagline filmu brzmiał „Dla tych, którzy przetrwali lata 90.”

Po tym symbolicznym pożegnaniu minionej dekady Bałabanow w 2006 roku wszedł w XXI wiek ze swoistą „rosyjską ziemią obiecaną”. TO NIE BOLI jest historią trójki świeżo upieczonych absolwentów u progu nowego stulecia. Idealistycznie nastawieni do możliwości stworzenia swojego lepszego jutra ciężką uczciwą pracą i talentem postanawiają uruchomić firmę gentryfikującą petersburskie kamienice. Łut szczęścia sprawia, że szybko zyskują zainteresowanie miejscowej socjety, ale czy to aby na pewno szczęście?

Temat naiwnej nadziei idealistów, która przegrywa w starciu z Rosją, powrócił u Bałabanowa jeszcze w 2008 roku za sprawą MORFINY (МОРФИЙ), adaptacji autobiograficznej powieści Michaiła Bułhakowa. To późne arcydzieło reżysera i jego ostatnia w karierze wyprawa w tak daleką przeszłość skupia się na uchwyceniu podnadepokowego mroku rosyjskiej duszy.

Ostatnie filmy reżysera były już naznaczone jego swoistą rezygnacją. Karnawał post-puczowy wygasł, młodość pozwalająca strzelać humorem w rytm muzyki się zakończyła. Zamiast zabawnego i nieudolnego, acz mającego piękną kartę walki o niepodległość Jelcyna, przyszedł krwawy Putin.

Niejako w akcie przypomnienia wobec wzrastającego imperialistycznego i narodowego ducha, Bałabanow cofnął się do Afganistanu. ŁADUNEK 200 (ГРУЗ 200) i PALACZ (КОЧЕГАР) pokazywały zarówno moralne i duchowe, jak i ekonomiczne spustoszenie panujące wśród weteranów afgańskiej kampanii. Nie ma imperialistycznej narodowej dumy w wysyłaniu młodych ludzi na śmierć i uczeniu ich mordowania.

Być może przeczuwając bliskość zgonu, reżyser sięgnął po twórczość najbardziej zainteresowanego sprawami większymi niż życie rosyjskiego filmowca, czyli Andrieja Tarkowskiego. Wydane w 2012 roku TEŻ CHCĘ (Я ТОЖЕ ХОЧУ) to osadzona poza czasem i rzeczywistością historia szukania odkupienia na zasypanych śniegiem przedmieściach Petersburga.

Mimo tego, że Aleksiej Bałabanow pracował tylko przez dwie dekady i nigdy nie został doceniony na największych festiwalach, to jego wkład w rodzime kino jest nie do przecenienia. Ten uważny obserwator rosyjskiego społeczeństwa i kultury jak mało kto umiał połączyć masową rozrywkę z socjologicznymi przemyśleniami. Zwłaszcza w momencie, gdy jesteśmy na wojnie z imperialistycznym rosyjskim szaleństwem, warto poświęcić chwilę artyście, który przez całą karierę się mu przeciwstawiał. 

Marcin Prymas
Marcin Prymas