Syzyfowe prace – recenzja filmu „Ademoka” – WFF

Chicagowski dziennikarz Sydney J. Harris napisał kiedyś, że „Cały cel edukacji polega na tym, aby zamienić lustra w okna”. Wydaje się, że do podobnych wniosków co amerykański żurnalista doszedł Adilchan Jerżanow. W Ademoce, swoim najnowszym dziele zakwalifikowanym do Konkursu Międzynarodowego Warszawskiego Festiwalu Filmowego kazachski reżyser poświęca pełną uwagę właśnie systemowi kształcenia kolejnych pokoleń.

Protagonistką filmu jest tytułowa Ademoka, nosząca czerwone włosy i żółty kapelusz 15-letnia nielegalna imigrantka z Tadżykistanu (grana przez Ademę Jerżanową, jak się wydaje córkę lub krewną reżysera). Podczas nalotu policji na obóz uchodźców umyka ona deportacji tylko dlatego, że funkcjonariusze wyrobili dzienny limit. Satyryczne ostrze Jerżanowa po raz pierwszy zostaje wbite w państwo z tektury. Tymczasowość i nieudolność instytucjonalną podkreśla fakt, że jej przesłuchanie odbywa się na środku drogi, gdzie zostają ustawione biurka. Kazach przyzwyczaił nas, że scenografia wpisana w surowy stepowy krajobraz jego ojczyzny symbolizuje obojętność natury wobec dziwactw ludzkich przedsięwzięć. I tym razem próżno oczekiwać cudu lub gwiazdki z nieba dla bohaterki. Pomaga jej za to jeden z policjantów, który dostrzega w Ademoce zręby talentu i chęci do zmiany swego losu.

Nastolatka, aby nie wracać pod opiekę lokalnych gangsterów, zmuszających ją do żebrania w zamian za spłatę długu, musi znaleźć nauczyciela imieniem Ahab. Tak Ademoka trafia do szkoły, w której jak w soczewce skupiają się problemy Kazachstanu. Indoktrynacja młodych umysłów odbywa się w kluczu narodowym i przeciwnym wszelkiej indywidualnym prądom. Przygłupi, acz wyniesiony na eksponowane stanowisko dyrektor nie chce nawet słyszeć, aby osoba bez paszportu podjęła naukę w jego placówce. W ostatnim momencie dziewczynę pod skrzydła bierze ów poszukiwany pedagog Ahab (imię bohatera powieści Hermana Melville’a rzecz jasna jest tu nieprzypadkowe). Okazuje się on niestety niedojdą i alkoholikiem (zupełnie jak John Wayne w Prawdziwym męstwie czy Lee Marvin w Kasi Balou), ale za łapówkę (spłacaną w ratach z przyszłych stypendiów) obiecuję przygotować Ademokę do egzaminu na studia.

Sypiący cytatami z literatury edukator i jego uczennica jawią się jak krzywe zwierciadło pana Miyagiego i Julie (późniejsza dwukrotna laureatka Oscara Hilary Swank) z czwartej odsłony Karate Kid. Seria przypomniana niedawno dzięki serialowi Cobra Kai (więcej o niej pisze Dawid Smyk w swoim tekście „Spadkobiercy. O fenomenie legacy sequels” na łamach Ekranów) zawsze skupiona była na pokonywaniu przeciwności losu i klasowych nierówności poprzez ciężki trening i wielomiesięczne szkolenie techniki. Ademoka chcąca zostać artystką (widzimy na ekranie jej dość prymitywne prace malarskie i komiksy), nie ma takiego komfortu i na naukę zagadnień do najważniejszego testu w jej dotychczasowym życiu ma bardzo ograniczony czas. Co gorsza w komisji rekrutacyjnej zasiadają eksperci, którym trudno przypisać bezstronność.

Postsowiecka republika przez lata rządzona przez ​​Nursułtana Nazarbajewa, który dzięki dostępowi do bogatych złóż naturalnych potrafił zręcznie balansować między Unią Europejską, Rosją, a Chinami. Autorytarne zapędy przywódcy narodu względem opozycji przekładały się na kacyków rządzących na prowincji. Wewnętrzne układy społeczne pozostawały w powijakach: szerzyła się korupcja, kolesiostwo i samosąd. Jerżanow na każdym kroku podkreśla absurdy kazachskiego państwa. Od początku kariery osadza akcje większości swoich filmów w modelowej wręcz wsi Karatas. To zapyziała dziura gdzieś przy granicy z Kirgistanem, Tadżykistanem i Uzbekistanem, choć do trzeciej największej aglomeracji miejskiej w kraju, ponad milionowego Szymkentu jest wszak zaledwie 66 kilometrów.

W Ademoce zmieniamy nieco otoczenie, za scenografię służą farmy wiatraków, autostrada, orlik z porządnymi trybunami, blokowiska, czyli cywilizacyjne osiągnięcia ostatnich lat. Policjanci i urzędnicy korzystają zaś z laptopów i smartfonów, ale zabetonowany układ nie rusza się ani na jotę. Skorumpowani, szowinistyczni i ograniczeni funkcjonariusze wciąż decydują o przyszłości adeptów mogą, niczym w pokazywanym również na WFF rumuńskim Metronomie, zdecydować kto dostanie się na studia i kto zrobi karierę, a kto nigdy do niczego nie dojdzie. Zazwyczaj pesymistycznie zerkający na otoczenie Jerżanow tym razem ma jednak dla nas promyczek nadziei. Wierząc w oświeceniowy kult edukacji autor Ulbolsyn pozostawia furtkę. Ufa, że w jego ojczyźnie edukacja będzie kuźnią talentów zamiast być akademią kadr reżimu. Pamięta być może słowa Wiktora Hugo: „Kto otwiera szkolne drzwi, zamyka bramy więzień”.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Ademoka plakat

Tytuł

Tytuł oryginalny:
Ademoka’s Education

Rok: 2022

Kraj produkcji: Kazachstan, Francja

Reżyseria: Adilchan Jerżanow

Występują: Adema Jerżanowa, Daniar Ałszynow, Bołat Kałymbetow i inni

Ocena: 3,5/5

3,5/5