Kufer ze slajdami – recenzja filmu „8 mm cudownych lat” – Millennium Docs Against Gravity

Uznana francuska pisarka Annie Ernaux i jej syn David Ernaux-Briot z zakurzonej kolekcji domowych kaset wideo nakręconych w latach 70. i 80. złożyli 8 mm cudownych lat, niezwykły portret minionej epoki i rodzinnej sielanki. Film pokazywano na zeszłorocznym festiwalu w Cannes i na kopenhaskiej CPH:DOX, a następnie nominowano w kategorii najlepszy dokument do Cezara i nagród Lumières. Rumieńców całej sytuacji dodaje fakt, że pół roku po premierze Ernaux otrzymała Literacką Nagrodę Nobla, a zainteresowanie jej twórczością się wzmogło. Teraz ich wspólne dzieło można oglądać podczas Millennium Docs Against Gravity.

Zaledwie godzinny obraz matki i syna został zmontowany z materiałów VHS nagranych kamerą 8 mm przez Philippe’a Ernaux, ich odpowiednio męża i ojca. Jak słyszymy pod koniec filmu rodzinna kronika wraz z przenośnym projektorem pozostała w domowych zasobach po podziale majątku po rozwodzie. Sam sprzęt służący do rejestracji jednak zabrała z sobą głowa rozbitego właśnie rodu – tym samym rozpad małżeństwa stanowił też kres dokumentacji codziennych i odświętnych chwil. Odtąd Annie Ernaux stała się pamiętnikarką na zasadach tworzonych przez samą siebie, bez wiecznie oceniającego partnera i przemocowego oka jego kamery. O tej piekielnej maszynerii, jako narratorka omawianego dokumentu, mówiła, że wymusza rodzaj teatralnego happeningu, pewną nienaturalność i fałsz, choć z czasem, co widać wyraźnie na taśmach, przyzwyczaiła się do jej wiecznej obecności. Teraz, wyzwolona, mogła nareszcie bez wyrzutów przelewać własne przeżycia na papier – wcześniej prowadziła pamiętnik i w sekrecie przed małżonkiem napisała do szuflady powieść, marząc o jej wydaniu, co ziściło się w 1974 roku (Les Armoires vides) i stało się jednym z punktów zapalnych w relacji z Philippem.

Lata minęły zanim Annie, David i jego starszy o cztery lata brat Eric sięgnęli znowu do materiałów, będących pamiątką po latach młodości, ale także swoistą zadrą po wydarzeniach mających miejsce poza kadrem, takich jak kłótnie rodziców. Często w kinie najistotniejszym jawi się to, co skrywa mrok: w 8 mm cudownych lat swoiste elipsy oddzielające kolejne zdarzenia z lat 1972-1981 są uzupełniane przez narratorkę-Ernaux. Tam, gdzie oko kamery nie mogło sięgnąć, tam pisarka dopowiada: przeżywane emocje, swoje ówczesne myśli (być może ciut koloryzując) czy psujące się relacje z mężem. Syn zaś nie zawsze montuje film według zamysłu matki: bywa ironiczny, gdy ona stwierdza, że na którymś wyjazdów nastąpił koniec zażyłości, David bezczelnie wplata scenę, gdzie rodzina wygląda na skonsolidowaną i po prostu szczęśliwą. 

Nostalgiczny powrót do kaset VHS następuje zresztą już po śmierci Philippe’a na raka. Jest on zatem podwójnym nieobecnym: brak ojca-męża wśród żywych potęguje jego znikome pojawianie się na ekranie, zazwyczaj wszak krył się za kamerą. Feministyczna twórczość samej Annie Ernaux oraz jej słowa z dokumentu kierują uwagę w stronę roli kobiety w społeczeństwie i rodzinie. To, że kroniki nagrywał akurat on, a nie ona, też dużo znaczy. Materiał wyjściowy wzbogacony o jej komentarz staje się próbą zrozumienia, jak męskie spojrzenie porządkowało świat przed MeToo, obok takich głosów jak ten Niny Menkes w Brainwashed: seks, kamera, władza [NASZA RECENZJA] tudzież Kristy Guevara-Flanagan w Częściach intymnych [NASZA RECENZJA]. Można odczuć pewną satysfakcję z tego, że poprzez dodany po dziesięcioleciach komentarz Ernaux odzyskuje władczośćt nad własnym życiem uwięzionym w niemych ruchomych obrazach.

Trzeba przyznać, że na taśmach zazwyczaj odciśnięte są właśnie zdarzenia związane z działalnością „pana domu”: jego praca urzędnika wymusza jednakże przeprowadzki, liczne spotkania i wyjazdy zagraniczne. Annie była w tej politycznej grze jak kwiatek do kożucha; mogła co prawda uczestniczyć w rautach, odczytach i delegacjach oraz stała się beneficjentką awansu społecznego (z rodziny robotniczej do burżuazji). Jak sama mówi: była w tamtej epoce kimś pomiędzy punktem wyjścia (surową matką z Normandii) a punktem docelowym (mąż), jakby niepełnym człowiekiem, zasługującym jedynie na część praw i ćwierć głosu w sprawach kluczowych. Zatem sielanka, zapowiadana we wstępie i tytule dokumentu, po tych kilku zdaniach wydaje się umieszczona tam szyderczo. Patriarchalne układy, jakimi przeżarta była ówczesna Francja, nie były zresztą wyjątkiem dla tego kraju, lecz uniwersalnym standardem. W Elfriede Jelinek – język wyzwolenia [NASZA RECENZJA], również pokazywanym podczas festiwalu Millennium Docs Against Gravity, inna wybitna pisarka opowiadała o tym, jak „hartowała się stal”, a pisząc bez ogródek, jak musiała walczyć o podmiotowość jako kobieta i artystka. Austriacka noblistka poprzez pisanie leczyła swoje frustracje związane ze skomplikowaną relacją z matką (częściowo zawarte w zaadaptowanej przez Michaela Haneke Pianistce), siecią powiązań z katolickimi i żydowskimi przodkami oraz mieszczańską przemocą wobec indywidualizmu („społeczeństwo infantylne”).

Żeby jednak oddać sprawiedliwość, 8 mm cudownych lat nie jest jakimś pesymistycznym dramatem, pełnym cierpienia i łez. W żadnym wypadku. Materiały nagrane przez Philippe’a Ernaux ukazują beztroskę dostatniego życia w prowincjonalnym mieście, jakim jawi się owerniackie ​​Annecy, poszukiwania kontaktu z naturą na Masywie Centralnym czy ciekawość świata (szusowanie na nartach lub wakacyjne wypady do Maroka, Anglii, Hiszpanii, Portugalii). Słoneczne kadry ukazują też wspomniane delegacje: czasem angażujące dla samej Annie, jak wyjazd do Chile rządzonego wówczas przez Salvadora Allende, a mające być już za moment wzięte w karby przez inspirowaną przez CIA dyktaturę Pinocheta. Ernaux wspólnie oglądają tam socjalistyczne reformy nowego prezydenta: redystrybucję dóbr pośród najbiedniejszych, nowobudowane fabryki czy zmieniający się wielki port Valparaíso (tak pięknie sfilmowany dekadę wcześniej przez Jorisa Ivensa), spotykają nawet zaangażowaną w pomoc Chilijczykom pierwszą kobietę w kosmosie, Walentinę Tierieszkową. Małżeństwo odwiedza też służbowo Niemcy (festiwal wagnerowski w Bayreuth), Albanię, Rosję (Moskwa) czy Korsykę.

Od niechcenia Annie Ernaux w toku swej eleganckiej, niemal poetyckiej narracji wspomina o przemianach politycznych zachodzących w jej ojczyźnie: śmierci prezydenta Pompidou, smutkowi związanemu z przejęciem urzędu przez chadeka Valéry’ego Giscard d’Estainga, obronie przez Simon Veil prawa do aborcji czy powrotu lewicy do władzy (François Mitterrand). Prywatne, kameralne mikro- zdarzenia związane z jej familią są nieodłącznie scalone z wielką grą toczącą się na salonach w Paryżu. Jej mąż, pełniący przecież urzędnicze funkcje, siłą rzeczy był trybikiem w tej machinie władzy, a reszta rodziny, chcąc nie chcąc, brała także w niej udział. Dokument łączy wątki polityczne z prywatnymi w sposób niepozostawiający złudzeń, że te pierwsze wpływają na nasze życie, jak byśmy ich nie unikali. Noblistka podobnie zresztą tka narrację na kartach swych powieści (choćby w Latach). Koniec końców zamknięte w sześćdziesięciu minutach 8 mm cudownych lat pozostawia pewną dozę optymizmu, wszak jak śpiewała Budka Suflera „po nocy przychodzi dzień”. Kronikarska warstwa tej opowieści jest niczym wyjątkowy skarb, przypadkiem odkopany na strychu kufer ze slajdami z dawno minionej epoki.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk

8 mm cudownych lat

Tytuł oryginalny:
Les années super 8

Rok: 2022

Kraj produkcji: Francja

Reżyseria: Annie Ernaux, David Ernaux-Briot 

Ocena: 4/5

4/5