Festiwal Pięć Smaków 2022 – Klasyczne filmy, których nie możesz przegapić

16 listopada rozpocznie się Festiwal Filmowy Pięć Smaków, a nasz redaktor naczelny Maciej Kowalczyk przygląda się klasycznym obrazom, które znalazły się w programie tej edycji.

Szczególne miejsce w tegorocznym święcie kina azjatyckiego zajmuje rzecz jasna retrospektywa Edwarda Yanga. Przeglądowi tajwańskiego mistrza planujemy poświęcić osobny tekst, więc tylko zaznaczę, żebyście pod żadnym pozorem nie ominęli seansów jego filmów w kinie. Dla tych, którzy jednak skazani są na oglądanie na własnej kanapie, uspokajam, że tylko jeden z sześciu, pełnometrażowy debiut Yanga pt. Tego dnia na plaży, nie znalazł się w odsłonie online. Osobiście niezwykle cieszę się na powtórki kilku arcydzieł Tajwańczyka w odświeżonej cyfrowo wersji oraz na odkrycie trzech nieznanych mi dotąd dokonań, szczególnie zachwalanej przez Pięciosmakową ekipę Konfucjańskiej konsternacji.

Edward Yang
Edward Yang

W programie znajdziecie również sekcję „Hongkong. Kino czasu przemian”, czyli swoisty pejzaż dokonań filmowych z ostatniego ćwierćwiecza. W 1997 roku miasto wróciło z brytyjskich rąk do chińskiej macierzy. Na ceremonii przekazania władzy 30 czerwca koronę reprezentowali m.in. w imieniu Elżbiety II następca tronu książę Karol oraz świeżo wybrany premier Tony Blair z żoną (epizod posłużył za kanwę ostatniego odcinka 5 sezonu netfliksowego The Crown). W miejsce garnizonu byłych kolonistów już 1 lipca przybyły opancerzone transportery, które przywiozły w sumie 4 tysiące chińskich żołnierzy. Według zapewnień Pekinu, specjalny region administracyjny miał aż do 2047 roku zachować autonomię (z wyłączeniem polityki zagranicznej i spraw wojskowych), jednak obietnice te okazały się mrzonką. Państwo Środka coraz mocniej zacieśnia pętlę wokół obywatelskich swobód: dybiąc na jezykową, kulturalną i ekonomiczną odmienność Hongkongu. Od 2014 roku rozpoczęły się tu tzw. rewolucja parasolek, czyli seria wystąpień miejscowej ludności przeciwko zmianie ordynacji wyborczej. Wraz z podniesieniem ręki na demokratyczne wartości Pachnącego Portu zmienia się także jego kino, na co ma rzecz jasna wpływ reżimowa cenzura. Twórcy coraz bardziej spoglądają na obrazy z miejskiego życia, które zaraz może ulec zmianie oraz potajemnie kręcą dokumenty z protestów.

INFERNAL AFFAIRS:
PIEKIELNA GRA (2002)

Infernal Affairs: Piekielna gra

Żeby zobaczyć dawne gatunkowe perełki z Hongkongu musimy zatem razem z Pięcioma Smakami cofnąć się nieco w czasie. Najbardziej znanym z przygotowanego zestawu filmów jest z pewnością Infernal Affairs: Piekielna gra (2002). Obraz, który odniósł tak wielki sukces w kraju i zagranicą, że doczekał się dwóch sequeli, hollywoodzkiego rimejku w reżyserii samego Martina Scorsese (Infiltracja przyniosła mu jedynego Oscara) oraz wiele dzieł nim inspirowanych (jak np. koreańskie Sinsegye Parka Hoon-jeonga). Za reżyserię tego błyskotliwego thrillera z perfekcyjnie skrojonym scenariuszem odpowiadał Andrew Lau i Alan Mak. Ten pierwszy, co ciekawe zaczynał jako operator (zresztą wykonał zdjęcia do całej trylogii). O jego klasie świadczy fakt, że pracował przy kultowym Płonącym mieście Ringo Lama oraz trzech filmach Wong Kar-Waia (Kiedy łzy przeminą, Dni naszego szaleństwa oraz część ujęć do Chungking Express). O popularności filmu zdecydowało też, że w role rywalizujących ze sobą: członka triady i policjanta, obaj infiltrujący przeciwne obozy, wcielili się gwiazdorzy hongkońskiego kina, Tony Leung i Andy Lau. ​​Infernal Affairs odczytywany jest także jako metafora relacji społecznych po roku 1997; mieszkańcy miasta przez tyle lat żyjący w kolonialnym układzie z rządem londyńskim, teraz stawali się nagle poddanymi Chin, które żądały bezwzględnej lojalności. Ten wykrok jest jednym z ukrytych tematów kryminalnej opowieści Lau i Maka.

PTU (2003)

PTU

Pozostając przy kinie gatunkowym, nie mogę pominąć PTU (2003), dzieła spod ręki mistrza Johnniego To. Według zapowiedzi Marcina Krasnowolskiego to „hipnotyczna, nocna ballada sensacyjna”. Tytuł filmu jest skrótem od Police Tactical Unit, autentycznej jednostki sił specjalnych działającej w Hongkongu. Fabuła koncentruje się na działaniach policjantów z tego oddziału, którzy w ciągu jednej nocy muszą odnaleźć broń niejakiego sierżanta Lo Sa (jeden z ulubionych aktorów To, Suet Lam). Realizacja miała trwać aż dwa lata, przez liczne opóźnienia zdjęć i gdy produkcja trafiła do kin, zbiegła się z epidemią SARS. Na ulicach miasta było pusto, podobnie jak na ekranie podczas nocnej eskapady gliniarzy. Zresztą po covidowym lockdownie sami mamy w tym względzie pewne doświadczenie. Film doczekał się całego szeregu luźno powiązanych kontynuacji, choć żadna z nich nie dorównała ponoć poziomem do oryginału autorstwa To.

FUNKY FOREST (2005)

funky forest

Po zdyscyplinowanym sensacyjniaku zażyjmy odrobiny szaleństwa z japońskim Funky Forest (2005), komedią stworzoną przez trio ​​​​Katsuhito Ishii, Hajime Ishimine i Shunichirô Miki. Największym dorobkiem mógł się na tamtym etapie pochwalić ten pierwszy, wcześniej realizując choćby Smak herbaty (2004), które najkrócej można opisać jako film Studia Ghibli z żywymi aktorami. Ishii miał wnieść do projektu zacięcie do surrealizmu, Ishimine – fascynacje musicalowe, a Miki – body horror, odczytywany jako hołd dla twórczości Davida Cronenberga. Po drugiej stronie zobaczymy m.in. japońskiego gwiazdora Tadanobu Asano, znanego z dzieł Koreedy, Kitano czy Miike Susumu Terajimę, zwykle grającego gangsterów z Yakuzy i Hideaki Anno, twórcę anime Neon Genesis Evangelion. W zapowiedzi tego tytułu Łukasz Mańkowski z szelmowskim uśmiechem założył, że ​​może to być najbardziej absurdalny obraz w historii festiwalu. Fani zaliczyli ową szaloną produkcję do nieoficjalnego nurtu Japanese New Weird, zaś sami twórcy w świadomy sposób podsumowali cały ruch i odnieśli się ironicznie do stereotypów jakie przez lata przykleiły się do Japończyków. Ich obślizgła satyra traktuje więc o dziwności i zamiłowaniu do erotyki rodaków (Ero guro nansensu), ale ujmuje je w takie ramy, które pozwalają złapać dystans wobec omawianych zjawisk. Pięć Smaków poleca seans przeżywać kolektywnie, co jest pewną tradycją w wiernej acz nadal zbyt małej fanbazie tego wariackiego konceptu.

Ponadto na naszych łamach przeczytacie niebawem analityczny tekst Domi Konopielko o hongkońskim Motylu (2004), lesbijskim dramacie w reżyserii Yan Yan Mak, która współpracowała wcześniej z Wong Kar-Waiem przy Spragnionych miłości.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk