Śmierć dźwiękowca – recenzja filmu „24” – Pięć Smaków

Jak wysoko dźwiękowiec powinien trzymać mikrofon, by mieć pewność, że nie przeszkodzi kopulującej parze wydobyć z siebie jęków rozkoszy zadowalających reżysera? Czy, zbierając śpiew wokalistki na scenie, może przysłonić wyklaskujące rytm chórzystki? Jakie odgłosy da się zebrać, nagrywając miasto – szum pędzących samochodów, przypadkowy wrzask kobiety, stukot trwającej w pobliżu budowy? Te i dwadzieścia jeden innych pytań stawia Royston Tan w swoim najnowszym projekcie, 24 (2021). Singapurski filmowiec-numerolog (4:30, 881) zaangażował w nim Jamesa Choonga, z zawodu dźwiękowca, i łamiąc niepisane zasady, skierował kamerę właśnie na niego, analizując podstawę medium – zależność pomiędzy tym, co w utworze widziane, a tym, co słyszane.

Choong przez całe 76 minut metrażu mierzy się z prawdopodobnie największymi wyzwaniami dla bezszelestnego i zgrabnego poruszania. Jak wtedy, gdy na scenie, prawdopodobnie nie znając scenariusza wystawianego spektaklu, musi przebijać się pomiędzy aktorami, albo kiedy na kajaku pośród lilii wodnych siedzi, jakby połknął kij, by woda przypadkiem nie poruszyła się zanadto. Royston Tan łączy tu ze sobą techniczne wyrafinowanie na obu polach – gracji dźwiękowca akompaniują przemyślane, statyczne kadry, z niekiedy wyśmienitą, nietuzinkową inscenizacją. W niektórych z dwudziestu czterech sekwencji pojawiają się mniej lub bardziej zobowiązujące fabuły, choć reżyser zdaje się nie ukrywać, że nie zależy mu na storytellingu. 24 składa się na niezwykle ciekawy portret Singapuru jako społeczności zbudowanej na całkowitych sprzecznościach, przez ludzi wyznających inne systemy wartości, religie i należących do różnych od siebie kultur. A jednak ten zbiór niepowiązanych ze sobą scen tworzy wspólną całość, tak jak użytkownicy mandaryńskiego, angielskiego, malajskiego, tamilskiego i przynajmniej kilkunastu innych języków składają się na jedno państwo-miasto.

24

Czasami obecność realizatora dźwięku w kadrze zdaje się logicznie uzasadniona – w scenie rozgrywającej się na planie, czy kiedy zbiera na nośnik pełne emocji monologi. Równie często Choong pasuje jednak do mise en scène jak pięść do nosa, wybijając z filmowej immersji, nakłaniając do poddania diegezy głębszej obserwacji i analizy spektaklu wraz z reżyserem. Polska premiera 24 odbyła się na festiwalu Pięć Smaków, w prawdopodobnie najmniej sprzyjających warunkach wyświetlaniu dźwiękowych eksperymentów – obok retrospektywy dorobku Edwarda Yanga, tajwańskiego mistrza manipulacji fonią. Royston Tan w swoim najnowszym projekcie, zawieszonym gdzieś pomiędzy wideoesejem a dokumentem, nie porywa się jednak na odkrywanie odkrytego – unikając teoretyzowania, wymaga od widza raczej kontemplacji, aniżeli zrozumienia. Jego obraz stanowi znakomite dopełnienie pokazów Tego dnia na plaży, Terrorystów czy I raz, i dwa, prezentując inne od głównonurtowych formy łączenia sfery audialnej z wizualną.

Michał Konarski
Michał Konarski

24

Tytuł oryginalny:
 24

Rok: 2021

Kraj produkcji: Singapur

Reżyseria: Royston Tan

Występują: James Choong i inni

Dystrybucja: brak

Ocena: 3.5/5

3,5/5