Kino irańskie opatentowało mistrzowskie połączenie dokumentu z fabułą – wystarczy wspomnieć twórców, takich jak Abbas Kiarostami, Mohsen Makhmalbaf czy Jafar Panahi. Ten zabieg wydaje się nie tylko artystycznym wyborem, ale też praktycznym rozwiązaniem w kraju, gdzie cenzura i ograniczenia budżetowe utrudniają realizację filmów fabularnych. Forma dokumentalna umożliwia większą elastyczność, a reżyser, często angażując się w narrację, dodaje dziełu dodatkowych znaczeń. Nie sposób zliczyć nagród i nominacji zagranicznych festiwali dla tego typu projektów.
W 1001 Frames Iranka z amerykańskim paszportem Mehrnoush Alia sięga po język dokumentu, osadzając fabułę wokół castingu do roli Szeherezady w najnowszym dziele uznanego twórcy. Kamera, choć statyczna, momentami błądzi, próbując uchwycić pełnię prawdy. Przesłuchania stają się pretekstem do krytycznego spojrzenia na rodzimą branżę filmową i pozycję kobiet w jej strukturach. Autorka bada granice tego, co dopuszczalne, prowokując i konfrontując aspirujące aktorki nie tylko z reżyserem, ale też z rzeczywistością, w której muszą się odnaleźć. Początkowo casting wydaje się standardową selekcją, jednak stopniowo rozmowa staje się coraz bardziej niepokojąca – mężczyzna sugeruje, że kobiety pragnące roli muszą wchodzić z nim w relacje różnego rodzaju, by ją otrzymać.

Alia porusza także – od zawsze drażliwy nad Zatoką Perską – temat praw autorskich. W jednej ze scen była żona reżysera twierdzi, że to ona jako pierwsza wpadła na pomysł ekranizacji historii Szeherezady. Dochodzi do konfrontacji, podczas której ten odpowiada, że historia nie należy do jednej osoby. To bardzo wymowne, bo sama twórczyni 1001 Frames wystąpiła w Bohaterze Asghara Farhadiego – reżysera oskarżonego o plagiat pomysłu swojej uczennicy, tak jak wcześniej Kiarostami i Panahi.
Choć film stawia ważne pytania, jego analiza opiera się na dość prostym przekazie, co nie wychodzi mu na korzyść. W Witaj, kino Makhmalbafa, który również dokumentował casting, największą siłą była autentyczność – setki ludzi pragnących współpracy z reżyserem i marzących o wejściu do świata kina. W obu tych obrazach młode dziewczyny szukają ucieczki od swojej rzeczywistości. Jednak w przypadku dzieła Alii to poszukiwanie wydaje się niewiarygodne – być może dlatego, że od początku zdajemy sobie sprawę, iż prowokacje reżysera stanowią jedynie pretekst do ukazania sytuacji w Iranie. Bardziej cenię twórców, którzy niczym w perski dywan wszywają irańską perspektywę na kino, ukazując rzeczywistość islamskiego reżimu i sposoby, w jakie ludzie próbują się w niej odnaleźć.


1001 Frames
Rok: 2025
Kraj produkcji: Iran, USA
Reżyseria: Mehrnoush Alia
Ocena: 2,5/5