Uciekając przed sobą samym – recenzja filmu „Zatrzyj ślady”

Temat traumy był już niejednokrotnie eksploatowany w kinematografii. Najczęściej o trudach radzenia sobie ze stresem pourazowym opowiadano w kontekście weteranów wojennych, jak choćby w klasycznym dramacie "Łowca jeleni" czy nieco młodszym obrazie "Bracia". "Zatrzyj ślady" również podejmuje tę problematykę, w niebanalny sposób mieszając ze sobą historię o trudach ojcostwa, dojrzewaniu i wykluczeniu społecznym.

Debra Granik to twórczyni, która lubi przedstawiać w swoich dziełach swoisty rewers amerykańskiego snu. W roku 2010 wypłynęła na szerokie wody świadomości widzów dramatem „Do szpiku kości”, malując ponury obraz zapomnianej przez świat Krainy Ozark. Na zdziczałej i zepsutej prowincji młoda dziewczyna podejmuje się desperackiej próby odnalezienia swojego ojca, amfetaminowego kucharza, bez którego straci swoją ziemię i dom. W „Zatrzyj ślady” do czynienia mamy z kontynuacją posępnego wizerunku Stanów Zjednoczonych, jako miejsca pełnego wyrzutków społecznych i ludzi uciekających przed krzywdą jaką zafundował im amerykański świat. Ale czy ucieczka może faktycznie przynieść ulgę w cierpieniu? Jeśli tak, to jakim kosztem

Will i Tom, ojciec i córka, prowadzą koczowniczy styl życia w jednym z leśnych rezerwatów stanu Oregon. Dla młodej dziewczyny dom jest pojęciem wypaczonym. Dom jest przy jej ojcu, w zimnym namiocie pośrodku lasu. Mają tylko siebie, cała reszta świata zdaje się nie liczyć. Cywilizacja kojarzy się jedynie z wyprawami do miasta, dzięki którym Will może zarobić trochę pieniędzy handlując psychotropami i kupując w markecie niezbędne do przetrwania w dziczy zapasy. Gdzieś między wierszami maluje się obraz żyjących na uboczu społeczeństwa weteranów wojennych, którzy – podobnie jak filmowa para – tworzą swój azyl w lesie. To właśnie z nimi Will handluje benzodiazepinami, bardzo silnymi środkami przeciwlękowymi. Choć leki mogą przynieść chwilową ulgę, ostatecznie nie są w stanie uwolnić umysłu od koszmarów przeszłości. Z czasem okaże się, iż traumatyczna służba wojskowa prześladuje również Willa.

Chwilowy powrót na łono społeczeństwa wiąże się z dyskomfortem i lękiem. Ojciec z córką zostają przymusowo osadzeni z powrotem w społeczeństwie przez amerykańskie służby – otrzymują zakwaterowanie, pojawia się praca dla Willa, Tom ma pójść do szkoły. To co miało być społecznym zmartwychwstaniem, przynosi tylko ból, stare nawyki biorą górę, nim bohaterowie zdążą przywyknąć do nowej rzeczywistości, rozpoczyna się ponowna ucieczka w dzicz

„Zatrzyj ślady” to surowy dramat ze społecznym zacięciem pozbawiony taniego efekciarstwa. Narracja jest stonowana i powolna, praca kamery zachowawcza, a kadry zawsze pokazują tylko to co konieczne do zrozumienia historii. Ascetyczna strona wizualna wspierana jest głównie ciszą, albowiem muzyka pojawia się w filmie tylko na chwilę. Prosta historia oddziałuje silnie za sprawą genialnego aktorstwa. Ben Foster odgrywa Willa minimalistycznie, ale bezbłędnie – choćby jeden rzut oka wystarcza by dostrzec niebotyczne cierpienie jego postaci. Jednak to Thomasin McKenzie urzeka najmocniej – Tom jest niezwykle naturalna i zaskarbia sympatię swoim jakże niewinnym spojrzeniem. Dziewczyna musi przejść przyśpieszony kurs dojrzewania by zrozumieć, że to co jest zepsute w Willu, bynajmniej nie jest zepsute w niej, a ucieczka ojca nie jest jej ucieczką.

Debra Granik zgrabnie miesza dramat społeczny z gatunkiem comning-of-age, serwując bardzo solidne i emocjonalne kino. Kilka scen potrafi chwycić za serce, a ascetyczna narracja sprawnie potęguje immersje. Psychiczne urazy, społeczna izolacja, skrzywdzeni weterani, a wreszcie ojcostwo i dojrzewanie dziecka tworzą mieszankę grożącą popadnięciem w pretensjonalny patos, ale „Zatrzyj ślady” z pełną wrażliwością zgrabnie łączy te elementy. I za to należą się brawa.

Przemek Polak
Przemek Polak
Zatrzeć ślady plakat

Zatrzyj ślady

Tytuł oryginalny: „Leave No Trace”

Rok: 2018

Gatunek: Dramat

Kraj produkcji: USA

Reżyser: Debra Granik

Występują: Ben Foster, Thomasin McKenzie i inni

Ocena: 3,5/5