Żar tropików – recenzja filmu „Zama”

"Zama", dzieło Lucrecii Martel wywołuje powszechny zachwyt krytyków. Ciepłe przyjęcie na zeszłorocznym festiwalu w Wenecji, głosy uznania po niedawno minionych Nowych Horyzontach, a przede wszystkim wskazanie przez FIPRESCI, jako jednego z czterech kandydatów na film roku, windowały oczekiwania. W tym kontekście bardzo cieszy decyzja o dystrybucji. Choć to produkcja raczej bez szans na frekwencyjne rekordy, pozostaje nie lada gratką dla wytrawnych kinomanów.

“Zama” to adaptacja powieści czołowego argentyńskiego pisarza Antonio di Benedetto. Jego twórczość bywa porównywana z dziełami Fiodora Dostojewskiego, a wspomniana lektura uważana jest za najwybitniejsze osiągnięcie autora i stanowi pierwszą część tzw. trylogii oczekiwania. Akcja rozgrywa się w XVIII wieku w hiszpańskiej kolonii na terenach dzisiejszego Paragwaju, a tytułowy bohater Don Diego de Zama pełni tam funkcję corregidora – wysoko postawionego urzędnika korony. Zagubiony wśród zawiłości obcej dla siebie kultury z upragnieniem czeka na list z decyzją o przeniesieniu do bardziej cywilizowanej placówki, który nigdy nie nadchodzi. Tę historię na ekran przeniosła Lucrecia Martel – twórczyni m.in. nagrodzonego w Berlinie “Bagna” oraz ciepło przyjętych w Cannes “Świętej dziewczyny” i “Kobiety bez głowy”.

Do egzystencjalnego tonu książki dodała od siebie garść gorzkiej ironii w spojrzeniu na kolonializm. Obserwowanie zagubionego bohatera-służbisty w zderzeniu wyuczonych  formalistycznych konwenansów, ze ścianą w postaci gry pozorów ludzi, którzy zupełnie go nie rozumieją, stwarza poczucie odrealnienia. Widać to już po samym wyglądzie. Zama w pełnym rynsztunku w zderzeniu z półnagimi autochtonami wygląda groteskowo, co jeszcze bardziej podkreśla jego wyobcowanie. Cechuje go jednak silne poczucie przynależności i lojalności wobec króla. Bohater mimo kłód ciągle rzucanych mu pod nogi, niezmordowanie nachodząc zwierzchników płaszczy się przed nimi, oczekując formalnej zgody na przeniesienie. Jego trud zdaje się  daremny, co prowadzi do obłędu, gdyż zgodnie ze słowami Alberta Einsteina “szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Tworzy to posmak kafkowskiego biurokratycznego uwikłania. 

W tle bez przerwy przewija się wątek poszukiwania, lokalnego postrachu, zbrodniarza Vicuñy Porto, który wnosząc po relacjach mieszkańców może być niczym kot Schrodingera, jednocześnie żywy i martwy. Czy kiedykolwiek istniał, a może to tylko wymysł społeczności znudzonej codziennością, a tropienie go, czy nawet rozprawianie o jego rzekomych zbrodniach i domniemanej egzekucji staje się atrakcją nadającą życiu koloryt? Czy polowanie na nieistniejący cel nie jest tym samym, co wieczne oczekiwanie na decyzję przez Zamę?  

Martel dopełnia swojej wizji również poprzez ciekawe formalnie zabiegi. Podbija w teorii niepasujące do obrazu, niepokojące dźwięki tła. Skrzypienie, klikanie, odgłosy zwierząt, zawodzenie, szloch, wysuwają się tu często na pierwszy plan przed dialogami. Stosuje też tzw. dźwięk Sheparda,  chętnie używany m.in. przez Hansa Zimmera, ton który tworzy iluzję ciągłego narastania. Dochodzi do tego tropikalna muzyka relaksacyjna brazylijskiego duetu Los Indios Tabajaras, pozostająca często w kontrze do wydarzeń na ekranie. W warstwie wizualnej, wśród niesamowicie wysmakowanych, malarskich kadrów, często przewija się jakiś oderwany od reszty element jak zbłąkane zwierzę, czy przemykający tubylcy.  

Wszystko to pozwala widzowi mocniej wniknąć w coraz to bardziej zaburzony umysł Zamy, co skojarzyło mi się z twórczością Wernera Herzoga, czy “Czasem Apokalipsy” Francisa Forda Coppolli. A jednak “Zama” to znacznie bardziej stonowany obraz, flirtujący wręcz ze slow cinema. Film kostiumowy w arthouse’owym wydaniu, nienastawiony na typowe “dzianie się”. Może równie dobrze zniecierpliwić i odrzucić widza, co go zahipnotyzować surrealizmem i onirycznym klimatem.  Polecam przekonać się samemu i skusić na wizytę w kinie, gdyż tylko na dużym ekranie otrzymamy pełnię tego niecodziennego doświadczenia.

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
Zama plakat

Zama

Tytuł oryginalny: „Zama”

Rok: 2018

Gatunek: dramat, kostiumowy

Kraj produkcji: Argentyna / Francja / Hiszpania / Holandia / USA

Reżyser: Lucrecia Martel

Występują: Daniel Giménez Cacho, Lola Dueñas, Matheus Nachtergaele

Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Ocena: 3,5/5