Zimny trup – recenzja filmu „Wielkie zimno”

„Debiuty rządzą się swoimi prawami” – to truizm tak wyświechtany, że nikomu z pewnością nie chce się z nim nawet polemizować, jednak kiedy oglądałem „Wielkie zimno”, właśnie taka myśl przychodziła mi do głowy. Dobrze pamiętam energię bijącą z „Clerks” Kevina Smitha, czy „Wściekłych psów” Quentina Tarantino. I chociaż nie chcę nawet porównywać filmu Francuza do tych klasycznych już produkcji, ale jednego jestem pewien: Gérard Pautonnier to człowiek z tej samej gliny co wyżej wymienieni reżyserzy – fan kierowany miłością do dziesiątej muzy.

Historia zaczyna się w zakładzie pogrzebowym, w prowincjonalnym francuskim miasteczku, którego rolę odgrywa Kraków. Edmond (Olivier Gourmet) właściciel firmy boryka się z problemami finansowymi, których przyczyna jest dość oczywista. W jego miejscowości po prostu dawno nikt nie umarł. Przez pierwszą część filmu obserwujemy więc pracowników, próbujących wypełnić sobie czas wizytami w pobliskim barze, szefa ucinającego potencjalne koszty gdzie to tylko możliwe oraz całą ich trójkę odprowadzającą pełnym nadziei wzrokiem lokalne staruszki, licząc na (nie)szczęśliwy wypadek. Kiedy wreszcie wyczekane zlecenie się pojawia, fabuła zaczyna rozkręcać się, dostarczając nam wiele nieoczekiwanych zdarzeń, będących pretekstami do typowo komicznych gagów.

Reżyserski warsztat Pautonniera robi naprawdę dobre wrażenie. Twórcy udało się zbudować klimat pozbawionej życia prowincji, która budzi jednocześnie pożałowanie, dla jej znudzonych mieszkańców, jak i nostalgię, za spokojnym niespiesznym życiem. Pozytywne odczucia potęgują zdjęcia, uchwycające pokryte śniegiem dachy i ulice przedstawiają iście sielankowy obraz. Widać zresztą, że kadrowanie było dla twórcy jedną z najważniejszych rzeczy w filmie. Niejednokrotnie puszcza on do widza oko, nawiązując do scen z klasyków takich jak, chociażby „Dobry, zły i brzydki”. Mam zresztą wrażenie, iż to właśnie możliwość ukrywania w „Wielkim zimnie” kolejnych nawiązań sprawiała francuzowi Francuzowi największą radość. Co spowodowało, że w jego dziele przeplata się wspomniana już estetyka rodem z westernu, ta charakterystyczna dla zarabiających krocie komedii z udziałem Danny’ego Boona oraz forma zgodna z gatunkiem czarnej komedii, przypominająca, chociażby „Płytki grób” Danny’ego Boyle’a czy „Ciało” duetu Saramonowicz-Konecki.

Humor w filmie bazuje na łamaniu głęboko osadzonego w kulturze tabu, związanego ze śmiercią, czyniąc z niej stan pożądany i wyczekiwany oraz w nie mniejszym stopniu na relacjach zrezygnowanych pracowników, ze skąpym szefem. Żarty te z pewnością należą do uniwersalnych i raczej nie rażą widza szczególną nachalnością, co zawsze uważam za zaletę w komediach. Z drugiej strony kilkakrotnie zabrakło pójścia w nich o kilka kroków dalej. Wątpię, aby ta, traktująca przecież dość ciężki temat, komedia była w stanie kogokolwiek zbulwersować, czy obrazić. Może nastały już takie czasy, że tworząc film za publiczne pieniądze, artysta musi trzymać się bezpiecznych rozwiązań, nie wywołujących kontrowersji.

Sama fabuła nie toczy się jedynie jako pretekst do połączenia kolejnych gagów, a zawiera w sobie kryminalną intrygę. Z bólem serca muszę jednak przyznać, że to właśnie ona jawi się jako najsłabsza część całego przedsięwzięcia. Nie dość, że jej podstawa nie jest zbyt dobrze nakreślona, to zakończenie pozostawia wielki niedosyt. Nie mogę jednak wykluczyć, iż to jedynie kwestia mojej interpretacji, a wątek kryminalny był tylko zabawą z widzem, rodzajem zasłony dymnej, która miała odwrócić jego uwagę, a nie pełnoprawnym głównym wątkiem.

Wielkie zimno” to film naprawdę solidnie wykonany warsztatowo i chociaż fabularnie w wielu miejscach można poczuć niedosyt, a komediowo brakuje mu zdolności umiejętnej „jazdy po bandzie”, to sumarycznie odbieram go raczej pozytywnie. Gérard Pautonnier nie dokonał cudu i nie stworzył w swoim debiucie dzieła, które warte jest wpisania w popkulturowy kanon, ale na pewno pokazał, że warto śledzić rozwój jego kariery.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

Wielkie Zimno


Rok: 2017

Gatunek: Czarna Komedia

Reżyser: Gérard Pautonnier

Występują: Jean-Pierre Bacri, Arthur Dupont, Olivier Gourmet i inni

Ocena: 3/5