KSW: The Movie – recenzja filmu „Underdog”

W ciągu piętnastu lat swojej historii federacja KSW doczekała się statusu marki nie tylko rozpoznawalnej, ale i szczerze uwielbianej przez Polaków. Nic więc dziwnego, że jeden z ojców tego sukcesu - Maciej Kawulski - poczuł potrzebę szukania nowych wyzwań. Działacz postanowił spróbować swoich sił jako reżyser i trzeba przyznać, że poszedł na całość, gdyż już w debiucie zrealizował wysokobudżetowy film pełnometrażowy, czego owocem jest wchodzący na dniach do kin “Underdog”.

Głównym bohaterem obrazu Kawulskiego jest pochodzący z Ełku zawodnik MMA – Borys “Kosa” Kosiński, który zakończył karierę sportową w atmosferze skandalu. Po wygranej walce o tytuł mistrzowski wykryto w jego organizmie niedozwolone substancje, co spowodowało przekazanie pasa pokonanemu Deniemu Takajewowi (w tej roli Mamed Chalidow). Będący żywą legendą federacji rywal nie jest zadowolony z okoliczności obrony prymatu w swojej kategorii wagowej i pragnie powtórzenia pojedynku, mogącego jednoznacznie rozstrzygnąć, kto naprawdę zasłużył na tytuł.

Czas wywołanej dyskwalifikacją, przymusowej przerwy od sportu Kosa spędza w rodzinnym Ełku, gdzie trudni się fizyczną pracą taką jak ochrona w dyskotece, czy spawanie kolejowych wagonów. W wolnych chwilach pomaga w lokalnym klubie bokserskim, gdzie od wielu lat trenerem jest jego ojciec. Relacje zawodnika z tatą nie są łatwe, gdyż ten ciągle wypomina synowi, że szlachetny gentlemański sport, jakim jest pięściarstwo, rzucił na korzyść bestialskich i brutalnych walk w klatce. Jednak panowie darzą się wzajemną troską oraz bardzo szorstką i rzadko okazywaną miłością. Przebywając w swojej małej ojczyźnie Borys zakochuje się w Ninie – weterynarz, którą pamięta jeszcze jako koleżankę z podstawówki. Rodzące się między nimi uczucie, jak i przygarnięty przez zawodnika pies przybłęda sprawiają, że powrót do walk po odczekaniu zawieszenia coraz mniej uśmiecha się Kosińskiemu. Jednak ciągłe namowy Takajewa i kryzys w życiu protagonisty sprawiają, że postanawia podnieść rękawicę i stanąć do ostatniej, być może najważniejszej walki w swoim życiu.

Sama historia jest typową dla kina sportowego sztampą. Zapomniany zawodnik musi odbudować podupadającą formę, aby odkupić swoje winy w oczach fanów. Jednak twórcy z pewnością nie chcieli, żeby “Underdog” stał się dziełem banalnym i łudząco podobnym do innych filmów tego nurtu, co pokazali szczególnie w warstwie wizualnej. Już pierwsza scena szokuje świeżym podejściem. Niczym w grze FPS, czy głośnym “Hardcore Henry” widzimy z oczu bohatera przygotowania w szatni, wyjście do klatki i samą walkę. Nie jest to jedyny ciekawy, eksperymentalny zabieg. Twórcy stają na głowie, by zaskoczyć widza nietypowymi ujęciami oraz niebanalną estetyką. Czasami wychodzi to zaskakująco dobrze, jak w świetnej, pełnej napięcia i emocji scenie erotycznej Aleksandry Popławskiej i Eryka Lubosa, czasami dość pokracznie. Niestety brakuje w tych poczynaniach konsekwencji, co finalnie tworzy szalenie niespójny obraz. Najbardziej dopieszczone są oczywiście sceny treningów i walk, niestety również dość nierówne. Niektóre potrafią zrobić niesamowite wrażenie, inne przywodzą na myśl karykaturalny styl kojarzący się bardziej z reklamą dezodorantu niż dziełem kinowym. Sam film ma zresztą wiele z reklamą wspólnego. Logotypy KSW, Polsatu czy marek sprzętu sportowego wyskakują z każdej możliwej strony, ale tego chyba spodziewał się każdy.

Mimo że nie wszystko się udało, w warstwie audiowizualnej “Underdoga” czuć duże ambicje. Zupełnie inaczej jest ze scenariuszem, za który odpowiadał Mariusz Kuczewski, znany między innymi z żenującego serialu “Trzecia połowa”. Niestety dialogi w filmie Kawulskiego do bólu przypominają te z produkcji TVP, a dodatkowo wzbogacone są gagami rodem z filmów Patryka Vegi, czyli starymi dowcipami i internetowymi historyjkami włożonymi w niedbały sposób w usta bohaterów. Niektóre ze scen bywają absurdalne, niewnoszące niczego do fabuły i po prostu zbędne. Największym kuriozum w całej historii jest chory na zespół Tourette’a trener, który o swoim schorzeniu przypomina sobie niemal wyłącznie w momentach, w których aktualnie mówione zdanie przedzielone przekleństwem nabiera nowego, komediowego wymiaru. Co ciekawe, twórcy zdają się być świadomi dialogowych niedociągnięć, bardzo często decydując się na portretowanie bohaterów bez słów, czy to w scenach treningów, czy portretując upadek Kosy na zdrowiu fizycznym i psychicznym.

Każda z tych scen daje Erykowi Lubosowi olbrzymie pole do popisu. Znany ze “Sztuki kochania” czy “Mojej krwi” (gdzie również wcielił się w zawodnika sztuk walki) aktor znakomicie wszedł w rolę. Jego sposób chodzenia, mowa ciała, pewność siebie zmieniają się wraz ze stopniem przygotowania do walki. Zarówno pokazując upadek na zdrowiu, jak i stopniowe wracanie do formy Lubos przekazuje to dosłownie całym sobą. Amatorsko boksujący od lat aktor zdawał się czekać na tę rolę całe życie, czego najdobitniejszym potwierdzeniem są sceny kręcone w oktagonie. Swoim ruchem podczas walki Kosa nie odstaje od rywala, w którego wciela się przecież żywa legenda polskiego MMA. Wielka szkoda, że nie możemy mówić o symetrycznej sytuacji w przypadku dramatycznych fragmentów dzieła. Każda kwestia wypowiadana przez Chalidowa brzmi sztucznie i pusto. Zawodnik sprawia wrażenie, jakby czytał z kartki i to bez uprzedniego przygotowania. Wielokrotnie widzieliśmy w kinie fenomenalnie przygotowanych naturszczyków, jednak wszystko wskazuje na to, że w takim przypadku niezbędny jest doświadczony reżyser, który umiejętnie poprowadzi takiego aktora. W “Underdogu” nie było o tym mowy, zwłaszcza że sam Kawulski w swojej małej roli również wypada naprawdę źle. Z dość szerokiej gamy zatrudnionych w filmie sportowców i celebrytów ciężko znaleźć choć jedną osobę, która wyróżniałaby się pozytywnie. Drewniane aktorstwo gości szczególnie razi po oczach, kiedy mamy okazję skonfrontować ich bezpośrednio z prezentującymi wysoki poziom Popławską, Chabiorem, Boberkiem czy wymienionym już Lubosem.

Najnowszy projekt spod znaku KSW, jakim jest “Underdog”, znalazł się w ciężkiej sytuacji. Nie sposób wszak zrobić dobre kino, bazując na złym scenariuszu. Jednak obsadzony w głównej roli Lubos pokazał, że ma serce do walki i swoją pełną zaangażowania kreacją uchronił film przed wyliczaniem go w gronie największych niewypałów rodzimego kina. Co prawda nie mógłbym z czystym sumieniem polecić Państwu debiutu Macieja Kawulskiego za całokształt, ale uważam, że postać Kosińskiego czy ciekawe zdjęcia powodują że wizyta w kinie nie jest czasem zupełnie straconym.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Underdog

Underdog

Rok: 2019

Gatunek: dramat sportowy

Kraj produkcji: Polska

Reżyser: Maciej Kawulski

Występują: Eryk Lubos, Mamed Chalidow, Aleksandra Popławska i inni

Dystrybucja: Next Film

Ocena: 2/5