36. Warszawski Festiwal Filmowy – redakcyjny top 10

Mimo niezwykle trudnego pandemicznego czasu dla nas wszystkich, który dotknął także kina udało się, niemal rzutem na taśmę, przeprowadzić 36. edycję Warszawskiego Festiwalu Filmowego w formie tradycyjnej. Z zachowaniem dystansu i w maseczkach, ale z nie mniejszym niż zwykle apetytem na kino, uczęszczaliśmy do Kinoteki i Multikina Złote Tarasy na festiwalowe seanse. Teraz mamy dla Was top 10 tegorocznego WFF według naszej redakcji. A w niej m.in. horror, dwie animacje i mumblecore. ​

10. Wygnanie

Tegoroczny kosowski kandydat do Oscara, Wygnanie, był pokazywany w ramach Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Główny bohater, Xhafer (grany przez niemieckiego aktora chorwackiego pochodzenia Mišela Matičevicia) to inżynier chemiczny po czterdziestce pracujący w firmie farmaceutycznej. Od lat mieszka w Niemczech, gdzie ma żonę (w tej roli Sandra Hüller) i trójkę córeczek, aczkolwiek urodził się i wychował w Kosowie, wciąż płynnie mówi po albańsku i czuje się obcy. Pewnego dnia znajduje na swojej furtce powieszonego szczura, zwierzęcia którego się panicznie boi. Wydarzenie to budzi w nim strach i pcha do myśli na temat swojej tożsamości: czy aby na pewno jest tu chciany? Wytwarzanie atmosfery grozy ze zwykłych sytuacji oraz ciągłe pytanie „czy tu naprawdę jest coś nie tak, czy to tylko moja obsesja” przywołują na myśl inną premierę tegorocznego Berlinale – Asystentkę Kitty Green. Xhaferowi coraz więcej rzeczy wydaje się podejrzanych, a jednocześnie każda próba konfrontacji swoich odczuć ze światem kończy się zbywaniem tych ostatnich i niezrozumieniem. Pytanie czy jest on ofiarą ksenofobii, czy własnych zaburzeń psychicznych jest konsekwentnie budowane przez cały seans. Przecież już Jordan Peele w Uciekaj! pokazał nam, jak bardzo teoretycznie otwarci ludzie mogą skrywać w sobie pokłady rasizmu, a ich wyciągnięte ręce i głosy na Obamę kryć w sobie sztylety.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

9. Mia pragnie zemsty

W swojej drugiej fabule, Mia pragnie zemsty, Bogdan Bogdan Theodor Olteanu wie już, że chce się ujawnić. Ujawnić jako brutalny krytyk rodzimej kinematografii, co w tak małym kraju jak Rumunia musi stanowić sporą odwagę. Produkcja ta, podobnie jak inny europejski mumblecore Les coquillettes Sophie Letourneur, opowiada w pierwszej kolejności właśnie o kinie. Tam mieliśmy grupę przyjaciółek jadących na festiwal filmowy w Cannes, tumamy grupkę próbujących sobie radzić z życiem aspirujących aktorek. Efekt jest ten sam – rozmowy o większych i mniejszych nazwiskach i miłosnych uniesieniach w towarzystwie kolejnych wypalanych papierosów i kolejnych wypijanych butelek wina. Tytułowa bohaterka jest prześladowana przez swojego wyjątkowo zaborczego i zazdrosnego partnera, którego co ciekawe, niczym żony Porucznika Columbo, nigdy nie zobaczymy, ani nie usłyszymy na ekranie. Jest już tym zmęczona. Postanawia się odegrać. Najlepszym sposobem na zemstę wiernej, ale wciąż bezpodstawnie oskarżanej i atakowanej, partnerki jest przecież zdrada. Przynajmniej w mniemaniu głównej bohaterki. Ale nie byle jaka zdrada, w końcu to świat sztuk wizualnych. Musi być to zdrada udokumentowana na taśmie filmowej. Okazuje się to jednak nie takie proste.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

8. Niezidentyfikowany

W natłoku, dominujących na festiwalach, poruszających problemy społeczne dramatów miło jest zobaczyć sprawnie zrobione kino gatunkowe. Do takiego możemy zaliczyć Niezidentyfikowanego w reżyserii Bogdana Apetriego (jego debiut Peryferia pokazywano na 26. edycji WFF w 2010 roku). Rumun w swoim filmie przedstawia nam policjanta z wydziału kryminalnego, który deklaruje, że jeśli przejmie sprawę swojego kolegi bez trudu zakończy ją w kilka dni. Powiedzieć jak będzie przebiegało całe dochodzenie, to w dużej mierze zepsuć widzom radość z obserwowania go, natomiast mogę zapewnić, że mamy do czynienia z intensywnym kinem kryminalnym, w którym autor skrupulatnie prowadzi jeden wątek, nie odbiegając bez potrzeby na boki. A nawet najbardziej prozaiczne zdarzenie może mieć ważne skutki dla całej intrygi. Pojawiają się tu dywagacje o wartości ludzkiego życia, w zależności od grupy społecznej i statusu, czy zagadnienia zbrodni doskonałej.

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

7. Spirala

Spirala to debiut Cecílii Felméri, młodej reżyserki pochodzenia węgierskiego urodzonej w Kluż-Napoka w sercu rumuńskiej Transylwanii. Film dzieje się gdzieś na madziarskiej prowincji. Uciekli tu z miasta jakiś czas temu Bence (rumuński gwiazdor Bogdan Dumitrche: Pozycja dziecka, Sieranevada) i Janka (Diána Magdolna Kiss). Oboje uczyli kiedyś w szkole biologii, ale teraz poświęcają się zupełnie innej profesji. Teraz opiekują się stawem rybnym i kilkoma altanami pod wynajem dla wędkarzy. (…) Kryzys w związku naszej pary zostaje zasygnalizowany przez obumierające z niewyjaśnionych powodów ryby. Natura daje im jasny sygnał, że coś jest nie tak. Prawdziwe kłopoty zaczynają się jednak, gdy Bence – najwyraźniej żądny większego zysku – do stawu wpuszcza sumy-terminatory. Jak mówi mu znajomy, są one żarłoczne niczym piranie. Tu ichtiologiczna ciekawostka: sumy jako drapieżniki rzeczywiście mogą konsumować ryby, żaby, a nawet gryzonie czy ptaki, a dorosłe osobniki osiągają ponad 100 kilogramów wagi i 2,5 metra długości. Pojawienie się nowych lokatorów zaprząta głowę Bencego do tego stopnia, że przestaje zauważać potrzeby swojej wybranki. Splot zdarzeń doprowadza do tragedii, która na zawsze odmieni ich życie. Mroczny sekret może jednak wyjść zaraz na jaw, bo do ich siedliska niebawem w sprawie unijnej dopłaty ma przybyć urzędniczka Nóra (pochodząca ze Słowacji, choć robiąca karierę na Węgrzech Alexandra Borbély: Dusza i ciało).

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk

6. Lupin III: The First

Lupin III: The First

Świat genialnego złodzieja Lupina III narodził się w głowie legendarnego artysty Monkey Pucha na samym początku jego kariery, w połowie lat 60 ubiegłego wieku. Przez kolejne 60 lat rozrósł się m.in. w 35 tomów mangi, sześć seriali anime i bagatela 14 filmów kinowych (w tym dwa live action). Najnowsza odsłona nazwana „The First”, jest jak sama nazwa wskazuje swoistym nowym początkiem serii, ze zmienioną obsadą głosową i cofnięciem akcji z powrotem do lat 60. Pomimo dość taniej i niezbyt powalającej wizualnie animacji film ten nadrabia bardzo dynamiczną akcją, świetnym humorem i trzymającą się kupy historią, przywodzącą na myśl amerykańskie Kino Nowej Przygody. Złodziej gentelman Arsene Lupin III walczy o wejście w posiadanie dziennika legendarnego archeologa Bressona, zabitego podczas II wojny światowej. W zeszycie tym ma być ukryta mapa do wielkiego skarbu, na której łapy chcą położyć również naziści. Czy nie brzmi to jak nowy odcinek Indiany Jonesa? A zapewniamy, zabawa dużo lepsza niż na „Kryształowej czaszce”

Marcin Prymas
Marcin Prymas

5. Post Mortem

Film grozy Post Mortem w reżyserii Pétera Bergendy’ego dzieje się w ostatnim roku I wojny światowej (1918) oraz następujących po niej miesiącach pandemii grypy hiszpanki. Tomása (Viktor Klem), poznajemy jako żołnierza monarchii austro-węgierskiej, gdy cudem unika śmierci w okopach. Tuż po wojnie oferuje na jarmarku wybrańcom swoje nietypowe usługi. Do namiotu przybywają rodziny, by sfotografować się ze…zmarłymi bliskimi. Pewnego dnia zgłasza się do niego reprezentacja pobliskiej wsi. Fotograf zgadza się na delegację, a na miejscu nieoczekiwanie będzie musiał rozwikłać tajemnicę związaną z duchami. (…) Ograniczenia budżetowe twórcy nadrabiają pomysłowością (użycie dźwięku!). Nawet niektóre tanie efekty specjalne zostają ukryte dzięki dynamizacji atrakcji, których nie brakuje zwłaszcza w finałowych partiach filmu. W Post Mortem odnajdziemy echa m.in. dzieł Friedricha Wilhelma Murnaua, Kultu Robina Hardy’ego czy klasycznych straszaków o nawiedzonych domach i zjawach. Starania ekipy, jak i trafnie dobrane cytaty filmowe, nie miałyby jednak takiej siły, gdyby nie wyborna lokacja, w jakiej powstawała produkcja, czyli skansen Szentendre nieopodal Budapesztu. W takiej scenerii rozgrywa się bardzo satysfakcjonujący spektakl, który mnie jako żywo skojarzył się z którąś z misji wiedźmina Geralta.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk

4. Moja ulubiona wojna

Moja ulubiona wojna plakat
Reżyserka Ilze Burkovska-Jacobsen to pochodząca z Łotwy absolwentka reżyserii na uniwersytecie w norweskim Trondheim. Mając perspektywę życia zarówno w kraju byłego ZSRR jak i w postępowej Skandynawii co przekłada się na jej perspektywę i sprawia, że w niezwykle plastyczny sposób pokazała widzom absurdy życia w państwie komunistycznym. Cała narracja prowadzona jest oczami dorastającej dziewczynki, która wielu rzeczy nie rozumie, stara się je przyjąć na wiarę, chociażby przez autorytet rodziców, nauczycieli i lokalnych działaczy partyjnych. Mimo to na każdym kroku dostrzega, jak dużo w jej codziennym życiu jest pozy, pustych gestów i po prostu udawania. Moja ulubiona wojna zrealizowana jest w konwencji animacji z licznymi wstawkami dokumentalnymi, które nie pozostawiają cienia wątpliwości, że cała opowieść ma silny wymiar autobiograficzny. Niemniej ciężko pozbyć się uczucia, że pod historią głównej bohaterki mogą podpisać się tysiące osób, które czasy dzieciństwa przeżyły w Związku Radzieckim.
Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż

3. Czarny niedźwiedź

Lawrence’a Michaela Levine’a wraz z żoną Sophią Takal zalicza się do czołowych twórców mumblecore’u. Oboje piszą, reżyserują i grają w swoich filmach. Czarny niedźwiedź pokazywany w Sundance i na Warszawskim Festiwalu Filmowym to ich dwunasta współpraca, Levine stanął za kamerą i napisał scenariusz, Takal odpowiadała zaś za produkcję. Twórców interesuje przede wszystkim natura tworzenia historii, opowiadania o świecie, ta cieniutka granica dzieląca fikcję od rzeczywistości. Tak w życiu codziennym, jak i w sztuce możemy przecież mamić odbiorcę naszych komunikatów. Do zacisznego miejsca w poszukiwaniu inspiracji przybywa Allison (Aubrey Plaza), niespełniona aktorka, obecnie próbująca robić karierę reżyserską. Na letnisko zostaje zaproszona przez wspólnego znajomego, do młodej pary, Gabe’a (Christopher Abbott) i Blair (Sarah Gadon), wahających się czy swoje lokum zmienić w wyszukane airbnb czy raczej schronienie dla zaprzyjaźnionych artystów. On – muzyk żyjący z marnych tantiem, ona – tancerka, która obecnie zarzuciła karierę z uwagi na zaawansowaną ciążę. Wakacyjna aura i kilka butelek wina zapoczątkuje grę, której chcąc, nie chcąc podda się cała trójka.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk

2. Notatki z Berlina

Notatki z Berlina plakat

Miasto jako jedna wielka tablica ogłoszeń lub ścianka medium społecznościowego? Trochę w ten sposób jawi się Berlin w pełnometrażowym debiucie Mariejosephin Schneider. To nowelowa komedia, która za punkt wyjścia bierze autentyczne ogłoszenia i notatki, jakie znaleźć można na ścianach, słupach, lampach czy drzwiach, a które od lat udostępnia popularny blog niejakiego Joaba Nista. Te poprzyklejane w przestrzeni miejskiej kartki z napisami to swoisty język mieszkańców stolicy Niemiec, ujawniający sprawy, jakimi oni żyją (najczęściej te codzienne, trywialne), a także ich lęki, nadzieje czy poczucie humoru. Wychodząc od nich twórcy opowiadają proste fikcyjne historie, najczęściej o humorystycznym zabarwieniu (choć bywa, że jest to humor dosyć czarny). Urzekła mnie bezpretensjonalność tego filmu. Nie ma on ambicji stawiania jakichś diagnoz społecznych, związanych np. ze współczesnymi problemami kapitalizmu, emigracji czy wielkomiejskiego wyobcowania.To wszystko jest tu gdzieś obecne i lekko zasygnalizowane, ale naprawdę w tle. Chodzi po prostu o radość opowiadania fajnych historii. Pomimo tego, że niekiedy łączą się one i przeplatają ze sobą, to sprawia to wrażenie przypadkowości, a nie jakiegoś szeleszczącego papierem wykoncypowania. Szczęśliwie udało się twórcom uniknąć pułapki pseudofilozoficznej opowiastki o przypadku i splątaniu ludzkich losów, jaka często grozi tego typu produkcjom. Sprawia to, że film – jak na komedię przystało – ma swoistą lekkość i daje widzowi wiele frajdy.

Paweł Tesznar (Snoopy)
Paweł Tesznar (Snoopy)

1. Shirley

Nawet jeśli nazwisko Shirley Jackson nic Wam nie mówi i nie czytaliście żadnego z jej ponad dwustu dzieł grozy to pewnie o uszy obił Wam się netflixowy serial Nawiedzony dom na wzgórzu, który powstał na motywach książki Amerykanki. Wcześniej zresztą powieść adoptowali już Robert Wise (1963) i Jan De Bont (1999). Za sprawą pokazywanej w Berlinie, Sundance, a teraz na Warszawskim Festiwalu Filmowym Shirley możemy poznać bliżej tę postać, choć nie należy uznawać tego obrazu za prawdziwą historię, a raczej wariację na temat losów coraz bardziej cenionej literatki. Josephine Decker fantastycznie dobrała i poprowadziła aktorów. Doskonały jest Michael Stuhlbarg jako Stanley Hyman: w scenach wykładów i akademickich rautów to istna dusza towarzystwa, trefniś i człowiek szalenie ujmujący, w tych kameralnych ujawniający bardziej mroczne ciągoty. Ogromnym zaskoczeniem okazała się Odessa Young (błysnęła już m.in. w Assassination Nation), czyli odtwórczyni roli Rose. Dziewczyna młoda i urodziwa, jednocześnie mająca w sobie bardzo duże pokłady wrażliwości, z dużym wyczuciem oddająca wszystkie stany emocjonalne swojej bohaterki, tak naprawdę to ona musi połączyć wszystkie wątki fabularne. Prawdziwy popis daje jednak tytułowa Shirley, czyli Elisabeth Moss. Nareszcie dostaje rolę, gdzie może zaprezentować pełen wachlarz umiejętności. Pisarka w jej interpretacji chwilami jawi się jak potwór czy wiedźma, w innych jest delikatna, krucha, przytłoczona. Majstersztyk godny najwyższych laurów.

Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk