Top 10 filmowych ptaków

Są malowane i o kryształowym upierzeniu, takie z zawieszonym krokiem i takie, które myślą o życiu, siedząc na gałęzi. Ptaki. Mijamy je na ulicy i oglądamy z okien domów. Jedne ratujemy przed niedożywieniem (choć znawcy twierdzą, że im to szkodzi), na inne złorzeczymy, gdy fizjologia połączy się z celnością. Ptaki są wokół nas, nawet jeśli często po prostu ich nie zauważamy. A ponieważ są tak integralną częścią ludzkiego doświadczenia, nie braknie ich również na srebrnym ekranie. Zapraszamy Was na ornitologiczną wyprawę w ramiona X Muzy, a wszystko z okazji dzisiejszego święta – Międzynarodowego Dnia Ptaków.

10. Ptaszysko z Odlotu

Myśląc o Odlocie, wszyscy pamiętamy wzruszający prolog i dom z balonami. Pora więc wykorzystać dzisiejsze święto i przypomnieć wszystkim o prawdziwej gwieździe produkcji Pixara. Stefan, czyli wielkie kolorowe skrzeczące ptaszysko, osiąga to, co wydawało się niemożliwe – wyprowadza Carla z równowagi jeszcze bardziej niż Russell. A przy tym jest to zabawna (pamiętajcie, że Stefan to ona!), pocieszna i prawdziwie tragiczna bohaterka, która zachowuje jednak pogodę ducha nawet w obliczu wieloletniego polowania, którego jest celem. Stefan Was rozbawi i wzruszy na każdym kroku, a jej puszyste potomstwo rozczuli Was bardziej niż kot ze Shreka.

9. Pechowy ptaszek ze Shreka

A skoro o Shreku mowa – nie zapominajmy o drobnej, lecz pamiętnej scenie z pierwszej części przygód cebulowego ogra. Po wyzwoleniu pięknej Fiony z wieży, Shrek musi odwieźć ją do Jego Wysokości Lorda Farquaada. Dziewczyna wstaje wcześnie rano i wdaje się w mały konkurs sopranowy z Bogu ducha winnym ptaszkiem. Ten jednak ginie w akcji, ugodzony wyjątkowo piskliwym dźwiękiem z ust księżniczki, który doprowadza biedne zwierzątko do eksplozji (zostają tylko dymiące nóżki). Fiona nie okazuje ani krzty wdzięczności za lekcję śpiewu i przyrządza ze znalezionych w gnieździe ptaszka jaj śniadanie – po takim foreshadowingu nikt z widzów nie ma już zapewne wątpliwości, że w tej dziewczynie czai się potwór.

8. Birdman

Ptaki też potrafią być bardzo niebezpieczne. W świecie kina oprócz Alfreda Hitchcocka (Ptaki) i Petera Greenawaya (Kronika wypadków) przekonywał o tym Alejandro González Iñárritu w Birdmanie. Riggan Thomson zdobył popularność, skacząc po ekranie w przebraniu wielkiego ptaka. Po latach chce wystawić sztukę, która z ptakami nie ma nic wspólnego. Jednak opierzona przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i głos wielkiego ptaka wciąż poszeptuje w uchu bohatera, drażniąc jego rozbuchane ego. Dziewięć nominacji do Oscara i cztery statuetki świadczą, że Akademii również przypadły do gustu ornitologiczne obserwacje meksykańskiego reżysera.

7. Wielki Ptak z Ulicy Sezamkowej

Gniazdo jest zbudowane z gałązek, z traw, jest kolistego kształtu i osiąga nawet dwa metry średnicy. Każdy, kto śledzi na bieżąco edukacyjne programy telewizyjne jest tego świadomy, ale są pewne obcojęzyczne produkcje wiadomego pochodzenia uczące dzieci nie takich pożytecznych i potrzebnych faktów, ale rzeczy karygodnych. Na przykład tego, że istnieją duże, żółte ptaki, które chodzą na dwóch nogach, mówią ludzkim głosem i nie mają żadnych gniazd, bo żyją… na ulicy. Na przykład niejaki Wielki Ptak z Ulicy Sezamkowej uczy tylko podstaw matematyki i czytania: rozpoznawania cyfr i liter. Czasem zaśpiewa jakąś piosenkę. Lubi się też dziwić i zadawać prościutkie pytania. Jednak to on lepiej nauczył nas, czym są liczby parzyste – nawet bez pary, za to z całym gangiem kosmatych kumpli. 

6. Natalie Portman jako czarny łabędź

Darren Aronofsky nie patyczkuje się ze swoimi bohaterami. Anoreksja, toksyczna relacja z matką, represjonowany popęd lesbijski, wyniszczające niesnaski z koleżankami z klasy – Natalie musi znieść w filmie z 2010 naprawdę dużo. Freud już miałby sporo do roboty, a ten jeszcze miesza do tego Czajkowskiego… Dlaczego nawet przemiana w majestatycznego łabądka musi być tak bolesna?! Odpowiedzi nie poznamy pewnie nigdy, jednak łabędź Aronofsky’ego, jakkolwiek traumatyczny by nie był, pozostawia silne wrażenie. Miejmy nadzieję, że reżyser na zawsze odwalił się od ptaków!

5. Paw z Amarcordu

Niektóre filmowe ptaki lubimy najzwyczajniej w świecie ze względów estetycznych. Jednym z najpiękniejszych ptaków w historii kina jest paw hrabiego z Amarcordu. Pojawia się on pod koniec filmu, przerywając skrzekiem toczoną na zaśnieżonej ulicy miasteczka bitwę na śnieżki. Następnie ląduje na zamarzniętej fontannie i prostuje swój rozłożysty, upstrzony zielenią ogon, a bohaterowie patrzą nań onieśmieleni jego dostojnością wśród prószącego śniegu. Co prawda występ pawia trwa zaledwie pół minuty, ale jest jednym z najpiękniejszych fragmentów arcydzieła Felliniego.

4. Szpak Mateusz z Akademii Pana Kleksa

Jakimś sposobem ten pospolity ptak wyglądał nawet mniej przekonująco niż przepiękny smok z jedynego słusznego Wiedźmina, ale i tak go kochamy najmocniej na świecie. Nie był szpakiem zawsze, kiedyś był księciem królestwa oblężonego przez największe koszmary Waszego dzieciństwa, jednak dzięki czarodziejskim mocom chińskiego mędrca mówiącego idealną polszczyzną, przekształcił się w niepozornego ptaszka, którego Pan Kleks nabył potem na pchlim targu. Bez Mateusza Akademia na pewno nie byłaby takim samym miejscem!

3. Sokół M.

Sokołów w kinie jest pod dostatkiem, jednak jak na złość, te najsłynniejsze nie są nawet ptakami sensu stricto. Ich znaczenia nie da się jednak przecenić. Jeden to wzorcowy przykład MacGuffina, drugi to ten złom, którym Rey, Finn i BB8 uciekają z Jakku. Z jednego zrobione są marzenia, drugi okazał się świetną maszynką do nakręcania nostalgii. I chociaż pierwszy jest nielotem, a drugi pokonał Kessel Run w mniej niż 12 parseków (sic!), bez któregokolwiek z nich lista najwspanialszych filmowych ptaków nie byłaby kompletna.

2. Ptaki, które nie są tym, czym się wydają

Mogą to być sowy na bliźniaczych szczytach, mewy latające wokół latarni morskiej, w której urzęduje dwóch mężczyzn albo kruk „nigdy już” nie przysiadający na oknie poety lub taki z trzema oczami unoszący się nad skutą zimą krainą. Ptaki to – nomen omen – bardzo lotna metafora, która działa nie tylko, gdy z nieznanych powodów atakują one ludzi jak niszczycielski żywioł, ale nawet wtedy, gdy to stworzenia namalowane lub wypchane, patrzące szklistymi oczami ze ścian przydrożnego motelu na wzgórzu prowadzonego przez nieco skrytego młodego jegomościa. Z pozoru są to tylko niewinne istoty, jednak z nimi nigdy nic nie wiadomo – nie są w końcu tym, czym się wydają… 

1. Shock and Terror

Wszyscy, którzy spodziewali się laurów dla Ptaków, niestety obejdą się smakiem. Naszą listę zwycięża bowiem nie kto inny, lecz młodszy brat dzieła Hitchcocka, który – z całym szacunkiem do mistrza suspensu – jest pod każdym względem bardziej zjawiskowy i jedyny w swoim rodzaju. Proszę Państwa, Ptakodemia. Kinowy cud, jakich mało. Kiedyś na ekranach kin postrach siał Rodan, dziś pałeczkę przejmują krwiożercze ptaki budzące przerażenie w bohaterach i wywołujące estetyczny wstrząs u widzów. Jeśli nie widzieliście jeszcze tej perełki, to świetny sposób, aby uczcić pierwszy dzień kwietnia (a jeśli Wam mało – pamiętajcie, że powstał też sequel)!