Strach w przebraniu – recenzja filmu „To”

"To" było filmem wyjątkowym już w momencie promocji, na którą notabene wyłożone zostały niemałe środki. Chyba każdy widział czerwone baloniki przy scrollowaniu Facebooka. Adaptacja kultowej powieści Stephena Kinga jawiła się jako nadchodząca perełka wśród horrorów ostatnich lat. Coś, co mimo powrotu do korzeni miało być świeże. Po piątkowym seansie mogę powiedzieć, że w dużej mierze się nie zawiodłam.

Najnowszy film Andersa Muschietti opowiada o paczce przyjaciół, która chce przeciwdziałać potworowi pod postacią klauna doprowadzającemu do zniknięć dzieci w małym amerykańskim miasteczku – Derry. Dosyć niezwykły jest fakt iż od wieków krąży nad nim fatum – dzieją się tam nietypowe rzeczy. Pożary, zbiorowe zaginięcia, wybuchy epidemii, a statystyki mówią, że ludzie wyparowują tam 6 razy częściej niż w innych miejscach. Akcja rozgrywa się w latach 80, co wyraźnie widoczne jest na ekranie. Zaczynając od rzeczy tak oczywistych jak ubrania czy wystrój pomieszczeń, a kończąc na smaczkach pokroju kina wyświetlającego kolejną część „Koszmaru z ulicy wiązów”. „To” od razu kojarzy się ze „Stranger Things” – szczególnie w scenach, gdy chłopcy zostawiają rowery na środku ulicy, kierowani chęcią pogoni za przygodą. Z drugiej strony serial Netflixa jest inspirowany prozą Kinga, a wspólnym mianownikiem obu produkcji są lata 80, więc koło się zamyka i na próżno tu doszukiwać się jakichś plagiatów.

Ten horror jest niesamowicie klimatyczny. Pierwsze sceny wcale nie zwiastują, ani grozy, ani nienaturalnej słodyczy, jak to ma miejsce w wielu filmach w tym gatunku. Małe miasteczko, dwójka znudzonych podczas ulewy chłopców, matka grająca na pianinie, sąsiadka wychodząca na werandę – to elementy budujące kameralny nastrój. Scena, w której po raz pierwszy widzimy klauna Pennywise’a jest niezwykła. Twórcom udało się wywrzeć na widzu uczucie dziecięcego zaciekawienia i ufności. Intrygującym zabiegiem jest niepokazanie monstrum w całości. Nie dość, że widać tylko jego twarz, to na dodatek jest ona ukryta w półmroku – pozwoliło to uzyskać lepszy efekt przy konfrontacji z potworem już poza kanałami. Kreacja Billa Skarsgarda wzbudziła we mnie niejednoznaczne odczucia. Czasem jest przerażający i psychodeliczny ze swoim szerokim uśmiechem, kapiącą z ust śliną i wywracaniem gałek ocznych. Jednak w innych momentach staje się absurdalny i śmieszny, niekoniecznie tylko wtedy, gdy twórcy chcieli uzyskać taki wydźwięk. Nie byłoby horroru bez jumpscare’ów, więc pojawiają się one także i tu. Jest kilka autentycznie bez sensu, które burzą pieczołowicie stworzony, naprawdę fajny klimat i wprowadzają nutkę tandety, ale też sporo takich, których zastosowanie ma swoje uzasadnienie w fabule. Każde z dzieci ma inne lęki, a Pennywise to wykorzystuje. Bawi się nimi zsyłając każdemu bohaterowi inne koszmary korespondujące z jego wewnętrznymi obawami.

To właśnie młodzi aktorzy zasługują żeby zostać docenieni. Wszystkie główne role odgrywane są przez dzieciaki. Ich postaci są zróżnicowane – każda ma indywidualny zestaw cech i lęków – i tak mamy: dzielnego i nieugiętego Billa, któremu zaginął brat; dręczonego przez starszych Bena, który interesuje się historią Derry; Eddiego, którego matka wychowuje pod kloszem; Mike’a, którego rodzice zginęli w pożarze; Richiego, który zbyt dużo mówi i Beverly napastowaną przez ojca. Swoją drogą to dobre posunięcie, aby postać, do której wzdychają wszyscy chłopcy nie była ideałem piękna w postaci niebieskookiej blondynki. Beverly owszem jest wysoka i szczupła, ale ma rude włosy i twarz pokrytą piegami, co nie należy do typowych kanonów piękna wśród nastolatek.  Większość charakterów jest zarysowana poprawnie – można wywnioskować skąd w nich takie, a nie inne lęki, widać jakie mają relacje rodzinne i jakie przedmioty zawsze im towarzyszą. Nie są to jednak osobowości z możliwością głębszego analizowania.

Myślę, że „To” może być jedną z niewielu produkcji, której podział na dwie części wyjdzie na dobre. Z racji bardzo obszernego materiału źródłowego z dwoma płaszczyznami czasowymi i narracyjnym  zdecydowano zrobić z nich 2 osobne filmy. Filmowy rozdział pierwszy pokazuję historię Derry oczami dzieci, natomiast zaplanowany już rozdział drugi ma przedstawić tych samych bohaterów 27 lat później, czyli w czasie, kiedy miałby nastąpić kolejny powrót Pennywise’a…

Ania Wieczorek
Ania Wieczorek

To


Rok: 2017

Gatunek: horror

Twórcy: Anders Muschietti

Występują: Jaeden Lieberher, Sophia Lillis, Bill Skarsgård i inni

Ocena: 3,5/5