Na granicy prawa – recenzja filmu „Sicario 2: Soldado”

“Sicario” po raz kolejny przenosi nas na piaszczyste wzgórza amerykańsko-meksykańskiej granicy, nad którą niepodzielnie sprawują kontrolę kartele narkotykowe. Po brutalnej serii zamachów, zorganizowanych przez muzułmańskich terrorystów, rząd USA postanawia raz na zawsze rozprawić się z problemem niekontrolowanego przepływu imigrantów. Rozwiązaniem ma być rozpoczęcie wojny między mafiami poprzez porwanie Izabeli Reyes, buntowniczej i rozpieszczonej córki szefa jednej z dwóch najbardziej wpływowych grup przestępczych.

W przeciwieństwie do poprzedniej części na pierwszy plan wysuwają się Bencio del Toro i Josh Brolin. Alejandro po raz kolejny wykonuje brawurową robotę prowadząc nas przez bezwzględny świat nie tylko wyjętego spod prawa Meksyku, ale i nieliczących się z nikim polityków. Jego partner Matt pozostaje schowany nieco w cieniu i przejmuje po Emily Blunt ekranowy czas przeznaczony na moralne rozterki, o które ciężko posądzać specjalistę od tortur CIA. Do filmu zostaje wprowadzone nowe pokolenie młodych aktorów, zarówno Eliah Rodriguez jak i Isabele Moner wydają się bardzo obiecującym materiałem na nadchodzącą (a wszystko na to wskazuje) kontynuację serii.

Scenariusz jest znacznie bardziej rozbudowany w stosunku do pierwszej części, pojawia się coraz więcej bohaterów, a co za tym idzie również niedociągnięć. Luki skrzętnie tuszuje jednak szybki pęd akcji oraz często przeplatające się wątki fabularne. Widz właściwie nie ma czasu głębiej zastanawiać się nad wymiarem polityczno-społecznym tego filmu. Biorąc pod uwagę trwające w USA kontrowersje, jakie budzi obecna polityka Trumpa wobec swoich sąsiadów, jest nad czym pochylić głowę . Film odzwierciedla niepokój panujący wśród części społeczeństwa, nie jest to kolejna rękawica rzucona przez Hollywood w stronę swojego prezydenta, lecz obraz w pewien sposób uzasadniający budowę słynnego muru.

Razem z odejściem Emily Blunt film traci również ludzką twarz, od teraz nie ma już żadnych reguł. Tak długo jak nikt się nie dowie, można bez konsekwencji torturować podejrzanych albo wystrzelać kordon meksykańskich policjantów. Wszystko podsumowuje ‘Because, I’m special’ wypowiedziane przez Gravera kiedy zostaje zapytany, dlaczego wolno mu przejechać przez granicę bez kontroli paszportowej. Nawet młoda krew nie łagodzi obyczajów, nastoletniego Miguela ciężko nazwać niewiniątkiem, a Isabele spędza większość czasu przerażona na tylnym siedzeniu samochodu. Stefano Sollima, wzorem swojego ojca Stefano Sollimy, włoskiego reżysera spaghetti westernów, za bardzo daje się porwać chaosowi akcji i nie udaje mu się w przeciwieństwie do poprzedniego reżysera serii: Denisa Villeneuve’a, utrzymać zdroworozsądkowego bilansu ofiar.

Chociaż nie tak udany, “Sicario 2: Soldado” podtrzymuje klimat pierwszej części. Jest to nihilistyczna jazda bez trzymanki po Wyżynie Meksykańskiej, w której trup ściele się gęsto. Na szczęście del Toro nigdy nie zapomina zapiąć pasów i można liczyć na to, że tak długo jak on będzie za kółkiem, wszystko inne dojedzie razem z nim do celu.

Ania Grudziąż
Ania Grudziąż
Sicario 2

Sicario 2: Soldado

Tytuł oryginalny: Sicario: Day of the Soldado

Rok: 2018

Gatunek: sensacyjny, thriller

Reżyser: Stefano Sollima

Występują: Benicio Del Toro, Josh Brolin, Isabela Moner i inni

Dystrybucja: Monolith Films

Ocena: 3/5