W kupie moc, w kupie siła! – recenzja serialu „Sense8”

Po blisko dwóch latach oczekiwania z drugim sezonem powrócił "Sense8" od sióstr Wachowskich. Produkcja ta jest osadzona w świecie wypełnionym dzisiejszymi problemami. Mamy tu ośmioro głównych bohaterów zróżnicowanych narodowościowo, etnicznie, moralnie jak również pod względem preferencji seksualnych. Są oni członkami jednej gromady, co oznacza, że wytworzone między nim jest swego rodzaju mentalne połączenie. Każdy z protagonistów ma unikalne zdolności, które często przydają się reszcie.

Według mnie był to powrót z klasą. W drugim sezonie jest zdecydowanie więcej scen akcji, a fabuła postępuje szybciej niż w pierwszym sezonie. Wcześniej kładziono nacisk na przedstawienie postaci, co zajęło niemało czasu, bo głównych bohaterów jest aż ośmioro.  Zabieg ten zaprocentował, ponieważ ze wszystkimi osobowościami czujemy się związani. Na pewno każdy ma swoich faworytów, ale to nie zmienia faktu, że wiemy dużo praktycznie o wszystkich: znamy środowisko rodzinne, historie miłosne, aktualne problemy i dylematy  czy ewentualne zatargi z prawem. Kolejnym elementem, który różni sezony,  jest widocznie zminimalizowana ilość scen seksu czy pokazujących nagość oraz mam wrażenie, że mniejsza liczba przekleństw. A zauważyłam na forach internetowych, że niektórym widzom to doskwiera…

„Sense8” jest bardzo idealistyczny, ale w pozytywnym sensie. Promuje piękno, ale go nie definiuje – to pozostaje otwartą kwestią. Jako estetyczne jest pokazane muzeum z klasykami sztuki, jak i kobieta z kolorowymi dredami, mnóstwem kolczyków i specyficznym stylem ubierania. Serial bywa krytykowany za to, że jest osobistym manifestem Wachowskich i środowisk LGBT, ale to nie jest jego główna myśl! Jedna z postaci wprost mówi, że zakochuje się w osobie, a nie jej genitaliach. Priorytetem są tu po prostu relacje międzyludzkie. Sceny, w których spotyka się cała gromada, są wręcz magiczne, ponieważ przedstawiają wspólnotę opierającą się na współodczuwaniu i wzajemnej pomocy. Jest to widoczne jeszcze bardziej właśnie w nowopowstałym sezonie. Twórcy zdecydowali się na więcej scen zbiorowych oraz zastosowali ciekawy sposób obrazowania mentalnej obecności sensatów. Ważnym problemem jest także akceptacja i to na wielu płaszczyznach: samego siebie, w rodzinie, relacji pracownik-pracodawca i po prostu podejścia do drugiego człowieka. Poruszany jest delikatnie temat ludzkiej godności i szacunku czy to podczas badań na ludziach, zaaranżowanego związku, czy pobytu w więzieniu. Postaciom nieobce jest wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę, a właściwie powinnam napisać ręce, bo nikt nigdy nie jest ze swoim problemem samotny.

Wciąż mocnym punktem pozostaje soundtrack – mamy nostalgiczne przypomnienie sceny z „What’s Up” udostępnianej w Internecie na potęgę, ale też kilka nowych ujęć zapadających w pamięć, w których głównym bodźcem jest muzyka. Coraz mocniej wysuwa się na pierwszy plan walka „z tą złą organizacją, o której nikt nie wie zbyt dużo”. Sam fakt dynamizacji fabuły mi jak najbardziej odpowiada. Problematyczne jest dla mnie to, że pierwszy sezon był w 2015r. przez co, bez jego ponownego oglądania, fabularnie momentami się gubiłam. Nie wiem do końca, czy to faktycznie moja pamięć zawodzi, czy po prostu jest to wina lakonicznych wyjaśnień i prowadzenia wątków.

Dla mnie serial ma w sobie coś magnetyzującego: mogę zobaczyć nawet pięć odcinków pod rząd, a postacie ani  brak zmiany serialowego otoczenia mnie nie męczy. Świetnie ogląda się go jako całość, rozbity dosłownie na 2-3 dni oglądania. A ja jestem gotowa czekać kolejne 2 lata, żeby poznać dalsze losy gromady, choćby to spotkanie znowu miało potrwać 3 dni.

Ania Wieczorek

Sense8 Plakat

Sense8


Rok: 2015
Gatunek: dramat, sci-fi
Twórcy: Lilly Wachowski, Lana Wachowski, James McTeigue, Tom Tykwer

Ocena: 4,5/5

Sense8
Sense8

Źródło fot. Netflix