Rakieta to taka większa puszka coli – recenzja filmu „Prywatna podróż w kosmos”

Afrykański dyktator, szalony naukowiec, były oficer SS, komandosi z Legii Cudzoziemskiej... co takiego stało się w zairskiej dżungli, że zgodnie wzburzyło i ZSRR, i USA? Cóż za enfant terrible biznesu ośmielił się wpaść na szalony pomysł podważający dotychczasowe praktyki? I co miał z tym wszystkim wspólnego Muhammad Ali?

Katanga, rok 1976. Z wysłużonego helikoptera zawieszonego nad wysokim na 1300 metrów płaskowyżem opuszcza się kilku białych mężczyzn. Powoli ruszają przed siebie odrapaną terenówką, próbując przedrzeć się przez dziki, wilgotny busz. Na pace – siekiery, maczety, liny, łopaty i tym  podobny sprzęt niezbędny do karczowania lasu. Czeka ich mnóstwo roboty. Panowie budują bowiem… kosmodrom.

Historia ocalona przez reżysera Olivera Schwehma czekała prawie pół wieku na to, by ktoś ją odkurzył. To opowieść z morałem utkana z pasji, zbiegów okoliczności, ryzyka i pomysłowości ze szczyptą geniuszu. A wszystko zaczęło się na początku lat 70. w RFN, a dokładniej – w szopie na przedmieściach Stuttgartu. Jak wielu garażowych wynalazców, młody Lutz Kayser nie znał słowa „niemożliwe”. Od dziecka zafascynowany eksploracją kosmosu, na studiach dokonywał coraz śmielszych eksperymentów z kolejnymi modelami rakiet, a ich obiecujące wyniki zaowocowały uzyskaniem dotacji od rządu w Bonn.

Dewizą założonej w 1975 roku przez Kaysera spółki OTRAG było: „Tanio i solidnie”. Podczas gdy program kosmiczny NASA pochłaniał niewyobrażalne fundusze, OTRAG budował rakiety wykorzystując seryjnie produkowane elementy. Silnik od wycieraczek z Volkswagena obsługujący przepustnicę, wymienne moduły wytoczone na pospolitej tokarce, model rakiety wykonany z kijów od szczotki, wyrzutnia złożona z drewnianych belek – bo niby czemu nie? Pierwsze w historii prywatne przedsiębiorstwo orbitalne zebrało spory kapitał dzięki kuszącym możliwościom odliczeń podatkowych – zawsze zgodnie z prawem. Nic dziwnego, że Kayser pragnął czegoś więcej: rakiety zdolnej wynieść na orbitę w pełni sprawnego sztucznego satelitę (co było ówcześnie zakazane w RFN w ramach powojennych obostrzeń). Widząc, że rozwijająca się dzięki rządowemu wsparciu Europejska Agencja Kosmiczna podcinała mu skrzydła, szukał miejsca z dala od nacisków politycznych, gdzie mógłby zrealizować swą wizję. Znajomy przedstawił mu kogoś, kto był gotów użyczyć teren i wszelkie dostępne środki w zamian za miejsca pracy i wyszkolenie specjalistów. Człowiek ten nazywał się Mobutu Sese Seko i był dyktatorem Zairu. Lekką ręką oddał OTRAG-owi administrację nad ziemiami o powierzchni NRD, żeby firma mogła wystrzelić w kosmos pierwszą afrykańską rakietę1.

W ten splot wydarzeń chwilami aż trudno uwierzyć, ale to dopiero początek niezwykłości. W barwnej historii OTRAG-u swoje pięć minut mają: Legia Cudzoziemska, zairscy separatyści, angolscy i kubańscy rewolucjoniści, artykuł w „Penthousie” i hipopotamy. O tym wszystkim opowiada ze swadą sam Lutz Kayser oraz szerokie grono rozmówców, do których dotarła ekipa dokumentalistów. Reżyser śmiało korzysta ponadto z nigdy niepublikowanych materiałów archiwalnych (afrykańska ekspedycja była na szczęście dokładnie filmowana): zdjęć, fotografii i planów, czarująco przybliżając koloryt i umysłowość epoki. Pyta o opinię historyków i specjalistów od astronautyki, skłania do wspomnień współpracowników i rodzinę Kaysera. Rysuje przy tym prawie kompletny obraz sytuacji. Stawia pytania o etyczne granice dyscypliny naukowej silnie zależnej od polityki, odsłaniając hipokryzję rządzących. Przystępnie nakreśla tło historyczno-polityczne, wpisując niemiecko-zairską misję kosmiczną w szersze zimnowojenne procesy oraz wydarzenia, takie jak wojna domowa w prowincji Shaba i bitwa o Kolwezi. Wprawdzie Schwehm pomija późniejszą działalność OTRAG-u (m.in. kontrowersyjny etap libijski, poruszony w emitowanym także w Polsce dokumencie BBC „Wściekły pies. Tajny świat Muammara Kaddafiego”2), lecz za to wzorcowo buduje dramaturgię, a dzięki konwencjonalnej formie czyni swe dzieło przystępnym dla każdego odbiorcy.

Aż szkoda, że sam Lutz Kayser wypowiada się tak rzadko, gdyż jego bon moty („Afrykańczycy są uczciwi. Od razu mówią, że chcą 10 procent”) nadają filmowi lekki, zawadiacki ton. „Prywatna podróż w kosmos” ma bowiem pogodny, optymistyczny wydźwięk. Mimo że w soczystej historii nie brakuje nawet rozlewu krwi, jest to nie tyle saga o zdobywaniu kosmosu, co przypowieść o eksploracji paradoksów ludzkiej natury i tkwiącym w człowieku uporze, a także kuszącym wołaniu przodków, jakie można usłyszeć tylko w dziewiczej głuszy. Zmagania o panowanie nad przestrzenią kosmiczną są echem odwiecznych walk człowieka z samym sobą i otoczeniem. Inteligencja, spryt i pomysłowość nie mogą przejść niezauważone, budzą bowiem zawiść ośrodków, których monopol na władzę, zysk i wiedzę zostaje zagrożony. Gdy do głosu dochodzą słabości, chwila nieuwagi bezlitośnie zbiera żniwo.

Nic dziwnego zatem, że prędzej czy później sukces OTRAG-u musiał skończyć się jego upadkiem. Los pionierów nadzwyczaj często kończy się tragicznie. Także do biografii Kaysera życie dopisało swoje postscriptum. Nie mam jednak zamiaru go zdradzać. Najlepiej przekonać się samemu, jak człowiek próbował pokonać przyziemne ograniczenia i przenieść się do czasów, gdy garażowi wynalazcy pisali przyszłość.

1 Warto wspomnieć, że ambicje zairskiego dyktatora, choć najbliższe spełnienia, nie były pierwszymi planami stworzenia „afrykańskiej rakiety”. W sąsiedniej Zambii niejaki Edward Makuka Nkoloso, natchniony marzyciel czy też niegroźny szaleniec, założył w 1960 roku Narodową Akademię Nauki, Badań Kosmicznych i Filozofii. Planował ubiec USA i ZSRR w wyścigu kosmicznym, wysyłając na Księżyc (a później także na Marsa) misję „afronautów”. Stworzył nawet ośrodek ćwiczeniowy w Lusace. Jego życiorys stał się inspiracją dla dwóch krótkometrażowych filmów: dokumentalnego „Mukuka Nkoloso: The Afronaut” (2013, reż. Kabinda Lemba) oraz fabularnego „Afronauts” (2014, reż. Nuotama Bodomo); ten drugi pokazywany był na Afrykamerze pt. „Afronauci”. Nkoloso stał się ponadto bohaterem reportażu Bartka Sabeli „Afronauci. Z Zambii na Księżyc” (Wydawnictwo Czarne, 2017).

2 „Mad Dog: Gaddafi’s Secret World” z serii „Storyville” (2014, reż. Christopher Olgiati).
Wojciech Koczułap
Wojciech Koczułap
Prywatna podróż w kosmos

Prywatna podróż w kosmos

Tytuł oryginalny: Fly Rocket Fly

Rok: 2018

Gatunek: dokumentalny, biograficzny

Kraj produkcji: Niemcy / Belgia / Francja / USA / Demokratyczna Republika Konga

Reżyser: Oliver Schwehm

Ocena: 3,5/5