Śmiało kroczyć tam – recenzja filmu „Proxima”

„Śmiało kroczyć tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek” głosi motto przyświecające bohaterom seriali „Star Trek”. W ich świecie cała Ziemia zjednoczyła się, odrzucając nacjonalizmy i wewnętrzne konflikty, co umożliwiło eksplorację bezkresu kosmosu. Chociaż Alice Winocour w swoim najnowszym filmie „Proxima” akcję osadza w bardzo niedalekiej przyszłości, to śmiało można powiedzieć, że hasło to towarzyszy także sportretowanym przez nią astronautom.

Kinową eksplorację kosmosu zawłaszczyli w ostatnich latach Amerykanie, o tamtejszych astronautach opowiadały m.in. Apollo 13, Pierwszy człowiek, Ad Astra, Strażnicy Galaktyki, Grawitacja czy Interstellar; można by pomyśleć, że tylko Jankesi mogą się unieść w gwiazdy. A przecież jest to punkt widzenia całkowicie niezgodny z rzeczywistością: objęta gigantycznymi cięciami po zakończeniu Zimnej Wojny NASA już od dawna nie jest samowystarczalna, w badaniach coraz bardziej brylują Europejczycy, a za wynoszenie ludzi w kosmos odpowiadają rosyjskie Sojuzy i kazachskie kosmodromy. Winocour naznaczona piętnem francuskości, wszak właśnie w Paryżu mieściła się stolica Zjednoczonej Federacji Ziemskiej w Star Treku, w kosmicznych misjach widzi piękną metaforę do pokazania potęgi ludzkiej jedności.

W zrealizowanym przy bliskiej współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną filmie kosmos staje się grą zespołową. Śmiałkowie, którzy już za chwilę wyruszą w stronę nieznanego, wcześniej podróżują po całej Ziemi, komunikują się w różnych językach (główna bohaterka w trakcie filmu rozmawia po francusku, niemiecku, angielsku i rosyjsku) i dzielą swoją kulturą (między innymi w kiczowatej, acz uroczej scenie wspólnej recytacji narodowej poezji przy flaszce wódki i ognisku). Winocour chce nam powiedzieć, że tylko kooperacja i odrzucenie nacjonalizmów i uprzedzeń (tak jak jeden z bohaterów odrzuca uprzedzenia co do płci protagonistki) może zagwarantować sukces i przyszłość całej ludzkości. Jest to szczególnie ważne przesłanie w dzisiejszych czasach, gdy żyjemy w ciągłym strachu przed ewentualną wojną lub gospodarczym upadkiem.

Co istotne, film zabiera nas za kotarę prawdziwych misji kosmicznych; dzięki staraniom reżyserki udało się go nakręcić w prawdziwych lokacjach – Europejskiej Agencji Kosmicznej w Kolonii, Gwiezdnego Miasteczka koło Moskwy oraz okolic kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. To pozwala dać widzom niespotykany dotąd w tego rodzaju kinie poziom realizmu, który dodatkowo jest wzmacniany przez fakt, że wszelkie postaci występujące w Proximie są mniej lub bardziej bazowane na rzeczywistych astronautach. To spora odmiana, bo nawet widowiskowy i szczycący się swoją wiernością Pierwszy człowiek Damiena Chazelle’a zabierał widzów na wycieczkę do muzeum, pokazywał i odtwarzał dawną przeszłości oraz rekonstruował bohatera z jego biografii. Być może dlatego w filmie Winocour jest tak dużo więcej życia.

Bohaterką Proximy jest luźno inspirowana pierwszą francuską astronautką Claudie Haigneré, Sara (Eva Green). Kobieta dostała się do składu międzynarodowej misji Proxima, ostatniej wyprawy w kosmos przed lotem na Marsa, której bohaterowie będą mieli spędzić w przestrzeni ponad rok, by zobaczyć, jak zareaguje na to ciało ludzkie. Poza nią w operacji mają wziąć udział przemądrzały astronauta-celebryta Amerykanin Mike Shannon (Matt Dillon) oraz Rosjanin Anton Oczewski (Aleksiej Fatew, znany z Niemiłości Zwiagincewa). Sara jednak poza wyczerpującym treningiem jest także matką dla małej Stelli. W trakcie filmu próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie – kim jest matka, która naraża życie i opuszcza swoje dziecko na wiele miesięcy – a także znaleźć formę, by się pożegnać.

Chociaż postawienie na prywatną stronę życia zdobywców kosmosu od razu przywodzi na myśl Pierwszego człowieka, to temat tych filmów jest jednak całkiem inny. Twórca La La Landu poległ na nieumiejętności opowiadania o ludziach i rodzinie (wszak do tej pory święcił triumfy, portretując raczej postaci bardzo mocno antypatyczne i odrzucające idee rodziny, jak Sebastian i Mia czy Andrew i Terence z Whiplash), zaś Francuzka rozumie potęgę i znaczenie rodzicielstwa, to jak ono nas definiuje. Jak mówi Winocour, szczególnie zależało jej na podkreśleniu ludzkiej strony astronautów, pokazaniu tego, że nie są oni nadludźmi, a mają takie same problemy, dylematy i małe radości jak wszyscy. Zadziało to w Proximie bardzo dobrze, łatwo nam się utożsamić i kibicować, ale także z tego obrazu wypływa szczerość, nawet wtedy, gdy na pierwszy plan wychodzą gatunkowe klisze.

Proxima to bardzo prosty film, chętnie korzystający ze schematów i sprawdzonych rozwiązań, jednak czasem w kinie tak jak w rakiecie – triumf tkwi w prostocie. Produkcja ta bardzo sprawnie przekazuje uniwersalne treści, stanowi krzyk ku humanizmowi i pacyfizmowi i niewątpliwie jest najbardziej mądrym, pełnym znaczenia i potrzebnym mainstreamowym filmem dotykającym tematyki podboju kosmosu w ostatnich nastu latach.

Marcin Prymas
Marcin Prymas

Proxima

Rok: 2019

Gatunek: obyczajowy

Kraj produkcji: Francja

Reżyser: Alice Winocour

Występują: Eva Green, Matt Dillon, Sandra Hüller i inni

Dystrybucja: Best Film

Ocena: 3,5/5