Na co do kina #57: Cotygodniowy przegląd premier

Stało się, w końcu mamy kinowe wakacje. Na ekrany trafia pierwszy król sezonu ogórkowego, „Iniemamocni 2”, czyli druga odsłona pixarowego hitu sprzed lat. Na kawałek tortu liczy też Dwayne „The Rock” Johnson i jego zupełnie kuriozalna produkcja „Drapacz chmur”. Bo w końcu kiedy jak nie w okresie urlopowym oglądać takie hollywoodzkie głupotki. Oprócz tego melodramat z Saoirse Ronan, koreański thriller i trzy inne filmy, których nie będziemy specjalnie szukać, ale poniżej i tak możecie o nich poczytać.

PREMIERA TYGODNIA: Iniemamocni 2

WYBIERAMY SIĘ: Człowiek bez pamięci, Na plaży Chesil, Drapacz chmur

INNE PREMIERY: Czego życzy sobie kobieta, The Hollow Child, Ratunku, zmniejszyłem rodziców

Filmem, którego w tym tygodniu najbardziej nie możemy się doczekać, jest nowa produkcja Pixar Animation Studios „Iniemamocni 2”. W końcu trwało to aż 14 długich lat, zanim będziemy mogli zobaczyć sequel przeboju z 2004 roku. Wszystko wskazuje jednak na to, że było warto i studio znowu nie zawiodło (co oczywiście nie jest zaskoczeniem). Animacja miała już swoją amerykańską premierę ponad miesiąc temu, osiągając zawrotny wynik finansowy i z kwotą ponad 180 milionów dolarów zanotowała w USA nowy rekord otwarcia filmu animowanego. Do dnia dzisiejszego na całym świecie kwota ta przekracza już 780 milionów. Powiecie: i co z tego, to tylko pieniądze? Pozytywne opinie krytyków (93% na Rotten Tomatoes) i entuzjastyczne przyjęcie wśród widzów (CinemaScore na poziomie A+) wskazują, że sukces komercyjny idzie tutaj pod rękę z artystycznym. Najwyraźniej i w tym sezonie nagród nie wygramy zbyt wiele u bukmacherów w kategorii filmu animowanego. Akcja dzieła Pixara rozpoczyna się niedługo po zdarzeniach z pierwszej części. Mały Jack-Jack zaczyna powoli odkrywać swoje moce, a Bob zajmuje się domem, podczas gdy Helen kontynuuje zadania superbohaterki. Wkrótce jednak zło, które nigdy długo nie śpi, zmusi całą rodzinę, by znów stanęła razem do walki.

Na plaży Chesil
"Na plaży Chesil"

Przydziałowy letni romans to w tym tygodniu „Na plaży Chesil”. Ta adaptacja chwalonej powieści Iana McEwana zabiera nas do Anglii początku lat 60. XX wieku. Edward i Florence pochodzą z różnych środowisk, mimo to zakochują się w sobie i decydują na ślub. Szczęście małżonków burzy jednak noc poślubna, której przebieg odbija się piętnem na życiu młodych ludzi. W rolach głównych – Billy Howle (ostatnio widziany w polskich kinach w „Dunkierce”) oraz niezrównana Saoirse Ronan. Nie ulega wątpliwości, że to jej nazwisko przyciągnie widzów przed wielkie ekrany. Jednak „Na plaży Chesil” zdaje się skrywać kilka innych atutów. Twórcą filmu jest doświadczony reżyser teatralny, Dominic Cooke (niedawny laureat Nagrody im. Laurence’a Oliviera za adaptację „Ma Rainey’s Black Bottom” Augusta Wilsona). Jego filmowy debiut średnio oceniają krytycy (nie najgorsze 62% na Metacriticu i 69% na Rotten Tomatoes), zarzucając wprawdzie produkcji nierówne tempo i niepotrzebne różnice względem literackiego pierwowzoru, lecz chwaląc solidny scenariusz (autorstwa samego Iana McEwana), przekonujące kreacje aktorskie i wierne oddanie realiów epoki. Ten aspekt wydaje się szczególnie interesujący, gdyż tematycznie film przywodzi na myśl brytyjskie produkcje z nurtu kitchen sink dramas, często dotykające – w zawoalowany z konieczności sposób – tematów seksualności, związków, wchodzenia młodych ludzi w dorosłość i szukania swojej przestrzeni wolności w społeczeństwie sprzed rewolucji seksualnej, regulującym nawet życie osobiste. Czy zamiar autentycznego przekazania mentalności lat 60. się udał, możemy przekonać się już w tym tygodniu.

Dzięki MayFly do kin trafia soczysty koreański thriller. “Człowiek bez pamięci”. Mimo wąskiej dystrybucji, warto na niego polować o czym przekonał się już Grzegorz:

Koreańskie kino gatunkowe nieustannie rośnie w siłę, czego dowodem jest “Człowiek bez pamięci” Wona Shin-yeona. Seryjni mordercy to wdzięczny aczkolwiek zdawałoby się do cna wyeksploatowany motyw, a jednak film podchodzi do tematu z dość oryginalnej strony. Opowiada bowiem o mordercy na przymusowej emeryturze ze względu na postępującego Alzheimera. Byeong-soo (znany m.in. z występów u Lee Chang-donga, Sol Kyung-gu) dopóki pozwalało mu na to zdrowie, był samozwańczą ręką sprawiedliwości, zabijając tych, którzy w jego mniemaniu nie zasłużyli na życie. Kiedy przypadkowo spotyka parającego się podobnym zajęciem Tae-joo, planuje go powstrzymać w obawie o bezpieczeństwo córki. Subiektywna narracja z perspektywy głównego bohatera, borykającego się z zanikami pamięci, próbującego poskładać strzępki wspomnień, przywodzi na myśl “Memento” Christophera Nolana. Za to sama konfrontacja dwóch seryjnych morderców kojarzy się z grą jaką prowadzili ze sobą Light i L - bohaterowie anime “Death Note”. Tym bardziej, że postacie zarysowane są tu grubą, wręcz komiksową kreską. Jeśli potrafimy przymknąć oko na pewną scenariuszową umowność, “Człowiek bez pamięci” gwarantuje intensywne doznania. Być może to najlepszy koreański thriller od czasu świetnego “Ujrzałem diabła” Kima Jee-woona.

Grzegorz Narożny
Grzegorz Narożny
Człowiek bez pamięci
"Człowiek bez pamięci"

Okres wakacyjny bez choć jednego filmu z Dwaynem The Rockiem” Johnsonem byłby stracony. Regularność, z jaką amerykański gwiazdor wraca na polskie ekrany, zaczyna być problematyczna. O ile samego sympatycznego aktora dzięki połączeniu góry mięśni, charyzmy i poczucia humoru nie sposób nie lubić, to dobór projektów jakie firmuje pozostawia coraz więcej do życzenia. Seria Szybcy i wściekli” działa na innych, oderwanych, jak przystało na bombastyczną franczyzę, warunkach, a grudniowa premiera, czyli remake Jumanji”, mimo koszmarnej decyzji UIP o wpuszczeniu wersji li tylko z dubbingiem jakoś się bronił. Jednak najwyraźniej były wrestler nie może uciec z ringu zbudowanego przez producentów kolejnych filmów akcji zmiksowanych z czerstwymi komediami. Drapacz chmur” nie zapowiada, żeby ten trend został zachwiany. Tym bardziej, że na stołku reżyserskim zasiadł Rawson Marshall Thurber, odpowiadający wcześniej za Millerów” i Agenta i pół” (tam po raz pierwszy współpracowali z The Rockiem”). Oceny na generatorach (Rotten Tomatoes 51%, Metacritic 52%) zdradzają, że może to być typowy odmóżdżacz, który zapomnimy wyrzucając puste pudełko po popcornie, a zwiastuny podpowiadają, że nasz dorodny samiec znowu powalczy z żywiołem, rzucając na lewo i prawo one-linerami.

Jak zazwyczaj w przypadku filmów dystrybuowanych przez Wistech Media The Hollow Child” będzie obecne w ograniczonej liczbie kin. Jeżeli właśnie na ekran w waszej okolicy padnie, musicie koniecznie przeczytać ostrzeże… tfu… opinię Adriana, jakoż film już widział:

Irlandzkie legendy o „podmieńcach" przysłużyły się w ostatnich czasach kinu grozy, skutkując choćby całkiem niezłym „Z lasu". O cóż chodzi w tego typu upiornych przypowieściach? Otóż leśne istoty porywają dziecko, przybierają jego postać, a je samo więżą gdzieś w swojej kryjówce. Skradłszy wygląd i tożsamość potomka, wykorzystują później jego rodzinę. To z tego powodu Irlandczycy mawiali, iż trzy tygodnie po narodzeniu dziecka nie można spuszczać go z oka. W przypadku „The Hollow Child" mamy do czynienia z kanadyjską odmianą „podmieńców" uprowadzającą nieco większe dzieci. Już w pierwszej scenie ofiarą potwora pada kilkuletnia dziewczynka podczas zabawy w lesie. Akcja przenosi się trzydzieści lat później w te okolice. Zbuntowana nastolatka Samantha bardzo często ignoruje swoją młodszą, przybraną siostrę, przez co dziewczynka musi wracać sama ze szkoły. Gdy pewnego dnia Olivia (bo tak na imię małej) przychodzi do domu nieco odmieniona, Samantha zaczyna coś podejrzewać. Jaki jest dalszy ciąg opowieści, nie zdradzę. Podpowiem jedynie, że seans będzie ciężki. Nic bowiem nie daje ani baśniowa estetyka (przywodząca na myśl choćby „Czerwonego kapturka"), ani całkiem niezła strona techniczna filmu. „The Hollow Child" jest amatorszczyzną pod względem samego prowadzenia opowieści. Przygotujcie się na przewidywalne, jednowymiarowe postaci, koszmarnie sztampowe rozwiązania i moralizatorski ton, słusznie, acz naiwnie wychwalający siostrzaną miłość ponad więzy krwi. Folkowe ujęcie zostaje niemal zupełnie zignorowane, a film staje się kolejną opowieścią o nastolatce, która wie, że wilkołak czai się w okolicy, ale nikt jej nie wierzy. Czarę goryczy przelewa Hannah Cheramy. Nie lubię źle mówić o dziecięcych aktorach, bo mają jeszcze całe życie, by nauczyć się grać. Jednak gorszej roli „małego zła" nie widziałem od lat. Słodka buzia z reklamówki słodyczy wyginająca się w groźnych pozach to na pewno nie jest to, co uczyniło z Lindy Blair czy Harveya Stephensa ikony. Trzeba jeszcze charakteru.

Adrian Burz
Adrian Burz
Drapacz chmur
"Drapacz chmur"

Do kin zawita również propozycja typowo kobieca – amerykańska komedia romantyczna z zeszłego roku Czego życzy sobie kobieta”. Decyzja polskiego dystrybutora (Kino Świat) wydaje się być dość nieoczywista. W Stanach Zjednoczonych film nie był doceniony ani przez krytyków, ani przez widzów, notując dość przeciętne wyniki sprzedaży. Argumentem za potencjalnym sukcesem kasowym mogą być nazwiska dwóch uznanych aktorek: występującej w głównej roli Sharon Stone oraz nagrodzonej Oscarem Ellen Burstyn (nagroda w 1975 roku za Alicja już tu nie mieszka”). Produkcja w reżyserii Susan Walter opowiada historię kobiety, która w dojrzałym wieku postanawia znaleźć miłość życia. Stylistyką, jak i poczuciem humoru film zdaje się przypominać kultowy serial Seks w wielkim mieście”, więc jeśli komukolwiek miałbym go polecić, to na pewno fanom przygód czterech przyjaciółek z Nowego Jorku.

Może i polska premiera drugiej części Ant-Mana się opóźnia, ale zawsze zostają inne formy rekompensaty. Jeśli ktoś z was uwielbia kurczących się ludzi i żarty oparte na używaniu przedmiotów codziennego użytku w niekonwencjonalny sposób ze względu na ich rozmiar, to z pewnością Ratunku, zmniejszyłem rodziców” będzie dla niego cudownym substytutem hitu Marvela. Mówiąc już nieco poważniej, niemiecki film familijny to produkcja o dzieciach, których nauczycielka okazuje się czarownicą i zmniejsza ich rodziców. Grupa dzielnych uczniów musi zdemaskować nauczycielkę, a przy tym cały czas opiekować się mamą i tatą, absolutnie bezradnymi w swojej absurdalnej życiowej sytuacji.