Bliskowschodnie antyporno – recenzja filmu „Notturno” – NH/AFF

Mało jest na świecie regionów tak wyraźnie obecnych w zbiorowej świadomości społeczeństw zachodnich jak Bliski Wschód. Ropa, terroryzm, wojny, fale uchodźców – skojarzenia są jednoznaczne. W Notturno Gianfranco Rosi odrzuca cały ten sztafaż, niemal ostentacyjnie ustawiając się w opozycji do mainstreamowego sposobu mówienia o tym regionie, sposobu, który reżyser nazwał podejściem pornograficznym (w wywiadzie dla Papaya.Rocks, ze wszech miar godnym polecenia i wartym lektury). Nowy film laureata Złotego Niedźwiedzia i Złotego Lwa jest więc przede wszystkim poszukiwaniem: tak nowego języka do opowiedzenia o poharatanym przemocą rejonie, jak i zwykłych ludzi i ich historii, na które w głównym nurcie nie ma miejsca, gdyż nie przystają do pornografii wybuchów, tortur i strzelanin.

Rosi nie neguje oczywiście dramatów, które odbywają się na Bliskim Wschodzie każdego dnia. Decyduje jednak skupić się na nich nie wprost, komponując swój film z wątków składających się na zbiorowe doświadczenie zapośredniczone. Jedyny moment, w którym pojawiają się obrazy samej destrukcji, to scena w szpitalnej sali kinowej, w której są one wyświetlane na ekranie, a więc prezentowane nie tyle przez samego reżysera, co za pośrednictwem organizujących pokaz lekarzy. Wątek szpitala psychiatrycznego jest zresztą ciekawy nie tylko z uwagi na tę jedną, inicjującą go scenę. Po obejrzeniu filmowych materiałów pacjenci rozpoczynają przygotowania do inscenizacji spektaklu opowiadającego o, najogólniej mówiąc, ponurych losach pogrążonego w wojnach regionu. Całość przygotowali oczywiście lekarze, pacjenci zaś uczą się tekstu na pamięć i recytują go z większym lub mniejszym zaangażowaniem. W powietrzu wisi zaś pytanie: czyja właściwie jest ta opowieść, którą tak kojarzymy na Zachodzie z Bliskim Wschodem?

W innych wątkach pojawiają się odmienne rodzaje zapośredniczenia dramatu. W nich też wyraźniej ujawnia się funkcja przyjętego przez Rosiego podejścia: jest nią wykorzystanie istniejącego w zbiorowej świadomości obrazu Bliskiego Wschodu i pogłębienie go; odejście od epatowania oczywistymi dla grona odbiorczego, sporadycznie już szokującymi (choć przecież jakże okrutnymi) obrazami na rzecz zgłębienia doświadczeń ludzi żyjących w tym dramacie na co dzień; ludzi, którym nie jest dane odwrócić wzrok od telewizora czy zmienić kanał, gdy oglądane obrazy stają się zbyt trudne do zniesienia; ludzi przyzwyczajonych do wszechogarniającej tragedii w zupełnie inny sposób, niż przyzwyczaja się do niej usadowiony na kanapie człowiek Zachodu, mający już trochę dość tych uchodźców. Siłą napędową Notturno jest empatia, a jej wyrazem – skierowanie kamery w te miejsca, w których tragedia ujawnia się w ciszy, choć z siłą grzmotu. Już na samym początku filmu oglądamy pogrążone w rozpaczy matki pomordowanych, których jedynym kontaktem z synami, jaki im pozostał, jest dotykanie ścian w miejscu ich katorgi i egzekucji. Los zakładniczki terrorystów z samozwańczego państwa islamskiego poznamy za pośrednictwem wiadomości głosowych wysyłanych przez nią ukradkiem do matki. Historię wymordowanej wioski – poprzez obrazki rysowane przez ocalałe z rzezi dzieci, które jedno po drugim opisują ściszonym głosem, co widziały i przelały na papier. Ciche trwanie tragedii dodaje jej tylko grozy i głębi.

Jednocześnie dla Rosiego bardzo ważna jest też forma. Notturno wpisuje się w poetykę slow cinema, co stosunkowo łatwo zrozumieć – powolny rytm opowieści sprzyja zarówno podkreśleniu kontrastu z mainstreamową narracją, jak i zbudowaniu immersyjnego doświadczenia odbiorczego, w którym nastrój filmu i ciężar rodzącego się ze skrzepłego bólu smutku bohaterów splatają się ze sobą. Trudniej wyjaśnić natomiast pieczołowitą staranność, z jaką reżyser podchodzi do kompozycji kadru i jego oświetlenia. Z pewnością można by również i tu wskazać na zasadę kontrastu np. z rozchwianymi ujęciami z ręki w bardziej popularnych produkcjach, wciskającymi osoby oglądające film w sam środek akcji, czy z surowymi obrazami znanymi z serwisów informacyjnych. Jednak piękne kadry w Notturno zdają się wprowadzać dodatkowy wymiar – postaci stają się zanurzone w estetyce kadru. Jeśli trzeba by wskazać jakąś wątpliwość wobec filmu Rosiego, dotyczyłaby ona właśnie tego aspektu. Decyzja o wprowadzeniu estetycznej nadbudowy, z perspektywy tematu filmu właściwie zbędnej, jest frapująca. Bohaterowie czasem wręcz gubią się w tej estetyce, w tych pięknie żółtych światłach miast przykrytych granatem nocnego nieba, w tych przestrzeniach spustynniałej pustki. A jednak Rosiemu trudno nie zaufać: jego idea jest tak szlachetna, a obrazy tak wspaniałe, że krytykować go za własne niezrozumienie części zamysłu aż wstyd. Może zresztą odpowiedź jest prostsza niż się wydaje; może zawiera się po prostu w spojrzeniu samodzielnie utrzymującego liczną rodzinę 12-latka na wieczorny krajobraz; może celowo w warstwie estetycznej dokumentu dzieje się więcej, niż wymagałby temat; może w ten sposób wyraża się fakt, że uwięzione w tym zbiorowym dramacie postaci nie kończą się na tym, co da się pokazać na ekranie, lecz mimo realiów, w jakich przyszło im żyć, doświadczają świata w całej jego złożoności, mają bogate wnętrza, które nawet tak skupiony na głębi film Rosiego może oddać tylko pośrednio.

Notturno rymuje się z innym filmem z Nowych Horyzontów, prezentowanymi w zeszłym roku w sekcji Lost Lost Lost Pocztówkami z granicy Sebastiana Meza. Łączy je próba nowego spojrzenia na Bliski Wschód, dzieli – sposób podejścia do tego zadania. U Meza, zgodnie z tytułem filmu, głównym tematem są granice, z kolei Rosi ignoruje je całkowicie: choć jego film rozgrywa się na pograniczu Iraku, Kurdystanu, Libanu i Syrii, narodowość poszczególnych postaci nigdy nie jest określona, podobnie jak konkretna polityczna przynależność pojawiających się w filmie miejsc. Pocztówki z granicy pełne były estetycznych wariacji na jeden temat – różnej maści mury i zasieki powracały w coraz to bardziej wymyślnie skomponowanych obrazach korzystających z różnych fotograficznych sztuczek. Z kolei Notturno jest spójnym estetycznie freskiem na wiele tematów: od samotności, przez szaleństwo, po żałobę. Wreszcie w Pocztówkach praktycznie nieobecny był czynnik ludzki, w Notturno zaś – nawet jeśli momentami zdaje się on zmarginalizowany przez względy estetyczne – niewątpliwie gra on pierwsze skrzypce. Ostatecznie bowiem porównanie tych dwóch dzieł pozwala wskazać na największą siłę filmu Rosiego: podczas gdy w Pocztówkach z granicy próba redefinicji Bliskiego Wschodu zmienia się w poligon doświadczalny różnych technik fotografii, a sam film staje się hermetycznie autotematyczny, w Notturno Rosi utrzymuje główny punkt ciężkości nie na formie, lecz w przedstawianej rzeczywistości. Reżyser tworzy dla Bliskiego Wschodu nokturn, nie wierząc w możliwość poprawy i opłakując taki stan rzeczy, lecz nie tracąc poczucia misji, by nawet ten więdnący od dziesięcioleci świat i zamkniętych w nim bohaterów uwiecznić.

Wojciech Sławnikowski
Wojciech Sławnikowski

Notturno

Rok: 2020

Gatunek: dokumentalny

Kraj produkcji: Włochy, Francja, Niemcy

Reżyseria: Gianfranco Rosi

Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Ocena: 3,5/5