Po trupie do celu – recenzja filmu „Najlepszy”

Łukasz Palkowski ostatnimi filmami otwiera polskie kino na rejony zarezerwowane dotąd dla amerykańskich produkcji. Przedstawia naładowane pozytywną energią historie z cyklu "od zera do bohatera", korzystając z biografii nietuzinkowych osób. W tej stylistyce czuje się jak ryba w wodzie, czego "Najlepszy" jest znakomitym przykładem.

Najnowszy film Palkowskiego to oparta na faktach opowieść o drodze Jerzego Górskiego (w tej roli Jakub Gierszał) do zdobycia w 1990 roku tytułu mistrza świata w podwójnym triathlonie. Reżyser skupia się przede wszystkim na piekle, przez jakie musiał przejść bohater, zanim wdrapał się na szczyt i osiągnął sukces.

Życie Jurka nie było usłane różami. Apodyktyczny ojciec (Artur Żmijewski), sponiewierana matka (Magdalena Cielecka), a na dodatek znajomi wiecznie wyciągający na nocne wojaże – w takim środowisku bohater nie mógł rozwijać swojej pasji, jaką była jazda na rowerze. Osiągane sukcesy to za mało, by przeciwstawić je wszędobylskiej beznadziei, wyzierającej z każdego zaułka zamieszkałej mieściny. Sex, drugs & rock’n’roll – to dewiza przyświecająca młodemu mężczyźnie. Reżyserowi znakomicie udało się oddać nihilistyczny klimat, jaki obezwładnił sumienia buntowników i sprowadził ich na samo dno. Ucieczka przed tandetą i szarzyzną komuny w narkotyki dla wielu skończyła się śmiercią.

Jurek miał jednak szczęście. Przeżył. Pogrzeby kolejnych przyjaciół dokonały istotnej zmiany w jego myśleniu i pchnęły do walki z nałogiem. Rozpoczyna się batalia z wewnętrznymi demonami, które tylko czyhają na chwilę słabości, by uderzyć z całą siłą i ponownie dokonać spustoszenia w ciele oraz duszy ofiary.

„Najlepszy” jest do bólu schematyczny. Wydaje się, że reżyser tuż przed produkcją filmu zakończył lekturę książki Christophera Voglera – „Podróż autora. Struktury mityczne dla scenarzystów i pisarzy” – co do joty realizując zawarte tam tezy. Świat zwyczajny, wezwanie do wyprawy, sprzeciwianie się wezwaniu, spotkanie z mentorem, próba, nagroda, droga powrotna, odrodzenie – wymienione tytuły rozdziałów stanowią niemalże spoilery obrazu Palkowskiego. Co gorsza, podobna taktyka została zastosowana przy wcześniejszych „Bogach”, opowiadających o Zbigniewie Relidze.

Każdy zna historie, w których bohater musi przegrać, by następnie dzięki ciężkiej pracy zrealizować marzenia i osiągnąć sukces. Reżyser ani trochę nie dokonuje zmiany tego schematu. Nie stara się również zreinterpretować podejmowanych motywów – braku nadziei w czasach komuny, buntu młodych, walki z narkomanią, przezwyciężaniu własnych słabości. Wszystko jest przedstawione „po bożemu” oraz w sposób niepozostawiający żadnego pola do interpretacji. A mimo to sukces zostaje osiągnięty.

To zasługa przede wszystkim rzemiosła reżysera. Potrafi on umiejętnie wymieszać elementy komiczne z tragicznymi. Owszem, momentami kwestie dotyczące poważniejszych spraw są wypowiadane zbyt deklaratywnie (za mało w nich życia, a za dużo „szelestu papieru”), niemniej jednak te braki są nadrabiane świetnymi kreacjami aktorskimi. Jakub Gierszał wyrasta na wielkiego artystę, którego aż chciałoby się podziwiać w zagranicznych produkcjach. Jest wiarygodny na każdym etapie, w jakim znajduje się jego postać. Czy demon zagląda mu w oczy, czy zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki – każda scena jest absolutnie jego. Dodatkowo świetnie współpracuje z pozostałymi osobami na planie, a zwłaszcza z Arkadiuszem Jakubikiem, grającym trenera odpowiadającego za przygotowanie fizyczne Jurka. Może i rola starszego aktora jest powtarzalna – w końcu ile razy można go oglądać jako cynicznego pijaczka – niemniej jednak trudno cokolwiek złego o nim powiedzieć.

Film broni się również pod kątem formalnym. Znakomita ścieżka dźwiękowa (do zgrania wykorzystywana piosenka „Child in Time” zespołu Deep Purple), uzupełniana scenografią jak gdyby żywcem wyjętą z lat 80., potrafią wprowadzić widza w odpowiedni nastrój. Pod tym względem jedynym zgrzytem jest charakteryzacja – opowieść rozciągnięta jest na przestrzeni wielu lat, a bohaterowie wyglądają wciąż tak samo.

Niezależnie od wymienionych mankamentów, „Najlepszy” jest angażującą emocjonalnie historią o radzeniu sobie z przeciwnościami losu oraz realizowaniu marzeń. Wielu wyjdzie z sali kinowej z podniesionym czołem i chęcią stanięcia w szranki ze światem. Za sprawą reżysera polskie kino powoli wychodzi z wciąż obowiązującego paradygmatu „moralnego niepokoju”, według którego polska dusza wciąż ma przeciwko sobie cały system. U niego wielka historia odchodzi na dalszy plan, dzięki czemu na scenie życia pozostaje człowiek w swej bolesnej okazałości. Mały, śmieszny oraz słaby, ale zdolny do osiągania wielkich rzeczy. I za przekazywanie tej nadziei warto Palkowskiemu podziękować.

 

 

Marcin Kempisty
Marcin Kempisty
Najlepszy Plakat

Najlepszy


Rok: 2017

Gatunek: Biograficzny, dramat

Reżyseria: Łukasz Palkowski

Występują: Jakub Gierszał, Arkadiusz Jakubik, Kamila Kamińska i inni

Ocena: 3,5/5