Na co do kina? Cotygodniowy przegląd premier #7

W ten weekend królowa może być tylko jedna i z pewnością nieliczni się oprą, żeby nie pójść na „Dunkierkę". Oprócz filmu Nolana do kin trafiają jeszcze 4 inne produkcje: polski dokument, animacja według popularnych książek dla dzieci oraz dwie komedie.

Nie mieliśmy wątpliwości, że „Dunkierka” czyli nowy projekt Christophera Nolana to wydarzenie tygodnia. Brytyjczyk zamiast epickiego rozmachu proponuje klaustrofobiczną atmosferę — dźwięk podbijany przez świdrującą muzykę Hansa Zimmera nie daje wytchnienia uszom (ale brak wyraźnie scen ciszy), a piękne zdjęcia van Hoytemy skąpane w szarościach i zieleniach i montaż równoległy tylko podbijają nerwową aurę. Część naszych redaktorów już film widziało, ale zdania na jego temat mamy bardzo różne. Twórca „Memento” popełnia te same błędy, tworzy papierowe postaci, nie umie uniknąć patosu ani ckliwych zakończeń. Tym razem nie stara się nawet, aby widz nawiązał emocjonalną więź z jego dziełem, a zabawa liniami temporalnymi wydaje się sztuką dla sztuki. Film Nolana przypomina barokową kaplicę, przerost formy nad treścią może niektórych przyprawić o ból w lędźwiach. Wykonanie techniczne to rzemiosło najwyżej próby, ale co z tego skoro brakuje w niej Boga.

"21 x Nowy Jork"

Z propozycji arthousowych dostajemy w ten weekend tylko jeden film. „21 x Nowy Jork” zapowiada się na niezwykły dokument. Piotr Stasik (na Nowych Horyzontach będzie można zobaczyć jego najnowszy film „Opera o Polsce”) pokazuje dwadzieścia jeden historii ludzkich. Każda z nich to inna napotkana w nowojorskim metrze persona. Polak stara się ułożyć z ich opowieści poemat o samotności w wielkiej metropolii. Największą siłą filmu Stasik wydaje się szczerość, bo jak sam mówił: „Niektórzy z tych bohaterów są częściowo mną. Ten film to opowieść o mnie i mam nadzieje, też trochę o widzach”.

Najmłodszych widzów zainteresuje „Kapitan Majtas”, adaptacja serii książek dla dzieci z końca lat 90. Stany Zjednoczone, uczniowie szkoły hipnotyzują dyrektora, który w tym stanie myśli, że jest superbohaterem i biega wyłącznie w bieliźnie — przy okazji faktycznie zyskując nadprzyrodzone moce. Darzymy tę serię sympatią za to, że razem ze Sknerusem McKwaczem inspirowali swoich czytelników do tworzenia komiksów i sprzedawania ich na boisku szkolnym — ale od tamtego czasu minęły już prawie dwie dekady, czy mamy więc szansę na film w stylu „Fistaszków” z 2015 roku, któremu któremu udało się nie tylko przenieść klasyczną dwuwymiarową kreskę komiksów sprzed kilku dekad w trzeci wymiar XXI wieku, ale też dochowali wierności klimatowi oryginału?

"Kapitan Majtas: Pierwszy wielki film"

Dwie pozostałe propozycje nie budzą w nas cienia zainteresowania. „Paryż musi poczekać” zapowiada się na niezłą sztampę z podstarzałymi amerykańskimi aktorami i pięknymi widoczkami z południa Francji. Zapewne kilka osób znajdzie w tej komedii romantycznej kilka chwil wytchnienia, ale reszta powinna ominąć, bo żona Francisa Ford Coppoli, Eleonora przygotowała nieświeże danie.

Jeszcze mniej spodziewamy się po „Alibi.com”, za którym stoi Philippe Lacheau. Aktor, reżyser i scenarzysta (w tym sezonie na polskich ekranach gościliśmy fatalne „Miłość aż po ślub” wg jego tekstu) powraca do swojego ulubionego gatunku. Podobnie jak w obu częściach „Babysitting” gwiazdor stawia na kalkę komedii amerykańskich, łączy burżuazyjną farsę, przyciężkie gagi, podpatrzony w filmach ze stajni Judda Apatowa humor kloaczny. Z tym, że to, co Amerykanie opanowali do perfekcji nad Sekwaną wypada niestety sztucznie.

 

PREMIERA TYGODNIA: Dunkierka
WYBIERAMY SIĘ: 21 x Nowy Jork, Kapitan Majtas: Pierwszy wielki film
INNE PREMIERY: Alibi.com, Paryż może poczekać