Portret duszy – recenzja filmu „Książę i dybuk”

Polski książę zmuszony przez hitlerowców do opuszczenia zabytkowego zamku pod Warszawą. Wizjoner, którego wszystkie filmy spłonęły w wojennej pożodze. Szczęśliwy dziedzic wielkiej fortuny. Homoseksualny Żyd porzucający ortodoksyjną społeczność sztetla. Doświadczony reżyser popularnych komedii i rzewnych melodramatów z trzydziestoma produkcyjniakami, ale i jednym arcydziełem na koncie. Kim był Michał Waszyński? A co może ważniejsze – za kogo chciał być uważany?

Osoba Michała Waszyńskiego znalazła się w kręgu zainteresowań badaczy kultury całkiem niedawno. Wydana kilka lat temu (zresztą średnio udana) książka Samuela Blumenfelda „Człowiek, który chciał być księciem” pozwoliła spojrzeć na tego istotnego z historycznego punktu widzenia filmowca z nowej perspektywy. Dotychczas bowiem był on pamiętany z dwóch powodów. Po pierwsze, oczyma Stefanii Zahorskiej znajdującej szczególną przyjemność w bezlitosnej krytyce bezsprzecznie popularnej twórczości reżysera („nieudacznik” i „beztalencie” to łagodniejsze spośród epitetów, jakimi go określała). Drugi powód to „Dybuk” – niewątpliwe arcydzieło kina jidysz i jeden z najlepszych filmów wyprodukowanych w międzywojennej Polsce.

Twórców „Księcia i dybuka” nie interesuje prosta faktografia. Nie znajdziemy w filmie wielu dat czy tytułów dzieł Waszyńskiego (a tylko w latach 30. nakręcił ich 38), nie poznamy całych jego losów od narodzin do śmierci. Elwira Niewiera i Piotr Rosołowski wykorzystują popularną ostatnio formę dokumentu śledczego, przytaczając na początku filmu wydarzenie wzbudzające w odbiorcy niekłamane zainteresowanie i stawiając pytanie: „Kim był naprawdę?”. Wychodzą jednak poza formułę znaną z „Szukając Vivian Maier” czy „Sugar Mana”. Bardziej niż odkrycie faktów interesuje ich psychologiczny rys bohatera. Próbują nakreślić swoisty portret duszy Michała Waszyńskiego.

Niewiera i Rosołowski stawiają pytanie, czy możliwe jest nakreślenie takiego wizerunku człowieka, który zaakceptują wszystkie znające go osoby. Dla jednych delikatny i współczujący opiekun, dla innych bon vivant i dusza towarzystwa; sprytny biznesmen, nieuleczalny romantyk czy po prostu mitoman – każdy z rozmówców odbiera Waszyńskiego inaczej. W pamiętnikach bohater odsłania następne, skrywane przed innymi oblicze. W pewnym momencie okazuje się, że nie jest aż tak istotne, co jest prawdziwe, a co nie. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego reżyser „Czarnej perły” postanowił napisać swój życiorys na nowo?

Twórcy filmu – pełni szacunku, ale też niekłamanej fascynacji postacią autora „Wielkiej drogi” – tylko nieznacznie uchylają rąbka tajemnicy. Decyzja o budowaniu nastroju niedopowiedzeń przywodzi na myśl „Sztukę znikania” Bartosza Konopki. Reżyserzy przyznają Waszyńskiemu prawo do zachowania świadomie ukształtowanego wizerunku. I choć oczywiście konfrontują fantazję z rzeczywistością, nie zarzucają swemu bohaterowi wykalkulowanego kłamstwa, nie nazywają go oszustem. Dla Niewiery i Rosołowskiego pozostaje on polskim księciem – nie dzięki szlachetnemu urodzeniu, ale dlatego, że miał prawo być tym, kim chciał.

„Książę i dybuk” próbuje jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ktoś ma na nowo budować swój wizerunek. Jakie emocje nim targają, gdy postanawia oderwać się od przeszłości? Postać Waszyńskiego wpisana zostaje w motyw Żyda Wiecznego Tułacza, a topos wędrówki nabiera wielorakiego znaczenia – od podróży bohatera i trasy pokonanej jego śladami przez filmowców, po drogę metaforyczną, którą każdy wędruje od narodzin do śmierci. Reżyserzy w przekonujący sposób roztaczają też klimat żydowskich nostalgicznych wspomnień bezpowrotnie straconego świata. Najciekawszym zabiegiem Niewiery i Rosołowskiego jest jednak odwołanie się do postaci dybuka – ducha nierozerwalnie związanego z tragiczną osobą autora „Bohaterów Sybiru” i towarzyszącego mu podczas wszystkich wędrówek. Widz do końca trzymany jest w niepewności co do tożsamości tytułowego dybuka.

„Książę i dybuk” to drugi po „Efekcie domina” wspólny projekt reżyserski Elwiry Niewiery i Piotra Rosołowskiego. Ci współpracownicy Bartosza Konopki podobnie jak on wyjątkową uwagę poświęcają kreowaniu strony wizualnej. Kręcone współcześnie ujęcia płynnie przechodzą w zdjęcia archiwalne, a rzeczywistość miesza się z fikcją w trudną do rozdzielenia, nasączoną tajemnicą całość. Na uznanie zasługuje nie tylko sprawność techniczna twórców, ale przede wszystkim gruntowne przygotowanie merytoryczne. Poprzez odpowiedni dobór materiałów archiwalnych rzucają oni nowe światło na – dotychczas lekceważąco traktowaną – twórczość Waszyńskiego. Odkrywają ukryte znaczenia i zaskakujące motywy w jego filmach, których wybór – mocno subiektywny, ale fascynujący – pozwala choć trochę zrozumieć niecodzienny życiorys reżysera „Znachora”.

Zawiedzie się ten, kto oczekuje encyklopedycznego przybliżenia biografii Michała Waszyńskiego. Elwira Niewiera i Piotr Rosołowski rysują raczej portret człowieka, który z pewnych powodów spróbował porzucić bagaż przeszłości, by określić się na nowo. Być może film stawia zbyt wiele pytań, udziela niewystarczających odpowiedzi i subiektywnie dobiera przytaczane fakty. Stanowi jednak niebanalną próbę uchylenia tajemniczej zasłony i dostrzeżenia poza nią żywego człowieka.

Wojciech Koczułap
Wojciech Koczułap

Książę i dybuk

Rok: 2017

Gatunek: dokumentalny

Reżyser: Elwira Niewiera, Piotr Rosołowski

Ocena: 3,5/5