Kto pyta, nie błądzi – recenzja filmu „Kto zabił sekretarza generalnego ONZ?”

W zeszłym roku podczas spotkania po filmie “The Great European Cigarette Mystery” duński dziennikarz i aktywista Mads Brügger zapowiedział, że prawdopodobnie wróci na kolejną edycję festiwalu Millennium Docs Against Gravity z szykowanym sześć lat dokumentem o tajemniczej śmierci Daga Hammarskjölda. Ku mojej uciesze, śledzę bowiem jego działania od debiutanckich “Idiotów w Korei”, udało się tę obietnicę zrealizować i oto w konkursie głównym wystartowało “Kto zabił sekretarza generalnego ONZ?”.

Zanim Brügger wrócił do Warszawy był z tym projektem w Sundance. Zebrał tam nie tylko entuzjastyczne recenzje, ale i dostał nagrodę dla najlepszego zagranicznego reżysera filmu dokumentalnego. Nie może dziwić fakt, że Duńczyk cieszy się niesłabnącą estymą wśród publiczności. Nie tylko pozostaje szalenie kompetentnym rozmówcą i źródłem niekończących się dowcipów, ale w swoich filmach podejmuje się niejednokrotnie misji niemożliwych. Być może akcja w Korei Północnej szczególnie na niwie dokumentu wydaje się błahostką. Więcej o reżimie Kimów powiedziały nam wszak “Defilada” Fidyka czy “Pod opieką wiecznego słońca” Manskiego. Jednak już mistyfikacja i przerażające odkrycia związane z kręceniem w Republice Środkowoafrykańskiej “Ambasadora” budzą niekłamany podziw dla jego zacięcia śledczego i przekonania, że świat da się zmienić na lepsze.

Idealizm reżysera
“Syndykatu St. Bernard” nigdy nie zostaje wystawiony na publiczne pośmiewisko. Z jednej prostej przyczyny – on sam traktuje się nie całkiem serio. Rozbija swe całkiem poważne dochodzenia psikusami i docinkami względem własnej osoby (wliczając w to inklinacje do jasnych kolonialnych garniturów czy ekskluzywnego stylu życia). Nigdy jednak nie przekracza granicy dobrego smaku – temat jest święty, ofiary nietykalne. Choć jego hipotezy nierzadko są oparte na pogłoskach czy przekazach ustnych świadków, to z czasem nabierają realnych kształtów. Brügger oprócz uroku osobistego i wrodzonej inteligencji ma w sobie jeszcze jedną cechę niezbędną w tym fachu: bezczelność. Gdy słyszy, że podejrzani nie chcą rozmawiać z nim przez telefon, niewiele myśląc rusza do ich domu. Z doświadczenia doskonale wie, że w końcu trafi się słabsze ogniwo, ktoś kolokwialnie mówiąc “puści parę z ust”, złamie się, ruszy go sumienie czy nie będzie miał już nic do stracenia.

W “Kto zabił sekretarza generalnego ONZ?” Mads Brügger sięga po wielką tajemnicę XX wieku. Jak sam dodaje na spotkaniu po filmie, pamięta o niej tylko starsze pokolenie i to raczej tylko w Skandynawii, zwłaszcza w Szwecji. 17 września 1961 Dag Hammarskjöld, ówczesny sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych, wsiadł na pokład samolotu Douglas DC-6 lecącego z Léopoldville (dziś Kinszasa), stolicy Demokratycznej Republiki Konga, do Nboli w Rodezji Północnej, kontrolowanej jeszcze wówczas przez Brytyjczyków (od 1964 niepodległa Zambia). W kilka godzin później świat obiegła tragiczna wieść o katastrofie, w której zginęli wszyscy pasażerowie tego lotu. Oficjalną przyczyną, jaką podano po pośpiesznym śledztwie, był błąd pilota. Już wówczas opinia publiczna podawała w wątpliwość taki scenariusz, co mnożyło domysły i teorie spiskowe.

Hammarskjöld podczas wizyty w Kongo (1961)

Po latach do tematu wrócił rodak Hammarskjölda, Göran Björkdahl, pracujący dla Sztokholmu na dyplomatycznej placówce w Burkina Faso. Zainteresowanie zagadkową śmiercią odziedziczył po swoim ojcu, który wchodząc w skład szwedzkiego personelu w ONZ nie mógł pogodzić się z wersją podaną do publicznej informacji. I to z nim połączył siły duński dokumentalista. Obu cechowała absolutna czystość intencji i upór, przeszukali tony dokumentów (komunikatów lotniczych, raportów, listów, artykułów), węszyli gdzie mogli, szukali punktu zaczepienia. Przede wszystkim dotarli do ludzi będących w pobliżu lotniska w Nboli w momencie feralnego zdarzenia. W latach 60. “czarnoskórych świadków nikt nie uznał za wiarygodnych”, podczas gdy teraz są oni pierwszym źródłem informacji o tym, że katastrofa samolotu była jednak zaplanowana. Żywym dowodem na to, że na sekretarza przeprowadzono udany zamach. Kilku przepytywanych wspomina o tym, że tuż przed lądowaniem na lotnisku zgasły wszystkie światła, a kontroler lotów Martin dodaje, że jest przekonany, że pojawił się wówczas mniejszy obiekt latający, który zestrzelił rejs z Léopoldville. Podobnych rewelacji i odkryć nasi detektywi dokonują więcej.

Komu mogło zależeć na śmierci szefa ONZ? Czemu musiał zginąć akurat wtedy? Prawdopodobnie winą był fakt, o jakim wspomina w wywiadach Brügger: otóż na pierwszy rzut oka Dag Hammarskjöld wydawał się “nudnym, szwedzkim technokratą”, ale od objęcia urzędu w 1954 z roku na rok udowadniał, że jest “płomiennym idealistą”. Gorąco zaangażował się choćby w kryzys sueski w roku 1956, jednak momentem przełomowym okazała się wojna domowa w innej części Afryki. 30 czerwca 1960, na mocy wcześniejszych ustaleń, niepodległość uzyskała belgijska kolonia, Demokratyczna Republika Konga, a już kilkanaście dni później secesję od niej zakomunikowała najbogatsza prowincja, Katanga. Separatystom przewodził ”generał” Moise Czombe, lider partii CONAKAT, znany z sympatii wobec Brukseli.

Trzeba w tym miejscu wspomnieć, czym tak naprawdę była wówczas Katanga. Był to bowiem bodaj najbogatszy region całej Afryki, tutejsza ziemia do dziś kryje w sobie miedź, złoto oraz uran. Belgowie, żeby zabezpieczyć tak cenne surowce naturalne, stworzyli państwo w państwie, oddając gigantyczne Kongo Afrykanom, pozostawili sobie tak naprawdę perłę w koronie. Miejscowymi kopalniami zarządzała wszechwładna Union Minière, spółka o belgijskiej proweniencji, choć był tam także kapitał brytyjski i jak się po dziesięcioleciach okazało amerykańskie wsparcie w postaci doradców z CIA. Korporacja miała na swoje potrzeby 6-tysięczny batalion świetnie wyszkolonych belgijskich żołnierzy, a także milicję rekrutowaną z miejscowych oraz całą administrację i zaplecze: lotniska, szkoły, szpitale. Z jej funduszy powstała także osławiona flota powietrzna, na czele której stanął były dowódca Dywizjonu 303, Jan Zumbach. Jak pisał Ryszard Kapuściński 
w “O rewolucji afrykańskiej”:

“(…) kapitalizm w kolonii zamyka się w jednej, dwóch lub w kilku enklawach wyizolowanych z otaczającej go lokalnej, tradycyjnej rzeczywistości. Jego zasięg jest określony nie potrzebami miejscowej gospodarki i nie ambicjami Afrykanów, ale interesami zamorskiego kapitału. Tak więc kapitalizm ten spełnia funkcje twórcze tylko o tyle, o ile jest to potrzebne dla osiągnięcia celu głównego – taniej eksploatacji bogactw naturalnych Afryki”1.

By zaprowadzić porządek w Katandze i przywrócić status quo w regionie, Hammarskjöld użył wbrew woli Wielkiej Brytanii, Francji oraz Związku Radzieckiego, stacjonujących w Kongo sił pokojowych ONZ. Najwyraźniej nadepnął też na odcisk Amerykanom, którzy z miejscowej kopalni Shinkolobwe pozyskiwali uran do projektu Manhattan i niespecjalnie chcieli renegocjować ceny z nowym właścicielem. Chętnych na usunięcie niewygodnego dyplomaty wcale więc nie brakowało. Jak jednak wykazało śledztwo Björkdahla i Brüggera, był to jedynie czubek góry lodowej.

katanga
Katanga: lokalna milicja i belgijscy najemnicy

Zakurzone dziś nieco „Psy wojny” Johna Irvina w minorowych barwach prezentowały postkolonialne obyczaje, z wpisaną niestabilnością rządów państw afrykańskich, zmieniającymi się jak w kalejdoskopie prezydentami i ustrojami. Adaptacja prozy Fredericka Forsytha opowiadała nieprzypadkowo o grupie najemników (dowodzonych przez Christophera Walkena) mających dokonać przewrotu w afrykańskim państwie, by utrzymać kontrolę nad złożami mineralnymi na zlecenie brytyjskiego koncernu. Badając wszelkie tropy w sprawie sekretarza generalnego ONZ, Mads Brügger i jego kompan natrafiają m.in. na ślad tajemniczej organizacji paramilitarnej z Republiki Południowej Afryki. Okazuje się, że ich układanka nabiera dopiero kształtów, że sześć lat poszukiwań i dociekań prowadzi ich do odnalezienia zupełnie innego spisku niż ten początkowo badany, zahaczającego o rasistowskie uprzedzenia białych osadników i wynikające z nich przerażające działania przeciw czarnej większości oraz machinacje światowych mocarstw z pomocą najemników w niezawisłość świeżo upieczonych państw na afrykańskim kontynencie.

W pewnym momencie “Kto zabił sekretarza generalnego ONZ?” zamienia się w rasowy thriller napisany przez Grahama Greene’a. Z tym że żadne wydarzenie nie jest tym razem produktem literackiej fantazji, lecz solidnie udokumentowane i zbadane. W dodatku podobnie jak w nagrodzonym Oscarem
“Ikarze” Bryana Fogela wyjściowa historia ma tak naprawdę drugie dno, dużo mroczniejsze i złowieszcze niż się uprzednio wydawało. Łamigłówka zamiast zbliżać się do końca okazuje się być hydrą o wielu głowach, równaniem z wieloma niewiadomymi, a wątki poboczne pomijane dotąd nawet w najśmielszych teoriach spiskowych ukazują, jak manipulowano i niszczono młode państwa afrykańskie. Krok po kroku filmowcy orientują się, że rzeczywistość prezentowana w dziesiątkach powieści i filmów szpiegowskich wcale nie była czystą iluzją.

Jak ostrzegali już znawcy tematu, włącznie z cytowanym wyżej Ryszardem Kapuścińskim, w Afryce od rozpoczęcia pierwszej fali dekolonizacji trwa walka wywiadów i mocowanie się politycznych ugrupowań popieranych lub zwalczanych przez dawne potęgi kolonialne i nowe mocarstwa (Stany Zjednoczone, Związek Radziecki, a dziś także Iran, Indie czy Chiny). Prawo do samostanowienia narodów afrykańskich pozostaje więc zafałszowane, za fasadą ukrywa się siedlisko pazernych węży i żmij. “Kto zabił sekretarza generalnego ONZ?” może nie dotrze do milionów, ale uświadomi w pewnych kręgach skalę problemów, z jakimi nadal zmagają się tamtejsze rządy. Może zostaną też wynagrodzone starania twórców filmu, by naświetlić opinii publicznej prawdę o śmierci pewnego idealisty ze Szwecji, marzącego, żeby także na tym spalonym słońcem kontynencie zapanowała demokracja i praworządność.

1 Zob. Ryszard Kapuściński, “Gdyby cała Afryka”, s. 370-371.
Maciej Kowalczyk
Maciej Kowalczyk
Kto zabił sekretarza generalnego ONZ? poster

Kto zabił sekretarza generalnego ONZ?

Tytuł oryginalny: „Cold Case Hammarskjöld”

Rok: 2019

Gatunek: dokumentalny

Kraj produkcji: Belgia, Dania, Norwegia, Szwecja

Reżyser: Mads Brügger

Ocena: 4/5