Zabawa w chowanego – recenzja filmu „Duże chłopaki nie płaczą” – WFF

Paul Connoly bez cienia przesady przeszedł w dzieciństwie przez piekło. Był jednym z wychowanków domu dziecka im. św.. Leonarda w Hornchurch, gdzie opiekunowie prześladowali wychowanków psychicznie i fizycznie, włącznie z wykorzystywaniem ich seksualnie. Sprawa ta była swego czasu bardzo głośna na Wyspach Brytyjskich, a autobiograficzna powieść Paula opisująca doświadczenia z jego młodości stała się bestsellerem. Dość naturalna była więc decyzja o podjęciu się ekranizacji wspomnień mężczyzny, której podjął się, debiutujący za kamerą pełnometrażowego filmu fabularnego, Steve Crowhurst.

Duże chłopaki nie płaczą to dzieło skonstruowane w dość zaskakujący, jak na temat, który podejmuje sposób. Twórcy nie raczą nas tutaj od samego początku traumatycznymi zdarzeniami z dzieciństwa bohatera, wręcz przeciwnie przez zdecydowaną większość czasu przychodzi nam obserwować dorosłego Paula, zwanego przez znajomych Jacko. Mężczyzna wraca do życia w społeczeństwie po odsiedzeniu kary dziesięcioletniego więzienia za napaść i pobicie. Reżyser stara się nam go pokazać jako człowieka zagubionego i przestraszonego, który cały swój lęk i niedopasowanie ukrył pod maską brutalnego twardziela. 

 

Cała fabuła filmu zostaje rozpięta na kilka dni, które w życiu Jacko stanowiły pewnego rodzaju punkt zwrotny. Poznaje on policjantkę o imieniu Anthea, z którą wchodzi w romantyczną relację, co biorąc pod uwagę jego problemy psychiczne, staje się nadspodziewanie trudne. Ponadto dowiaduje się o tym, że opiekunowie z jego domu dziecka staną przed sądem, ponieważ po fali samobójstw wychowanków placówki rozpoczęło się śledztwo, rzucające światło dzienne na popełnione przez nich okrucieństwa. Bohater zmuszony jest wrócić pamięcią do wydarzeń z dzieciństwa, aby pomóc wymiarowi sprawiedliwości w udowodnieniu win swoich oprawców.

 

Crowhurst w swoim dziele skupił się na budowie postaci człowieka dysfunkcyjnego, niezdolnego do nawiązania zdrowej relacji czy po prostu życia wśród innych ludzi. Pokazuje nam jego skłonność do przemocy, kompleksy spowodowane wiarą, że do niczego się nie nadaje i nigdy niczego nie osiągnie, problemy w nawiązywaniu jakichkolwiek relacji. Do wydarzeń z dzieciństwa cofając się jedynie w retrospektywach, przywoływanych jako wspomnienia bohatera. Zabieg ten kształtuje narrację filmu, w pozytywny sposób wpływając na jego tempo i ciągłe utrzymanie widza w napięciu, gdyż niemal do samego końca nie jesteśmy pewni, jakie traumy skrywa psychika Paula. Dzięki uniknięciu prostej chronologii twórcy wyzbyli się podstawowego grzechu często spotykanego w produkcjach opartych na faktach, czyli nużącego opowiadactwa, skupionego jedynie na przeskakiwaniu po kolejnych faktach. Zamiast tego otrzymaliśmy próbę wejścia głęboko w psychikę osoby, będącej przez wiele lat ofiarą przemocy. Jednocześnie portretowana postać nie jest po prostu smutnym facetem z problemami psychicznymi, jak chociażby ofiary księży w oscarowym Spotlight, a zagrażającym innym ludziom kryminalistą, który nie potrafi zerwać z nielegalną działalnością. 

 

Duże chłopaki nie płaczą to obraz wyjątkowo osobisty, bezpośredni i szczery. Pozostawiający widzowi duże pole do własnych przemyśleń na temat systemu wsparcia ofiar przemocy czy działania systemu resocjalizacji. Ponadto, co w tej sprawie bardzo ważne, jakie skutki miały pełne przemocy metody wychowawcze, które przez lata były stosowane w domu dziecka i które mogą dziać się nadal w wielu placówkach, jeżeli są chronione przez zmowę milczenia.

 

Marcin Grudziąż
Marcin Grudziąż
Duże chłopaki nie płaczą

Duże chłopaki nie płaczą

Tytuł oryginalny: „Big Boys Don’t Cry”

 

Rok: 2019

Gatunek: dramat

Kraj produkcji: Wielka Brytania

Reżyseria: Steve Crowhurst

Występują: Michael Socha, Zoë Tapper,  Mitchell Norman i inni

Ocena: 4/5