„Dobry kraj” – w drodze na Oscary: Luksemburg

"Dobry kraj", reż. Govinda Van Maele

Ocena: 3/5

Obcokrajowiec nawiedza pewnego dnia małą luksemburską wioskę w poszukiwaniu pracy. Miejscowi szybko go przyjmują jak swojego. Miłość znajduje w ramionach pięknej i przebojowej Lucy (Vicky Krieps), a pracę i dom za sprawą jej ojca. Wszyscy mieszkańcy są dla niego bardzo mili i uczynni. Być może za bardzo?

Pełnometrażowy debiut Govindy van Maelego to kino ciekawe, choć przy tym niespecjalnie kreatywne. W tym psychologicznym thrillerze na świat patrzymy oczami jednostki wewnętrznie zaszczutej, nie mającej własnego miejsca na ziemi, chcącej zerwać z dotychczasowym życiem, żyjącej w strachu poszukiwanego przestępcy.

Podczas seansu luksemburskiego kandydata do Oscara trudno nie zauważyć podobieństw do „Lokatora” Romana Polańskiego. Fabuła skupia się na imigrancie, nie wiemy skąd przyszedł, wiemy że przynajmniej przez jakiś czas chce zostać. Niedługo przed rozpoczęciem się akcji miały miejsce tajemnicze wydarzenia, które zaowocowały zniknięciem jednego z mieszkańców wsi. Bliska mu osoba szybko wręcz narzuca protagoniście romans, a społeczeństwo „wpasowuje go” w zwolnione miejsce. Tak jak Trelkovski „interesował się” egiptologią, tak Jens uczy się grać na trąbce etc.

Mimo tego, że obraz z Beneluksu chwilami sprawia wręcz wrażenie przeniesionego w rustykalne realia filmu Polańskiego, to szuka w tym wszystkim własnej tożsamości i drogi. Dużo więcej tu kryminału i grozy jak najbardziej rzeczywistej, ludzkiego zła i małości; dużo mniej za to nadprzyrodzonych świadectw psychozy.

Na uwagę zasługuje estetyczna strona obrazu, zdjęcia autorstwa młodszego brata reżysera, Narayana, grają dużą rolę w budowaniu ciągłego klimatu niepokoju i bajkowości całości. Także znana z „Nici widmo” Krieps nie zawodzi i pokazuje, że mimo hollywoodzkiej sławy nie uwłacza jej gra w ojczyźnie. Pokazuje tu duże umiejętności i odwagę, a jednocześnie jej rola ciekawie koresponduje z tą w filmie Paula Thomasa Andersona.

Marcin Prymas
Marcin Prymas