Na co do kina? Cotygodniowy przegląd premier #15

Trzeci tydzień września upłynie nam pod znakiem komedii, aż cztery z siedmiu dzisiejszych premier zaliczają się do tego gatunku. Poza tym: zachowawcze kino środka, familijna przygodówka i jakże niepasujące do tej zgrai portugalskie psychologiczne rozliczanie z kryzysem gospodarczym. Premierą tygodnia zwycięzca festiwalu w Cannes, a na liście znów żadnej taniej animacji z końca świata, to dobry tydzień.

W tygodniu, kiedy do kin wchodzi zdobywca Złotej Palmy, nic innego nie mogłoby być naszą premierą tygodnia. „The Square” to przebojowa epizodyczna komedia, satyra na sztukę nowoczesną i współczesne oderwane od świata europejskie elity. Humor zaprezentowany w tym szwedzkim kandydacie do Oscara przypominać może swoim duchem twórczość rodaka reżysera – Roya Andersona i podobnie jak dzieła wspomnianego twórcy (np. „Gołąb przysiadł na dachu i rozmyśla o istnieniu”) bardzo dzieli publikę. Niektórych zachwyca celność, z jaką Ruben Östlund co raz to mocniej atakuje własne środowisko i mówią, że przez cały seans zwijali się ze śmiechu. Inni z kolei narzekają, że film wybiera łatwe cele, mnogość tematów przytłacza i sprawia, że film jedynie się po nich „ślizga”, a humor często przekracza granice ich dobrego smaku. Jakkolwiek raczej panuje konsensus, że „The Square” nie jest tak udanym filmem, jak wybitny „Turysta” tego samego twórcy, to na pewno warto się wybrać do kina, by samodzielnie wyrobić sobie opinię. A jeśli wam jeszcze mało to już niedługo na stronę zawita nasza pełna recenzja tego filmu.

Do kin wchodzi również świeżynka prosto z festiwalu w Wenecji, najnowszy film twórcy takich arcydzieł jak „Królowa” i „Niebezpieczne związki” – Stephena Frearsa – „Powiernik Królowej”. Zachowawcze kino środka, z odpowiednio aktualnie propagandowym wydźwiękiem, ładnymi strojami i świetną rolą niezwodnej Judi Dench. 

Więcej o tym filmie napisał Marcin Kempisty w swojej recenzji.

"Tarapaty"

Inną nowością są „Tarapaty„, czyli rzadki przykład stosunkowo udanego współczesnego dziecięco-młodzieżowego kina polskiego. Oddaję głos Garretowi Rezie, który tę produkcję już widział:

"Tarapaty" to film produkcji polskiej dla dzieci i młodzieży. Dziewczynka trafia do swojej cioci, której dobytek staje się ofiarą włamywaczy. Dziewczynka postanawia odzyskać skradzione skarby i trafia na głębszy spisek. Osobiście zaliczam seans do udanych - z ulgą donoszę, że te 80 minut minęło mi bez zażenowania. Warsztat twórców był solidny, chociaż nie obyło się bez potknięć. Skorzystali z większości schematów tego typu kina i efekt jest klarowny: zrozumiały dla młodych, trafia do nich, potrafi ich zaciekawić. Mam tylko jeden zarzut: brak nauki, którą ja wyciągnąłem z lektury choćby "Przygód trzech detektywów". Tam były ciekawostki na różne tematy, a śledząc poczynania bohaterów uczyłem się analitycznego myślenia. Film nawet nie aspiruje do takich rzeczy, nie mówiąc o dostarczeniu ich. Niemniej uważam go za całkiem udaną produkcję. Warto wybrać się jeśli akurat mamy jakieś dzieci pod ręką.

Garret Reza
Garret Reza

„To” powracało do miasteczka Derry co 27 lat, nie wiem, co ile powraca do nas upiór francuskich komedii, ale gdy już się wydawało, że przetrwaliśmy wakacyjną nawałnicę, na horyzoncie pojawiły się one. „Nie ma tego złego…” i „Zabójczy Jacques” wyróżniają się jednak na tle poprzedników całkiem nie najgorszymi recenzjami w ojczyźnie – odpowiednio 7.0 i 6.2 w ich odpowiedniku „Mediakrytyka”. Mniej ciekawie prezentuje się propozycja Hagi, „Nie ma tego złego…” to sztampowa komedyjka romantyczna o kobiecie w średnim wieku, która znalazła się na zakręcie życia, a wielka miłość pozwala jej się odbudować i znów uwierzyć w siebie. Tym, co wyróżnia ten film spośród innych francuskich komedii, jest jednak nie tylko mniejsza zawartość rasizmu i seksizmu, ale też bycie całkiem udaną satyrą na francuską klasę średnią. Propozycja Polsatu (Mówi Serwis) to z kolei zaangażowana społecznie czarna komedia opowiadająca o wyrzuconym w fabryki robotniku, który stojąc przed widmem bezrobocia, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zostaje zabójcą na zlecenie. Stosunkowo doceniony w ojczyźnie film może być całkiem niezłym wyborem na lekki seans.

Colo
"Gniazdo"

Dla miłośników ciut cięższych klimatów Bomba Film przywozi wyświetlane w konkursie głównym tegorocznego Berlinale portugalskie „Gniazdo”. Jak na film z Portugalii mający dystrybucje poza ojczyzną przystało, jest to kolejna opowieść o tym, jak kryzys gospodarczy wkrada się w życie zwykłych ludzi i doprowadza do upadku rodziny symbolizującej kraj. Tym, co interesujące jest naturalizm przedstawionego świata i obiektywizm kamery, która tylko beznamiętnie filmuje wydarzenia i emocje. Ten to art housowa perła weekendu i idźcie na niego czym prędzej, bo i tak się nie sprzeda i szybko zejdzie z ekranów.

Ostatnią i zdecydowanie najmniej interesującą premierą tygodnia jest pastisz starego kina akcji „American Assassin”, czyli kolejny przedstawiciel gatunku „zróbmy akcyjniaka klasy b i powiedzmy, że to tak ironicznie to ludzie będą chwalić”. Film podobno jest lepszy niż kosmicznie nudny „Hitman Bodyguard” sprzed paru tygodni i występuje w nim Michael Keaton, zatem jak ktoś lubi takie kino, to raczej się nie zawiedzie.

 

PREMIERA TYGODNIA: The Square
WYBIERAMY SIĘ: Gniazdo, Tarapaty, Zabójczy Jaques
INNE PREMIERY: Powiernik Królowej, Nie ma tego złego, American Assasin