Strzeż się kotojadów – recenzja filmu „Ciemno, prawie noc”

Był czarny czarny las, w tym czarnym czarnym lesie był czarny czarny dom, w tym czarnym czarnym domu był czarny czarny pokój, w tym czarnym czarnym pokoju był czarny czarny stół, na tym czarnym czarnym stole była czarna czarna trumna, w tej czarnej czarnej trumnie był biały biały trup”. Dziecięca wyliczanka? Klątwa wymarłego rodu? Przedwieczne zło, które zniszczy świat czy zło „powszechne” i „codzienne”? Borys Lankosz podjął się stworzenia komercyjnego kina grozy made in Poland. Czy mu się udało?

Trudno opowiadać o „Ciemno, prawie noc” osobie niezaznajomionej z książką Joanny Bator tak, by uniknąć zepsucia zabawy. Wchodzący właśnie do kin film równolegle snuje dwie przenikające się opowieści. Pierwsza z nich, ta „główna”, to realistyczna historia Alicji Tabor, reporterki dużej gazety, która przyjeżdża do Wałbrzycha zbadać sprawę tajemniczych zaginięć kilkuletnich dzieci. Kobieta powraca do rodzinnego miasta, do domu, o którym wolałaby zapomnieć i do traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Atakowaną nagłymi retrospekcjami bohaterkę czekają liczne rozmowy, zarówno z bliskimi zaginionych, jak i wyjaśniającym meandry rodowej historii sąsiadem (Jerzy Trela).

„Ciemno, prawie noc” jest zatem ciemnym, mrocznym i brudnym kryminałem społecznym opowiadającym o zepsuciu, biedzie, brudzie i szeroko rozumianej patologii. O świecie niekochanych dzieci, kopalnianych eksplozji, papierosowego dymu i pragnienia ucieczki za wszelką cenę z tego piekła. To ostatnie pragnienie wraz z dziecięcą potrzebą wiedzy pcha nas do drugiej warstwy filmu – tej „baśniowej”.

Kryminał staje się horrorem, a na światło dzienne wychodzą siły zła (kotojady) i dobra (kociary). To wszystko w mieście u stóp jednego z najwspanialszych polskich pałaców. Opowieść zadłużona jest u mitów Zamku Książ: wciąż niepoznanego nazistowskiego kompleksu umocnień i tuneli „Riese” oraz legendy ostatniej Pani Dworu – księżnej Daisy.

Stworzony przez Lankosza klimat koszmaru sennego sprawdza się znakomicie. Służą temu zarówno cudowne zdjęcia Marcina Koszałki, jak i niecodzienny color grading niepozwalający zapomnieć, że coś tu jest nie tak. Przy dużej dawce dobrej woli właśnie na wspomnianą oniryczność i baśniowość możemy zrzucić poszatkowanie scenariusza, czyli chyba największy problem filmu Lankosza. Wiele rzeczy tu się nie łączy, a warstwa baśniowa często wydaje się doklejona na siłę, co wynika zapewne z tego, jak mało czasu jej poświęcono. Obraz nie wykorzystuje ani pełni potencjału fascynującej Księżnej, ani wątku nazistowskiej obecności, eksperymentów i bogactw. Niektóre sceny, jak na przykład wykorzystana w zwiastunie rozmowa na molo, średnio mają sens w kontekście całości, gdyż tego typu spotkania już nigdy więcej nie występują. Dziwi również decyzja o pozostawieniu w tej formie wątku postaci granej przez Marcina Dorocińskiego. Szkoda także, że Lankosz zrezygnował z politycznego przesłania, które miało odgrywać podobno dużą rolę w pierwotnej wersji scenariusza sprzed pięciu laty. Jeden z wątków powieści to studium rozwoju religijnego kultu będący komentarzem autorki do reperkusji katastrofy smoleńskiej.

Mimo niewykorzystanego potencjału na zrobienie czegoś naprawdę wielkiego, „Ciemno, prawie noc” to solidny, mroczny kryminał. Bardzo poważne i bardzo brutalne kino, które kontynuuje rozpoczęty przez Patryka Vegę trend brutalizacji polskiego kina i pokazywania scen i tematów, które jeszcze niedawno zapewne zostałyby złagodzone. Rewelacyjna jest warstwa dźwiękowa i mam tu na myśli nie tylko muzykę, ale też efekty dźwiękowe, to jak są nagrane dialogi i to jak odgłosy mają wpływać na widza. Aż zaskakujące, że po latach niesłyszalnych dialogów to właśnie dźwiękiem straszy polska groza, wszak to w uszach głównie rezonują produkcje Jagody Szelc czy „Wilkołak” Adriana Panka.

Marcin Prymas
Marcin Prymas
ciemno plakat

Ciemno, prawie noc

Rok: 2019

Gatunek: kryminał, horror

Kraj produkcji: Polska

Reżyser: Borys Lankosz

Występują: Magdalena Cielecka, Jerzy Trela, Piotr Fronczewski i inni

Dystrybucja: Kino Świat

Ocena: 3/5