Człowiek z krwi i kości – recenzja filmu „Bergman – rok z życia”

Woody Allen niegdyś powiedział, że Ingmar Bergman jest najwybitniejszym artystą od czasów wynalezienia kamery. Na barkach Jane Magnusson spoczywała duża odpowiedzialność. Odważyła się zmierzyć z mitem reżysera. Ustrzegła się przed pokusą stworzenia panegiryku na jego cześć. Powstał dokument o człowieku z krwi i kości.

W tym roku przypada setna rocznica urodzin mistrza, którą Magnusson uczciła z należytą powagą. Istotny wpływ wywarł na karierę Szweda rok 1957. Choć był już wcześniej znany kinofilom chociażby za sprawą „Wakacji z Moniką”, dopiero premiera „Tam gdzie rosną poziomki” oraz „Siódmej pieczęci” uczyniła z niego artystę szerzej rozpoznawalnego na arenie międzynarodowej. Oba tytuły zdobyły szturmem najważniejsze festiwale filmowe oraz uzyskały status arcydzieł kinematografii.

Swoją premierę miała wówczas również jego adaptacja dramatu napisanego wierszem Henrika Ibsena „Peer Gynt”, którą wielu uważało za niemożliwą do przełożenia na język teatru. Bergman zwykł iść pod prąd, tak też i było tym razem. Nie można odmówić mu tytanicznej pracy i talentu. Wewnątrz siebie toczył jednak wiele wojen, tyranizował współpracowników, zdradzał żony, unikał ludzi. Podczas gdy jego opus magnum „Fanny i Aleksander” święciło triumfy na gali Akademii, on smacznie spał w swoim łóżku.  

Dokumentalistka po freudowsku rozprawia się z intrygującym rozdźwiękiem,  fenomenem Bergmana – geniusza oraz Ingmara – człowieka borykającego się z wieloma traumami, problemami i własnym, ekscentrycznym usposobieniem, które nie przynosi takiej chluby co jego dorobek. Symultanicznie szepcze i krzyczy. Słodko – gorzka historia jest nie lada gratką dla wielbicieli X muzy, nie zabrakło nawet wypowiedzi kontrowersyjnego Larsa von Triera.

Poświęcenie karierze szwedzki reżyser przypłacił brakiem stabilności emocjonalnej i samotnością. Otoczony gromadką dzieci, których notabene wieku nie znał i żon, które notorycznie zastępował  kochankami, nie zdołał poczuć prawdziwego szczęścia. I cóż mu po tych wszystkich nagrodach? W bohaterach jego filmów możemy odnaleźć odzwierciedlenie stanu jego duszy.

Magnusson stworzyła hołd dla człowieczeństwa, zdrapując olśniewającą powierzchnię. Przemierzyła w tym celu głębokie czeluście umysłu wybitnej jednostki. Po seansie nie przestaje zachwycać, staje się  jeszcze bardziej intrygująca. Możliwe, że najdzie nas niemała ochota na ponowne obejrzenie wszystkich dzieł. A nuż, okaże się, że dostrzeżemy w nich coś nowego. Natomiast dla niezapoznanych z twórczością Bergmana może być początkiem transgresyjnej przygody. I w tym tkwi chyba największa wartość „Roku z życia”.

Ola Szwarc
Aleksandra Szwarc

Bergman – rok z życia 

Tytuł oryginalny: „Bergman – Ett år, ett liv”

Rok: 2018

Gatunek: dokumentalny 

Kraj produkcji: Norwegia, Szwecja 

Reżyser: Jane Magnusson

Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty 

Ocena: 4/5